Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MagaGo

kobieta, 43 lat,

165 cm, 78.80 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: cel1: 69kg: 30/05/2016 cel2: 65kg 18/06/2016

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 listopada 2014 , Komentarze (8)

jak w tytule, rano marsz, teraz pajacyki. chyba umrę. Brak mi tchu. Mam zero kondycji. 100 pajacykow to przecież nic. 

No nic, jutro znów to samo. Byle do przodu.

Mam miesiąc żeby coś zmienić, żeby poczuć ze ten rok nie minął mi na marnowaniu czasu.

Zaczęłam w styczniu 2014 z zamiarem schudniecia 5 kilo. Przytylam 15kg. Moje zdjęcia z przed odchudzania są dużo lepsze niż teraz:) 

90dni i mogłabym zrzucić te 15kilo. Naprawdę mogłabym. 

Nie jestem pewna czy mi się chce. Bo jak znowu zacznę i się rozczaruje. 

Nie wiem czy mi się chce.

26 listopada 2014 , Komentarze (8)

zaliczyłam steperek, skakanka znowu nie.

Nie mogę się przełamać. 

Nie wiem , jakaś blokada.

Wczoraj znów poszłam spać o 2, synek znudził o 6 rano.

Mąż zawiózł do szkoły,  bo ja się nie mogłam z łóżka zwlec.

On poszedł do pracy, ja poszłam z powrotem spać. 

Wstałam przed 12, usiadłam przy laptopie i przez 2 godz nic nie zrobiłam.

Tzn czytałam meile. Ale za to nikt nie płaci.  

Fakt, uroki własnej firmy, że mogę pracować kiedy chce.

Tylko ostatnio to bardziej wygląda na pracę niekiedy, ostatnio wcale.

Właśnie sobie uświadomiłam,  że muszę włosy umyć.  Jak nic znowu dzieci obudze. 

Czasami mam takie fajne dni, wszystko zrobię. 

Te fajne dni zazwyczaj pojawiają się po przesłane nocy.

Jutro mam spotkanie rano, wiec spania nie będzie.  Na poniedziałek projekt do oddania, wiec będę siedziec cała noc jutro pewnie.

Dziś spać idę wcześniej.  

Dieta świetnie.  Gdyby nie Michalki, to bym pewnie nawet schudła. 

23 listopada 2014 , Komentarze (8)

ipamiętam jak dziś,  jak miałam schizo przed basenem. Waga 63kg, skóra jędrna,  młoda koza byłam.  Ryczałam w łazience,  bo nie wyglądałam jak modelka. Bo ludzie będą się patrzeć,  i na pewno myśleć,  że czemu ja taka nie opalona. 

Mam skórę, która nigdy się nie opala, zawsze za to od razu czerwona i poparzenia. 

Ile my kompleksów sobie samy wymyślamy! 

Ile czasu marnujemy,  myśląc co inni powiedzą! 

Byłam z dziecmi na basenie dziś.  Jak zwykle, miałam ochotę się wymigać. 

Oczywiście,  że wyglądałam okropnie. Cellulit, bo od miesiąca żadnego kremu nie uzylam (depresja ma to do siebie, że człowiek sam siebie karze na miliony sposobow). Waga, szkoda gadać,  8 miesiąc ciąży.  A dziecko dwuletnie, rozswiergotane, mimo tego mówi mi, że jestem najlepsza mama na świecie.  Bo ma 2 latka a ja dopiero ja zabrałam na basen. Ale ile mozna czekac aż schudnę.  A co jeśli nie schudnę,  moje dziecko ma nie umieć pływać? Więc poszłam. 

Wyobraźcie sobie, nikt mi wstępu nie zabronił.  Nikt nie sprawdzał,  czy mam brzuch płaski jak deska.

Dziwne, nie? 

A o mało co, bym w domu została! 

19 listopada 2014 , Komentarze (7)

Dziś znów był taki dzień surrealistyczny. Pokój pełen ludzi sukcesu, którzy patrzą się na mnie gdy zadaja pytanie. Tak jakby ie wiedzieli, że znów nocy nie spałam, cały ranek ryczalam z nerwów i no przecież, nadal nie schudłam. A oni się mnie pytają, jak zarobić kolejny milion i notują pilnie, co im odpowiadam.

Tylko, fakt, oni nie wiedzą, że jestem taka popaprana. 

