Pamiętnik odchudzania użytkownika:
blondiblue22

kobieta, 37 lat, Chojnice

168 cm, 61.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: misja - fit mama 2017 ! Piękna i zdrowa na zawsze ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 czerwca 2012 , Komentarze (6)

Dzięki Wszystkim za komentarze pod zdjęciem w poprzednim wpisie. Jesteście megamotywujące, bo na mnie to działa jak płachta na byka. :) Ale nie macie pojęcia jaka moja radość jest, kiedy patrzę w lustro i nie widzę już wielkiego hipopotama, tylko małego hipcia... :P Niestety chcę jeszcze ten tyłek troszkę poobżynać w obwodach. I udka... a jakże!

Jak ja sobie dogadzam na tej diecie, to Wy pojęcia nie macie. Pieczone łososie, zapiekany brokuł, uprzednio ugotowany, z serem camembert. Hoho! Nie chodzę głodna. Dziś nawet była kostka czekolady w moim menu. :P Aaa! No i 5 biszkoptów. Polubiłam biszkopty. :) Jeden ma 10 kalorii. Lubię sobie tak w herbatce albo kawie zbożowej zamoczyć.

Dziś czwartek. Jem 1600 kalorii. Chodzę pełna jak bąk, a już od niedzieli właściwie powinnam przejść na 1700. Ale tak sobie myślę, czy dwa tygodnie nie zrobić 1600. Boję się skoków wagowych. Że mój organizm nie da rady.

Generalnie jutro wejdę na wagę. Chyba ta cała okresowa woda już ze mnie zeszła, bo @ wczoraj definitywie się skończyła. Aczkolwiek przeczuwam nadal brak spadku. Miara też dziś pokazała, to co pokazuje od 2 tygodni. Trudno. Trzeba walczyć dalej!

W mojej kuchni króluje brokuł. Tak się w nim rozkochałam, że ostatnio prawie co dzień wcinam gotowanego. Jest pyszny! A to z kurczaczkiem na patelni i serkiem wiejskim... A już w ogóle z serem camembert - niebo w gębie, po prostu. :)

Dziś do 16 z hakiem... jak nie 17, byłam w mieście. Wróciłam, wszamałam przekąskę. Odczekałam godzinkę... i w teren! I tym samym zaliczyłam godzinny trening, przejechałam 16 km. Fajnie! W końcu czuję, że żyję. Pogoda ma być ładna, więc będę na maksa korzystać. Jeszcze 3 dni do przyjazdu Krzysia, może jeszcze zdążę coś tam zdziałać.  Nie proszę o wiele, ale ten jeden centymetruś.... mógłby sobie pójść w pizdu.

Kumpela chce na rowery. :) Gdzieś do kąpieliska mam 15 km w jedną stronę. Może potem bym się skusiła na pływanie, ale ja wątpię. Jestem strasznym zmarźluchem i dla mnie wejście do wody, to spore wyzwanie. Tym bardziej, że dopiero mamy pierwszy dzień ładnej pogody. :) Zobaczymy. Fajnie byłoby tak aktywnie spędzić dzień. Rower-kąpanie cały dzień-rower. Tym bardziej, że kumpela też na diecie, więc byśmy sobie dietetyczne żarcie wzięły. W ramach II śniadania oczywiście piwko :P, jedno można... a później to sobie zejdzie przez te kilka godzin.  I się je wypływa i wyjeździ. :P

A tak w ogóle... to nie wiem. Jakoś mam dwa stroje, ale żaden mi się nie podoba. Tzn. ja się sobie w nich nie podobam. Muszę jakiś push up sobie kupić. Tzn. Krzysiu niech mi kupi, nie?! Mało się dla niego staram?:D Oczywiście, wiem... wiem. Robię to dla siebie, ale dla niego tak ociupiniuńkę też. :)

Mój bilans na dzień dzisiejszy:

 

trening:

60 minut pedałowania w terenie=16 km

 

Ewę i Brazila sobie już dziś daruję. Myślę, że ten wycisk mi w zupełnośi wystarczy!

