Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Miałam już kiedyś jedno konto na Vitalii ale że przez kilka lat, pasek zamiast w dół ciągle rósł w góre było mi wstyd. Postanowiłam założyć nowy pamiętnik jako symbol nowego początku i wreszcie osiągnąć sukces.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 31454
Komentarzy: 369
Założony: 4 października 2010
Ostatni wpis: 3 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ChceBycMama

kobieta, 37 lat, Poznań

164 cm, 70.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 kwietnia 2013 , Komentarze (6)

Wczoraj oficjalnie zakończyłam sezon zimowy, co oznacza, że schowałam zimowy płaszcz do szafy na następny rok, a wyciągnęłam wiosenne kurtki. Przy tej też okazji nabrałam ochoty na gruntowne wiosenne porządki. Uprzątnęłam tzw. garderobiankę  z kurtkami i butami. Wyrzuciłam dwie pary znoszonych butów, a dziś kupiłam nowe półbuciki. Uwielbiam firmę Maciejka. Noga w bucie czuje się jak w niebie. Dosłownie!

 

 

Od rana też dziś sprzątanko urządziłam. Mam nadzieje, że mi zapął nie minie, bo jeszcze okna do mycia, firany do prania i wiele innych rzeczy do wykonania;) Ale damy radę. Przede wszystkim jestem napalona na wizytę u tej pani dietetyk. Mam nadzieje, że wytrzymam na diecie i coś zrzucę.

Przy okazji jak znajdę zdjęcia pokaże wam moją torebkę i kurtki wiosenne. Tymczasem uciekam zmywać maseczkę (upiększanie przed weselem). Zapisałam się do fryzjera i na makijaż, żeby jakoś wyglądać mimo, że nie schudłam. To mi poprawi samopoczucie i będę czuć się atrakcyjniej.

11 kwietnia 2013 , Komentarze (6)

Postanowiłam bardzo ważną rzecz - mianowicie zapisałam się na wizytę do dietetyczki na 23. kwietnia na godz. 18:15

Już nie mogę się doczekać. Niestety wcześniej nie było wolnego terminu...

To moja ostatnia deska ratunku. Jeśli to mnie nie zmotywuje to już w tym roku chyba nic;/  Samej mi nie wychodzi. Może jak będę miała indywidualnie odbraną dietę to zadziała to lepiej niż moje nieudolne wymyślane niby-diety.

Na wesele 20.04 już nie uda mi się super wyglądać, ale na 8. czerwca dam radę jak nic!

 

 

8 kwietnia 2013 , Komentarze (9)

Podobno za tydzień ma być 20 stopni...! Oj będziemy biadolić - my, które nie potrafimy utrzymać diety:(

A za dwa tygodnie idę na wesele znajomych. To dopiero będzie lament;/// Ale dziś i tak lepiej. Rano było 69,3 kg Zobaczymy co przyniesie jutro...

5 kwietnia 2013 , Komentarze (7)

Porażka. Po Świętach wpadłam w ciąg;( Nie umiem się opamiętać. Dziś waga pokazała 69,8 kg;(((( Po Bożym Narodzeniu było to samo. Ile razy można upadać? W jednej chwili jestem zmotywowana. Pięć minut później czuje chęć na czekoladę i tę chęć zamieniam natychmiast w czyn. Ile razy można? Czy osiągnę kiedyś swój cel? Czy jest on po prostu króliczkiem, którego mam gonić całe życie i nigdy nie złapać? I dlaczego inni mają za darmo coś, o co ja muszę walczyć i mi się ciągle nie udaje - wiem banalne pytanie...

25 marca 2013 , Komentarze (8)

Czytaj w zasadzie najbardziej do siebie samej tworzę ten wpis.

Całe życie upłynęło mi na walce z kilogramami. Już w zerówce byłam na "diecie";)

Większość życia byłam smutna, nieszczęśliwa, niezadowolona z własnego ciała, zawstydzona sobą. I sama sobie nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego tak trudno wziąć dupę w t... i zabrać się do roboty. Przecież większości z nas na dobrą sprawę wystarczyłoby 3 miesiące starań (by schudnąć 10 kg). A my całe życie poświęcamy na coś, co mogłybyśmy zrobić w 3 miesiące. Przykre jesteśmy. Ludzie chudną 100, 200 kg (takie przypadki przecież się zdarzają). A my z naszym "marnym"  nadbagażem idziemy przez życie.

Słowami Ewy Chodakowskiej :" Nic samo się nie wydarzy. Sukces leży w Twoich rękach. Zamiast biernie się przyglądać, bądź jedną z tych, którym się udało". Strasznie mnie te słowa motywują.

Nie jest za późno. Choć kalendarzowa wiosna znów zaskoczyła grubasów, pogoda nadal daje nam szansę. Jeszcze nie jest za późno dla krótkich kurteczek i sukienek tej wiosny i tego lata...Ale czy znajdziemy w sobie siłę tym razem? Niektóre z nas pewnie tak. Inne nie. Te drugie będą irytować się latem przed lustrem, płakać i rezygnować, rezygnować, rezygnować. Z basenu, z plaży, z dyskoteki. Z życia. Te pierwsze będą brać pełnymi garściami. Bądźmy tymi pierwszymi...

20 marca 2013 , Komentarze (1)

Wiosny w powietrzu nie czuć, chociaż czasem mam wrażenie, że słyszę wiosenny śpiew ptaków.

Praca na pół etatu to super sprawa (pomijając kwestię wynagrodzenia;/)

Finansowo aktualnie znajdujemy się w dołku, ale to nic - będzie lepiej.

Wczoraj nastąpiła pewna zmiana w moim życiu.

Mianowicie Adaś pije Bebilon Pepti 2!!

