Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W związku małżeńskim od 4 lat. Z kilogramami walczę od dłuższego czasu. 23.10.2013 urodził się mój synek Filip, który będzie moją największą motywacją w dążeniu do wyznaczonego celu. Przecież musi mieć super, fit mamusię :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 107243
Komentarzy: 1575
Założony: 3 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 2 kwietnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kikizafryki

kobieta, 38 lat, Poznań

165 cm, 85.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 lipca 2013 , Komentarze (10)

Na początek się pochwalę - zdałam na 5, na dyplomie 5, możecie do mnie mówić pani nauczycielko ;) Wcale nie było tak strasznie, akurat moja grupa trafiła na fajną komisję, w innych ponoć było trudniej .
Wczoraj też przyjechała moja mama, po obronie poszliśmy do KFC (tak, wiem bardzo zdrowo i dietetycznie).


Dzisiaj rano jechałam na badanie cukrzycy. Po pierwszej połowie ciąży badanie to jest obowiązkowe. Musiałam wypić 75g rozpuszczonej glukozy i nie wolno mi było zwymiotować. Jaka ohyda. Ja lubię słodkie, ale to to już przesada. Całe szczęście, że była ze mną mama, bo oczywiście nikt w przychodni się nie zainteresuje, czy dobrze bo tym cholerstwie się człowiek czuje. Wyszłyśmy przed przychodnie i ponad godzinę przeleżałam na ławce hamując odruch wymiotny. Mogłam pić tylko wodę, ale po niej było mi jeszcze gorzej.. Więc leżałam tak na tej ławce jak żul po spożyciu i czekałam te prawie dwie godziny na pobranie krwi.  Krew jest pobierana przy tym badaniu dwa razy, raz przed wypiciem świństwa i drugi raz dwie godziny po wypiciu. Pierwszy raz przeżyłam dzielnie, po drugim prawie trzeba było mnie reanimować. Dostałam od mamy bułę z serkiem i pomidorem i jakoś wróciłam do świata żywych. Mój Mały po tej dawce glukozy dostał takiej energii, że brzuch to mi nieźle poobijał od środka


Dziś na obiad gotuję zupę buraczkową z dobieranymi ziemniakami. Pycha. Ostatnio cały czas bym piła soki buraczane i jadła zupę burakową. Nie wiem czy to moja podświadomość mi każe, bo dobre na pękające naczynka, czy po prostu mam na to ochotę . A może jedno i drugie.. Na szczęście już od soboty będę już w Ostrowie, a tam mam mój robot kuchenny i nie będę musiała buraków ścierać na sok ręcznie na tartce : no i zaczną się już buraczki mamusiowe ogródkowe Już się nie mogę doczekać tych wszystkich sałat, kalarep, buraków, kalafiora, morel, nektaryn i innych ogródkowych pyszności. Mój tatulek już się zaciesza, że jak przyjadę to stołować się będziemy na ogródku. Wprawdzie z mieszkania moich rodziców do ich ogródka trzeba pokonać piechotą całe 100 metrów , ale warto przenieść nawet zupę i zjeść na ławeczce pod drzewkiem


Zdrowie Wasze sokiem buraczkowym!


Ps. Jak usunąć manicure hybrydowe bez niszczenia płytki paznokcia?

30 czerwca 2013 , Komentarze (6)

Jutro od 9.30 egzamin. Uczyłam się nie powiem, że nie, ale mam wrażenie, że wszystko mi się miesza i coś pomylę, albo wylosuję pytania na które nie będę umiała odpowiedzieć. Dzisiejsza nocka była do kitu, śniły mi się takie pierdoły, że co chwila budziłam się przerażona.
Wiem, że teraz powinnam unikać stresu, staram się, ale to jakoś samo z siebie przychodzi. Mam nadzieję, że jutro przed egzaminem, albo w trakcie nie padnę.
Dzisiaj już nic nie powtarzam. Zaraz z Pią wybieramy się gdzieś, gdzie nie będzie notatek, książek, gdzie chociaż na chwilę zapomnę o tym egzaminie.
Cóż najwyżej nie zdam.

Dzisiaj wpadlam tylko się pożalić i już uciekam.

Trzymajcie kciuki.

27 czerwca 2013 , Komentarze (6)

Ostatnio wszystko kręci się wokół egzaminu. Mam coraz większy stres i obawy, że coś pójdzie nie tak. Mam wrażenie, że mój mózg już nie przyswaja wiedzy. Tak bardzo chciałabym mieć już za sobą ten licencjat. Muszę zdać, nie ma innej opcji.


