Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Ot taka sobie Aga :) W głowie kiedyś miałam pstro, teraz wydaje mi się że jestem już dorosła :) Mądrzejsza! W życiu cały czas konsekwentna raz na diecie, raz na jo-jo ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 66852
Komentarzy: 1228
Założony: 8 czerwca 2010
Ostatni wpis: 5 listopada 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Lilisek

kobieta, 42 lat, Wrocław

172 cm, 58.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 kwietnia 2018 , Komentarze (9)

Dzień zaczęłam od wagi i pół w górę! Jakoś w ogóle mnie to nie zdziwiło.

Dzieć w żłobku, ja już po siłowni :) Kondycja leży i KWICZY! Nie poddaje się i nie zniechęcam. Fajnie bo znowu wymyślili program lojalnościowy w klubie i mam dodatkową motywację :P No zawsze trzeba się czegoś czepić.

Muszę wymyślić coś dobrego do jedzonka na obiad dla chłopaków, może później upiekę ciasteczka.... Od świąt nic nie piekłam, aż szok :P

Miłego dnia i czekam na Wasze ważenie jutro!!

12 kwietnia 2018 , Komentarze (9)

Zacznę wpis od wczorajszego dnia, który zaczęłam od zrobienia mężowi rano kawy z 3 łyżeczkami UWAGA! SOLI!!!

Zawieźliśmy malucha do żłobka pierwszy raz od bardzo długiego czasu i aż piszczał z radości, dzisiaj nad ranem się budził mówiąc "dzieci" :) Dzisiaj też poszedł z radością. Po żłobku wpadamy na chwile do domu, ja się trochę krzątam, próbuję wcisnąć coś jeszcze do jedzenia i dziecko robi wypad na dwór do wieczora :) 

Wracając do wczoraj i moich ambitnych planów siłowniowych....

Rano pojechaliśmy jeszcze na zakupy i do domu na kawę :P 

Ja zamierzam skorzystać i lecieć na siłownie, a później planowałam porządki o które trudno zajmując się maluchem.

 Dostajemy pierwszy telefon od siostry męża : "Jechałam z mamą do szpitala na badania, nie upilnowałam jej, a uparła się na buty z obcasikiem i się przewróciła, na tyle, że jest poturbowana i ułamała zęba". Dobra, trudno, na szczęście nic więcej się nie stało.

Za ok 0,5h kolejny telefon też od siostry męża: "ojciec miał wypadek, nie wiem gdzie jest, gdzieś jak zjeżdża się do lidla, musimy go znaleźć" 

Ojciec nie odbiera tel.... Przy tej jednej ulicy można zjechać aż do 3 Lidli!!!!

Wszelkie plany na bok!  Szukamy ojca. Znaleźliśmy :) Ufffff, kolizja! Nic się nikomu nie stało, auta przerysowane, drugi pan bardzo ludzki (wina teścia była). Bez policji, oświadczenie, żadnych wątpliwości...

Zrobiło się późno, 1h i trzeba jechać po synka. Wróciłam do domu, zrobiłam sobie hennę, wykapałam się i pojechałam.

Dzisiaj byłam na siłowni! W ogóle nie mam kondycji! Dzielnie przepękałam co zamierzałam. Waga mnie miło zaskoczyła 61,3!!!!!!!!

Od dzisiaj warzywka, wiec będzie wzrost wagi - ciekawe na jak długo no i @ nadciąga jakoś na dniach.....

11 kwietnia 2018 , Komentarze (4)

Dzisiaj ,od początku diety po raz pierwszy idę na siłownię,mimo, że mam karnet jeszcze zanim zaczęłam się odchudzać. Maluch idzie do żłobka!! I to zaraz się ubieram i go zawożę :) 

Dzisiaj malutki spadeczek, spadunio, spaduniunio :P

10 kwietnia 2018 , Komentarze (6)

Serio mówię, odzyskałam radochę w tej walce jak w pierwszych 10 kg :D Wpisy w pamiętniku to też pewien rytuał.

 Dzisiaj waga zwariowała, zobaczyłam 1 po 6 !!!!!!!!!!!!!! Hurra!!!!!!  


