Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubię ludzi - rozmowy, spotkania, taniec. Ale teraz tak wyglądam, że brak mi odwagi by wyjść z domu. W dodatku bliscy też mnie takiej nie akceptują. Mam nadzieję że choc trochę schudnę do 17.04 - rocznica slubu, planuję tez chrzest dziecka. Mam nadzieję, że to forum i pamiętnik mnie troche wspomoże i zdopinguje. Będę miała też gdzie się wygadać. pozdrawiam wszystkich "walczących " z nadwagą!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 17035
Komentarzy: 124
Założony: 13 lutego 2011
Ostatni wpis: 31 sierpnia 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kasiakar

kobieta, 45 lat, Barcelona

165 cm, 74.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 marca 2011 , Komentarze (5)

Ostatnie odliczanie- został tylko miesiąc do chrztu i rocznicy! Czy się uda? Musi!

Śniadanie- kawa i jogurt nat z otrębami

II śniadanie - shake z łyżką kakao

obiad- pierś z kurczaka w przyprawami

kolacja- ????

Muszę się pilnować, bo ostatnio za mało piłam wody. Dziś chyba upiekę jakieś pieczywo.

Do boju!!!

14 marca 2011 , Komentarze (3)

Udało się! Waga drgnęła! Jest szaansa, że do świąt spadnę poniżej 70. Teraz jeszcze bardziej jestem zdeterminowana. Ruszam na spacerek

13 marca 2011 , Komentarze (2)

Hej! W zasadzie powinnam być z siebie zadowolona. Nie obżerałam się- w piątek nawet bardzo pościłam - nie było czasu jeść więc od rana tylko sałatka z tuńczyka z jajkiem i do wieczora tylko pilam. W sobotę waga wskazała 0,5 kg więcej ! Zgroza! W sobotę "przetrwałam" taty imieniny. Nic mnie nie skusiło choć nie było łatwo. W niedzielę do wieczora też ok, ale .... tu załamka. Właśnie spałaszowałam kawałek tortu. Smutno mi;-(

7 marca 2011 , Komentarze (1)

No i chyba przyjdzie się poddać. Waga skoczyła o 0.3 po całym tygodniu protein. Brak mi sił.

6 marca 2011 , Komentarze (1)

Trochę się boję jutrzejszego dnia i ważenia. Dieta ogólnie nie jest zła - tylko w moim wydaniu trochę monotonna. Co będzie jak nic nie spadnie??

Wiem - świat sie nie kończy - tylko na ile starczy mi motywacji.

 Dziś- chyba ze strachu- zaczęłam ćwiczyć. To niewiele, ale musiałam coś zrobić, bo wariuję w domu. Ile jeszcze takich weekendów?

Mam nadzieję, że pogoda i zdrowie chłopców się poprawią i będę mogła choc trochę wyjść z domu.

Koniec marudzenia

5 marca 2011 , Komentarze (2)

Na zachodzie i u mnie bez zmian. Sylwerka taka sama. Choć spadło kilka kg to ni przełożyło sie to na cm.

Dosyc smutków- za 6 tyg chrzest Macka- musze schudnąc dla siebie i na złość teściowej. Może nie będzie komentować "jak ty się zapuściłaś w tej ciąży?".

Wkurza mnie to. Najchętniej bym jej nie zapraszała, ale to "podobno" rodzina?!

Złość tez dobry motor- wytrzymam!!!

2 marca 2011 , Komentarze (2)

Dziś piękna pogoda więc zaczynam dłuższe spacery. Może to droga do sukcesu?

Wczoraj internet nie działał i muszę przyznać,  że trochę mi tego korespondowania brakowało.

Dzisiejszy bilans:

śniadanie - bułka z serkiem

kawa, herbata, kawa

obiad- makrela

podwieczorek - budyń

Musze jeszcze wypić trochę wody!

25 lutego 2011 , Skomentuj

No to się doigrałam. Narzekałam, narzekałam, aż mi całkiem nastój siadł. Mam ochotę tylko na lekturę i chipsy. Nie miałam chęci nawet zaglądać do netu - wyganał mnie"Piorun" - film, który ogląda mój starszy synek i stwierdzenie męża "To już po diecie?!". Niestety musiałam sobie ulżyć:

śniadanie- bułeczka ducana z twarogiem

II śniadanie- pół pieczonego pstrąga - nie wytrzymałam do obiadu

obiad i deser- cały serek homo z łyżką kakao (obżarstwo)

kolacja - i znów nic nie wyszło - warzywa miały być od jutra - kalarepka i 2 surowe marchewki.

Jak znaqm życie moja waga na tym ucierpi. Nie będę jednak się ważyć jutro i może dłuższy "spacer" po hipermarkecie wyzwoli we mnie nowy zapał.

Na razie rano i wieczorem skaczę trochę na skakance.

Nie ma jak usprawiedliwianie się. Wiem, że zawiodłam siebie

24 lutego 2011 , Komentarze (1)

Witaj pamiętniku!

Zadziwiam samą siebie- nadal trwam na diecie i choć nie widac efektów - to chyba pierwszy raz gdy trwa to tak długo. Uczciwie muszę przyznać, że ostatnio złamałam reguły, ale mam nadzieję to tylko wypadek przy pracy.

Myślę że kiedyś rezultaty mojej "pracy" będą widoczne.

Kiedy skończy się ta zima?

22 lutego 2011 , Komentarze (1)

Dziś waga nadal wskazuje 76,5. Rano nadal byłam pełna zapału. Dla dzisiejszych gości przygotowałam paszteciki z pieczarkami, barszczyk, schab w sosie grzybowym i ciasteczka z ananasem. Było ok, ale po południu poległam. Kiedy próbowałam ubrać się do wyjścia a moje spodnie opieły się na mnie jak sznurek na baleronie poddałam się. Zjadłam ... a szkoda nawet mówić. Pozostały tylko wyrzuty sumienia.

Jak mówi Skarlet Ochara (nie wiem czy tak się to pisze)- Jutro teą jest dzień ! a więc powrót do diety. Czy się uda? Czas pokaże. Na wszelki wypadek waga znika w szafie do poniedziałku.