Rano wybrałam się do sklepu i kupiłam prawdopodobnie ostatnie w tym sezonie truskawki. Jadłam je codziennie, jak tylko się pojawiły. Uwielbiam. Mam też zamrożone kilka woreczków. Jak będzie mi się chciało musu albo koktajlu to będzie jak znalazł.

Mój mały się rozbrykał na dobre. Daje o sobie znać co chwilę. Wczoraj aby dać sobie zastrzyk energii zjadłam snicersa i to chyba był błąd. Młody tak zaczął mnie kopać, że aż podskakiwałam na łóżku. Uczucie super, uwielbiam jak to robi, bo wiem, że jest. Ale wczoraj przez te jego wybryki nie mogłam się skupić na nauce. Dzisiaj od rana też mnie szmera, ale już delikatniej. Pią jest oczywiście zachwycony i jeszcze przed wyjściem do pracy pytał, czy dziś wieczorem też będę jadła batona, bo on chce też czuć dzidzie. . Oczywiście dzisiaj nie będę jadła nic czekoladowego. Staram się ograniczać teraz cukier maksymalnie, bo wiem, że to dla mojego maluszka nie jest zdrowe. Pochłaniam duże ilości tego cukru "naturalnego" poprzez jedzenie dużej ilości warzyw i owoców. Dzisiaj też będę robiła sobie sok z buraków - profilaktycznie na moje naczynka.
Swoją drogą w czasie ciąży zaczęły pękać jak szalone. Czytałam gdzieś, że niby po ciąży mogą się wchłonąć, ale w to bardzo wątpię.


Ostatnio mam obsesję na punkcie sławnych matek i ich wyglądu. Chciałabym wyglądać tak jak Korzuchowska w Rodzince.pl, albo jak Anna Przybylska. Chciałabym, aby mój mąż i syn byli ze mnie dumni, nie wstydzili się i mogli powiedzieć, że ze mnie fajna laska. . Po porodzie od razu zabieram się za siebie. Ot, tak sobie właśnie postanowiłam.

23 czerwca 2013 , Komentarze (6)

W czwartek byliśmy z Pią na USG 4D i widzieliśmy naszego malucha. Na 100 % chłopiec, rozwija się prawidłowo, wszystkie pomiary w normie Akurat jak go oglądaliśmy wkładał paluszki do buzi. Ma to po Pią. On non stop obżera paznokcie.

Powiedzieliśmy też rodzicom o płci dziecka. Moja teściowa ma w domu chyba stację nadawczą, bo w sobotę już wszyscy wiedzieli. Tak jak wszystkich poinformowała za nas o ciąży, tak też zrobiła z informacją, że będzie to chłopiec. Niby nic takiego, ale mi się ciśnienie podniosło. Nie lubię jak ktoś mi się wtrąca i rozgaduje, może sama chciałam co niektórym się pochwalić .

Ale to jeszcze nic. Znajoma, która już wie, że będzie synek zadała mi wczoraj pytanie, co wolałam córkę czy syna. Nie wiem jakiej odpowiedzi się spodziewała, przecież nie mam żadnego wyboru i to nie ja o tym decyduje. Co miałam jej powiedzieć? Chciałam córkę i teraz mam depresję, nerwicę i stany lękowe, bo jednak będzie syn?! Albo: z racji tego, że chciałam córkę, syna oddam w dobre ręce, a ja będę próbowała tak długo, aż mi się córka nie urodzi? . Czy zadając to głupie pytanie takie osoby naprawdę myślą, że dostaną taką odpowiedź? Ok, chciałam córkę, ale to nie znaczy, że nie będę kochała swojego synka i nie będę się nim zajmowała. Wszystko teraz kręci się wokół niego i chociaż siedzi jeszcze w moim brzuchu, nie płacze i nie budzi nas w nocy już teraz gdyby było trzeba bez zastanowienia zrobiłabym dla niego wszystko.
Dziwnie się wczoraj czułam po zadaniu tego pytania.


Poza tym jesteśmy w Ostrowie, wczoraj grillowaliśmy, a ja najadłam się truskawek, czereśni i jagód za wszystkie czasy. Dzisiaj powrót do Poznania i powrót do zakuwania. Obrona za kilka dni, a ja jestem w ... Czarno to widzę.



19 czerwca 2013 , Komentarze (5)

Jaki upał! Jak to mówi mój szanowny małżonek zdechnąć można.
Wczoraj wybrałam się do kosmetyczki na hennę i manicure hybrydowy, po powrocie nogi miałam spuchnięte i czułam się fatalnie. Ale z dwojga złego wolę to słońce niż ulewy, gradobicie i trąby.

