Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem zwyczajną dziewczyną. Lubię podróżować, słuchać muzyki i oglądać filmy... Postanowiłam się odchudzać, bo uświadomiłam sobie, że odkładam różne sprawy na potem, z powodu tego, że źle się czułam w swoim ciele. Używałam nadwagi, jako wymówki, by nie żyć pełnią życia. Na razie jestem na początku drogi, ale mam nadzieję, że jedno z moich największych marzeń się w końcu spełni... :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5452
Komentarzy: 36
Założony: 29 października 2010
Ostatni wpis: 4 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Olalalaa

kobieta, 35 lat, Wrocław

163 cm, 99.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 marca 2012 , Komentarze (4)

Jestem tu już prawie 2 miesiące... i jak wygląda moja dieta?
Pamiętam, że na początku byłam rozsądna. Jadłam mniej i lepiej, ale bez paranoi. Pamiętam, że potem był krótki okres szaleństwa (martwienie się o każdy kęs -czy oby nie za dużo itp.), ale szybko się opamiętałam i starałam się je zwalczyć -lepiej, czy gorzej miałam w głowie, ale działałam rozsądnie. I dwa tygodnie temu była u mnie impreza, na której odpuściłam sobie... A że nie umiem odpuścić sobie trochę, to nawpieprzałam się chipsów, krakersów, ciasteczek... I byłoby spoko, bo wróciłam do diety od razu następnego dnia i w ogóle. Ale dzisiaj była kolejna impreza, na której sobie "odpuściłam" -jestem dosłownie przeżarta. Zero kontroli nad sobą. A za 2 tygodnie jest Wielkanoc i wracam do domu i nie zamierzam się tam odchudzać... I wszystko byłoby w porządku, (bo wiem, że nie utyję od tego jakoś strasznie), gdyby nie to, że teraz martwię się, że takie skoki rozstroją mi metabolizm. Raz się odchudzam, a potem jem do obrzydzenia. I niby to tylko raz na 2 tygodnie, ale i tak. Czy to się liczy? I gdyby tak pomyśleć, to 2 tygodnie po świętach jadę do Maroka na tydzień i tam też będzie mi ciężko trzymać dietę. Więc co? Co 2 tygodnie wielkie obżarstwo? I wiem, że to trochę "bulimiczne" zachowanie (ale wymiotów wymuszać nie będę -tego jestem pewna. Wiem, że jeśli przekroczę tę granicę, to nie będzie dla mnie powrotu) i że powinnam nauczyć się równowagi, bo po odchudzaniu nie będę mogła tyle jeść, ale jest mi ciężko utrzymać się w złotym środku i to dotyczy każdej dziedziny życia, nie tylko diety.
Nie wiem ile ważę, bo nie mam wagi... I do tej pory mówiłam sobie, że jak wrócę na święta i będzie 79 kg, to będzie dobrze. Nie chciałam się nastawiać, żeby potem nie było rozczarowania i to było rozsądne. A teraz wiem, że jak wrócę, to będę rozczarowana, jeśli będzie 79 kg. Z drugiej strony wiem, że nie mogę za szybko chudnąć, bo to niezdrowe (dobra, tak naprawdę w dupie mam czy to zdrowe, czy nie -chodzi o to, żeby skóra zdążyła mi się naciągnąć i nie wisiała, jak u starej baby...)
I dzisiaj dostałam wiadomość od ciotki, że wszyscy w rodzinie mnie chwalą i mówią, jaka to ja jestem "dzielna, pracowita, wrażliwa, rozsądna". To smutne, ale chyba w ogóle mnie nie znają. Prawda jest niestety taka, że jestem kompletnym przeciwieństwem osoby, którą opisali. Jestem miękka, niepewna siebie, tchórzliwa, leniwa, zapatrzona w siebie i nierozsądna, wręcz głupia i gdyby nie szczęśliwy zbieg okoliczności, że mam w koło w życiu wartosciowych, mądrych ludzi, którzy mnie kochają lub po prostu są mi życzliwi, to zginęłabym marnie. Erasmus tutaj nie będzie dla mnie jakimś wielkim zwycięstwem, niezapomnianym przeżyciem i ogromną szansą rozwoju. Po prostu spędzę tu kolejne 3 miesiące, pochodzę na plażę, pozwiedzam. Prawdopodobnie nawet nie nauczę się dobrze mówić po hiszpańsku. Mam nadzieję, że chociaż wrócę szczuplejsza (o jakieś 15 kg). I to będzie jedyny mój sukces.

