Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem wesołą osobą, uwielbiam dobrą muzykę, film i książkę. Bardzo lubię gotować, choć nie robię tego za często. Ostatnio moją pasją stała się fotografia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 21123
Komentarzy: 117
Założony: 22 lipca 2010
Ostatni wpis: 14 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
chomiczq

kobieta, 38 lat, Pyrzyce

169 cm, 72.40 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Zdrowe odżywianie i ruch fizyczny - piękna sylwetka do wakacji ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 czerwca 2011 , Komentarze (3)

Chyba jestem zbyt niecierpliwa i do tego niekonsekwentna... Oglądam te wszystkie zdjęcia strojów kąpielowych i widzę w nich tego hipopotama, którym jestem  Jest mi źle, bo chciałabym już, tak od razu mieć piękną sylwetkę, wysportowane ciało, w dodatku opalone i bez żadnych blizn i pryszczy... Takie moje marzenie. Wiem, że kiedyś tak będzie, tylko nie wiem kiedy będzie to KIEDYŚ...

Jutro (a właściwie dziś) biegam... Wstanę rano o 7 i będę biegać do upadłego! Tylko żebym wstała, bo z tym najgorzej. Jestem strasznym śpiochem...

Zestaw Tamilee Webb "Ja chcę mieć takie ciało" program 1 wykonany, więc mogę iść spać...

Dobranoc dziewczynki!

9 czerwca 2011 , Komentarze (1)

Znów postanawiam zrzucić nadmiar kilogramów... Moje a6w stanęły na 19 dniu i od 15 dni nie robiłam nic żeby wyglądać lepiej :/ Żadnych ćwiczeń, nawet głupiego roweru... Mam potworne wyrzuty sumienia. Ale od dziś to się zmieni! Przechodzę na South Beach. Dziś pierwszy dzień, choć może nie aż tak ścisły, jak powinien być... Może dlatego, że w lodówce były jeszcze produkty "niedietetyczne".

 

Moje dzisiejsze menu:

 

ŚNIADANIE: Omlet z pieczarkami i serem (niestety pełnotłustym, ale w małej ilości), herbata (z sokiem i cukrem - muszę jeszcze ten cukier wyeliminować)

II ŚNIADANIE: Jogurt Jogobella 8 zbóż (do wyeliminowania i zastąpienia jogurtem naturalnym)

OBIAD: Kurczak z sosem puttanesca i kuskusem, szklanka wody

KOLACJA: Prawdopodobnie będzie to sałatka "Szefa" od Knorra, bo akurat takie produkty mam w lodówce.

 

I koniecznie muszę wrócić do ćwiczeń. Dziś wieczorem będzie zestaw Tamilee Webb. I tak będzie już codziennie!!!

24 maja 2011 , Komentarze (2)

Dziś 19 dzień A6W. Trzymam się mocno. Diety nie stosuję, bo jakoś się nie składa. Ale ćwiczę, ćwiczę, ćwiczę... Oprócz A6W wzoruję się na Tamilee Webb. Ściągnęłam sobie zestaw Hot spotów, 10 minutowych ćwiczeń wysiłkowych. Całkiem nieźle idą :) A ja już się doszukuję zarysu mięśni na brzuchu i ramionach :D No wiem, nie tak szybko, ale jak będę się tak dalej trzymać, to będzie dobrze :D Muszę w to wierzyć, w każdej sprawie!

No i w końcu waga się ruszyła :D Pół kilograma, ale to zawsze 64, 5 a nie 65 ;)
No i dziś do ćwiczeń włączam mamę. Muszę z nią coś zrobić, bo boję się, że będzie miała problemy zdrowotne później... :| Ale razem będzie nam raźniej :D

Pozdrawiam Was serdecznie i trzymam kciuki, za Wasze sukcesy ;) 

12 maja 2011 , Komentarze (1)