No nic... aaaaaaa! Jutro na śniadanko będą czereśnie. Dziś słońce ładnie dodało im smaku, jutro chyba będą idealne. W poprzedni weekend jeszcze nie były za bardzo. :)

Dziś usłyszałam 3 razy, że schudłam. Jakie to zajebiste uczucie. Człowiek czuję się czasem jak egosita, ale takie słowa bardzo wpływają na moją dość ostatnio przywaloną psychikę. ;-)

Wiem, że jeszcze sporo pracy przede mną, żeby wyglądać tak jak chcę... ale myślę że już jest dobrze. :)

Moje Drogie Anielice Na Skrzydłach Diet Wszelakich. Trzeba być każdego dnia dobrej myśli. Cieszyć się życiem. Czasem jest ciężko, ale chcieć, to móc. Bądźcie wytrwałe. Kochajcie. A przede wszystkim siebie. To pomaga.

 

28 czerwca 2012 , Komentarze (34)

Dzień Dobry!

W końcu... Jakże piękna pogoda za oknem. :) Właśnie zajadam śniadanie, popijam herbatą zbożową i stukam do Was. Szykuję się Nam gorący i piękny weekend. Rower odpalamy, ubieramy trampeczki w sio biegać! Zapowiada się owocnie. Ale dziś do popołudnia miasto, które wykańcza mnie absolutnie, ale jak wrócę, to tylko zabieram się aktywność na powietrzu. :)

Nie wiem, czy wiecie, że GRUSZKI mają to do siebie, że uda i tyłek im się zlewa. Tzn. nie mają tych kreseczek pod tyłkiem i przez to wyglądają TAK SOBIE. Brazil Butt Lift,a konkretnie 2 zestawy ćwiczeń - Bum Bum, High&Tight (około 3 tygodnie) oraz Chodakowska ( Ewy obecnie zrobiłam 5, czy 6 treningów przez tydzień) doprowadziło do tego, że mam dołeczki.

Głupio mi się chwalić swoją dupą, ale chcę Wam udowodnić, że warto czasem się ruszyć i pozbyć cellulitu i mieć ,,kreseczki". Uda nadal mam dość spore, ok 2 cm mniej by się im przydało i tyłek też o 3 cm za duży, ale walczę, staram się, więc to co dobre dopiero przede mną.

 

i drugie ujęcie:

 

Nie odbierajcie tych zdjęć jakbym miała Was w d*pie:) albo jakbym się do Was wypinała.

Nogi mam złączone, ale chciałam dzięki temu pokazać, że tam cellulit to mi się nie marszczy, bo po prostu w 90-95% go tam już nie ma.

Już tyłek się zrobił bardziej push up. A bieganie i ćwiczenia, o których wspominałam wcześniej na pewno jeszcze mu pomogą. Bynajmniej mam taką nadzieję!

Wiem, że nie jestem szczypior, mam krągłości, moje nogi to nie są nogi modelki, ale......... już wyglądają sto razy lepiej niż jeszcze 1,5 miesiąca temu.

To mój mały sukces.

Nie wiem, czy mam jakieś zdjęcia przed, bo wiem, że robiłam, ale chyba w akcie desperacji je usunęłam. Jeśli takowe odszukam, to zamieszczę, aczkolwiek gwarantuję, że mój tyłek się diametralnie zmienił i zmniejszył .

Uciekam do łazienki, muszę się przygotować do wyjazu. Chociaż tak okrutnie nie chce mi się....

Miłego dzionka, KOCHANE!

 

27 czerwca 2012 , Komentarze (8)

Podsumowanie dnia:

40 minut - Ewa Chodakowska

20 minut rower stacjonarny

600 powtórzeń agrafką na nogi

pochłoniętych 1620,55 kalorii... :)

Kupiłam sobie nową wagę kuchenną. Nie, że jestem jakaś zboczona, ale tamta ważyła, co 2 gramy, ta jest dokładniejsza, bo waży każdy gram. :) Jestem z niej zadowolona na dzień dzisiejszey. Odpukać w niemalowane.

Ale jaja z tą wagą były takie, że nie pytajcie. Byłam miesiąc temu w Carreoufrze, to było tyle wag, że można się było nimi rzucać. I takie fajniste, tak bardzo mi się podobały........ a dziś ani jednej! W ostateczności kupiłam w RTV EURO AGD. Podobna do mojej poprzedniej, ale bez miski. Aczkolwiek miska z poprzedniczki już jest używana do nowej. :)

Dziś w planie masaż bańkami. Wczoraj nie zrobiłam, ale dziś zamierzam. Przyda się, bo mięśnie zmęczone, to krążenie im powinno pomóc.

