Pamiętnik odchudzania użytkownika:
blondiblue22

kobieta, 37 lat, Chojnice

168 cm, 61.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: misja - fit mama 2017 ! Piękna i zdrowa na zawsze ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 sierpnia 2014 , Komentarze (5)

Zawsze człowiek jest na diecie. Niektórzy na białkowej, inni np. 1400 kcal idt. itp.  inni jeszcze np. na wysokowęglowodanowej etc. :) Dlatego ja postanowiłam, że będę robiła ,,tydzień z...." np.

-tydzień z niejedzeniem po 18.oo:)

-tydzień bez pieczywa :)

- tydzień bez mącznych przetworów

- tydzień owocowy

- tydzień warzywny

- itd. idt. :)

Pomysłów mam kilka. Z tego względu, że w tym tygodniu idę na wesele nie wchodzi w grę np. tydzień bez jedzenia po 18...

W tym tygodniu postanawiam zrobić tydzień marchewkowy. :) Czyli zamiast drugiego śniadania wrzucić do diety marchew. :) Niekoniecznie samą, ale np. potartą z jabłkiem. :) Nie jest to raczej nic skomplikowanego, więc zaczynam nowe miniwyzwania, żeby zmotywować siebie do jedzenia dużej ilości warzyw. :)

10 sierpnia 2014 , Komentarze (4)

Czy coś zdziałałam przez poślubny miesiąc? Oczywiście. Pływałam, jeździłam na rowerze. :) Teraz po prostu w miarę zdrowo staram się jeść i uprawiam sport. Gorączki nie są sprzymierzeńcami sportów uprawianym gdzie indziej niż w wodzie. Dlatego pedałowania było tyle, o ile pozwalała na to temperatura.

Wczoraj i dzisiaj nad jeziorem. Wpadło kilka piwek, a wieczorem grill (kiełbaski z kurczaka, 93% mięsa) i do tego zdrowa sałateczka mojej roboty. Czyli nie było tak źle. Najważniejsze jest to, że byłam pierwszy raz nad jeziorem z moim mężem. :) Jutro w końcu kończy się ta największa bieganina. Będziemy mieli więcej czasu dla siebie.

Dzisiaj byliśmy na chrzcinach u mojego męża kolegi. Był obiad, tort... a potem mój musiał wrócić do swoich obowiązków ;-(, a ja śmignęłam nad wodę z chrześnicą męża. Na plaży spotkaliśmy moich rodziców, więc zamiast czytania książki była pogawędka, oczywiście w między czasie, kiedy nie pływałam. Staram się trzymać równe tempo i zgrabnie i dobrze wykonywać ruchy. Pływanie fajnie rozluźnia, moje łydki nie są tak nabrzmiałe, tylko smuklejsze, jakby bardziej odprężone.

Wróciłam znad wody, pokroiłam wszystko do pomidorówki, wrzuciłam w garnek i dosiałam mojego kochanego dwukołowca. 16 km zaliczone w godzinę. :)

A teraz troszkę ogarnę, wskoczę pod prysznic i poczekam na moją drugą kochańszą połowę. :)

7 sierpnia 2014 , Komentarze (11)

Czas troszkę bardziej ruszyć z kopyta, skoro pogoda na to w miarę pozwala. Tak myślę, czy nie wstać wcześniej i iść pobiegać, ale nie zmuszam siebie... bo wiem, że to nie ma sensu. Zobaczę rano. :)

Mam kilka zdjęć ze ślubu, to wrzucam do jutra. ;-)

Wczoraj byłam godzinę popedałować, a dzisiaj raczej bieganina po sklepach. Wszystko wykupione, cudem kupiłam strój kąpielowy, za uwaga 35 zł! Oprócz tego sportowe spodenki za 50 zł i sandały sportowe za 80 zł. Zadowolona jestem. :) Te ciuchy wiem, że wynoszę na maksa. Ale ze stroju jestem zadowolona mega. W przymierzalni dzisiaj się załamałam. Mój cellulit jest jednak duży. A nogi mam fu.......... nie mogę na nie patrzeć. 