Tak bardzo brak mi motywacji. Chciałabym schudnąć, tymczasem przytyłam... Ważę 65 kg i za nic w świecie nie potrafię przejść na dietę. I dlaczego?
Dobre pytanie. Może dlatego, że wszystkie sytuacje stresujące działają na mnie zupełnie odwrotnie, niż powinny. Zamiast przestać jeść i chudnąć, ja się napycham po nocach, bo tak mi dobrze.
Powinnam się odciąć od jedzenia i przejść na dietę. Tak, ale zawsze mam jakieś "ale". Zwykle dlatego, że trzeba częściej robić sobie posiłki, regularnie jeść, no i rezygnować z maminych przysmaków.
Na dodatek nie mam pojęcia jaka dieta będzie dla mnie dobra. Niby zaczynałam South Beach, ale nie potrafiłam wytrwać w jej wymaganiach. Trzeba zrezygnować z wielu produktów, które są łatwo dostępne i z których łatwo przygotować smaczne danie.
Lenistwo? Tak, sądzę że można tak to nazwać. Diagnoza już jest, teraz czas na motywujące lekarstwo... Płaski brzuch, jędrne pośladki i uda bez cellulitu w wakacje? Ooooch tak, tego bym chciała.
Ale ćwiczę już. Dziś 7 dzień A6W i ćwiczenia z Tamilee Webb. Szkoda, że nie mam jeszcze takiej formy, żeby robić ćwiczenia na pośladki i uda. Kiedyś spróbowałam i myślałam, że wyzionę ducha. Niesamowicie męczą, do omdlenia. I tak bardzo bym chciała szybko widzieć wfekty. To motywuje.
Mam nadzieję, że nie zdarzy się nic, co mnie zniechęci, odciągnie od ćwiczenia. Muszę wrócić do mojej wymarzonej wagi i przede wszystkim sylwetki, której tak naprawdę nigdy nie miałam... Odkąd pamiętam, było coś nie tak. Teraz musi być inaczej! Dam radę! Prawda?

Trzymajcie kciuki dziewczyny!

18 stycznia 2011 , Komentarze (1)

Cześć Dziewczyny!

Oj dawno mnie tu nie było, zaniedbałam się mocno i oczywiście przybrałam... Wprawdzie nie dużo, ale to kolejne kilogramy, które trzeba zrzucić. Startuję ponownie, mam nadzieję, że tym razem już z efektami i systematycznością.

Kolejny raz zaczynam (tym razem wytrwam!) dietę South Beach. Zaczynam, ale od poniedziałku, bo muszę się najpierw przestawić na nowe, stałe godziny posiłków i więcej ruchu. Wiem, że dieta "od poniedziałku" zawsze kończy się tak samo - "od następnego poniedziałku", ale nie tym razem! Rozpisałam już stałe godziny posiłków i przekąsek - sztuk 5, do tego gimnastyka rano i ćwiczenia wyszczuplające wieczorem. Dużo wody i stałe godziny snu. Musi się udać! Do wakacji chcę zrzucić 7kg... Z 64 do 57. To takie minimum, które chcę osiągnąć, a jeśli się uda do 55, będę przeszczęśliwa!

Błagam! Potrzebuję wsparcia i słów otuchy! Piszcie, komentujcie. Odwdzięczę się tym samym

Pozdrawiam!

9 sierpnia 2010 , Komentarze (1)

I co? Wyleczyłam choróbsko, wykąpałam się w piątek... I od tamtej pory nie potrafię się zebrać, żeby wrócić do ćwiczeń... A przecież 6 kg to nie jest jakoś strasznie dużo... Na diecie proponowanej przez Vitalię powinnam osiągnąć ten wynik już we wrześniu... Tzn. 58kg, bo analiza wykazała, że 55 jest zbyt niebezpieczne dla mnie, że to już będzie niedowaga... Tak więc 3kg w 3 tygodnie... Perspektywa wspaniała. Niech mi ktoś pomoże się wziąć w garść i schudnąć! Może jakbym miała towarzystwo jeszcze... Jakoś łatwiej chyba by było... Zaraz zadzwonię, do mojego przyjaciela, może pobiega ze mną, albo może nad jeziorko skoczymy? Popływam i już kalorie spalone. Głodna nie jestem, ale zrobię sałatkę, więc po ćwiczeniach będzie jak znalazł. Koniecznie muszę wrócić do moich brzuszków. Trzeba wymodelować mięśnie. Wiem, powtarzam się. Ale może jak tak będę powtarzać, to w końcu wbiję sobie to do głowy i zacznę realizować?

Motywacja:



Kiedy będę miała taki brzuszek i nóżki? Z moją budową chyba nigdy Głupia gruszka, która wszystko ma "w dupie" i udach...

Idę coś ze sobą zrobić...

