Kiedy człowiek pada na ryjek? O 21 położyłam się w salonie i usnęłam. Miałam tyle do zdobienia a nie zrobiłam nic. Dziś wyjazd a je nie mam skończonych tortów, nie przygotowałam jedzenia, nie zrobiłam prania, nie posprzątałam w domu. Jeszcze starszy mnie wczoraj wkurzył. Pytałam go czy odrobił lekcje i czy mu pomóż (była 19) na co on, że wszystko zrobił. Wyszedł na dwór na godzinę, jak wrócił prosiłam, żeby pokazał mi matematykę, bo miał zrobić powtórzenie przed testem (robił ją o 16 jak byłam na chwilę w domu). Zaglądam do ćwiczeniówki a tam nic nie ma... Uprzedzałam, że przed wyjazdem mam mało czasu a on zamiast się sprężyć wolał mnie okłamać. Tak strasznie się wkurzyłam... Nie wiem co z nim robić, tłumaczę, proszę, mówię, krzyczę a po nim spływa jak po kaczce. Zakazuję tabletu, wyjścia na dwór do kolegów a to i tak nie działa. Staram się nagradzać, pomagać, chwalić, też nic. Nie mogę stać nad nim i wspólnie odrabiać lekcji a on się w ogóle nie che uczyć. Nic nie robi, chyba, że mu 10 razy powtórzę Ma 10 lat i jedyne co musi robić to się uczyć, sprzątnąć swój pokój, wyrzucić śmieci i opróżnić zmywarkę a i tak nie robi tego sam z siebie. Tyle przekleństw ciśnie mi się na usta, że szok :/
Jeśli chodzi o żywienie, poza małym kawałkiem czekolady będącym celebracją wczorajszego dnia czekolady wszystko bez zarzutu. Nie ćwiczyłam (cisnęłam z tortami), ale jak zwykle do pracy na rowerze pojechałam, więc też się liczy.
Po wczorajszym przespanym wieczorze wstałam o 6 i zrobiłam to, co powinnam wczoraj :) Bo kto rano wstaje ...ten robi pranie
Bilans czwartku:
odżywianie wg planu - tak
woda - tak
ćwiczenia - tak (jazda na rowerze)
słodycze - tak (niewielki kawałek czekolady i o dziwo wydawał mi się mega słodki, aż za bardzo)