5 sierpnia 2014 , Komentarze (8)

Wczoraj nie ćwiczyłam, bo plany mi się troszkę pokrzyżowały. Mój mąż wcześniej skończył pracować, więc spędziliśmy odrobinę czasu razem. Jak zrobiłam obiad, tak już byliśmy razem, więc nie pedałowanie odpadało, a pogoda nie pozwalała na wyjazd nad jezioro.  Dzisiaj jedziemy odebrać film od kamerzysty z wesela, więc znowu dzień przerwy, ale... Ale jutro wybieram się w teren i trening będzie. :)

Jedzeniowo OKej. :) Jeden występek, to rurka z kremem, ponieważ dostałam do kawy od dyrektorki. Słodyczy nie jadam, więc to był dzień, który nazwałabym wyjątkiem od reguły. :)

Właśnie robię zamówienie szamponu do włosów, odżywki i wezmę dwie ampułki i serum. W sumie wyjdzie mnie to 200 zł prawie, ale tym szamponem i odżywką będę myła i się smarowała przez 4 miesiące, więc nie jest to aż tak wielki wydatek, tym bardziej, że moje włosy potrzebują dobrych, profesjonalnyhh kosmetyków. Przerabiałam włosomaniactwo i wiem, co jest dla mnie najlepsze. :)

W pracy dzisiaj troszkę się nawkur....wiałam, mam troszkę zapier...ol, ale cóż... jestem sama, bo koleżanka na urlopie. Dobrze, że jutro środa, chociaż namiętnie tęsknię za piątkiem.

Jak dobrze pójdzie pojedziemy nad morze na weekend. Zawsze troszkę odpoczynku... 

Mieszkam z teściami, na jesień zaczynamy budować osobne m wejście i dwa pokoje dodatkowo. Jestem zmęczona życiem pod jednym dachem z tyloma ludźmi. Czasami ryczę w poduszkę, tak mnie to wszystko męczy.

Marzę, żeby było już to wejście, marzę w niedzielę łazić na gaciach i staniku albo i na golasa... Jeszcze troszkę. To tylko kwestia czasu.

3 sierpnia 2014 , Komentarze (7)

Wczoraj rankiem wstałam razem z moim mężem i stwierdziłam, że pójdę na rower.... Rano się troszkę pomizialiśmy w łóżku... :P wiadomo, jak to jest i potem on wstał do pracy, a ja wstawiłam pranie, ogarnęłam w kuchni troszkę, ubrałam legginsy, położyłam się na łóżko, bo stwierdziłam, że chwilę odpocznę i zasnęłam. :) Spałam dwie godziny jak suseł. Nie obudziły mnie trzy telefony w międzyczasie. Zmęczenie chyba przeze mnie przemówiło, codziennie wstaję o 6, a chodziłam dość późno spać. Cały dzień jakoś nie mogłam się pozbierać i poskładać w całość. Z tytułu ukropu za oknem nie wchodził już w grę rower, ani inna dyscyplina sportu, która nie łączyłaby się z wodą. Spakowałam więc ręcznik, wciągnęłam strój i po obiedzie pojechałam nad wodę. Dwie godziny z przerwami na czytanie na kocyku... Wieczorem zjadłam kawałek tortu urodzinowego i porcję spaghetti. Powiem Wam, że umiem jeść, panuję nad tym, żeby nie rzucić się na żarcie, w porównaniu z innymi gośćmi, którzy potrafili zjeść po 3 kawałki placka... masakra! Po imprezie pojechałam spotkać się z koleżanką, po 23 byłam w domu, jak weszłam do łazienki akurat przyjechał mój mąż. 