Chodakowska i Brazil Butt Lift robią z moimi nogami totalną masakrę. Mam zakwasy. I bardzo dobrze! Niech cierpią te czołgi, jak ja mówię na nie: 2 dęby. :)

UWAGA, UWAGA!

Wyszło wieczorkiem słoneczko. :) Jutro ruszam w teren! Ma być ładnie, w piątek także, a w weekend gorączki. I SUPER! Szkoda tylko, że słońce nie wypala tłuszczu. Całe lato z gołą dupą na trawniku bym leżała. 

Jak tak będę się masować, to oglądnę sobie mecz. Niedługo się kończą. Będzie można zająć się w tym czasie czymś innym.

W końcu nie kupiłam butów do biegania. Stwierdziłam, że jak wróci Krzysiu, to kupię. Po pierwsze ze względu na to, że niech najpierw zobaczy, że to co osiągnęłam, to nie zasługo butów, które rzekomo miały być w nagrodę. :D Tylko moja... On lubi sobie dodawać czasem, że coś tam jest jego zasługą. Luuuuudzie! Faceci są popier.... i to tak dość konkretnie. :)

Moja nowa antykoncepcja na razie mi nie szkodzi. Nie miałam żadnych negatywnych objawów jej przyjmowania. Samopoczucie OK. Nawet tak jakby więcej chęci do działania było i apetyt delikatnie stłumiony, ale nie wiem, czy to na pewno ich zasługa.

Jutro muszę na 10.30 być u lekarza po zaświadczenie, że nie ma przeciwskazań do egzaminu fizycznego. Cyrk absolutny. U mnie na wsi lekarz ma urlop i jestem w ciemnej dupie, bo jaki to cyrk był, żeby mnie przyjęli w przychodzi rejonowej. Pojęcia nie macie. Dopiero jakbym umierała, obcięła nogę, rękę, to dopiero normalnie by mnie przyjęli. Ale chyba miałam tak smutne oczy, że  w końcu babka wcisnęła mnie na tą wizytę. Chyba powinnam jej kupić czekoladę, co? Serio powiedziała mi, że szkoda jej mnie. I po 18 minutach mojego biadolenia wklepała mnie w ten komputer.

Jutro muszę z mamą jechać do kuratorium. Mama musi oddać dokuemnty do awansu i robię za kierowcę. Nie chce mi się szczerze Wam powiem, ale ... już trudno. Jutro jest czwartek... pół dnia byłam przekonana, że środa. Chyba mam za mało zajęć, że nawet nie jestem ogarnięta w temacie, co mamy za dzień.

Moje motywacje...

Najpierw Krupa. Może niektóre z Was jej nie lubię, ale dla mnie to zwykła, spoko wyluzowana laska. Ma luźne podejście do życia. Osobiście ją lubię.

Lubię Krupkę i jej dupkę.

 

 

 

 

27 czerwca 2012 , Komentarze (23)

4 dni do końca terminu, daty ,,0", która rozpoczyna wakacje i powitanie Krzysia. Jedno jest pewne - celu nie osiągnę. I powiem Wam, że nie chodzi o wagę, ale demotywuje mnie okrutnie, że centymetry nie spadają, mimo mojego ustannego wysiłku. Teraz jem 1600 kalorii i ledwo to w siebie mieszczę. Odkąd jem zdrowo to wychodzi mi ok. 2 kg! Tak dokładnie....... I mój organizm jest w stanie to przetrawić, żeby następnego dnia było tyle samo na wadze. Myślę, że to dobry znak.

Załatwiałam dziś papierzyska. Chociaż było troszkę pod górkę i jutro czeka mnie kolejny turnus do miasta. No nic... Teraz trzeba czekać na wiadomość czy mnie biorą, choć szanse są raczej nikłe... 

Bieganina po mieście mnie rozbiła. Szukanie miejsca do zaparkowania przy Urzędzie Miasta, to jakaś porażka. Zaparkowałam przy Biedronce, przy okazji wstąpiłam na zakupy.

Do mojego koszyka wpadł łosoś wędzony na gorąco z pieprzem, filet surowy z łososia, pierś z kurczaka. Oprócz tego papryka, serki homogenizowane 0% Tutti, twarożki lekkie......... jak widać nadal mam zboczenie na punkcie produktów 0%, light.... Chociaż nie daję się omamić. Czytam składy i wiem, co złe, a co dobre. :)

Wczoraj już nie zrobiłam masażu bańkami. Tylko wmasowałam błoto kolagenowe i poszłam spać.

