Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kiedy patrzę w lustro nie widzę siebie taka jaka jestem naprawdę. Widzę osobę, kobietę, dziewczynę, która ciągle walczy, o wagę, o wygląd, o akceptację, o miłość, o życie, o bliskich. Chciałabym, aby chociaż jedna z tych rzeczy, przestała być w końcu obiektem walk,i a stała się nareszcie czymś co mogę zaliczyć na poczet plusów, a nie minusów. Więc ciągle staję do walki od nowa i się nie poddaję. Tym razem też. Jedni mówią, że to cecha charakteru, ta dobra cecha, a ja twierdze, że to jest właśnie to co mnie określa i określa moje pochodzenie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 10311
Komentarzy: 32
Założony: 8 maja 2010
Ostatni wpis: 2 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Zosia124

kobieta, 43 lat,

171 cm, 69.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 czerwca 2010 , Skomentuj

Koniec tygodnia zawsze jest dla mnie bardzo meczący, bo weekend to czas kiedy staram sie nadrabiac pewne sprawy i sni mi sie lodówka. Juz nie chodze taka głodna odkąd zostalo mi tylko 4 kg. Nie moge sie doczekac konca ale wiem, że na to trzeba jeszcze troszke popracowac. Koszmarny dzien w pracy mialam, a w domu juz lepiej nie wspomnę. Chyba zaczne chudnąć ze stresu bardziej niż z powdu diety.

Sniadanko: płatki z mlekiem

II śniadanko: kiwi

Obiadek: sałatka owocowa.

Kolacja: sałatka warzywna

Buziaki

 

 

10 czerwca 2010 , Komentarze (1)

witajcie moje kochane...

Zero humoru, zero dobrego samopoczucia, jakis dół mam czy cos, pogoda fatalna ale jest jeden pozytyw waga spadła o 1 kg. Chociaż koniec tygodnia nie nastraja mnie zbyt optymistycznie, strasznie duzo teraz zajec mam w pracy i osobiste sprawy troche mnie martwia, zrobie co w mojej mocy, jak mawiaja lekarze w serialach....

Buziaki

7 czerwca 2010 , Komentarze (1)

Witajcie..

Poniedziałki po takim weekendzie jak moj nie zawsze sa uadne, ale postanowiłam ze skoro juz kolezanki w pracy zauwazyły zmiane mojego wygladu, nie bede sie poddawała. Kosekwentnie do celu. Dzien jak co dzien, w pracy niezbyt zajeta, a do picia tylko woda.

 

6 czerwca 2010 , Skomentuj

Wiatajcie moje Kochane!!!!

Weekend w domu to tylko same kłopoty. Lodówka to tylko jedno wielkie pokuszenie, same dobroci...Jak tu sie nie podawać???? Ciepły weekend to tylko grillowanie, kiełbaski, smakołyki. Ale motywacja wielka, zostało tylko kilka kilogramow do upragnionego celu, a ja mam bardzo słaba silna wolę. Zaczynam porzadnie ćwiczyc od poniedziałku, żeby zagłuszyc poczucie winy, wyciągne zakurzony stepper i do dzieła, zakupiłam także cieżarki 1kg. Moje drogie Panie podziwiam WAS!!!!!

Trzymam za was kciuki!!! Trzymajcie i za mnie!!!!!

Pozdrawiam

 

2 czerwca 2010 , Komentarze (1)

Kolejny dzien za mną. Dzis zakupilam porzada wagę wiec nie bede juz miala problemu z dokonaniem poprawnego pomiaru wagi.

Śniadanko: kanapka z szynką, sałata i pomidorem

II śniadanie: serek

Obiad: pierś z kurczaka w pomarańczach

Kolacja: nie bedzie...

no to do jutra.

1 czerwca 2010 , Komentarze (1)

Wtajcie moje kochane...

Poczatek to tygodnia zawsze zaczynam od zrobienia rachunku sumienia po weekendzie. Jak wiadomo koniec tygodnia nastrecza mozliwosci, a to grill z przyjaciółmi, a to wypad na zakupy i tam napad wilczego głodu. Pod dłuugim angielskim weekendzie powrót do pracy znaczy, ze znow stabilizuje sie sie moj głód.  Zgodnie z moim sumieniem i wczesnym wstawniem do pracy w tym tygodniu, śniadanko bedzie bardzo wczesnie. Relacja pola bitwy:

Śniadanko: Płatki z mlekiem, herbatka bez cukru.

II Śniadanko: Serek wiejski + kromka chleba chrupkiego, mandarynka

Obiad: przespałam

Kolacja: pasta ze sledzia w pomidorach z cebulka + chlebek chrupki

Aaaaaa i dzis beda ćwiczenia, rozgrzewka, a potem do dzieła spalanie tłuszczu wszedzie gdzie sie da, moze nawet uda mi sie dosiąść moj stepper.....tylko gdzie on sie schował.

Pozdrawiam i zycze optymizmu na nowy tydzien .....

27 maja 2010 , Komentarze (1)

No i kolejny tydzien za mną. Pofolgowalam sobie na plaży z przyjaciólka, niby tylko owoce i kanapki ale były i lody. Czuje sie coraz lżejsza, ale przypuszczam, ze to nadmiar wody ze mnie schodzi bo biegam do toalety jak najeta. Ciszę się bo bo poprawiło mi sie samopoczucie kiedy okazało sie ze kolejna dziurka mojego ulubionego paska wraca do łask. Pozdrawiam wszystkich walczących. Nie poddawajacie się, oporni też maja szanse!!!!

18 maja 2010 , Skomentuj

Ta dieta chyba nie była mi pisana. Dzien w pracy jest dla mnie jak sama dieta, praca pracą, a ja myslę tylko o tym, że jestem głodna. Jak już wrócę do domu to odechciewa mi sie przygotowywac posiłki. Jak tu samą siebie zadowolić????? Czy każdy z Was przechodzi takie męki czy to tylko ja jeste oporna. Pozdrawiam  z pola bitwy, Zosia124

17 maja 2010 , Skomentuj

Nie ma to jak poniedziałkowa niedola. Ledwo sie zaczął, a mogłby sie już skończyć. Nabawiłam sie niezłego bólu zoładka i rano tylko herbatka i kromka sucha bez masełka. Nie wiem doprawdy skąd ta moja niestrawnośc się bierze, ale nie zamierzam sie poddawac, jak nie dziś to diete można zacząć od jutra.

 

16 maja 2010 , Skomentuj

To właśnie dziś rozpocznę dietę, pomyslałam sowbie, jasne, przecież wcale sie nie nastawilam,  a w lodówce tylko światło. Powiedziałam wczoraj przyjaciółce o diecie, nie wiem czy jest pod wrazeniem ale wie, że bedzie mnie dopingowac w tej walce. Wiem, że mogę na nia liczyć. To dobrze mieć kogoś takiego jak ona.