Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1615979
Komentarzy: 56685
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 23 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 listopada 2019 , Komentarze (4)

Wczoraj zrobiłam nalewkę z jabłek. Mus był, bo moi faceci juz wszystkie wypili. Nawet moja z dzikiej róży. Chcę zrobic jeszcze z gruszek i może z bananów. Będą na świeta. Ja w świeta może kupię dla siebie wino zbójnicki grzaniec, bo je lubię. Na sylwestra moze pomyślę o ajerkoniaku. Oni pewnie będą się raczyc głównie piwem. Nie wiem czy zechcą cos mocniejszego. Sebastian czystej wódki nie lubi. Krzysiek lubi ale pije rzadko. O wino się nie upominają, choć Sebasian lubi zwłasza swojskie.

Jutro trzeba kupić miód na pierniki, bo niedługo chcę upiec. Za kilka dni chyba juz zrobię pierogi na Wigilię. Dużo nie trzeba, bo Sebastian pewnie ich nie tknie, a mama na Wigilię nie przyjdzie. Będziemy przy stole sami z Krzyśkiem, bo Sebastian tez nie usiądzie. Dziwni ci moi bliscy, a mnie tak brak dawnych, gwarnych Wigili, gdy przy stole siedziało 7 osób. To były prawdziwe święta. Nie to co teraz... Teraz by mogło być 5, gdyby wszyscy zechcieli podporządkować sie tradycji.

Ostatnio staram sie polubić sałatki inne niż z majonezem i kiepsko mi to idzie. Sałatka z oliwa mi nie bardzo podchodzi i z jogurtem tez nie. Lubię z majonezem i jogurtem albo z majonezem i musztarda miodową. Chyba sobie przy swoim smaku zostanę.

Dostałam zaproszenie od wydawcy do kolejnej antologii. To nowy wydawca. Tematyka wierszy jest dowolna. Niestety krótki termin wysłania, bo do 20 XI. Wiersze nie muszą byc nowe. Kusi mnie wziąć udział. Problemem jest promocja w Krakowie. Nie mam ochoty na tego typu imprezy. Musiałabym jakoś pokombinować i sie z tego wykręcić. Jestem zdziczałą prowincjuszka i chcę nia pozostać.

Konchowanie uszu i zapuszczanie do nich olejków przynosi efekt. Prawe ucho juz mnie nie boli i uczucie przytkania mi minęło. Niestety jeszcze mi w nim szumi. W poniedziałek ostatnie konchowanie. Krzysiek też chce i wkrótce zamówię świece.

Wczoraj było 25 minut jogi. Po raz pierwszy w tym roku udalo mi sie zrobić pysk krowy z jednej strony. :)

16 listopada 2019 , Komentarze (32)

Połowa listopada minęła i zaczynam myśleć o świetach. Będzie u mnie Sebastian i już była awantura o sałatkę jarzynową. On koniecznie chce zrobić, a ja sie nie zgadzam, bo jestem łakoma i nie chcę pokus. Niech sobie z Krzyśkiem zrobia jakąś z drobiem to jej nie tknę. Ja prowokacji sobie nie zyczę i walk psychicznych  też nie chce. Albo z drobiem albo żadna. W ogóle drobiu będzie w święta więcej. Myślę o wędlinach, udkach i pasztecie. Oni drób jedzą to im krzywdy nie będzie. Ja się brzydzę i nie będzie to dla mnie pokusą. Krzysiek jest skłonny do wspólpracy, a Sebastian sie wykłóca jak to on. Nie krzyczy tylko nalega, a ja sie denerwuję. Ostatnio stwierdził, że niepotrzebnie sie odchudzam. Ponoć chudzinek nie lubi. Akurat...

Komponowanie jadłospisu z dziennikiem kalorii idzie mi sprawnie. Baza przepisów się rozrasta. Kuszą mnie ostatnio slodycze typu ciastek. Chyba w przyszłym tygodniu zrobie po kilka rogalików krucho-drożdżowych. Krzysiek będzie w siodmym niebie, bo slodycze uwielbia. Kiedyś  gdy byłam szczuplejsza na każda niedzielę piekłam ciasto lub ciastka. Teraz taka góra slodyczy by mi zaszkodziła. Moze gdy juz schudnę tylę ile chcę, wrócę do pieczenia, ale kupię mniejszą tortownicę i przepisy będę dostosowywać. Pomyślę o tym. Według tego co mi wywrózył kolega po fachu, schudnę za 2,5 roku. No oby. Na razie trwam z wagą około 85 kg. Jest dobrze. Krzysiek juz waży więcej i ma o kilka cm więcej w pasie. Z jednej strony się cieszę, ale tez i martwię. Namawiam go, zeby zrzucił z 10 kg. Nie chce jednak. Ja mam nadzieję na wagę poniżej 80 kg w przyszłym roku. 