Ja wam mówię, marnuje się przy zmienianiu pieluch po prostu. Światełko w tutunelu moja perełka nareszcie wychodzi z pieluch:)

16 listopada 2014 , Komentarze (13)

w komentarzach do poprzedniego postu, pojawiła się uwaga, że może skoro mam depresję,  to powinnam brać tabletki.Bralam. nie pomogły.Nie żeby nie działały,  bo czułam się lepiej. Ale dostałam za nie 100 razy więcej jadu i trucizny od rodziny, wiec bez sensu było. BO ja mam łatwe życie.  Bo powinnam być silniejsza. Bo mam tylko dwójkę a nie trójkę czy czwórkę dzieci i mam bieżącą wodę,  ppralkę,  mąż nie pije. Bo mięso nie jest na kartki. Bo nie powinnam głośno mówić że mi się nie chce tylko zacisnąć zęby i swoje robić...d.  

16 listopada 2014 , Komentarze (13)

Czekolada, a konkretnie Michalki zawsze były moja zmora. Potrafię zjeść cała paczkę na raz. Poza tym, odżywiam się dosc dobrze, a do swoich ulubionych potraw zaliczam sałatkę z foty i grillowania pierś z kurczaka, wiec to nie tak, że jem ale świństwa. 

Ale jakby nie było,  że stresu jem Michalki. Mimo, że są dostępne w sklepie pół godziny marszu w jedna stronę,  czyli żeby je zdobyć musze iść godzinę w 2 strony. 

W czasie ciąży byłam szczupłej sza niż teraz, wiec swojej wagi na ciążę zrzucić nie mogę.  

Ja przytyłam po ciąży.  Po pierwszej się podniosła,  zobaczyłam juz 6 z przodu i było ok. Po drugiej ciąży się nie podniosłam. 

Tzn, zeszłym do 69kg i znowu doszłam do 80 kg.  Potem długo się nie ważyłam,  bo po co się przygnębiac? 

Fakt jest, że zajadam smuty. I fakt, że trochę wyjdę ze depresji,  poznam do przodu,  odniosę tam jakieś sukcesy w mojej firmie...żeby to wszystko zaprzepascic narzekają na własny los, jak mi ciężko i jakie to wszystko niesprawiedliwe.

3 tygodnie znowu juz nie pracuje, bo najpierw synek, potem ja, teraz córeczkę rozłożyło. 

Wiem, ze są mamy, dla których bycie z dziecmi to największa nagroda i marzą żeby  móc rzucić prace. Każdy ma inne marzenia.

Ja, jak nie pracuję,  to zamieniamy się w te smetna,  okropna babę co się snuje po domu w piżamie i starych kapciach.  Dla mnie 3 tygodnie w domu, tylko z chorymi dziecmi, żadnej dorosłej osoby do odmowy to jakaś najgorsza kara. 

Czuje się jak więzień.

Niektóre mamy wyskakują sobie na ploty,  na siłownię widuje się z ludźmi.  Ja nie mam jak, nie mam nikogo żeby mi dzieci przypilnowal. W ciągu 4 lat jeden raz wyszłam z koleżanką do restauracji. Mam opiekunkę do dzieci,  ale place żeby móc pracować,  a często płacę,  a i tak musze w domu siedziec,  bo jak nie jedno to drugie chore. 

Nie zrozumcie mnie źle,  jak kocham swoje dzieci i dobrowolnie sie poświęcam,  ale szlag mnie trafia, że muszę się poświęcać.  Czemu mimo że jestem niby taka mądra nie umiem sobie życia ułożyć lepiej? Miałam wziąć sprzątaczke, ale oczywiscie rodzina ze nosa do góry zadzieram. 

Ja mogę sobie posprzątać.  Ale mi się nie chce. Bo cały dzień tylko praca, sprzątanie i służąca dla dzieci, mamo daj soczek, mamo zmień pieluszki. Mogłabym iść na siłownię rano, ale po nieprzespanej nocy to się nie chce. Nie pamiętam,  kiedy spałam tak naprawdę,  bez czuwania nad nimi. Jeszcze może gdybym zarabiała lepiej, ale ja pracuje moze jeden dzien w tygodniu.

Resztę czasu zawsze zabiera jakieś emergency dla dzieci, albo trzymali mnie na nogach cała noc, wiec odsypiam.

I tak w kółko.  

Uniwersytet, firma, klienci, dzieci i dom do sprzątania. Ah, no i dieta. I ćwiczenia.  Albo raczej myślenie o nich. Plus bardzo prywatna tragedia, która mi ściska gardło non stop.

Może to leki, bo tyle tabletek mam w sobie, że pobrzekuje jak chodzę. Ale dzis nie czuje się jak spełniona kobieta sukcesu, matka, która cieszy się dziećmi,  bo ma firmę, która prowadzi z domu. Co za ironia, dopiero dałam wywiad o tym jak fajnie jest być mną.  

