Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam już dosyć tego że mam całą szafę rzeczy w które się nie mieszczę. Źle się czuję z nadwagą, dokuczją mi problemy zdrowotne.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 69319
Komentarzy: 449
Założony: 1 maja 2010
Ostatni wpis: 31 października 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
rybka19781

kobieta, 46 lat, Legionowo

157 cm, 63.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 marca 2012 , Komentarze (3)

Pracuje spokojnie w pracy. Telefon. Na wyświetlaczu córa. Odbieram i mówię: tak córciu a tu glos jej wychowawczyni. Prosze natychmiast przyjechać po córkę bo bardzo się źle czuje i nie wiemy co jej jest nawet pielęgniarce nie chce nic powiedzieć. Ja urywam się z pracy. Mąż też. On ją odbiera a ja ją odbieram od niego bo przez telefon słyszę że jest jej słabo i nauczycielka powiedziała że ma temperature i anginę. Kurcze rano była zupełnie zdrowa o co chodzi. Mąż jak odbiera dziecko od wychowawczyni robi jej awanturę że jak opiekują się dzieckiem, nie wiem co z nim zrobić. Odbieram córę od męża, on wraca do pracy a ja lecę z nią do lekarza i błagam o ponadprogramowe przyjęcie. Lekarz przyjmuje. Temperatury nie ma. Jest 36,9. Gardło niby boli ale nie ma nalotów, teoretycznie jest zdrowa. Lekarz każe ją poobserwować jeden dzień bo może się coś wykluje. Po drodze korzystam z wolnego i wchodzę z nią do fryzjera płacę 5 zł za obcięcie grzywki, na chwilę wchodzimy do lumpeksu ale do standardowych rozmiarów muszę jeszcze trochę schudnąć. Córa wygląda coraz lepiej nie wiem tylko czy to somatyka czy psychika. 

27 marca 2012 , Komentarze (2)

Padam na przysłowiową mordę. Jest godz.23 idę spać bo rano o 5 trzeba wstać i cały dzień pracować, ale warto było popracować bo mam na jutro wszystko poszykowane na cały dzień pracy, choć kolację zdążę zjejść jutro w domu.

25 marca 2012 , Komentarze (1)

Byłam na tych zajęciach w środę i w najbliższą też sie wybieram. Dosyć wyczerpujące, myślę że mimo że piszą że dla każdego to jednak raczej nie polecałabym tych zajęc dla osób które dopiero zaczynają jakąś aktywność sportową. Tutaj zdecydowanie lepsze są zajęcia takie jak fitt ball, pilates czy zdrowy kręgosłup ewentualnie rozciągające streching. Idąc na te zajęcia myślałam sobie co ja gruba baba na takie zajęcia tam muszą być zgrabne i szczuple laseczki, ale mimo to poszłam. Jakież było moje zdziwienie jak się okazało że nie tylko ja mam tam takie kształty. Natomiast był to dla mnie napewno dośc wyczerpujący trening, trochę nie nadążałam za grupą, dobrze że stanełam gdzieś sobie z tyłu no i dla mnie trochę zbyt mało było klarownych ovbjaśnień jak jaki ruch wykonać i zbyt szybko się w te ruchy wchodziło. Raz pokazanie drugi na sucho w spowolnionym tempie a potem już szybko z dodatkowymi elementami. Dla mnie potrzeba kilka powtórzeń 3-4 aby zapamiętać sekwencję, koordynacja u mnie leży dla mnie jeden raz w wolniejszym tempie nie wystarczy nie łapię tego,ale..... zajęcia ogólnie mi się podobały można się trochę namachać, i wchodzi to w krew, myślę że jak się trochę pochodzi to i koordynacja też będzie lepsza, napewno też zwiększa się swiadomość swojego ciała. Ja jak narazie jestem jeszcze do tego zbyt sztywna. Zawsze taka byłam. Taniec to nie jest moja najlepsza strona może dlatego że nie tanczyłam zbyt wiele za młodu (z tego co pamiętam byłam tylko na jednej imprezie i jednej dyskotece, matka mnie nigdzie nie puszczała). W najbliższą środę też się wybieram, ale potem już nie będę chodzić, bo nie będę miała karnetu na fitness, z kasą u mnie bardzo krucho i muszę trochę poćwiczyc sama w domu ale mam nadzieję że szybko się odkujemy choć trochę i będę mogła wrócić i wykupić karnet i napewno wrócę też na te zajęcia.

Sexy dance wchodzi w krew myślę że może uzależniać, ale to chyba dobrze.

25 marca 2012 , Komentarze (1)