Dostaliśmy receptę od gastrologa i mały zaakceptował mleczko już pierwszego dnia. Nie znaczy to, że przestaje karmić piersią. Na razie będzie dostawał mleczko raz dziennie, jak jestem w pracy. Dla mnie oznacza to rezygnację z laktatora, z którym współpraca nie układała się pomyślnie. Zajmowało mi to wieczorem dużo czasu. Przez co stresowałam się i zamiast odpoczywać jak mały spał ciągle myślałam czy zdołam ściągnąć odpowiednią ilość na następny dzień. Super. Zatem dziś chowam laktator.

 

Z dietą niestety trwam w martwym punkcie a za trzy tygodnie idę na wesele;/

A ostatnie miesiące karmienia piersią (maksymalnie planuje karmić do roczku czyli do początku sierpnia) to ostatnia szansa na łatwiejsze zgubienie wagi? Będę żałować, że nie wykorzystałam tej szansy?


10 marca 2013 , Komentarze (2)

Drugi tydzień w pracy minął. Jak na razie wszystko układa się dobrze. Póki co wyjście do pracy jest dla mnie rozrywką, a nie obowiązkiem i to mi pasuje;)

Adaś zaczyna siedzieć. Jak się skupi to już nawet około minuty posiedzi sam. Ale chwieje się jeszcze jak mały pijaczek;)

Idą górne jedyneczki (zdaniem pani doktor), ale jeszcze ich nie widać. Gryzie mnie łobuz podczas karmienia, także po wizycie u gastrologa będziemy wprowadzać jakieś mleczko 2. Na razie razem z moim. A że czas leci to i karmienie piersią się niedługo skończy. Z jednej strony żal będzie tego otwartego na mój widok pyszczka. Z drugiej - tęsknie już za kawką z mlekiem. I za grochówką. Muszę bardzo uważać co jem, bo mały strasznie wrażliwy na wszystko.

Zapalenie oskrzeli mamy już chyba za soba (oby!)

Dietka nie za ciekawie, ale waga trzyma się około 69 kg więc ogólnie nie jest źle. Liczę, że jeszcze coś zdołam z tym zrobić...Może wiosna mnie natchnie... Kurcze a moja siostra schudła już ponad 10 kg! Znowu będę tą grubszą siostrą;/ wrrr....;/

 

2 marca 2013 , Komentarze (4)

I muszę wam powiedzieć, że było bardzo fajnie;)
4 godzinki lecą tak szybko. Szef jeszcze nie obdarował mnie żadnymi obowiązkami wiec cały tydzień porządkowałam sobie biurko i zbijałam bąki. Cieszę się, że tak wyszło, bo zdążyłam już sobie dużo rzeczy poprzypominać. Poza tym fajnie tak wrócić do ludzi, pogadać z dziewczynami o ich dzieciach itp. Super.
Mały z babcią też zadowolony. Spał, jadł.
Jedyne co to choroba nie odpuszcza. W minioną sobotę okazało się, że ma już zapalenie oskrzeli i obecnie jeździmy dwa razy dziennie na zastrzyki. Dziś znów do kontroli. Mam nadzieje, że będzie poprawa. Kaszel ma straszny, ale pani doktor mówiła, że musi kaszleć, żeby wszystko "zeszło " z oskrzeli.

Poza tym mój chłopczyk dziś kończy 7 miesięcy i jeszcze nie siedzi;(
Niby z 10 sekund usiedzi jak się skupi i nie rusza rękami, ale jak tylko wyciągnie rączkę po coś to bach i leci;)
A jak wasze dzieciaczki w tym wieku?
Uciekam bo szykujemy się do pani doktor.

17 lutego 2013 , Komentarze (3)

Ale ten czas przeleciał. Za tydzień mój pierwszy dzień w pracy. Mały już przetestowany pod kątem jedzenia z butelki. Do mojego powrotu o 11 wytrzyma. Pocieszam się ze dam radę wytrwać te 4 godzinki na początek. Ale i tak robie to trochę wbrew sobie. Aczkolwiek powrót do pracy ma też swoje dobre strony. Zachciało mi się o siebie dbać. Dietka pięknie. Dziś nawet spróbowałam killera z Ewą Chodakowską, ale nie dałam rady. Po 15 minutach zrobiłam rozciąganie i zakończyłam. A i tak byłam nieźle spocona.

 

Zapalenie krtani Adaś przechodzi bardzo łagodnie. Dziś nawet nie zakaszlał. W nocy nie kaszlał wcale. Muszę uciekać bo synek marudzi...

13 lutego 2013 , Komentarze (5)

Zacznę od zapalenia krtani, które nie dotyczy mnie tylko Adasia. Wzięło się znikąd. Dwa dni kaszlnął tak na sucho kilka razy, ale nie było to nic groźnego i zdarzylo sie sporadycznie. Trzeciego dnia obudził się i kaszlnął "szczekająco". Zaraz na wizyte i podobno zapalenie krtani. Ale nie jest chyba bardzo źle bo w nocy mały tylko raz zakaszlał. A tak się bałam. W internecie straszne rzeczy o zapaleniu krtani wyczytałam. To straszne jak dziecko choruje. Człowiek się martwi na zapas. Ale cieszę się, że szybko zareagowałam. Dzień pozniej mogłoby być już gorzej.

 

Co do mnie to trzymam dietę. Zrzuciłam już poświąteczny nadbagaż i waga wróciła do paskowej. Siostra była u mnie w weekend i strasznie mnie zmotywowała. Mówiłam jej, że nie odchudzam się, bo karmię bo to i tamto blabla. A ona mnie krótko podsumowała, że to wszystko wymówki. I miała rację. Teraz stosuje zdrową dietę. Około 1500 kcal. Czekamy na efekty i życzcie zdrówka mojemu synkowi.