Pamiętnik odchudzania użytkownika:
blondiblue22

kobieta, 37 lat, Chojnice

168 cm, 61.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: misja - fit mama 2017 ! Piękna i zdrowa na zawsze ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 sierpnia 2014 , Komentarze (7)

Fakt, faktem - nie wyspałam się dzisiaj. Zadzwonił budzik mojego męża, który wstawał do pracy. Obecnie pracuje codziennie od wczesnych godzin do późnego wieczora, a nawet nocy. Wszystko uspokoi się za około miesiąc, musi ... musimy to jakoś wytrzymać.

Jakoś o 6.30 wygramoliłam się razem z nim z łóżka, zrobiłam mu śniadanie i sparzyłam kawę, którą sama wypiłam dotrzymując towarzystwa. Chcąc, nie chcąc - mój organizm był już na tyle pobudzony, że stwierdziłam, że sens zaczołgnięcia się ponownie pod kołdrę jest raczej nijaki... Ubrałam legginsy, bluzkę, założyłam słuchawki na uszy i ruszyłam w teren. Dzisiaj postanowiłam biegać. Dość długo nie uprawiałam tego sportu, ponieważ stawiałam na trasy rowerowe, ale po przebiegnięciu 5 km czułam się jak młody bóg, czy też młoda bogini. Spociłam się konkretnie, pot mi się lat po du*ie i na dodatek nad kolanem użądliła mnie pszczoła. Mam troszkę zapuchnięte i czerwone... W połowie trasy mnie dopadła, ale nie zniechęciło mnie to do dalszej trasy. Trzeba być twardym, a co!

Wzięłam prysznic, zjadłam pyszną owsiankę i buszuję w sieci, szukam czegoś do ubrania na jesiennie dni, bo chcąc, nie chcąc - już nadchodzą. Cierpię szczególnie na brak obuwia, ale to jutro chyba sobie kupię. Jadę do miasta, to wstąpię i coś wyszukam... Baleriny by mi się przydały, jakieś buty do pracy na słupku - nie wysokie, nie niskie... i jakieś sportowe do jeansów.

Wczoraj pomalowałam sobie paznokcie na soczystą czerwień. Jesienią lubię malować paznokcie, jakoś świat wydaje się bardziej kolorowy.

Postanowienia:

-raz w tygodniu masaż bańkami chińskimi - minimum raz, ale pewnie będzie to raz... 

-wklepywanie codziennie balsamu w moje cellu na udach

-nowe postanowienie sportowe: 4 razy w tygodniu slow jogging przed wyjazdem do Grecji (zobaczymy efekty)

-zaczynam tydzień jabłkowy: codziennie jedno jabłko w moim menu :)

Jutro jadę do dermatolożki, a na wtorek mam zaplanowaną wizytę u kosmetyczki. Idę na zabieg na twarz. Nie wiem, czy nie przełożyć wizyty, ponieważ nie pasuje mi ten wtorek za bardzo... Zobaczę.

Dzisiaj na obiad wczorajszy gulasz węgierski. Wyszedł niebo w gębie. Muszę powiedzieć nieskromnie - cholernie dobrze umiem gotować. :)

A no... wczoraj 7 km w terenie po ścieżkach w mojej pięknej okolicy. I mój rower wczoraj, jak zawsze - świetnie się spisał. :) Ale jaki właściciel... taki rower. ;-)

Swoją drogą, nie marzę o pięknym wyniku wagowym, mimo, że ładnie brzmiałoby 55 kg... na wagę nie wchodzę od 6 tygodni i generalnie dobrze mi się z tym żyje. Wcześniej weszłam raz w marcu i potem tydzień przed ślubem (tj. to 6 tyg.), wtedy zobaczyłam cyferątka, które obecnie widnieją na moim pasku. Na wagę zamierzać nie wchodzę jeszcze co najmniej miesiąc. Po miesiącu slow joggingu chciałabym zobaczyć ,,5" z przodu. Nic więcej nie wymagam od swojego organizmu. To mnie w pełni usatysfakcjonuje. Niech to nawet będzie 59,7 kg i będzie miło. :) Nie jestem zaprzyjaźniona z wagą, bo przez nią za dużo myślałabym o diecie i takie tam... :) Lubię czuć się wolnym człowiekiem. :)

23 sierpnia 2014 , Komentarze (7)

Wczoraj zrobiłam 7 km na rowerze po ścieżkach i ścieżynach w okolicach mojego miejsca zamieszkania. Było przyjemnie. :) 35 minut sportu po prostu mi wystarczyło. Byłam coś zmęczona.