Rano stwierdziłam, że wyciągnę go nad wodę. Wstaliśmy jakoś o 6.30 i pojechaliśmy nad jezioro się wykąpać. Byliśmy w wodzie sami, na pomostach wędkarze i z domku letniskowego dobiegały odgłosy imprezy. ;) Popływaliśmy z 20 minut i pojechaliśmy do domu.

Zrobiłam śniadanie, zjedliśmy, mój pojechał pracować, a ja.... ogarnęłam siebie, zrobiłam minimalne uprzątnięcie terenu wokół siebie i pojechałam nad wodę. Siedziałam nad jeziorem ponad 5 godzin, pływałam, czytałam. 

Wieczorem, o ile mojego męża nie będzie i temperatura spadnie chociaż do 25 st. pójdę na godzinną przejażdżkę rowerem. :)

1 sierpnia 2014 , Komentarze (7)

Czasami mam gorsze dni, nie mogę się patrzeć na swoje nogi, uda, pupę i dzisiaj jest właśnie taki dzień...

Byłam popływać, pół godziny pływałam żabką i na plecach (ponoć wyszczupla nogi). Na rower dzisiaj nie idę, a na kolację szykuję makaron z szynką... pełnoziarnisty oczywiście.

Wypiję sobie piwko, taki zimniutkie  z lodówki. 

Miałam jechać z rodzicami nad morze, ale chyba nici z tego. Zobaczymy... Nawet jeśli wyjazd nie dojdzie do skutku, to jadę się spotkać z moimi znajomymi. A teraz idę w gary... ;)

Potem wezmę prysznic, wypeelinguję się, wymaseczkuję i będę odpoczywała.

Gorsze dni są do kitu. Czas wrócić do biegania. 

Plan na sierpień: pływanie na rozluźnienie, rower: 200 km, bieganie: 40 km. Cele realne. 

Pozdrawiam :)

31 lipca 2014 , Komentarze (5)

Dzisiaj po pracy postanowiłam wybrać się na małe zakupy kosmetyczne. Generalnie z zamiarem kupna żelu do mycia twarzy oraz serum Bioliq z kawiorem... I kupiłam, w przy okazji wpadł antycellulitowy sorbet nawilżający oraz eliksir wyszczuplający z tej samej serii z Tołpy z pokrzywki indyjskiej. Jestem po myciu twarzy Normadermem (pierwszy raz kupiłam i użyłam) i stwierdzam, że jest fajny... zobaczymy jak się spiszę na dalszą metę. Fajna konsystencja, dobra aplikacja z dozownika, dobrze domywa wszystko łącznie z makijażem, oczyszcza... no po prostu spełnia moje oczekiwania jak na pierwsze użycie, cena 35 zł... no dużo jak na żel do twarzy, ale mam nadzieję, że będzie wydajny. :)

Serum z Bioliq - fajna konsystencja, takiego jakby żelu... nakłada się na extra, dobze wchłania, nie pozostawia żadnego filmu, najpierw napełnia się pepitkę, fajnie. :)

Te dwie rzeczy kupilam w aptece. Dodatkowo miła pani aptekarka dała mi 6 próbek, jupi!:)

Kosmetyki z Tołpy osobiście powaliły mnie na kolana zapachem, konsystencją, aplikacją. Jestem również po ich zastosowaniu i jestem szalenie zadowolona, że je kupiłam. Nie używałam kosmetyków antycellu od dwóch lat, bo w nie nie wierzę, ale stwierdziłam, że ach... to teraz się troszkę posmaruję ... 

A no i kupiłam sobie syrop klonowy z Rossmannie. Zawsze to chciałam posmakować, a więc niedługo będą naleśniki z syropem klonowym. ;-)

Kupiłam również suchy szampon w Rossmannie za 5 zł (promocja). Mam długie włosy i czasem ratuje mnie z opresji. :)

Wczoraj jednak nie poszłam na rower, bo zaczęło padać, a wcześniej robiłam sałatkę. Za to dzisiaj była godzina w terenie, także nie próżnuję. :)

30 lipca 2014 , Komentarze (10)

Przedwczoraj po wpisie o ciuchach poszłam się pocić na godzinną przejażdżkę rowerową, a wczoraj powtórzyłam trening i również popedałowałam. Dzisiaj gorąco  jak diabli. Chyba wybiorę się wykąpać nad jezioro... a jeśli nie, to na pewno będzie jazda na rowerze, ale to później, bo teraz można co najwyżej zdechnąć na dworze od tej gorączki.