Czuję wciąż zakwasy na nogach po Chodakowskiej. Czyli ćwiczenia są skuteczne. Dziś w planie właśnie ten trening+Bum Bum może?+rower  i tak sobie myślę, czy nie ten terenowy, ale oczywiście szaruga za oknem obowiązuje... i przychylam się ku stacjonarnemu... Kto to widział, że na końcu czerwca takie badziewie za okenm? Zamierzam dać wycisk, wymęczyć się konkretnie!

Dziś miałam apetyczny obiad: 200 gram brokuła gotowanego+60 gr pieczonego sera camembert... po wyjęciu z piekarnika oblałam nim kwiatuszki brokuła+do tego było 125 gr łososia z piekarnika ... (tego z pieprzem z Biedronki) :) mmmmmmmmmm...to było niebo w gębie:)

zmykam się przygotować do treningu Kochane....... dupa wciąż konkret, bo 93,5 - niestety trzeba coś z tym zrobić, oj trzeba. Tylko pytanie, czy się da?!

Idę się przygotować do treningu. Czas spalić troszkę smalcu.

26 czerwca 2012 , Komentarze (29)

Mój bilans kaloryczny prezentuje się dziś następująco:

Dużo białka, mało węgli mi wyszło na rzecz tłuszczu.

aktywność rano:

-20 minut na czczo pedałowania na stacjonarnym

popołudniowy trening:

-Brazil Butt Lift, Bum Bum - 30 minut

-rower stacjonarny - 35 minut.

Chciałam jeszcze zrobić Chodakowską, ale mięśnie mnie bolą po wczorajszym treningu i nie chciałam przeholować. Co za dużo, to niezdrowo.

Mam w zamiarze dorzucić agrafkę po kilkadziesiąt powtórzeń, bo z ud nie leci, a wyszczuplenie by się im przydało. Może jeszcze dziś zrobię przed snem serię.

Czeka mnie jeszcze masaż bańkami chińskimi-30 minut.

Składam dokumenty na pracownika administracyjnego do Zakładu Karnego. Jutro ruszam w miasto po odpis aktu urodzenia i zaświadczenie, że jestem w pełni zdrowa i nie przeciwskazań do podjęcia tej pracy. Muszę złożyć wszystkie dokumenty. Na nowo wypełnić ankietę, bo wypełniłam, ale nie drukowanymi. Teraz doczytałam, że to mają być własnie drukowane. Raczej jest mało prawdopobne, że mnie wybiorą, ale próbować trzeba. Ponoć do objęcia są 2 stanowiska, więc jakąś tam minimalną mam szansę. :) Do przejścia będą testy fizyczne i psychologiczne. Te pierwsze z moją obecną kondycją to bez problemu przejdę.  Muszę jeszcze poprawić CV, napisać list motywacyjny... Także jutro intensywny dzień w terenie. Byle pogoda nie była tragiczna. Trzymajcie za mnie kceiuki, bo zależy mi na tej pracy. Chociaż pewnie na odpowiedź, czy przeszłam kolejny poziom rekrutacji trzeba będzie troszkę poczekać.

Miłego wieczoru, chudnijcie. :)

 

 

 

26 czerwca 2012 , Komentarze (21)

Dzień Dobry Kochaniutkie,

http://www.twojapogoda.pl/polska/kujawsko-pomorskie/bydgoszcz/16dniowa

Na początek wklejam link z prognozą pogody dla moich okolic. Cóż... na przyjazd Krzysia ma być gorąco, ale burzowo, więc chyba będę mogła ubrać się zwiewnie. Ogólnie pogoda ma się poprawić, aczkolwiek burze nas nie opuszczą, ale trzeba liczyć na to, że w końcu będzie lepiej. 

U mnie dziś zimno, wieje wiatr, popaduje, szaro, buro i ponuro. Nawet grzejemy w kaloryferach, bo jakoś małoprzyjemnie.

Poza tym polecam tą stronę z prognozą pogody.

Osobiście mnie to pociesza, że ma być tak a nie inaczej, chociaż te burze nie są potrzebne, bo nie chcę pakować nogi w jeansy, skoro mam bez cellulitu, nie?:P

Niestety Krzysiu wie, co to cellulit. Mimo, że zawsze twierdził, że nie przeszkadza mu i on i mój spory tyłek, to często mi coś tam dogryzał. Jakieś pierdoły. :P Ale nie jakoś bezczelnie i nie że to mnie bolało, ale teraz nawet nie będzie mógł sobie ze mnie żartować.

