Pamiętnik odchudzania użytkownika:
blondiblue22

kobieta, 37 lat, Chojnice

168 cm, 61.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: misja - fit mama 2017 ! Piękna i zdrowa na zawsze ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 września 2014 , Komentarze (9)

Dzisiaj mogliśmy jechać z moimi rodzicami nad morze, zapakować rowery i spędzić weekend kąpiąc się z słońcu, ale... mój mąż stwierdził, że nie może, bo musi pracować, a potem jednak stwierdził, że w sumie pojedziemy, ale moich rodziców już dawno nie było. Ja się tylko zdenerwowałam, bo przebywanie wciąż samej mnie po prostu dobija psychicznie. Czasem mam wrażenie, że wolałabym być w weekend w pracy, żeby mieć się do kogo odezwać.

A tak? A tak dzisiaj wystawiam mojego przyjaciela i wybieram się z nim na przejażdżkę. No nie mam wyjścia. Słuchawki na uszy i wycieczka. Jest tak piękna pogoda, że szkoda siedzieć w domu, chociaż pokój woła: posprzątaj mnie! 

Rano wstawałam, posprzątałam autko mojego męża i pojechałam do fotografa zrobić zdjęcia do dowodu i paszportu.

Potem zakupy spożywcze i wizyta w Rossmannie, kupiłam wysusacz do paznokci i puder matujący do twarzy z Manhattany i tusz do rzęs Rimmela extra super lash - super klasyk, za 14 zł, bo był w promocji.

Dzisiaj mam coś kiepski dzień. Chce mi się wyć. Ale może wiatr wywieje mi to z głowy.

Wczoraj przejechane 18,42 km w 59 min. 29 sek. :)

Realizacja planu 43,72 km - przejechane na rowerze od początku września (na 100 km założonych)

7,41 km - przebiegnięte (na 100 km założonych)

Zmykam!

5 września 2014 , Komentarze (10)

Nie chciałam iść wczoraj w teren, ale w sumie stwierdziłam, że jest tak przyjemnie, że nie mogłam wysiedzieć w domu. Zawinęłam żagle i poszłam na rower. Wcześniej mój mąż dopompował mi powietrza, bo były opony sflaczałe już i  śmignęłam... 16,48 km w 48 minut. Dałam sobie popalić, ale czułam się rewelacyjnie! :)

Dzisiaj w pracy myślałam, że zdechnę z bólu. Mój kręgosłup prawie wyskoczył z orbity. Wzięłam przeciwbólową i jest już lepiej. Za dwa dni mija pierwszy tydzień września, a w bieganiu 25% nie ma... na razie wciąż 7, nędzne 7.... Do poniedziałku minumum z bieganiem muszę sobie dać spokój, bo biegania mój kręgosłup nie zniesie. Dzisiaj za to zapierdziulam w teren na dwukołowcu. 

Właśnie zjadłam jajecznicę z 3 jaj z szynką z indyka i cebulą i kawałek chleba tostowego pełnoziarnistego z pomidorem i herbatę z łyżką miodu lipowego. Uwielbiam jesienne herbaty z miodem. :)

Mój mąż wciąż pracuje. Cieszę się, że wyjdziemy na wakacje i uciekniemy od życia codziennego. 

A w połowie października jedziemy ze znajomymi na trzy dni do spa. :) Będziemy się lenić, spijać drinki i takie tam... :)

To będzie fajna jesień. Sport, wypoczynek i urlop. :) 

Zmykam w teren. :)

PS Dzięki jeszcze raz za miłe komentarze pod moim wczorajszym wpisem. 

4 września 2014 , Komentarze (9)

Wczoraj w ramach aktywności było 40 minut pedałowania w terenie i potem jeszcze przebiegłam 2,2 km. :) 

Realizacja planu wrześniowego:

7,41 km - przebiegnięte

8,93 km - przejechane. Mam dopiero za sobą 2 treningi, no i mamy 4. września, więc nie jest źle. Dzisiaj daję się chyba zregenerować mojemu kręgosłupowi, bo mnie od wczoraj boli. A przy tym też zaczęła pobolewać głowa. Nie chcę się nabawić unieruchomienia jak w ubiegłym roku, gdzie pomogły tylko zastrzyki.