Menu: kotlet schabowy, ziemniaki, ogórek kiszony, serek wiejski, mandarynka, kotlety z ciecierzycy. Chyba znowu troche schudlam. Nie wiem jakim cudem, ale waga pokazała mniej o 1 kg na przestrzeni 2 tygodni. Nie wiem czy schudłam czy coś z wagą.

Dziś mam drugi zabieg konchowania uszu. Wszystkich będzie trzy. Moim problemem jest woskowina, ale nie chcę iść do laryngologa na płukanie uszu. Na razie radzę sobie w ten sposób. Tym razem może nie wystarczyć tyle zabiegów, bo jedno ucho mnie czasem kłuje w środku, a woskowiny jest bardzo duzo. Po świecowaniu jest zmiękczona i latwo sie ja usuwa.

15 listopada 2019 , Skomentuj

Doczekałam sie końca tygodnia. Nie był specjalnie męczacy jeśli chodzi o pracę, ale troche ruchu było z powodu wizyt kurierów. Dziś sie nikogo nie spodziewam i Krzysiek zamknął furtkę juz rano gdy tylko wrócił ze sklepu. Odpoczywam psychicznie. Ostatnio śpię po 10 - 11 godzin i juz w dzień nie przysypiam. To sie chyba zmieni gdy Krzysiek pójdzie do pracy. Na razie czekamy na wezwanie na komisję do ZUSu. Chyba jeszcze conajmniej tydzień minie zanim przyjdzie. On juz się denerwuje, ale jest pewny, że grupę mu podnisą. Ostatnio gdy był strasznie sie trzasł  i lekarz to widział, bo komentował. Gdy dostanie orzeczenie od razu pójdzie do pracy.

Ja pracy szukam, ale niezbyt gorliwie, bo mam mieszane uczucia. Do tej pory łapałam zlecenia przewaznie z Oferii i juz kilka razy byłam oszukana. Chyba trzeba będzie przemyśleć wszystko dokładnie i brać tylko takie zlecenia za które będą placic częściej. Wtedy straty jakby co będą mniejsze. W tym momencie nie mam stałych zleceń na pisanie. Śpię spokojnie, ale dochody mam nizsze. Chyba trzeba będzie doszkolić się w SEO. Do tej pory nie brałam tego typu zleceń, a może trzeba brać?

Myślę o tym by zacząć robić koktaile. Niestety potrzebuję blendera. Juz od dawna chcę kupić, ale ciągle mi schodzi.

Czarny kot na podwórku wczoraj miauczał pod oknem mamy. Wieczorem czekał na jedzenie metr od miski i nie uciekał gdy jedzenie dawałam. Nabieram nadziei na złapanie go przed zimą. Nie wiem tylko czy jest jeden.

A na koniec prośba z Facebooka

Strzelno pilne ..
Kogo koteczka młoda nie ma roku., bardzo oswojona chodzi za każdym ...A każdy jej zamyka drzwi przed noskiem...Błąka sie po osiedlu piastowskim..
Jest zimno a ona tak bardzo chce wejść do klatki...
Mój tel.693231087 litości..
PILNE...

Łzy

 

łza za łzą

przejrzyste jak kryształowe paciorki

spływają subtelnie żalem

pomiędzy jednym a drugim drgnieniem serca

biorąc je szturmem

czy otworzysz bramy

czy pozwolisz by smutek potargał duszę

 

14 listopada 2019 , Komentarze (4)

Moje koteczki po sterylkach sie zminiły. Rozi sie uspokoiła i juz tak innych kotów nie goni. Ostatnio nawet toleruje Czarnusię, ktora to śpi do niej przytulona. Majka zrobiła sie bardziej proludzka i częściej przychodzi do nas. Ostatnio nawet juz tak nie płacze, gdy sie ja bierze na ręce. W przyszłym roku moze jeszcze zrobie zabieg Czarnusi. Waham się, bo ona ruje ma bardzo rzadko i jest wtedy spokojna.

Nadal jestem odludkiem i mam sie bardzo dobrze. Jak policzyłam od miesiąca prawie nie widziałam nikogo poza mamą i Krzyśkiem. Rozmawiam jeszcze z Sebastianem i Adrianem. Nie brakuje mi towarzystwa, ale na zajęcia w poniedziałek juz na pewno pójdę, bo trzeba ten obraz jesienny skończyć. Mało ostatnio działam artystycznie i czas to zmienić.