Waga kuchenna się jednak zepsuła i nie ma to tamto, kupuję nową. :-( Jeszcze dziś chce się zaopatrzyć, bo bez wagi, to jak bez prawej ręki w kuchni.

Wychodzi mi ząb mądrości, także wiecie jak fajnie się czuje. Wciąż mi tak uwiera i przeszkadza. Shit. :-/

Dziś na czczo pedałowanie na stacjonarnym 20 minut. Jakoś nie miałam sił na więcej, więc czym prędzej śniadanie w postaci racuchów pochłonięte. Już po II też jestem. :)

Muszę skończyć do sklepu, potem obiad i sport...

Zmierzyłam się centymetrem - niestety bez zmian. Stabilizacja u mnie przebiega bez spadków. Ale widzę jak moje ciało się zmienia dzięki ćwiczeniom i chwała. Nie narzekam, tylko staram się dalej. :)

Właściwie nie ma co liczyć na cuda. Odchudzanie to miliony przemian w naszym organizmie. Nie można wymagać nie wiadomo co. Na wszystko przyjdzie odpowiedni czas. :)

Lepiej wolniej i skuteczniej, niż szybko i z jojo.

25 czerwca 2012 , Komentarze (20)

Hej Kochanieńkie... i nie tylko:) bo mężczyzn też tu kilku...?

wszamałam te 1600 kalorii i czuję się jak sumo. Ogólnie to zdrowe kalorie, więc objętościowo wychodzi dużo, a kalorycznie niewiele. W ogóle nie miałam dziś chleba w menu. Muszę zacząć go jeść, bo w końcu ,,normalni" ludzie to jedzą na śniadanie i II śniadanie i kolację. A ja dziubnę na śniadanie, max na drugie, a na kolację to nie pamiętam kiedy ostatnio... W końcu nie chodzi o to, żeby jeść go tonami, ale przecież wszystko jest dla ludzi. :) A, że wciąż ciemny u mnie gości i króluje, a i tak rzadko....

...to jak wyjdę ze stabilizacji to pozwolę sobie na białą megadużą bułkę z sezamem na śniadanie. Jak ja za nią tęsknię. Z serem i pomidorem, ogórkiem i sałatą. MNIAM!

Słodycze u mnie też w ogóle poszły w odstawkę. Pisałam Wam, że dostałam kawałek ciasta i tortu w ubiegłym tygodniu po imprezie. Bo przed słodkościami zwinęłam się na mecz. Tak dzieliłam przez te dni, że w końcu jeszcze pół kawałka tortu mi zostało. To się nazywa podejście. Raczej zboczenie.

Trening dzisiejszy to:

Brazil But Lift - 30 minut

Ewa Chodakowska-40 minut

Ale się zmachałam. Myślałam, że ducha wyzionę! Jutro mam zamiar na czczo. Jestem wściekła, bo przez ta pogodę nie mogę biegać, ani jeździć na rowerze. Doprowadza mnie to do furii dosłownie. Jak tak ma wyglądać całe lato, to ja pier.... Tylko się pogrzebać żywcem. A tu zostało 6 dni do przyjazdu Krzysia, a ja w martwym punkcie. Jutro rano wstaję i na stacjonarnym będę jeździła godziną na czczo. Wszem i wobec, nie ma że boli! Jak chce się coś osiągnąć, to nie ma opier....dziulania.

Ależ jestem dziś zmęczona. Chyba ten trening mnie tak dziś wykończył.

No dziwuszki!

Niech Wam tyłek lekkim będzie.

Miejcie siły jutro wstać z dobrym humorem, albo chociaż troszkę lepszym niż dnia poprzedniego i nie walczcie z sobą. Walczcie ze swoimi słabościami. Myślę, że czasem warto.

Sen w odchudzaniu też jest ważny, więc nie zapomnijcie o nim. :)

6 godzin minimum:)

 

 

 

 

25 czerwca 2012 , Komentarze (18)

Waga bez zmian. Zważyłam się podczas okresu. Nie było to może najlepszym rozwiązaniem, ale poniosło mnie.  Nie pamiętam kiedy stawałam na szklanej wyroczni ostatni, bo mnie interesowało jedno - centymetry. A ona ni ch**a d tygodnia ani drgną.