6 sierpnia 2010 , Komentarze (1)

Z ciekawości stanęłam dziś na wagę i co? I 1kg w górę wiedziałam, że jak przestanę ćwiczyć, to tak będzie. Na szczęście choróbsko się schowało (mam nadzieję, że wyleczyłam to do końca) i już dziś wieczorem będę mogła się w końcu wykąpać. Noo i wracam do ćwiczeń Już się nie mogę doczekać. Zrobię sobie brzuszki z Tamilee, a od jutra wrócę do A6W. Nie będę robiła ich od nowa, tylko zacznę od 7 dnia - tam, gdzie stanęło przez chorobę. Nawet nie wyobrażacie sobie jakie to okropne uczucie, nie kąpać się przez 4 dni... Na szczęście koniec mojej katorgi

Za to od wyjazdu rodziców jadę na sałatkach i czuję się bardzo dobrze. Mam nadzieję, że gdy wprowadzę do mojego harmonogramu dnia jeszcze ćwiczenia, to w ogóle już super będzie. I może w końcu zacznę chudnąć.

Mam ogromną ochotę pojechać znów nad morze... Pojechać i nie wracać stamtąd.



Dziś ostatni dzień moich praktyk. Zrobiłam sernik na zimno z brzoskwiniami... Wiem, jestem okropna, Wy tu na diecie a ja o serniku, ale mogę Was pocieszyć, że ja raczej się go nie najem. To tylko takie skromne podziękowanie, za to, że mnie tu przyjęli tak miło i pokazali jak się tu pracuje. A sernik wygląda tak (zdjęcie z Internetu):



Błagam, nie linczujcie mnie za to zdjęcie

4 sierpnia 2010 , Komentarze (3)

Od dziś na tydzień zostałam sama w domu. Rodzice pojechali sobie na urlop do Ustronia - w góry. Mam okazję, żeby wrócić do moich dobrych nawyków żywieniowych.
Ostatnio za dużo chleba wcinałam. Czuję się po nim ciężko i niekomfortowo.
Powrót do dobrego zaczynam od dzisiejszego obiadu. Będzie sałatka Cezar z Knorra, bo został mi kawałek kurczaka z niedzielnego obiadu, sałata lodowa chyba jest w lodówce, serek też, także nie ma problemu Pewnie mi zostanie tej sałatki, więc będę miała też kolację



A jutro do pracy wezmę sobie sałatkę makaronową, proponowaną przez South Beach.



Sałatka makaronowa

150g makaronu pełnoziarnistego
1 średnia marchew
1 papryka żółta
1 pomidor
majonez
śmietana
oregano suszone
sól, pieprz

Makaron ugotować. Warzywa pokroić w drobną kostkę. Wymieszać z makaronem, dodać pozostałe składniki. Ta sałatka doskonale znosi przechowywanie nawet przez cały dzień - jeśli cokolwiek, robi się smaczniejsza. Dlatego jest to świetne danie do pracy.

Myślę, że będzie idealna - zamiast tuczących bułek i chleba.

O i znalazłam jeszcze jeden fajny przepis na obiad - może jutrzejszy? Też z South Beach.

Sałata z jajkiem i boczkiem



roszponka (dużo - więcej niż uważasz, że trzeba)
3 jajka na twardo
4 plastry boczku
musztarda
oliwa
sok z cytryny

Boczek pokroić w kawałki i usmażyć na suchej patelni. Przełożyć na talerz pokryty papierem (żeby zebrać tłuszcz). W misce (niedużej) wymieszać 2 łyżki soku z cytryny, 2 łyżeczki musztardy i trochę oliwy (tyle, żeby sos był raczej płynny).

Do roszponki w misce dorzucić posiekane drobno jajka i boczek. Polać sosem, wymieszać.

I co sądzicie? Smakowicie wygląda, nie? Muszę pokombinować. Tylko ciekawe, gdzie w tej dziurze znajdę roszponkę... Jak nie będzie, to zrobię z jakąś inną sałatą

Pozdrawiam Was serdecznie


3 sierpnia 2010 , Komentarze (4)

No i stanęło w miejscu... Musiałam przerwać ćwiczenia, bo załapałam jakieś choróbsko... Smaruję się taką wstrętną, tłustą maścią i przez 4 dni nie mogę nawet pod prysznic wskoczyć! Skandal! Co się do człowieka przyczepić może W związku z tym, że nie mogę się myć, musiałam przerwać moje modelowanie, bo przecież wtedy się pocę mocno, a do pracy chodzić trzeba. W sumie już ostatni tydzień, ale zawsze. Strasznie żałuję, bo już nawet rozćwiczyłam zakwasy w nogach i fajnie się robiło te przysiady i brzuszki. Ale jak tylko będę mogła się wykąpać, wracam do ćwiczeń! Czekam niecierpliwie do piątku...
Ucierpiała też moja dieta, bo przestałam zwracać uwagę na to co jem... Muszę się szybko pozbierać. Nie chcę przytyć jeszcze bardziej.