Kurier wczoraj przyniósł mi zamówione spodnie. Materiał fajny, krój idealny, na pewno posłużą mi w czasie ciąży. Mogłam jednak zamówić rozmiar mniejsze (zamówiłam 42 bo stwierdziłam, że lepiej wziąć ciut większe). Teraz mama będzie musiała mi je trochę wszyć na tyłku i udach. . Całe szczęście, że minęły czasy gdy ledwo wciskałam się w rozm. 44, a czasem nawet 46. Niech te czasy nigdy nie powrócą.

Młody kopie coraz częściej. Czuję go głównie gdy leżę i próbuję się uczyć. Na brzuchu w miejscu kopniaka robi się takie fajne uwypuklenie . Coś wspaniałego. Zamiast się uczyć ja się gapię na swój brzuch . Kiepsko się widzę na tej obronie

Kupiłam sobie chusteczki samoopalające do twarzy. O takie:


Teraz boję się ich użyć, żeby przypadkiem nie być łaciata. Może któraś z Was ma jakieś doświadczenie z tymi chusteczkami i może mi podpowiedzieć czy są dobre i czy warto zaryzykować? Nie chcę wyglądać jak Mućka.






17 czerwca 2013 , Komentarze (4)

Nie chcę zapeszać, ale wczoraj do Pią nie dzwoniła ani nie pisała żadna dziewucha, więc może ktoś się pokapował, że podał nie swój numer.

Weekend spędziliśmy bardzo miło - byliśmy na zakupach i kupiliśmy łóżeczko drewniane dla dzidziusia i okrycie kąpielowe. Muszę powoli zacząć kompletować takie rzeczy, bo do tanich one nie należą, na kupowanie wyposażenia do domu i dla dziecka na ostatnią chwilę nas po prostu nie stać . Dla siebie kupiłam sukienkę przecenioną w New Yorkerze na 19,95. Fajny lejący się materiał, nie opina się więc na pewno będzie mi służyła tego lata. Dodatkowo na allegro zamówiłam sobie spodnie ciążowe takie:


Ta kokarda trochę nie w moim stylu, no i kolor wolałabym inny, ale że termin obrony zbliża się nieubłaganie, a ja nie mam zamiaru na siłę wciskać się w swoje "egzaminowe" spodnie zamówiłam takie. Do tego biała bluzka, marynarka i tyle. Cudować jak co niektóre dziewczyny ode mnie z grupy nie będę.

Co do obrony to już za dwa tygodnie a ja jestem daleko za murzynami w przygotowaniach. Mam 100 pytań więc obliczyłam, że ucząc się tylko w dni robocze muszę dziennie uczyć się 10 pytań. Obym dała radę. Już się nawet do tego przygotowałam i zaraz zaczynam. Więc trzymać kciuki i przesyłać pozytywną energię.



Na czwartek umówiłam się na badanie USG 3D/4D. Już nie mogę się doczekać jak zobaczymy naszego maluszka takiego całego hmm, ukształtowanego . Pią jest chyba bardziej podekscytowany ode mnie. Fakt, że takie USG kosztuje, ale myślę, że będą to dobrze wydane pieniądze. Także byle do czwartku

Tymczasem uciekam do sklepu po zakreślacz, zdrowe przekąski i zaczynam intensywną naukę.

16 czerwca 2013 , Komentarze (5)

Ale jestem wkurzona. Chociaż wiem, że nie powinnam, bo nie mam na nic wpływu
Ale od początku.

Od dwóch dni mój Pią zasypywany jest smsami, telefonami i mmsami. Ktoś się ogłosił na jakimś portalu matrymonialnym, najwidoczniej pomylił numery i odpowiedzi kierowane są do mojego męża! Gdyby to były same smsy i telefony to po prostu kolokwialnie mówiąc olałabym to, ale te dziewuchy przesyłają swoje zdjęcia! I to jakie! Gołe cyce, goły tyłek, gołe to co mają między nogami, jakieś "sweetaśne" dziubki. Szlag mnie trafia. (Swoją drogą czy  one się nie szanują?) a jakie teksty piszą czy one je z jakiś pornoli pobrały czy same wymyślają? . Raz zadzwoniła jakaś dziewczyna, telefon odebrałam ja, a ta wredota jeszcze mnie ochrzaniła, że nie swoje telefony odbieram . Próbowaliśmy dzwonić do dziewczyny pod jeden numer, pisaliśmy smsy z prośbą o podanie skąd dokładnie ma ten numer, ale bez odzewu
Oczywiście Pią żadnego ogłoszenia nie dał, sam mi powiedział o tych telefonach i jest tak samo wkurzony jak ja, chociaż oboje nie mamy na to wpływu. Gdyby nie fakt, że chce zmienić prace i wysyła CV w którym podany jest ten numer wczoraj byśmy go po prostu zmienili.
Dzisiaj w nocy nawet mi się śniło, że zostawił mnie dla jakiegoś chudego, blond babska. Masakra.



