Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem wesołą osobą, uwielbiam dobrą muzykę, film i książkę. Bardzo lubię gotować, choć nie robię tego za często. Ostatnio moją pasją stała się fotografia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 21106
Komentarzy: 117
Założony: 22 lipca 2010
Ostatni wpis: 14 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
chomiczq

kobieta, 38 lat, Pyrzyce

169 cm, 72.40 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Zdrowe odżywianie i ruch fizyczny - piękna sylwetka do wakacji ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 lipca 2010 , Skomentuj

Jak to jest, że nawet z najmocniejszym postanowieniem wytrwałości, gdzieś zanika ta silna wola i człowiek się łasi na różne "śmieciowe" przekąski? Staram się tak dobierać to, co jem, żeby raczej nie było tłuste, bo wątroba mi od tego nawala, ale czasem nie mogę się oprzeć np. chipsom! Fakt, że były to Lay's z pieca, czyli jak zapewnia producent - 70% mniej tłuszczu, ale i tak miałam wyrzuty sumienia, że się na nie połasiłam.

Sobota minęła pod hasłem - "chciałabym się odchudzać, ale rodzina mi na to nie pozwala" - w wolnym tłumaczeniu - obiad u babci. Cóż na to poradzę, że babcia upiekła golonkę i boczek, do tego chleb (o zgrozo - biały) i surówka z kapusty pekińskiej. Wieczorem była parapetówka u koleżanki, więc skosztowałam nieco sałatki hawajskiej (szynka, ananas, czerwona fasola, kukurydza i majonez) oraz białego winogronu.

Niedziela tradycyjnie - na śniadanie parówka z wody z ketchupem, majonezem i odrobiną chrzanu; obiad standardowo - rosół z ryżem, a na drugie łyżka ziemniaczków, pół pieczonej piersi z kurczaka i ogórek kiszony (tegoroczny już ). Kolacji nie zjadłam, ale na podwieczorek wylądowałam u cioci, więc był kawałek ciasta drożdżowego i mniejszy kawałeczek murzynka.

Dziś zaczęłam od dwóch parówek (jak w niedzielę), potem do pracy była kanapka z szynką z kurczaka, sałatą i ogórkiem. Obiad z niedzieli jeszcze został, więc dziś go dojem.

Wczoraj rozpoczęłam główny punkt mojego odchudzania, a właściwie bardziej modelowania sylwetki - A6W. Mam nadzieję, że dziś uda mi się znaleźć czas na kontynuację. Muszę się dobrze zmobilizować i ćwiczyć! Przez te praktyki nie potrafię sobie dnia poukładać...

A taki efekt chciałabym uzyskać:


Wiem, że z moją budową gruszki nigdy nie będę tak wyglądać, ale może choć po części uda się wymodelować brzuszek, nogi i pupę

Trzymajcie kciuki!
 

23 lipca 2010 , Skomentuj

Siedzę jeszcze w pracy, ale zaraz do domu. Ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć... Moje nowe postanowienie. Rok temu schudłam jakieś 15 kg (zaczynałam od 75). W sierpniu intensywnie ćwiczyłam, więc mój brzuch był zwarty i przytwierdzony do ciała, a nie, wiszący gdzieś obok. Niestety jakoś koło października 2009 przestałam ćwiczyć - spadła moja motywacja, może na laurach usiadłam... No i przez tę nieszczęsną zimę nadrobiłam około 3kg (plus minus 1kg). Przedwczoraj zważyłam się iiii... Załamka... Waga pokazywała 64,3 kg! To było straszne, ale stało się impulsem, do rozpoczęcia walki z zachciankami. Zaczęłam uważać na to co jem. Tak więc odrzucam zupełnie pieczywo. Ewentualnie ciemna bułeczka, ale tylko raz w tygodniu. Będę się starała tak dobierać ilości posiłków, żeby czuć się najedzoną, ale nie "obżartą". To chyba najgorsze, co możemy sobie zrobić - przejeść się! Dlatego ściśle trzymam się godzin posiłków. I na jakiś czas przerzucam się na sałatki.

Dziś było:
- śniadanie 6:15 - sałatka z sałaty lodowej, z pomidorem, papryką, serem żółtym, kawałkami piersi kurczaka i kukurydzą, z sosem francuskim od Prymatu.

- przekąska 8:15 - Activia truskawkowo - kiwi

- II śniadanie 11:40 - to samo co na śniadanie (zabrałam ze sobą do pracy)

Na obiad planuję rybkę (z frytkami :P, tak wiem, nie powinnam, ale tylko kilka zjem), na kolację... Chyba jogurcik.

Ale z czego jestem dziś dumna - oparłam się pokusie zjedzenia pączka. Kolega z pracy jechał do piekarni i zbierał zamówienia. Mimo, że mnie namawiał na pączka - nie skusiłam się :) Tak trzymać!

No i najważniejsze, co mi zostało - ćwiczenia. Chciałabym zacząć dziś a6w, ale nie wiem, czy czas mi na to pozwoli, gdyż po południu wybieram się z ekipą do Kamienia Pomorskiego na koncert organowy i orkiestry symfonicznej :)

Za to wczoraj byłam na rowerku - jakieś 20km. Byle częściej. Upały się na chwilę skończyły, więc będzie można przyłożyć się do ćwiczeń. Mam nadzieję, że nabiorę takiego zapału, jak w zeszłym roku. Wszyscy mnie podziwiali za ten upór i efekty :)

Życzcie mi powodzenia, jak i ja Wam życzę!