7 lutego 2012 , Komentarze (1)

Hej!
No więc jestem w Hiszpanii... już czwarty dzień. Nie sądziłam, że będę tak tęsknić za swoją rodziną i przyjaciółmi. Nie chodzi nawet o to, że dzieje się coś złego albo że 4 dni to jakoś strasznie długo (bo przecież nie), tylko o świadomość, że będę bez nich przez najbliższe pół roku... i to mnie najbardziej dobija. To i nieznajomość języka -kurs zaczyna się dopiero w piątek.
Co do diety, to idzie mi całkiem dobrze. Znalazłam już w sklepach produkty, które mogę jeść i po prostu nie kupuję nic więcej. Nie mam wagi, ale wydaje mi się, że chudnę i będę chudła :)
Pozdrowienia z (nie tak ciepłej) Hiszpanii!
Buziaki!

30 stycznia 2012 , Komentarze (4)

Hej!
Ostatnio dieta mi dziwnie idzie. Np. śniadania jem takie, jak mam zapisane w jadłospisie z Vitalii, ale potem w ciągu dnia mam za mało czasu i po prostu jem to, co reszta rodziny tylko, że mniej, niż normalnie. I chudnę... :)
Dzisiaj byłam na basenie i na Zumbie. W końcu! Z powodu choroby, która ciągnie się już 2 tygodnie przepadł mi prawie cały karnet, ale jeszcze przed wyjazdem sobie pochodzę... mam nadzieję.
A co tam u Was, dziewczyny? :)

26 stycznia 2012 , Komentarze (3)

Wróciłam!
No, nie było mnie przez długi czas... Ale mam nadzieje, że teraz będę pisać w miarę regularnie. Tym bardziej, że wyjeżdżam na pół roku za granice i będę potrzebowała Waszego wsparcia, żeby utrzymać tam dietę :)
A propos diety... więc już wiem na 100%, że nie osiągnę swojego planu, czyli 83 kg do końca miesiąca... Haha! Nawet nie zbliżę się do jego osiągnięcia... Ale nie o wyścigi tu chodzi :) Każdy kilogram powinien być sukcesem i z każdego mam zamiar się cieszyć...
Patrząc na moje poprzednie wpisy, ten wydaje mi się niezwykle rozsądny ;)
A co tam u Was?

10 stycznia 2012 , Komentarze (3)

No nie wiem. Wczoraj byłam z siebie dumna, bo udało mi się w końcu zacząć dietę i myślałam, że jak już zacznę, to będzie łatwiej, ale jestem chora i spałam tylko 3 godziny, poszłam do pracy i jak wróciłam byłam tak zmęczona i tak źle się czułam, że zamiast jakiejś zdrowej lekkiej obiadokolacji zjadłam takie jakby ciastko francuskie, ale wypełnione kapustą i banana do tego... no i w sumie mam teraz wyrzuty sumienia, chociaż wiem, że to głupie, że to tylko jedzenie i co się stało, to się nie odstanie, ale popsuło mi to humor...
i jeszcze ten egzamin do którego powinnam się uczyć... masakra!

9 stycznia 2012 , Komentarze (2)

No cóż, powinnam już od czwartku być na diecie. Niestety nie potrafię się do tego zmusić. I jeszcze ten długi weekend spędzony w domu... Nie powiem, nie pomógł. Jak to jest, że najtrudniej mi zawsze trzymać dietę w domu?
Nawet nie będę pisać, co jadłam...

5 stycznia 2012 , Komentarze (2)

Dobra! Od jutra dieta z Vitalii... Kurcze! Nie chcę mi się...
Stanęłam dzisiaj na wadze. Okazało się, że przez 2-tygodniowy okres obżarstwa przytyłam tylko 0,6 kg. Wprawdzie od dawna podejżewam, że moja waga kłamie i raz pokazuje za dużo, a raz za mało, ale nie mam możliwości sprawdzenia tego ;) Ciekawa sprawa z tymi wagami -moja koleżanka Agata ma teorię wg której producenci wag, właściciele fitnessów i producenci żywności dietetycznej są w zmowie, mającej na celu jak największą liczbę osób zmusić do diet i ćwiczeń...;P Haha!
Powodzenia wszystkim!

Mój cel -za miesiąc 83 kg...


3 stycznia 2012 , Komentarze (2)

Hej!

Jak widać moją przygodę z vitalią zaczęłam ponad rok temu... Ciągnie się to z przerwami (haha -więcej przerw, niż właściwego odchudzania...) od października 2010. Na początku uważałam prowadzenie tego pamiętnika za nieprzydatne, ale ostatnio przeczytałam kilka postów na profilach innych użytkowniczek i dało mi to po prostu +10 do silnej woli ;). Myślę też, że fakt, że ktoś czyta ich posty i komentuje także daje im niesamowitą motywację. Dlatego postanowiłam coś tu jednak pisać, bo przyda mi się dodatkowa motywacja. Liczę na Waszą pomoc ;)