Pogoda dzisiaj piękna za oknem i zachęca... ale nie powiem, wypompowana też troszkę jestem. @ dobiega dzisiaj końca, co mnie cieszy. :)

A teraz właśnie wstawiłam do piekarnika papryki, dzisiaj w ramach obiado-kolacji będą faszerowane. Nie wiem, jak Wy, ale ja to danie ubóstwiam, a druga sprawa - pieczona papryka pięknie pachnie w domu. :)

Teraz zabieram się za porządki w kuchni i będę dzisiaj pracować w swoich czterech kątach. Papryki za niecały kwadransik  będą gotowe do zjedzenia. :) Będziemy wcinam z mężusiem.

A teraz zdjęcie z terenu. Blondi biegnie. ;-)

Blondi robi zdjęcie swojej ścieżynce. :)

O... i teraz mój sweterek jasno-pudrowo-różowy. :) Nowy. :) Jeden z zakupów weekendowych. 

edit:

no to macie moją papryczkę...

:) była smakowita!

3 września 2014 , Komentarze (10)

Dodam moje przykładowe menu z wczoraj:

śniadanie: 2 kawałki chleba żytniego z żółtym serem i pomidorem, kawa rozpuszczalna z mlekiem

II śniadanie: mała brzoskwinia i banan, duży jogurt naturalny z fitellą (płatki)

przekąska: 70 gr migdałów, jabłko, kawa rozpuszczalna z mlekiem

obiado-kolacja - gulasz wołowy z porcją ziemniaków :) (sama przyrządzałam, duuużo papryki, cebuli, cukinii, pyszności!)

Nie liczę kalorii, nie objadam się, jem porcje mniejsze, ale częściej. Staram się nie wariować, kiedyś liczyłam kalorie i mi to w niczym nie pomogło, tzn. nie uszczęśliwiało mnie. Kiedyś się ważyłam i wariowałam jak każdym dekagramem. Teraz żyję, jem, uprawiam sport i staram się być konsekwentna. Może idzie wolniej, ale idzie. Wyglądam zdrowo, też tak się czuję. Mój tyłek w jeansach wygląda całkiem apetycznie. Szkoda, że jeszcze zmagam się z cellu, ale... w końcu i on pójdzie w pieruny!:D

Wczoraj przebiegnięte 5,20 km.

1 września 2014 , Komentarze (11)

Dokładnie. Raczej mniej perfekcyjna, a od kiedy pracuję, to nie potrafię dojść do ładu w Naszym kącie, tym bardziej, nie mieszkamy sami, więc to też nie pomaga. Nie umiem opanować syfu od trzech lat. Jak coś posprzątam, to coś zdąży się upier... I tak w kółko. Nie inwestowaliśmy zbytnio, z tego tytułu, że przebudówka dużo zmieni i ani mebl nie wymienialiśmy, ani nie mamy porządnej szafy. Bałagan zaczyna mnie męczyć, bo jestem osobą, która akurat porządek lubi mieć. Postanowiłam, więc zrobić megaporządek z tytułu rozpoczęcia małżeństwa i początku dobudówki wejścia. Dzisiaj zaczęłam od szorowania łazienki. Jutro dokończę, bo jeszcze chcę wypucować szafki i kafelki i dokończę pokój, który zaczęłam. Potem wezmę się za kuchnię. Na końcu pokój gościnny, bo tam jest w sumie porządek, tylko trzeba okna umyć, firany i zasłony wyprać.wać

Wyprasowałam i zmieniłam pościel, ugotowałam gulasz, czyli spędziłam sporo czasu w kuchni i pomalowałam paznokcie, bo tych rewolujach wyglądały, że pożal się... 

Sportu tym samym nie było, ale za to jutro ruszam w teren.

Chciałabym mieć tyle samozaparcia, żeby wstawać rano i biegać przed pracą, ale chyba nie mam w sobie tyle zaciętości...

