Tak mi się fajnie spało. Myślałam, że jestem w niebie i nagle dobiegła do mnie głośna muzyka. Obudziłam się od razu i powiedziałam Krzyśkowi co o nim sądzę. Krótko i zwięźle, awantury jednak nie było. Później on zrobił kawę i ja ją piję i piszę... Niezły początek dnia...
Swięto ale narodowe i ja coś chyba podziałam, ale w domu. Chyba zabiorę się za generalne porządki w sypialni.
Może napiszę wiersz. Tu wiersz napisany dawno temu. Teraz już chyba dojrzałam i nie szukam romantycznych wzruszeń... Stawiam na relację moze niezbyt porywającą ale względnie pewną.
***
jestem sama wciąż sama
dni pachną smutkiem i deszczem
czekam tylko na co
sama nie wiem
w spokoju składam chwilę do chwili
nie unikam refleksji wspomnień
to co było czasem kaleczyło
słodko-gorzka nuta szarpała ciążyła
to co jest kładzie się cieniem mami goryczą zniewala
powinnam uchwycić promyczek cichej nadziei
jest tuż obok zaufać dobru
i polecieć choć w marzeniach
do światła
Całe dorosłe życie miałam kompleksy. To chyba wpływ mamy. Ona mnie poniżała. Była też bodźcem do walki by ją prześcignąć. By jej pokazać, udowodnić, że jestem coś warta, że nie jestem gorsza od niej. Mama miała własne dochody i nie była zależna od taty i ja miałam. Mama dużo czytała i ja czytałam. Mam pracowała jako bioterapeuta i ja pracuję jako ezoteryk. Też mam sukcesy. Skończyłam szkoły. Chyba jestem lepsza w niektórych sprawach nawet. Ona umiała rysować i ja się nauczyłam. Nawet sprzedałam trochę obrazów. Mama nie. Zdałam maturę i ona ją miała. Miała ponoć studia, ale świadectw nie mam. Mama dobrze pisała i ja pisałam publikowałam nawet. Teraz nie mam się z kim ścigać. Nie mam z kim rywalizować. Wszystko osiągnęłam sama. Nie mam wsparcia w nikim. Mama miała. Moi partnerzy mnie nie dopingują, nie doceniają. Moje sukcesy są im im obojętne i ciągną mnie w dół. Przyjaciół nie mam. Gdzie mam znaleźć punkt zaczepienia na dalsze życie? To może być i 20 lat. Nie powinnam gnuśnieć i tkwić w sferze komfortu. Gdzie moja ambicja, odwaga, wiara we własne siły? Gdzie chęci? Ambicja typu wysprzątania na błysk kuchni czy kupienia ciuchów, wyglądu mnie nie zadawala.
Z Krzyśkiem wczoraj była awantura, bo nie pozwolił mi poprosić sąsiada o zabezpieczenie okienka do piwnicy. Jest wybita szyba. Sam miejsce usiłował upchać szmatami. Pod okienkiem jest rura od wody i moze to zamarznąć. Nic do niego nie dociera jak się wścieknie. Wrzeszczał i mnie wyzywał. Później mu przeszło, ale co przeżyłam to moje. Później byliśmy z Mikusiem na spacerze. Trochę się zdenerwowałam, bo ktoś wyrzucił przy drodze w lesie worek ze śmieciami..