9 kwietnia 2018 , Komentarze (1)

Dystans się zmniejsza po ostatnim wzroście warzywkowym. Oznacza to, że teraz swoje muszę przepękać aby waga się ustabilizowała na tym poziomie i pewnie dalej będzie spadek.

Po odwiedzinkach rodziny wczoraj widziałam, że szwagrowi było jakoś smutno, po jego paru słowach w ciągu całej wizyty wnioskuję, że leży mu, że mi się udało schudnąć, a on ..... Musi coś ze sobą zrobić, znowu podjąć walkę. Też mi to daje powody do smutku, bo raczej liczyłam się z efektem wow, a nie chciałam nikomu przysparzać smutków. Z drugiej jednak strony liczę, że da mu to kopa do działania..

Jest też światełko w tunelu, maluch od środy wraca do żłobka :D

On będzie szczęśliwy, a ja pewnie będę miała problem do powrotu do normalności po tak długim okresie przebywania z nim cały czas. Cieszy mnie to jednak ogromnie :)

Pięknego dnia :)

8 kwietnia 2018 , Komentarze (4)

Po ostatnim zastoju miałam sporo spadków wagi, wręcz powiedziałbym, że spektakularnych. 

Jest, waga skoczyła  wzwyż na warzywkach dopiero dziś co prawda - dzisiaj ostatni dzień, ale w takim razie będzie zastój. 

Wracamy do gry :D Tak, tak, zaraz zacznie się tu marudzenie, ale i tak się cieszę, bo wiem, że jeszcze walczę z kg.

Dzisiaj przyjeżdża siostra z rodzinka i planujemy fajny wesoły dzień w plenerze Wrocławia. Mój synek już skacze z radości bo bardzo ich lubi i doczekać się nie może :)

Wczoraj była sobota, a ja nie zarejestrowałam ważenia Waszego..

7 kwietnia 2018 , Komentarze (7)

No koń by się uśmiał, waga dzisiaj pokazała 62,2!!! 

Spadeczki są spektakularne i czuję, że zaraz będzie podobnych wymiarów zator :D

7 kwiecień przekroczyłam magiczną barierę o 1 kg dokładnie.

Zmieniam paski- wytyczam kolejny cel

Mięliśmy dzisiaj jechać do Minieuroland, tylko wieczorem mąż się na mnie sfochował  i nie wiem jak będzie, choć z takimi jego humorkami to nigdzie jechać nie chce.

Wczoraj byliśmy u znajomych, troszkę byli zaskoczeni, że nie dam się na pizze namówić i nie chcieli wierzyć, że jak zjem sałatkę z kurczakiem to będę szczęśliwa i że dobrze mi z tym, jak widać jest mi z tym WSPANIALE!!!!

Wspaniałego weekendu!

6 kwietnia 2018 , Komentarze (11)

Co tu dużo pisać :D Zmienię cel jak waga znowu się zmieni, bo podejrzewam, ze albo stanie, albo skoczy troszkę w górę, bo od dzisiaj moje warzywka :D

Spadek jakiego się nie spodziewałam, myślę, że to za sprawą wczorajszego dnia z dzieckiem na dworze bo trochę mnie eksploatowało i była bieganina po schodach. 

Niespodzianka! Cieszę się, że ten cel tez udało mi się osiągnąć i odwrotnie niż poprzednio jestem podekscytowana kolejnym paskiem :D Może dlatego, że to już ostateczna rozgrywka??

Pięknego słońca Wam życzę i uciekających i cm i kg :D

5 kwietnia 2018 , Komentarze (6)

Dobijam jak żeglarz przy sztormie do portu - i to by było tyle poezji w tym wpisie  :P

Po pierwszej utraconej 5 byłam na pierwszym shopingu i wyszłam z galerii handlowej obładowana torbami oczywiście mąż dopingował. Pamiętam jaka byłam wtedy dumna i blada. Od razu robiłam przegląd szafy. Nie, wtedy jeszcze nic nie było na tyle za duże aby nie nosić, ale już były pierwsze wiszące np, na pupie spodnie źle wyglądały.