Sebastian namawia mnie na kupno tostera. Rozważam to, bo kiedyś miałam. Lubię grzanki, ale do tej pory robilam je na patelni lub w piekarniku. Moze powinnam to zmienić. Na razie kombinuję z gofrownicą, a moze osoby otyłe nie powinny jeść gofrów? Ja jem wliczone w bilans. Mam ochotę na chipsy, bo je uwielbiam. Kupię paczkę/małą/ gdy zejdę z waga poniżej 80 kg. Nie wcześniej... Chociaż kto wie? Aż tak duzo kalorii nie mają.

Wczoraj był serek wiejski, mandarynka, kotlety z czarnej kaszy i grzybów, surówka z kapusty kiszonej i marchwi i makaron z tuńczykiem i pieczarkami i gofry. Gofry robiłam po raz pierwszy. Wyszły smaczne. Wliczyłam je w bilans.

Dziś: serek wiejski, banan, potrawka z ryzu i soczewicy, i sałatka z fasoli, ogórka i pomidora

Kupiłam...

13 listopada 2019 , Komentarze (8)

Pogoda typowo listopadowa. Lubię taką, bo czasem pada, a ja kocham deszcz. Zwłaszcza jesienny. W domu cieplutko i przytulnie. Palimy głownie drewnem. Uwielbiam gdy w piecu szumi i gałązki trzaskają. Czekam na pierwszy śnieg, bo zimę tez lubię byle byla lekka. Melancholijny nastrój też lubię... Tylko codzienność bezpańskich zwierzat mnie martwi. Jeden czarny kot u mnie nadal jest. Krzysiek go widział. Jedzenie ma, ale schronienie chyba tylko w składziku na drewno. Tam moze zimy nie przetrwać. Boję sie go łapać po tym co spotkało Śnieżka w klatce łapce.

Wczoraj się w zasadzie tydzień pracy zaczął, a ja juz myślę o weekendzie. Czekam na kilka paczek i mnie to męczy. Kurier z poczty może byc tuz po 8 i ja muszę wstawać gdy Krzysiek idzie do sklepu. Poźniej gdy wraca jeszcze śpię, ale nie lubie snu przerywać. Przyszły tydzień będzie chyba luźniejszy, a ten trzeba przetrwać. Nie mam w planach innych zakupów poza jedzeniem dla zwierząt, a je przywozi kurier kolo 14.

Po jodze jestem sprawniejsza. Już wstaje bez problemu z podłogi i z niskiego fotela u mamy. Przed ćwiczeniami musialam się podpierać. Mam zamiar ćwiczyć dalej. Oby mi tylko stawy nie wysiadły. Boli dalej przed ćwiczeniami i w trakcie. Po ćwiczeniach mi lżej.

Niestety dieta Vitalii już nie dla mnie. Wyliczyłam jej kalorykę i wyszło prawie 1600 kalorii. Teraz jestem na 1300-1400 i waga skacze. Na 1600 tyję. Vitalia nie bierze pod uwagę, że ktoś może lezeć.

Chyba kupię...

12 listopada 2019 , Komentarze (18)

Zaczynam powoli myśleć o diecie. Schudlam na zupowej, ale ostatnio waga juz tak dobrze na niej nie spadała i szybko był przestoj. Moze byc tak, ze mój organizm potrzebuje szoku-nowej diety. Myślę o diecie plaż poludnia, bo jeszcze na niej nie byłam. Będzie jednak obniżona kaloryczność. Bylam za to na niskowęglowodanowej i schudłam 10 kg, choć łatwo nie bylo. Dietę chcę zacząć na początku stycznia. Chciałabym pociągnąć dłuzej pierwszy etap. Moze miesiąc, bo bardzo chcę szybko siódemkę z przodu zobaczyć. Odetchnę jednak dopiero wtedy gdy zejdę na stałe z otylości. Nie wiem czy w przyszłym roku się uda. Jest jeszcze interesujaca dieta z książki Leki z bozej apteki. Je się tylko zupy warzywne z ziemniaka, marchwi, selera i pietruszki z dodatkiem chyba otrąb i siemienia. U mnie spadki musza byc szybkie, bo motywacje tracę.