Dzisiaj wstałam kilka minut po ósmej, przygotowałam śniadanie dla mnie i mojego męża, zjedliśmy. Potem umyłam włosy, ogarnęłam się i pojechałam po małe zakupy. Kilka rzeczy w Rossmannie. Kupiłam nowy podkład z Maybellina SuperStay Better Skin i puder prasowany z Manhattanu Soft Comapct Powder do tego kilka par stopek i skaretek. Stopki z Marylina są najlepesze. Przyjemne dla stopy i z takim wzmocnieniem fajnym. :)

Oprócz tego kupiłam Therm Line II i Deto Cell Slim Effect. Deto Cell ma same naturalne składniki.

Teraz będę robiła w ramach obiadu gulasz węgierski z mięsem wołowym oczywiście. Także zabieram się. A wieczorem dawka ruchu - rower albo bieganie. Chciałabym to drugie dzisiaj,... miałam w planie dzisiaj rano, ale mój mąż przyszedł wcześniej niż się tego spodziewałam i nie mogłam nie zjeść śniadania w jego towarzystwie. :)

Zmykam laseczki! :) Miłej soboty!:)

22 sierpnia 2014 , Komentarze (5)

Właśnie jestem po obiado-kolacji. Pójdę za pół godzinki za rower, zrobię sobie dłuższą trasę. :) Tak mam w planie, mam nadzieję, że wiatr nie zacznie wiać - to najgorsze, co może być przy jeździe.

Ogaręłam w kuchni, wstawiłam pranie i ułożyłam poprzednie.

Wczoraj 20 km na liczniku. 

21 sierpnia 2014 , Komentarze (20)

A więc to jest tak... Do miejsca, w którym pracuje przychodzi pewien klient. Nie mam nic z nim wspólnego, nawet nigdy go nie obsługiwałam, nie moja działka, ale jak on wchodzi... to ja po prostu nie ogarniam tego, co się dzieje z moim ciałem. Szaleję. Z jednej strony skryłabym się w innym pomieszczeniu i wcale na niego nie patrzyła, z drugiej strony nie odrywałabym od niego wzroku. Nie jestem w stanie opisać tych uczuć, tego uroku. Widziałam, że miał kogoś. Rozstał się z tą dziewczyną... Ale ja już wtedy miałam ślub za pasem, więc... no właśnie... Nawet nigdy nie próbowałam do niego podbijać. Jest ode mnie o 6 lat starszy. Tak oszałamiająco nieziemsko pociągający, że nie jestem w stanie ująć tego w słowach. Serce mi bije jak szalone, pocę się, nie wiem jak się zachować, drżą mi ręce. Kiedy nie widzę go dłużej niż tydzień - normalnie tęsknię. Wiem, wiem... teraz nie powinien on mnie interesować. Ale przedwczoraj wszedł do oddziału, po chwili jego ciało dawało znaki  typu ,,nie wiem co z sobą zrobić", bo musiał czekać w kolejce i usiadł na krześle. Akurat byłam przy stanowisku koleżanki i sobie paplałyśmy głupoty... I w sumie to siedziałam vis'a'vis... Po czym podniósł wzrok i patrzył mi się głęboko w oczy przez kilka sekund... dla mnie to była wieczność, to ja pierwsza się speszyłam, ale posłał mi tak smacznie-słodki przecudowny uśmiech, że cały dzień nie mogłam się otrząsnąć. A z jego oczu można było wyczytać wszystko. Wszystko jak na dłoni...  Dla mnie to było coś tak niesowitego, że ja po dziś dzień chodzę jak z paranoidalnym uśmiechem, wyglądam domniemam jak otępiała... Po czym jak wychodził z placówki, po raz kolejny spojrzał mi się w oczy i posłał jeszcze raz swój megaintrygujący, obłędnie czarujący uśmiech.

Jeśli pytacie, dlaczego pytałam, czy czytałyście ,,50 twarzy Grey'a", to dosłownie czułam to samo, kiedy Anna nie mogła dotknąć Szarego, a czuła taki pociąg... Dla mnie ten mężczyzna jest tak niesamowitą zagadką, tak tajemniczy, zabójczy we wszystkim, że po padam na łopatki, kiedy o tym, o nim, o wszystkim myślę. :)

------------

Wczoraj po sprzątaniu po prostu nie miałam siły na sport i sobie darowałam, ale za to dziś idę na rower. Za godzinkę około zbieram się i idę ujeżdżać swojego grafitowego rumaka. W planie 20 km. :)

A teraz przejrzę gazetę. I troszkę ogarnę oczywiście. Porządek być musi.:)

20 sierpnia 2014 , Komentarze (5)

Wróciłam z pracy i zjadłam zapiekankę z wczoraj. Nie musiałam robić obiadu, więc zagospodarowałam czas, który poświęciłabym na jego przygotowanie . Akcja na miotle i mopie zakończona, a podłogi jeszcze pachną. Lubię, kiedy w domu pachnie. Przed jesienią zabieram się za gruntowne porządki. Zaczynam od kuchni, jutro zrobię kolejny etap szorowanka. Będzie lśnić. :) Potem łazienka i pokój sypialniany - przede wszystkim renament i układanie w szafach. 