Druga 5, shoping był, ale już nie w takich wymiarach, ze dwie bluzki, jakieś szorty, później przy okazji kolejny drobiazg. Pierwsze za duże ciuchy na tyle, że nie da się w nich chodzić aby nie wyglądać jak łajza :D  Starszak wtedy powiedział (jak zobaczył mnie w ulubionych leginsach), że zepsuły mi się spodnie"

Dobijam trzeciej 5, Przegląd szafy, część rzeczy pakuje do wora i do śmieci, bo nawet wstyd komuś dać, takie powycierane w większości, po domu. Drugi wór, są to rzeczy, do których się skurczyłam. Wymarzone eko skórkowe spodnie, bardzo za duże, białe jeansy też tak łaziłam i polowałam na te wymarzone - najpierw były ok, później za małe a teraz znacznie za duże... Parę bluzek, kilka spódnic. Spakowałam i chowam do dużej szafy na dno, mogą się jeszcze przydać, choć wolałabym nie. 

Przymierzałam dosłownie WSZYSTKO! Trochę się nagimnastykowałam przy tym, ale byłam dumna bardzo. No bo kurcze wyglądam super. Nie jestem żadną modelką, ale nigdy szczuplaczkiem nie byłam, stąd ta euforia. Co założę wyglądam na prawdę dobrze.

Wczoraj jak byłam ze smykiem na dworze wieczorem, zaczepiła mnie sąsiadki córka, takie czasem mamy tematy do rozmowy, obie z maluchami jesteśmy. Od słowa do słowa i w pewnym momencie Aśka nie wytrzymała 

-"Ty, ale Ty bardzo schudłaś! Jak to zrobiłaś?" 

-Hehe, "powiedziałam DOŚĆ."

Jeszcze chciałabym stracić kg, ale już malutko, choć patrząc jak to zaczyna się w czasie przeciągać to pewnie to najmniej będzie trwało najdłużej, Tak już się mentalnie nastawiam na trzecią fazę stabilizacji i zdaję sobie sprawę, że to będzie najdłuższy i najtrudniejszy okres. 

4 kwietnia 2018 , Komentarze (4)

Fajnie znów zobaczyć pasek jak dobiega końca :)

Teraz się cieszę., choć wiem, że tak niewiele zajmie mi jeszcze trochę czasu, łącznie z zastojem przed 63 bo zrobiła się taka reguła. Każdy kg tracę (jak zauważyłam) w tydzień to najmniej, ale 10 dni. 63 z ogonkiem, mam za krótko by cieszyć się zwycięstwem :D

Do 20 kwietnia coache Dukana wyliczyli mi, że utracę 63,2, ale aż tak nie chce długo czekać :P Do tego czasu chciałabym choć kg więcej z siebie zrzucić :P Zobaczymy czy się uda.

Mąż obiecał, że kupi 3 białe regały, abym mogła sobie swoje skarby (książki) w nich ulokować i zaczniemy pozbywać się tej znienawidzonej już PRL-owskiej meblościanki. Ciężka, ciemna, przytłaczająca. Dodam, że jesteśmy na wynajmie. Jak tu weszliśmy oprócz paru rozrzuconych po 3 pokojach czarnych, lichych mebli nie było nic. Żal nam inwestować, no ale.... Urządziliśmy sobie sypialnie i pokój starszakowi, wprowadziliśmy zmiany w kuchni i przedpokoju, więc sukcesywnie coś po trochę i przyszedł czas na salon. Hurra!!

Doładowuję się pogodą, jestem jak wampir energetyczny. Całe szczęście, że wiosna w końcu zawitała, muszę jeszcze kupić ziemię do kwiatków i zacząć działać na balkonie.  Obiecałam siostrze nasionka mimozy, w zeszłym roku wyhodowałam i była gwiazdą w moim domu. Każdy, kto nas odwiedzał, witał się z nią i żegnał :D A ona czyniła ukłony, ale urosła pod sufit i kiedy byliśmy w szpitalu z maluszkiem, maż niechcący ją ususzył.

Tymczasem borem lasem- czas szykować się by zdobywać dziś znowu świat!!