Nadal ćwiczę codziennie jogę. Zwykle 15 minut, a czasem dłużej. Jestem leniwa i z trudem mi przychodzi zejść z kanapy, ale gdy juz zejdę ćwiczę dość chętnie. Wczoraj juz wytrzymałam kwiat lotosu 10 pełnych, wolnych oddechów, ale był zrobiony dość nisko. Nadal mam problem z pyskiem krowy. Gdy te asany opanuję dobrze, zrobie zdjęcia i poszukam następnych wyzwań. Tak wiem, że to niezbyt dobre podejście do jogi, ale inaczej podejść nie potrafię.

Dziś może przygotuję jadłospis na przyszły tydzień. Kaloryka ta sama co ostatnio, czyli około 1300 kalorii. Na razie pilnie wprowadzam przepisy do Dziennika kalorii. W zasadzie tylko składniki, bo przepisów dla innych nie udostępniam. Nikt by z nich nie skorzystał, bo nie są za bardzo dietetyczne - majonez, wieprzowina, a  i rozpisywać mi sie nie chce.... Menu: pierogi z soczewicą, jajecznica z pieczarkami, serek homogenizowany, mandarynka. Waga troche na dół...

pamięć

 

to zapisane karty w pamiętniku

czasem czerpię z niej

 garściami

czasem zawodzi i ukrywa za woalem falującej mgły

to imię to zdarzenie

czasem wraca nagle jak błysk

w objęciach wspomnień

 

11 listopada 2019 , Komentarze (4)

Dziś święto, ale dla mnie zwykły dzień. Tyle tylko, że flaga wisi i furtka zamknięta na cztery spusty. Krzysiek będzie ogladał defiladę. Ja chyba będę spać.

Jednak korzystam z dziennika kalorii. Przegladam przepisy i dodaje swoje. Na razie jest z tym sporo pracy, ale z czasem pójdzie szybciej. Myślę, ze warto zainwestować czas, bo moje odchudzanie potrwa jeszcze kilka lat. Myślę, ze powrot do gotowania według przepisów dobrze mi zrobi. Ostatnio jadłam bardzo monotonnie. Wszystko byle szybciej. Teraz chcę robić dwa posiłki wypracowane w tym obiad rownież dla Krzyśka.

Dziś postanowiłam dolozyć kolejne ćwiczenia. Spróbuję jogi kręgoslupa, a konkretnie ćwiczeń krokodyla. Ćwiczenia te pomagają zmniejszyć bole kręgoslupa. Ćwiczeń tych najprostszych jest 12. Zobaczę ile czasu mi zajmą. Wykonuje sie je w seriach. Chcę zacząć od trzech powtorzeń.

Waga niestety trochę wzrosła. Jem okolo 1400 kalorii gora, ale czasem podjadam z tym, ze malo. Jeśli tak dalej pojdzie, to na stałe w przyszlym roku siódemki nie zobaczę. Wygląda na to, ze jeszcze conajmniej dwa lata będzie duża waga. Zaakceptuję dopiero wagę poniżej siodemki. Myślałam, ze pojdzie szybciej, a tu wiek i metaboliam leniwy przeszkadzają.

Menu na dziś: kotlety z jajek, ziemniaki i surowka z marchwi i kapusty kiszonej, serek wiejski, banan, frytki z majonezem i ketchupem. Tak jem potrawy tanie i sposobu odzywiania nie zmienię. To nie wynika z brakow finansowych tylko z przyzwyczajenia i upodobania. Lubię typowe zapychacze. Lubie uczucie wręcz ociężałości po jedzeniu. Jem około 1300-1400 kalorii w tym 10-35% białka, 45-60 węglowodanow, 20-30 % tluszczy. To ponoć wlaściwe proporcje.

10 listopada 2019 , Skomentuj

Mam dziennik kalorii, ale nie jest idealny, bo nie uwzględnia aktywności i według niego moja przemiana materii wynosi prawie 2000 kalorii. Do tego sa dodawane ćwiczenia. To mocno zawyzone, bo ja przecież po całych dniach leżę i moja przemiana materii przez to jest zmniejszona. Aplikacja może byc bardzo przydatna osobom o normalnej aktywności i tym, które odchudzaja się przez dluższy czas i chudną przy ograniczaniu kalorii. Wygodne jest to, ze można wprowadzać swoje przepisy i że jest dostępnych wiele innych. Aplikacja wszystko liczy. Ja jej raczej nie przedłużę, ale jeszcze pomyślę, bo moze mi sie przydać podczas stabilizacji. Niestety nie mogę jeść na wyczucie, bo go nie mam i zjadłabym może nawet 2000 kalorii. 

