Wszystko jak w tytule :) Zacznijmy od tego, że po powrocie i pobudce po imprezie osiemnastkowej, około godziny 14 w niedzielę stanęłam na wadze ii..
72,5kg równe -10 kg. Cieszyłam się jak dzika, teraz mnie t nie rusza jakoś. Może dlatego,że zrobiłam zdjęcia porównawcze i jakoś efekty nie są chyba zbyt widoczne
oczywiste, że czuję zmianę, ale ja już chcę być normalna, a nie pulpet w wersji max..Zresztą same zobaczcie, czy coś widać.
Przed:
PO
Wydaje mi się,że nie wygląda to na spadek 10kg.
154 dzień bez słodyczy, 151 dzień bez białego pieczywa.Dziś strasznie ciągnie mnie do ciasta..jej. Wytrzymam, muszę. :)
aktywność fizyczna: skakanka 10 minut, Tiffany Rothe- sexy back, victoria's secret, spacer z psem- ok.30minut. =>
1h ćwiczeń
Nie wiem, czy w tym tygodniu wyrobię 7godzin ćwiczeń, chociaż w sobotę sporo tańczyłam, nie siedziałam na tyłku :)
To jest straszne, bo ja momentami widzę,że jest już lepiej, ale zaraz spojrzę z innej perspektywy i widzę, jaka jestem wielka. Im więcej zrzucę, tym bardziej otwarte mam oczy... I muszę jeszcze tyyle zrzucić, że szok
Twarz okej, reszta grr.
Aaa... i słabo się czuję, chyba będę chora + miałam mały wypadek
także chęć do aktywności spadła..
Pozdrawiam:)