Po rezygnacji z zajęć z malarstwa czuję sie lepiej. Bardzo mi ulzyło, bo niemam juz presji. Mogę sobie siedzieć w domu i nie muszę go juz opuszczać. Z malowania oczywiście nie rezygnuję. Będę działać w domu. Bardzo też liczę na lekcje u Krissa Wieliczko. Na razie to rysunek, ale coś czytałam, że ma byc tez osobny kurs malarstwa. Jeśli będzie oczywiście wykupię. Dziś też będzie malowanie. Moze już obraz skończę. Powinnam przesłać obrazy do oceny, ale nadal czekam na pieniadze.
Wczoraj miałam prawie godzinny trening tai chi. To jeszcze pierwsza lekcja, bo pomyślałam sobie, że będę każdą przerabiała dwa razy po godzinie. Do tego codziennie będę sie uczyć ćwiczeń. Będę też robić rozgrzewkę. Tym razem przerobie trzy razy, bo nową lekcję chcę zacząć od przyszłego tygodnia. Z kilku ćwiczeń miałam problem z dwoma. Jedno opanowałam, a z drugim szkoda gadać. Nic wyjść nie chce. No ale mam czas do końca tygodnia. Drugą lekcję już podejrzałam oczywiście. Do połowy jest łatwo poza rozgrzewką. Nie potrafię długo stać na jednej nodze. Później już jest trudniej i znowu się tego będę uczyć przez kilka dni.
Jeśli chodzi o wagę to sie waha diablica. Niby powinnam na tej kaloryce chudnąć, ale nie chudnę. Ja chudnę na 800, a nie na 1300-1400. Dietę zacznę od stycznia. Najpierw zejdę na 1000, a później z powrotem na 800. To będzie dieta plaż południa albo zupy. Moze ze 4 kg w styczniu spadną. Niby jeszcze miesiąc, a motywacja juz rośnie. Już bym chciala siódemkę z przodu zobaczyć.
Dziś mam do napisania horoskop na portal. Chcę tez zrobić nalewkę z bananow.