Zanim miałam dzieci, kochałam swoje życie.  Teraz kocham dzieci. Jest różnica. 

PS.  Wiem, ze zarabiam w ten 1 dzień tyle, co inni na całym etacie. Wiem, ze mam szczęście,  bo  nikt mnie nie wwyrzuci z pracy, za to ze znowu wzięłam 3 tygodnie wolnego. Mam super męża,  który pomaga w domu i przy dzieciach. Wiem, ze gdybym wzięła się za ssiebie,  schudłabym w miesiące 3 rrozmiary. Ja to wwszystko wiem. Ale dzis tego nie czuje. Idę wstawić kolejne pranie, bo malutka znowu zwymiotowala. 

8 listopada 2014 , Komentarze (10)

Kiedy ostatnio powiedziałaś,  że jesteś szczęśliwa, życie jest super i wszystko świetnie się układa? 

No właśnie. 

Mamy ten brzydki zwyczaj porównywać się do tych, o których myślimy ze maja lepiej niż my.

A mimo to, nie ważne jaka jest sytuacja,  na pewno ktoś patrząc na to co mamy, myśli,  gdybym tylko:

Miała taką fajna prace/ szefa/dom/rodzine/figure..it'd

Bardzo bym chciała,  żeby zamiast narzekań na to, jaką mamy fatalna sytuacje, zobaczyć komentarze osób,  które mówią,  co jest fajnego u nich w życiu.  

Ja zacznę,  I zamiast pisać,  że jestem wykończona,  bo nie spałam całą noc przy chorym dziecku, nie cwiczylam,  bo nie było kiedy, musiałam zmienić pościel i 3 prania później nadal mam stertę do prania...

Napisze, że jestem zadowolona, bo niedługo juz dzieci pójdą spać,  synek czuje się lepiej, a ja mogę się zacząć stresować faktem, że we wtorek będę udzielać wywiadu dla blogerki z Australii:) Bo to jest super powód,  żeby się stresować,  dużo lepszy niż ściskając gardło troska o dziecko z 40 stopni gorączki. 

Teraz wasza kolej!

18 października 2014 , Komentarze (3)

Dużo się zmieniło u mnie, a ja zawsze stres zjadam wiec i waga w górę.  

Mam wszystkie wyimaginowane smuty co poprzednio, plus dużo nowych,  dużo poważniejszych.  

Co jakiś problem chcę rozwiązać,  to się gorzej robi i stres jeszcze większy.  

Np, chciałam,  żeby ktoś przyszedł pomoc dom posprzątać,  raz w tygodniu,  2 godz. Ceny z kosmosu. Szukam od miesiąca kogoś po rozsądnej cenie, ale najwyraźniej,  panie z magistrem takie jak ja mają tylko problem ze znalezieniem dobrze płatnej pracy, bo sprzątaczki mogą wybierać przbierać w klientach i nosem kręcić. 

A niby ludzie narzekają na brak pracy...

15 kg,  niecałe 3 miesiące do gwiazdki. Ambitnie, ale no cóż,  może choć 6 z przodu zobaczę znowu w tym roku. 

Skakanka musze odkurzc bo  przy niej chudłam,  ale tak ciezko mię się przemoc ze szok. 

Jak na razie udaje że cwidzę 40 min 5 min 4 X w tyg na steperek.

swoją drogą,  myślałam,  że nikogo ze znajomych nie rozpoznam, bo tyle czasu minęło. .. smutne, że te gubię nie kilogramów się na lata rozciąga,  nie wiedzieć czemu.

nie żebym Vitalis nie lubiła,  ale mam nadzieje ze jestem tu po raz ostatni.

8 listopada 2013 , Komentarze (8)

Dziekuje bardzo za wasze slowa, od poniedzialku nie rozmawiamy ze soba, ot tak polslowkami tylko i powiedzialam sobie, ze sie nie dam - bo zawsze ja pierwsza zaczynalam rozmawiac. I wiecie co? Wlasnie wrocil z pracy i sam zaczal rozmawiac ze mna, jakby nigdy nic. Czyli wielkiego katharsis niby nie ma, ale po raz pierwszy to on wyciagnal galazke oliwna:-)

U nas najgorsze jest to, ze ja wiem, ze nie jestem bez winy- bo to nie jego wina, ze dla mnie jest tak ciezko siedziec w domu z dziecmi, gdy wiem, ze moglabym miec i firme i dzieci. Nie jestem domatorka po prostu. A on, jak kazdy facet, chciakby przyjsc do domu i bedzie wszystkk posprzatane, ugotowane, podane itp.