Dziś chcę skończyć cięcie drewna. Dziś bym chciała plewić i moze obetnę jeżynę bezkolcową. Mam zamiar pracować w dwóch etapach po około 30 minut i oby pogoda nie przeszkodziła. Mikuś będzie ze mną. Krzysiek w pracy. Klnie teraz, bo roboty w związku z świętem dużo. Ludzie jak zwykle szaleją z zakupami. Kupują nie tylko ozdoby na grób ale i ciuchy, buty, bo chcą się pokazać. Obłęd jakiś. Kolejne szaleństwo przed gwiazdką. Już od początku grudnia - stroiki, bombki itp, ciuchy. Ja się dziwię ale to bez znaczenia. Ludzie owczym pędem co roku wariują i tak kilka razy w roku. Rok w rok.
Wszystkich Świętych coraz bliżej, a ja się denerwuję, bo Krzysiek w tym roku jedzie do Ryk. Uparł się jechać 1 XI. Mają z bratem wrócić w ten sam dzień, ale to droga daleka i męcząca a brat 20 lat nie ma. Do tego jeździ dość szybko. Jadą wcześnie rano, a powrót wieczorem. Moze być deszcz i drogi śliskie. Ja do moich bliskich jadę sama. Jutro jedziemy z Krzyśkiem rozwieźć wiązanki, a 1 XI zawiozę tylko znicze. Chciałabym już to wszystko mieć za sobą. To i remont, który będzie chyba od 1XI.
Od dłuzszego czasu piszę codziennie za co jestem wdzięczna. Do tego dochodzą emocje 5 i to co robię dla siebie, dla innych i dla Krzyśka. Teraz postanowiłam sobie dołożyć 3 przyjemności dziennie. Brakowało mi tego, bo co prawda dbam o siebie i coś dla siebie robię, ale trudno zaparzenie ziól nazwać przyjemnością. Dziś to kotlety z kalafiora i pieczarek. Jeszcze ich nie robiłam i chcę wypróbować. Niby jedzenie to konieczność ale mnie sprawia przyjemność upichcenie czegoś nowego. Do tego dojdzie słuchanie muzyki. Moze koncert. Myślę też o wirtualnych odwiedzinach muzeum. Na pewno będzie oglądanie programów na History 1 i 2.