Dziś zaspałam do pracy, dobrze że nie mam w związku z tym problemów bo w sumie sama decyduję na którą przychodzę. Chciałam być na 9 byłam na 10 więc nie tak źle.
Po pracy pojechałam na zakupy. Spotkałam się z kumpelą w Coscie na kawce, potem skoczyłam do Primarka. Szukałam sportowego stanika. Przymierzyłam kilka modeli ale przy dużym biuście jak mam ja większość leżała tragicznie. Zamiast cycków miałam dziwny naleśnik
Tylko w jednym modelu miałam piersi więc go wzięłam. Stanik jest paskudny i strasznie zabudowany ale cóż jak trzeba to trzeba.
Nie chciałam na razie inwestować w jakiś drogi bo nie wiem czy wytrwam i będę na prawdę ćwiczyć
Kupiłam też zimowe papucie
W którymś z pamiętników widziałam fotkę galacików i tak mnie wzięło, że własnie robię
Będę miała na jutro hehe.
Menu:
8.35
- sałatka z kalafiora
- grzanka z szynką, sałatą, rzodkiewką
11.52 w pracy
- kromka orkiszowego z szynką, serem
- pomidorki
14.40
- kawa mrożona (taka z samym lodem bez lodów)
17.15
- filet z ryby w panierce
- kalafior
- fasolka żółta i zielona
- seler marynowany
20.15
- grzanka
- pieczarki marynowane
- pomidorki
- kabanos
- makrela
Płyny:
- 3 kawy rozpuszczalne z mlekiem i słodzikiem
- 3 pu-erh (będzie więcej)