Chciałabym kupić szafę ludwikowską, ale 1 drzwiową. Jak nie miałam pieniędzy to szafy były, a teraz je wymiotło. Szafa musi być z drążkiem i 1 drzwiowa, bo inna nie wejdzie. Znalazłam Bidermaier. Niestety nie za ładna. Moją etażerkę ktoś zarezerwował. Czekam, bo moze się rozmyśli. Taka śliczna jest i jakby stworzona dla mnie.

Krzysiek jednak jeszcze nie pracuje. Musi czekać na rentę z tytułu całkowitej niezdolności do pracy.

Ja niestety tez straciłam pracę w gazecie. Nie płacili wypłaty ponad trzy tygodnie i unikali kontaktu. Zrezygnowałam. Ciekawe czy wynagrodzenie za październik wyplaca w terminie. 

Menu kasza czarna z sosem grzybowym, kotlety z ziemniaków, serek homogenizowany, mandarynka, surowka z kiszonej kapusty i marchwi

9 listopada 2019 , Komentarze (2)

Wstalam dziś wcześnie, bo Krzysiek idzie do pracy i muszę ugotować mu obiad.

Znalazłam w internecie dziennik kalorii. Ponoć ulatwia odchudzanie. Jest podobny do diety Vitalii z tym, że samemu się komponuje jadlospis. Jest baza i artykułów spożywczych i przepisów. To mi chyba będzie pasować, bo w przypadku diety i tak większość posiłkow wymienialam lub dodawałam swoje, a z ćwiczeń nigdy nie korzystałam. Jest płatny ale tylko niecale 20 zł miesięcznie. Kusi mnie wykupić. 

Od kilku dni pracuję nad nowymi ćwiczeniami jogi. Kiedyś je wykonywałam, ale zupełnie nie pamiętam. Jest cały zestaw i staram sie go opanować, żeby dołozyć do tych asan, które ćwiczę albo robić zamiennie. To ćwiczenia na kręgosłup. Od poniedziałku może z nimi ruszę...:) Kupiłam książkę i czekam na nią. Teraz korzystam z ebooka.

Z gazety jedna wypłata mi  wpłynęła. Po 15XI powinna byc druga. Teraz się zastanawiam czy jeszcze dla nich pracować.

Wczoraj mi przyszly zakupy strączkowych i kasz. Przyszła też herbatka jogi tea. To moja pierwsza pomarańczowo-imbirowa. Jest doskonała. Po 20 XI będzie kolejna wyplata to zamówię inne. Kupilam konchy hopi i gofrownicę.

Kotlet schabowy, ziemniaki, buraczki, serek homogenizowany, mandarynka, kaszanka z pieczywem

8 listopada 2019 , Komentarze (14)

Koniec tygodnia i dobrze. Odpocznę psychicznie przy zamkniętej furtce. W tym tygodniu Krzysiek miał wyjazdy i ja musiałam czuwać z powodu przesyłek. Kilka było, bo ja juz nic nie kupuję w mieście. Wszystko w internecie. Troche zakupów robi Krzysiek. Nawet sie przed tym nie broni. Ja mu proponowałam, żeby brał taksowkę, ale nie chce. Woli nosić.

Menu na dziś: kopytka z sosem ze schabu, fasolka szparagowa z marchwia i jajkami sadzonymi, serek homogenizowany, mandarynka.

Odnoszę wrażenie, że lepiej się czuję gdy jem 1200 kalorii niż 1400, bo ciągle podjadam i boję się przytyć. To podjadanie zbyt groźne nie jest, bo to zwykle marchew, ogórki kiszone czy kawałek papryki. Mimo to przy tak niskiej kaloryce łatwo jest 200 kalorii dodatkowych złapać, a na 1600 mogę juz przytyć.

Praca nad związkiem z Krzyśkiem nawet posuwa sie do przodu. Przy okazji próbuję też pracować nad relacja z Sebastianem. Z obu idzie ciężko, bo są uparci i uważają, ze wszystkie rozumy zjedli. Sebastian niby taki inteligentny, a nic do niego nie dociera i odnoszę wrazenie, ze mnie nie rozumie, ale jest na uczucia bardziej otwarty niz Krzysiek. Krzysiek nawet jest zainteresowany, ale oczekuje, że to ja sie zmienię. Tylko ja. Jemu sie to nie uśmiecha.

Kwiat lotosu juz robię prawidłowo i za każdym razem. :) Pysk krowy już gorzej, bo problem ze sztywnością i stawami... Nie wiem czy mam szansę kiedyś na szpagat...Chyba juz nie...

atrament

 

kropla za kroplą znaczy papier

litery układają się miękko

to co skreślę jest trwałe

trwalsze jak dotyk minionego dnia

jak chwila