Jeśli chodzi o zdrowe jedzenie, to radzę sobie. :) Dzisiaj wybrałam się do apteki i kupiłam Folik. Jutro chyba skończy mi się @... Jestem troszkę podekscytowana. W końcu będziemy się starali o dziecko, to takie ważne w życiu kobiety. Boję się tego... ale w końcu chcę zostać mamą, a od czegoś trzeba zacząć. Nic na siłę, zero presji. Będzie, co ma być. Zacznę się martwić za pół roku, jak nic z tego nie wyjdzie...

We wrześniu wybieramy się do Grecji w podróż poślubną. Teraz maksymalnie zaopatruje się w ciuchy letnie, żeby mieć w co się stroić na mojej ostatnich (najprawdopodobniej) wakacjach bez dziecka... ;) Nie chcę mieć problemu na wyjeździe, że nie będę miała w co się ubrać, dlatego jeszcze chcę się zaopatrzyć w jeden strój kąpielowy.... a to dla mnie największy problem z moją figurą. Jeśli stroju nie można skompletować góry i dołu osobno, to lipa. Jak na razie chodzę trzeci sezon w tym samym kostiumie. Jest świetny gatunkowo, dobrze leży, górę mam S, a dół L. Kupiłam go w przecenie za śmieszne pieniądze.... i nie żałuję. :)

Za chwilę będę oglądała swój teledysk ślubny i jestem podekscytowana. Brrr

29 lipca 2014 , Komentarze (5)

W zdrowym ciele, zdrowy duch. Wszyscy chyba znają to przysłowie. Jest ono tak bardzo na czasie, tak idealnie wpasowuje się w obraz teraźniejszości... widzę wychudzone laski na vitce, szkieletory i jestem przerszona tym co te dziewczyny pisza. One nie mają ani zdrowego ciała, a o duchu nie wsponinając. Patologiczne dążenie do zostania cieniem samej siebie. Co innego fajne wysportwane, tryskające wigorem ciało, a co innego wieszak z płaskpdupiem. Każdy ma swoją wizje kreowania własnego ja, własnego wyglądu, ale ten cały medialny anturaż wobec bycia wyżyłowanym szkiletorem... sorry, takie mamy czasy. Jestsś gruby - to jest passe, fopa.... czy jak to teaz modjoe się mówi? Pamiętajmu! W zdrowym ciele, zdrowy duch! 

PS właśnie zrobiłam sobie pyszne kakao - robię tradycyjnie ciemne:) rzucam się na łóżko i poczytam, póki mąż nie wróci z pracy:)

28 lipca 2014 , Komentarze (11)

Prosiłyście, to oto i są. :)

jeansy, Orsay - 40 zł (cena wyjściowa 159 zł), r.34

sweterek, wdzianko, Monarri - 58 zł (ze 199 zł) z tyłu cieniutki materiał, prześwitujący, r.36

bluzka, top, Promoda, 30 zł (przeceniona z 99 zł), r.36

bluzka Promoda, cena 35,40 zł, przeceniona z 99 zł, r. 34 (na mnie ;-), już dzisiaj w niej śmigałam)

sukienka Tally Weil, cena 49,90 zł (nie wiem jaka cena wyjściowa, ale chyba 99 zł...), r. 34

sandały na koturnie, cena 127 zł

japonki, Reserved, 34,99 zł - nie przecenione... ale są świetne!

i krótkie spodenki, reserved... cena 49,90 zl, przecenione z 80 zł

Ale się zmęczyłam. :D