Okrutnie wieje, więc rower sobie podaruję. Zamierzam biegać, ale na to muszę poczekać do 20, aż żołądek będzie pusty. Między ostatnim posiłkiem, a bieganiem muszę mieć 4 godziny przerwy albo po prostu z rana. Inaczej zaraz łapie mnie kolka... 

A ... gdybyście wiedziały, co mnie wczoraj tak uradowało. Drobna rzecz, a raczej sprawa, która generalnie radować mnie nie powinna. Czytałyście ,,Pięćdziesiąt twarzy Grey'a?" Jeśli tak, to może mnie zrozumiecie. Brzmi dziwnie i tajemniczo, ale.... :) Wtedy opowiem w czym rzecz. :) I nie, nie... nie jestem sadystką... nie o to chodzi. ;)

Jeszcze wytrę kurze w pokoju. Zamówiłam maseczkę Artego nadającą odcień włosom... zamówiłam kolor miód i chyba będę dzisiaj testowała. Najpóźniej jutro rano. Zdam relację. :)

19 sierpnia 2014 , Komentarze (8)

Dokładnie. Taki mam cel, żeby przebiec 40 km..., tj ok. 4 km dziennie. Do zrobienia. Natomiast miałam plan 200 km rowerem, na razie zrealizowałam 87,98 km, czyli jeszcze ponad połowa za mną. Postaram się jak najlepiej zrealizować cel, który postawiłam sobie 1. sierpnia.:)

Obecnie obiad, a właściwie obiado-kolacja dochodzi  w piekarniku. Dzisiaj zrobiłam zapiekankę kurczak, por, cebula, papryka, cukinia, ziemniaki, przekładana również serem i sosem z przecieru i śmietany 18%. Dobre, zdrowe... nie robię na tłusto, a ze śmietaną też nie przesadziłam. :)

Jak się najem wsiądę na dwukołowca i przejadę swoją trasę. Może jeszcze będę miała chęci, to przebiegnę. Zobaczymy. :)

Dzisiaj spotkało mnie coś miłego. Wciąż o tym myślę. Bujam w obłokach i chodzę jak naćpana szczęściem. :)

18 sierpnia 2014 , Komentarze (5)

Tak mniej więcej za miesiąc będę krótko przed wypadem do Grecji. Jeszcze wycieczki nie wykupiliśmy. Czekamy aż sprawy mojego męża pracusia dobiegną końca, wtedy będziemy myśleć. :)

Co u mnie...

Wesele kuzynki było OKej, ale bez rewelacji. Ogólnie na żadnym weselu tyle nie siedziałam. Muzyka nam średnio odpowiadała i tak nie mogliśmy się wbić w rytm. A... i wódka mi nie schodziła. Wypiłam może 5-6 kieliszków przez całe wesele. Byliśmy do końca, także o 5 kładłam się do łóżka. 

W niedzielę popołudniu okazało się, że w lodówce tylko światło, a obiadu nie chciało mi się gotować, byłam zbyt zmęczona, więc wsiadłam w auto i śmignęłam po kebaby. Na śniadanie jadłam ciastka owsiane z Sowy kupione dzień wcześniej - uwielbiam!:) Ciastka dokończyłam w ramach kolacji, doprawiłam kilkoma krakersami i słonymi orzeszkami. :D Także moje dwa dni weekendowe były pod względem zdrowego odżywiania raczej kiepściutkie. :)

Dzisiaj w pracy koleżanka miała imieniny, pochłonęłam 5 cukierów - gdzie ja i słodycze to święto. :) Reszta dnia zdrowo. A teraz w ramach obiado-kolacji jem zapiekaną paprykę faszerowaną mięsem mielonym, ryżem, cebulą, cukinią na ziołowo-ostro. :) Uwierzcie, niebo w gębie. :) Ostatnie 10 minut przed wyjęciem opruszyłam serem. :)

Aktywności od soboty żadnej. Jutro będzie rower. :)

Jeszcze mam ochotę na piwko, więc sobie wypiję. :) Ostatnio nie piję innego niż Książęce - czerowny lagier, ryżowe, łagodne ciemne - polecam!:)