W niedzielę zrobiliśmy sobie z ekipą wycieczkę do Międzywodzia. Pogoda nas postraszyła deszczem, a później wyszło słońce i zrobiło się prawdziwie plażowo Obowiązkowo pływanie w morzu - dużo dużo dużo Aż chcę jeszcze raz! Ale to jak tylko będę mogła się kąpać. Ten tydzień muszę jakoś przeboleć. Wieczorem wybrałam się z moim przyjacielem na rejs statkiem - dwie godziny po morzu. Wesoło było, bo pan kapitan statku puszczał muzykę z płyty i w pewnym momencie płyta się zacięła... Leciało 30 ostatnich sekund jednej piosenki, później przeskakiwało na 15 sekund drugiej, później jakieś 20 sekund przerwy i znów te same 30 sekund poprzedniego utworu... Wkurzające, a na domiar złego, to były piosenki Modern Talking...

Za to zdjęcia piękne wyszły
Ot na przykład taki zachód słońca



Mogłabym stamtąd nie wracać...

A za tydzień wyjazd do Legolandu Tylko buty muszę sobie kupić. Standardowo nie mogę się zdecydować...
BIAŁE

czy CZARNE


Bądź mądry i pisz wiersze No, ale na pewno któreś z tych właśnie butów
A moje stare już rozłażone będą jeszcze zdatne na rower i do biegania. Właśnie - muszę zacząć biegać

No i tyle będzie na dziś.
Pozdrawiam

27 lipca 2010 , Komentarze (2)

Rozmawiałam dziś z moją przyjaciółką o stanikach. Przeczytawszy dokładnie Internet, doszłyśmy do wniosku, że nosimy za duże staniki. Wiedziałyście o tym, że rozmiar pod biustem należy zaniżać o 5 cm w dół? Jeśli np. wymiar pod biustem jest 78 cm, to rozmiar stanika jest 70!
Dla mnie to coś dziwnego, bo wydaje mi się, że stanik się wpija za mocno w ciało wtedy, ale najwidoczniej tak właśnie ma leżeć - żeby nie można było oddychać!

Jeszcze nie zmierzyłam się dokładnie, bo siedzę w pracy, ale strasznie się napaliłam na te staniki. Tak na oko mi wyszło, że powinnam nosić jakieś 65D - ciekawe, jak ja niby się w to wcisnę...   Znalazłam śliczny staniczek, który koniecznie muszę mieć! Kosztuje krocie, ale raz na jakiś czas dobrze jest sobie zakupić coś ładnego



Czyż nie jest piękny?

A wracając do tematu właściwego - zawzięłam się i ćwiczę! Właśnie o to mi chodziło. Staram się ograniczać rozmiar posiłków, ale jeść to, na co mam ochotę. Myślę, że zacięte ćwiczenia dadzą taki efekt, jaki sobie wymarzyłam. Bo przecież nie chcę się zagłodzić, ani tym bardziej wpaść w anoreksję. Tak więc ćwiczenia jakie wczoraj wykonałam - drugi dzień A6W, Tamilee Webb uda i pośladki oraz ramiona. Ledwo się ruszałam wczoraj. Mięśnie mi drgały, ledwo powietrze łapałam. Dziś rano byłam tak zmęczona, że szok. Myślałam, że się nie doczołgam do pracy. Ale jakoś przeszło mi to zmęczenie i wieczorem wybieram się na rower.

Dieta? Rano dwa jajka i nie wiem po co, ale kromka chleba, II śniadanie dwie kanapki z szynką drobiową i sałatą. Na obiad będzie jakaś niespodzianka w wykonaniu mojego taty, więc nie spodziewam się specjalnie odchudzającej potrawy. Kolacji pewnie nie zjem, bo jak wrócę z roweru, już nie będzie mi się chciało. Ale na pewno zrobię trzeci dzień A6W. Dziś kolejne 2 serie po 6 powtórzeń. Może jeszcze parę przysiadów z Tamilee i trochę hantelkami pomacham.

Pozdrawiam Was serdecznie!