u mnie z dietą przez ostatni tydzień było bardzo krucho. Jedyne (poza dniem wczorajszym niestety ) to przestrzegałam zasad diety. Zawsze jadłam śniadania czego wcześniej nie robiłam i pilnowałam pór posiłków, poza tym jadłam takie posiłki dietetyczne podobne do tych z jadłospisu. Nie jakieś pizze itp produty a jedynie serki, jajko, chuda wędlina, dużo warzyw i owoców. W piątek na obiad wziełam do pracy tuńczyka w puszcze do tego 2 kromki grahamu i pomidory i ogórki kwaszone. Niestety w pracy okazało się że dałam ciała ponieważ tuńczyk nie był w zalewie własnej a w oleju, wszyscy zamówili pizze a ja musiałam sobie poradzić z tym okropnym tuńczykiem. Kurcze nie wiem jak to się stało przecież kupowałam w sosie własnym . No i potem była zemsta tuńczyka, odbijał mi się przez caly dzień a nawet dnia następnego. Natomiast wczoraj jeśli chodzi o dietę poległam zupełnie. Rano względnie, krążek pieczywa ryżowego i jogurt w biegu, potem odwiedziłąm siostre, młody jest cudny, ale tam trochę zabalowaliśmy i wciągnełam 3 naleśniki z dżemem a potem kawę, do domu wróciłam wieczorem, głodna jak nie wiem co no i obiad był prawie gotowy bo ziemniaki dochodziły, groszek z marchewką w sosie z mąki też jak przyszłam to tylko mialam kotlety schabowe rodzince usmażyć ale zjadłam ten obiad razem z nimi. Dziś wracam do diety i nie takiej jak w tym beznadziejnym tygodniu ale tej z rozpiski.

17 marca 2012 , Komentarze (2)

Zapisałam się w najbliższym tygodniu na sexy dance, pójdę trochę z obawą, mieszanymi uczuciami, taka gruba na takie zajęcia no i nie wiem czy tam radę wytrzymałościowo, ale jak nie spróbuje to się nie przekonam.

Potem napiszę jak było i czy polecam te zajęcia. Postanowiłam spróbować bo mam okienko kończe jedne zajęcia w klubie a na drugie muszę godzinę czekać, więc postanowiłam skorzystać z okazji. Teraz chodzę na fitt ball, streching, pilates, zdroby kręgosłup i te zajęcia mi odpowiadają nie są za bardzo obciążające, czuje się po nich dobrze i daję na nich radę lepiej albo gorzej ale daję.

Idzie wiosna i męczę swojego męża aby pojechachał z moim rowerem na przegląd to na rowerku też trochę pośmigam a jak trochę jeszcze schudnę to na basen może pójdę, bo z taką otyłością to trochę chyba nie wypada.

17 marca 2012 , Komentarze (1)

Jest ok. Przy tym ważeniu waga spadła 1.1 kg. Z dietą przez ostatnie 3 dni było kiepsko, bardzo źle się czułam niby przestrzegałam założeń diety ale kawy było za dużo. WIęcej niż sobie założyłam. W dzień gdzie czułam się najgorzej wypiłam chyba ze 4 kawy. Nie wiem jak Wy ale ja czasami koszmarnie źle się czuję. Głowa mnie boli tak że mi nic nie pomaga (tym razem ani ibuprom w kapsułkach ani ketonalnie pomagał) jestem pół przytomna, nogi mam jak z waty, niewiele jestem w stanie zrobić. Wczoraj poczułam się już lepiej i teraz jest ok., ale w czwartek byłam tak padnięta że nie dałam rady przygotować sobie jedzenia na piątek i w piątek było kiepskio z dietą, chociaż zawsze pilnowałam pór posiłków i tego by nie jeść pustych kalorii.

Idę dalej dietkować !

13 marca 2012 , Komentarze (1)

dziś wziełam sobie urlop, bo córa chora i nie miał kto z nią zostać. Mam nadzieję że uda mi się dzięki temu chałupę posprzątać, bo chłopaków nie ma w domu i mam realnie cały dzień na to bo nie musze nigdzie jeździć ani chodzić żadnych zakupów i żadnych wizyt lekarskich.  Podobało mi się podejście mojego szefa, bo poszłam do niego i mówię że mi na pracy zależy i gdybym była nieuczciwa to bym poszła na L4 na opiekę na dziecko, ale nie ma takiej potrzeby bo mąż w środę i czwartek jest w domu a do piątku coś wykombinuję ale na jutro potrzebuję jeden dzień urlopu. Było mi trochę głupio bo ostatnio mam dużo takich dni. W tym miesiącu w sumie 4 dni urlopu wziełam, ale on zachował się bardzo w porządku i powiedział że dziękuje mi że uczciwie stawiam sprawę i że wogle nie ma sprawy

11 marca 2012 , Komentarze (4)

Hura !!!

Zostałam dzisiaj ciocią.

Moja siostra urodziła gigantycznego chłopaka

4400 kg i 61 cm

Jejku jak się cieszę fajnie jest zostać ciocią !!!!!

8 marca 2012 , Komentarze (2)

Psychiatra leków mi nie odstawił, powiedział, że boi się że jak mi lki odstawi to się rozsypię w ciągu trzech tygodni. Może i ma rację, może rzeczywiście to nie jest dobry czas

8 marca 2012 , Komentarze (1)

Niby waga mi wzrosła od ostatniego ważenia o 0,4 kg, , ale ja się pocieszam że tak naprawdę to pewnie zmalała. Od poprzedniego ważenia po pierwsze mineło tylko 5 dni, bo zmieniłam sobie dzień ważenia, wtedy wcześniej się dostaje dietę i łatwiej coś zaplanować. Po drugie pewnie ważyłam 77 z hakiem jak dobrze pamiętam (tyle ważyłam w niedzielę, w sobotę mniejsza waga mogła być podyktowana tym przytruciem i porannymi wymiotami) więc wychodziłoby że tak naprawdę schudłam, a po trzecie właśnie zaczął mi się @, a wiem że to też zatrzymuje się woda w organiźmie i się więcej waży. Najważniejsze i bezsporne jest to, że w brzuchu spadło mi 4 cm.