Wczoraj byłam z mężem na małych zakupach, kupiłam sweterek w Reserved, mój troszkę bardziej się obkupił. Chciałam jeszcze jakieś spodnie kupić, ale w sumie nic ciekawego nie widziałam. Poza tym tydzień temu kupiłam sobie już 3 bluzki i sukienkę i jeansy. 

Potem poszliśmy na obiado-kolację do restauracji, zamówiłam sandacza pieczonego z warzywami.

Pół godziny temu zjadłam świeżo przyrządzony gulasz wołowy, ale normalną porcję, troszkę późno, ale kiedy miałam siły, to nie było, co jeść, a wolałam sprzątać, póki mam chęci. :)

A teraz zmykam pod prysznic. Potem pobuszuję na allegro. Chcę kupićpulsometr do 150-160 zł. Polecacie jakieś? Proszę o pomoc. :)

31 sierpnia 2014 , Komentarze (10)

Sierpień był miesiącem, w którym starałam się. :) Mój plan - 40 km bieganie, 200 km na rowerze. Wyszło - 141 km na rowerze i 14,26 km przebiegnięte. Rower - 70,10% wykonanego planu, bieganie 35,65%. Ogólnie jestem zadowolona, bo wiem, że nie próżnowałam. Aktywność wychodziła średnio co drugi dzień, odbyłam 15 treningów. Wrzesień będzie zdecydowanie lepszym miesiącem, ponieważ jeśli chodzi o bieganie, cel - 100 km do przebiegnięcia i 100 km do przejechania na rowerze. :)

Jednak bieganie jest u mnie najbardziej efektywnym sportem, szybko widzę efekty. :)

Za miesiąc się zmierzę, zobaczymy, czy moje oporna uda i biodra szlag trafi. :)

30 sierpnia 2014 , Komentarze (7)

Dzisiaj 30. sierpnia, jutro lub pojutrze wrzucę podsumowanie  - rower i bieganie miało być 200 km i 40 km - będzie mniej, to na pewno, ale nie będzie źle :) A podsumowanie jutro, bo z pewnością będzie jeszcze jakaś aktywność fizyczna. Dzisiaj nie, bo mój organizm dochodzi do siebie po imprezie integracyjnej. Za dużo wypiłam i dzisiaj do 13 byłam praktycznie nieprzytomna. Głowa mnie bolała okrutnie, ale poratowałam się przeciwbólowymi, zjadłam ciepłą zupkę i już mi duuuużo lepiej. Wysiłku sobie nie serwuję, bo jestem wypompowana. 

Za to jutro będzie bieganie rano, a potem może jeszcze wybiorę się na przejażdżkę. Zobaczymy. :)

Chciałam dzisiaj zrobić gulasz, ale niestety coś sił nie mam, nawet sprzątać mi się nie chce. Będę musiała jutro nadrobić troszkę obowiązki domowe. 

1. września mamy z moim rocznicę - 10 lat razem. Wybieramy się na jakąś kolację, żeby przyjemnie spędzić ten dzień. :)

Wrzesień będzie miesiącem biegania, planuję 4x w tygodniu biegać minimum. Najlepiej byłoby 6x, ale to jeszcze dużo zależy od pogody. :)

Pod koniec września, początek października wybieramy się w podróż poślubną, stąd moja determinacja, żeby wyglądać jak najlepiej. Wiem, że bieganie w moim przypadku jest najbardziej efektywnym sportem, więc to jemu chcę poświęcić najwięcej czasu.

Udanej soboty, laseczki. Mam nadzieję, że jesteście zadowolone ze swojej figury w stopniu co najmniej akceptowalnym. :) Ja jestem zadowolona, chociaż jest w nim kilka mankamentów do poprawienia, ale sport, sport, sport i głowa na karku jest w stanie troszkę je poprawić. :) 

28 sierpnia 2014 , Komentarze (9)

Na razie brak @ na horyzoncie, chyba kryzysik minął, bo dzisiaj ruszyłam tyłek i poszłam pobiegać :) wróciłam z terenu i pomalowałam paznokcie ... wezmę prysznic i jeszcze sobie pomaluję od stóp, a co:)! Nie ssie mnie za żarciem już, więc chyba hormony przestały się buntować i pracują na swoich normalnych obrotach. 