Powoli, powoli pogoda przypomina jesienną - niestety. Rower będzie rzadziej, bo rzadziej będzie na dworze przyjemnie albo chociażby znośnie. Wtedy będę pracować z trenigami - Ewa Ch. i spróbuję Insinity...... No. :)

15 sierpnia 2014 , Komentarze (7)

Dokładnie:) To odliczanie było minimalnym celem.  Żeby trzymać siebie i swoje ciała w zdrowych ryzach. :) Nie schudłam raczej, ani nie przytyłam. Wszystko trzymam świadomie w ryzach i generalnie o to mi chodziło. :) 

Wczoraj pojechałam na zakupy z mojego męża chrześnicą. Chciałam jej sprawić przyjemność. Idzie teraz do 1 klasy. Stać nas na troszkę więcej, my tego nie odczujemy, a dziecko będzie się cieszyło. :) Kupiłam młodej spodnie, fajne modne legginsy, koszulę, buty i krótkie spodenki. Dzisiaj rano wstała z łóżka i zamiast kapci ubrała te nowe buty, haha. :) Pocieszne stworzonko. :) Lubię, kiedy ktoś się cieszy. :)

Sobie kupiłam narzutkę w Reserved, a 'la marynarka, ale z przodu taka falowana i okulary, bo te co kupiłam na początku sezonu spadły mi i się roztrzaskały. Jakoś nic innego nie wpadło mi w oko. Niedługo jesień i trzeba pomyśleć o wymianie garderoby. Przytłacza mnie myśl, że za miesiąc dopadnie mnie okres przejściowy, wtedy cierpię na bezsenność i takie tam.... Ale muszę być dzielna. :)

Jutro wesele. Na które nadal nie mam chęci iść. O 10:30 mam makijażystkę. Nie umówiłam się do fryzera i nie wiem, czy iść do galerii i zapłacić 135 zł za zrobienie fryzury, czy po prostu zrobić falę prostwonicą i nie wydziwiać. Tak wygląda sukienką, którą rozważam ubrac i te fale moje. . . . co myślicie?

A tutaj ja i mój mąż. :) Dziewczyny, chcę sprzedać suknię, jeśli któraś jest chętna, to proszę o wiadomość. :)

A teraz idę na rower na godzinkę. Bieganie opada, bo jestem dopiero po śniadaniu. Mój do 13 będzie pracował. Jak wrócę z pedałowania, to pod prysznic i jedziemy z mężem gdzieś na obiad. :)

Miłego dnia:) i weekendu:)

13 sierpnia 2014 , Komentarze (5)

Dzisiaj był normalny polski obiad w moim domu. Mielone z łopatki, chociaż zamiast bułki tartej dorzuciłam płatków owsianych, czyli mała modyfikacja. Dodałam kilka przypraw i wyszły tak pyszne, że aż palce lizać!:)

 Tydzień marchewkowy się sprawdza. Dzisiaj zjadłam w ramach drugiego śniadania dużą marchewę. ;-)

W pracy dzisiaj wróciła kompanka ze stanowiska obok, więc jakoś raźniej. Trzy tygodnie byłam sama. 

Dobrze, że jutro czwartek, czwartunio! I trzy dni odmóżdżania.... Idę w sobotę, jak wspominałam w poprzednich wpisach, na wesele. Jestem jakoś nastawiona nijak do tej imprezy. Przeżyłam swoje wesele i teraz mi się wszelakich odechciało. :) Moje było piękne, wszystko wyszło idealnie, przeżywam je codziennie i codziennie wspominam. :)

Właśnie wróciłam z godzinnej trasy rowerowej, przejechałam 16,8 km. :) Było extra! Teraz prysznic, kakao i do łóżka z książką. :)

Za chwilę pewnie zjawi się mój mąż. :)

12 sierpnia 2014 , Komentarze (13)

Za dwa tygodnie maksymalnie rusza rozbudowa domu, czyli drugie wejście i dwa pokoje. :) Osobiście już mnie to cieszy, a zacznie podwójnie, kiedy będzie to już stan zamknięty i zaczniemy robić wewnątrz. Marzę już chodzić sobie po swoim domku na golasa. :)

Właśnie wróciłam z godzinnej trasy rowerowej. Także przyjemnie. :)

Za trzy dni wesele, a ja nie umówiłam się do fryzjera. W domu chyba zrobię sobie luźne fale, dobrze, że chociaż mam makijażystkę. ;-) Mam dwie sukienki, które rozważam, żeby założyć. Hm, hm, hm. :) Ale nie wiem generalnie ktorą. Chyba wszystko zależy od mojego nastawienia. ;-)

A teraz wezmę prysznic, wysmaruję się balsamami, kremami itd. i poczytam. :)

...i #SELFIE na koniec ;-)