 Od dziś już na 1600 jestem. Po obiedzie mam tysiąc, czuję się pełna jak bąk. Jak ja to zmieszczę?! Nie mam pojęcia!

Przede mną trening. Bum Bum+Chodakowska+MOŻE cardio na stacjonarnym, bo nie będę tego pisać, co jest za oknem, bo brak mi słów, normalnie witki opadają. Jeszcze dam sobie chwilę, żeby obiad się uleżał i zabieram się za spalanie kalorii. Później muszę jechać do mamy coś jej pomóc zrobić, przygotować do pracy, a chcę już trening mieć za sobą. Jakbym się nie wyrobiła, to po kolacji jeszcze walnę ćwiczenia.

Dziękuję Wam bardzo za miłe słowa pod zdjęciem w poprzednim wpisie. Nie pamiętam kiedyś ktoś do mnie powiedział, napisał że jestem śliczna. Matko jedyna! Jesteście kochane.

Moja wena twórcza po weekendzie jest bardzo ograniczona. Coś sensowniejszego postaram się naskrobać później lub jutro jak jako tako wrócę do życia.

Ogólnie zmęczona jestem. Najchętniej poszłabym spać, ale... ale mam do spełnienia misję i nie zamierzam dać du*y, tylko ją dokończyć.

Miłego popołudnia.  Nie dajcie się kaloriom, dajcie z siebie wszystko. Dzielą nas już nie dni, ale godziny, żeby pokazać się na plaży. Za każdym razem jak złapiecie batona w rękę, to o tym pomyślcie. Lepiej zjeść Twixa, czy mieć szczuplutkie nogi jak dwa Twixy?:D Cóż za puenta. O ludzie!

 

24 czerwca 2012 , Komentarze (26)

Pomagam mamie w pracy. Muszę dla niej coś przepisać, więc siedzę przy kompie. Zmęczona po wczorajszym wieczorze odpuściłam sobie sport. W końcu jeden dzień regeneracji chyba mi się należy. :)

Dzień raczej spędziłam leniwie. Z menu u mnie też mało. Ale jakoś nie chce mi się za dużo wcinać. Jutro mam w zamiarze zrobić konfiturę truskawkową, ale bez żadnych żelujących cukrów. Po prostu truskawki. :) Zdrowiutkie. :)

Kumpela, która do mnie przyjechała pierwsze co powiedziała ,,JAK TY SCHUDŁAŚ". A zaraz mi się humor poprawił.  Skormnie odpowiedziałam, że troszeczkę tak.

Pokażę Wam jak sobie wyglądam. Świeża fotka.  Taka oto ja sobie jestem.


24 czerwca 2012 , Komentarze (12)

Obiecuję wszem i wobec, że to była ostatnia paczka chipsów w te wakacje. I zamierzam dotrzymać słowa. Żadnych śmieciowych zagryzek.  Uważam, że są niepotrzebne i bez nich wieczór byłby bardziej dietetyczny. Nie zamierzam wrócić do celllulitu i galaretkowatości, więc to co było złe skończyło się z wczorajszym.  

Ogólnie wypiłyśmy po 3 piwa i 2 drinki Jima Beam'a z Colą Zero oczywiście. Była kupa śmieciowego żarcia: BAKE ROLLS'Y, chipsy paprykowe, cebulowe i o smaku pizzy. Także kalorii w siebie władowałam co nie miara. Nie mam kaca ogólnie. Czuję się dobrze, ale nie mam apetytu za bardzo. Na śniadanie 2 kawałki chleba pełnoziarnistego+jogurt. W ramach drugiego było jabłko. Na obiad troszkę kurczaka z ananasem. Na odwieczorek będzie troszkę lodów, bo przyjeżdżają rodzice. Może dziś sobie zrobię wolne od ćwiczeń, żeby jako tako się zregenrować, ale jeszcze nie wiem, bo może po kolacji najdzie mnie ochota na jakieś fikanie.

Teraz piję schłodzonę Colę Zero. Muszę delikatnie ogarnąć w kuchni i przyjąć gości. :) Ach... leniwie mi dziś. Ale dobrze, że pogoda całkiem fajna. Chociaż chmury coś zaczynają przeszkadzać.

Miłej i spokojnej niedzieli.