Jutro po pracy idziemy na firmową wódeczkę, także integracja, a potem przeniesiemy się już same z kumpelkami do pobliskiego baru. Fajny dzień jutro się szykuje. Rano wcześniej wstanę i się konkret wypindruję, bo zaraz po pracy śmigamy. Zrobię luźne loki.

Coś w styl jak na zdjęciu poniżej:

Kupiłam dzisiaj sobie dzisiaj lakiery do paznokci i postanowiłam, że zacznę malować na kolor, bo przeważnie malowałam mleczną odżywką, a jednak ładnie pomalowane paznokcie zwracają uwagę. :)

Jutro odpada trening, ale w sobotę bieganie. :) Zobaczymy z jakim wynikiem skończę sierpień. :)

śniadanie: 2 kawałki chleba żytniego (z serem capresi x1, kiełbasą szlachecka x1), duży jogurt truskawkowy z dosypanym musli fitella, 2 banany, kg winogron, udko z kurczaka, surówka z pora :) - moje dzisiejsze menu ... dużo owoców, ale w pracy wolę jeść owoce niż pić zupki chińskie:)

27 sierpnia 2014 , Komentarze (8)

Zołza, zołza, zołzowata. Dzisiaj miałam w pracy wypieki na twarzy i wciąż chodziłam głodna, czyli nadchodzi @ zołzowata.

Wróciłam do domu, przebrałam się w ciuszki i ... i nie chce mi się dzisiaj ćwiczyć, ani nie idę na rower, ani nie idę biegać. Nie wiem, co zrobię na obiado-kolację, ale chyba pizzę, z której wczoraj zrezygnowałam i jednak poprzestałam na sałatce, była pyszna, swoją drogą.  :) Jeszcze potem wypiłam piwko, ale jakoś mi nie smakowało... 

A teraz troszkę ogarnę, dokończę malowanie paznokci i poczytam. Tak. Mały relaksik się należy. :)

26 sierpnia 2014 , Komentarze (9)

Wczoraj opuchlizna po użądleniu zrobiła się wielka, czerwona, gorąca, boląco-swędząca. Musiałam iść do lekarza. A potem skonsultowałam jeszcze raz leki, które zapisał mi rodzinny, bo i tak szłam prywatnie wieczorem do dermatologa. Babka dała mi tabletki za free, kupiłam tylko spray, chociaż tani i tak nie był - 30 zł. Mimo wszystko podziałało i dzisiaj jeszcze mam opuchliznę, ale minimalną.

Chyba nadchodzi @, bo coś mam zwiększony apetyt. Panuję nad nim, chociaż wczoraj zakupiłam 12 ciastek od Sowy owsianych i zjadłam wczoraj 4, a dzisiaj 6. ;-) No wiadomo, że z czegoś tam zrezygnowałam, ale sam fakt. Słodyczy nie jadam, więc 6 ciastek to dla mnie dużo. 

Dzisiaj w ramach obiado-kolacji mam ochotę na pizzę. Ale może będzie sałatka z kurczaka, albo calzone z kurczakiem, no sama nie wiem. :)

W niedzielę wieczorem pojechałam z moim do kina na ,,Epicentrum". Nawet fajny fiilm, trzyma w napięciu - polecam. :)

A wczoraj przy okazji wizyty w mieście kupiłam sobie kilka ciuchów - jeasny w Breshka - 99 zł, buty - 69,90 zł w CCC, koszulę i sweterek w Reserved, bluzkę i sukienkę w H&M. Troszkę kasy wydałam, ale nie miałam spodni.... jak schudłam, to nic na mnie nie leży prawie...

A teraz zabieram się za pichcenie w kuchni. Nie wiem, czy mam siły na sport. Po moim nidzielnym bieganiu mam zakwasy w pachwinach i chyba sobie daruję przesilanie i odczekam jeszcze jeden dzień.

Jestem dzisiaj coś zmęczona... Padam z nóg.