Z rzeczy bardziej pozytywnych -  jesteśmy u moich rodziców, jemy pyszne truskawki i czereśnie prosto z ogródka i się relaksujemy.



14 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Muszę wziąć się w garść i przestać jeść za dwóch tylko dla dwóch. Wczoraj to przeszłam samą siebie - wsunęłam całą paczkę prażynek i popiłam pepsi. O zgrozo! Dzisiaj jedziemy do rodziców więc pewnie znowu jakieś pyszności wpadną. Będę musiała się pilnować, bo nawrzucać w siebie kalorycznego jedzenia to nie problem, ale potem zgubić te zbędne kilogramy to już spory wysiłek.

W środę poczułam pierwsze kopnięcia mojego dzidziusia. Niesamowite uczucie. Coś pięknego. Wcześniej czułam tylko takie lekkie smyrania. Wczoraj natomiast nie czułam nic i nie wiem czy mam się martwić. Wujka Google nawet nie pytam, bo nie chcę się niepotrzebnie stresować. Ostatnio jak postanowiłam zadać mu jakieś pytanie dostałam tak rozbieżne odpowiedzi, że postanowiłam więcej go nie pytać.

Nie wiem jak u Was, ale u mnie za oknem szaro, buro i wieje. Dlaczego przez cały tydzień było piękne słoneczko, a jak przychodzi weekend to pogoda się psuje?

Tyle na dzisiaj. Uciekam się pakować i trochę popracować.

7 czerwca 2013 , Komentarze (4)

Cały tydzień miałam zabiegany. Codziennie gdzieś musiałam jechać, coś załatwiać.
We wtorek byłam na kursie makijażu z którego jestem bardzo zadowolona. Wiem jak mam się malować, czym i jakie kosmetyki omijać szerokim łukiem.


Dostaliśmy też informację z banku. Pozytywną. Przedłużą nam okres karencji kredytu do końca września. Developer przesłał też informację, że w pierwszym tygodniu lipca mieszkanie będzie do odbioru także mam nadzieję, że w końcu wszystko się ułoży.

Sesja za mną. Wszystko zdane, teraz tylko muszę się zmobilizować i zacząć się uczyć do obrony. 1.07 zbliża się wielkimi krokami.

Wczoraj byłam u mojej pani doktor. Wszystko dobrze, potwierdziła płeć - chłopiec, nie ma mowy o pomyłce.

Gdyby ktoś chciał taniej perfumy z Avonu zapraszam TU

Oczywiście inne produkty też mogę Wam załatwić w niższych cenach. Wystarczy napisać

29 maja 2013 , Komentarze (11)

Przytyłam. Na wadze dzisiaj 78 kg, czyli 3 więcej od momentu kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Chyba nie jest źle zważając na to, że jestem w 5 miesiącu, wymiary oprócz brzucha i piersi się nie zmieniły. Nie chciałabym przytyć za dużo, bo wiem ile pracy trzeba włożyć w to, żeby te kilogramy później zrzucić. Uważam na to, co jem i jak jem. Staram się nie jeść po godzinie 18, tłustych rzeczy nie tykam, słodycze są ale z umiarem. Ruch jak wiecie muszę ograniczać, chociaż zaraz wybieram się na spacer, bo słońce za oknem. Słońca to mi chyba najbardziej brakuje, jesienna pogoda w maju jest dołująca.

Zastanawiam się nad zrobieniem sesji ciążowej, oczywiście jeszcze nie teraz, bo brzucha prawie nie widać, ale tak za dwa miesiące. Z jednej strony bardzo chciałabym mieć taką profesjonalną pamiątkę fotograficzną, z drugiej jednak mam jakieś wątpliwości. Po prostu się waham. No i musielibyśmy znaleźć jakiegoś fotografa, bo nikogo znajomego nie mamy. I w tym miejscu znowu pojawia się problem, bo nie wiadomo na kogo trafimy. Mam jeszcze trochę czasu na przemyślenia, a co wy o tym sądzicie?

Wczoraj zapytałam Pią czy chciałby być ze mną podczas porodu. Odpowiedział, że się zastanowi. Nie chcę go do niczego zmuszać, to musi być jego decyzja. Ja sama zawsze myślałam, że nie pozwolę na to, aby mój ukochany był ze mną w tych chwilach, żeby mnie widział w takim momencie. Zaczynam zmieniać zdanie. To chyba przez to, że strasznie boję się porodu, boję się bólu, boję się tego, że może coś pójść nie tak.

Życzę Wam miłego dnia i uciekam szykować się na spacer :)