Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1615369
Komentarzy: 56678
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 22 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 sierpnia 2019 , Komentarze (2)

Wczoraj skupiłam się na odpoczynku. Bylo dużo spania i dłuższa medytacja. Tym razem z krysztalami. Z pracy było tylko wróżenie. Poza tym szkicowałam i czytałam. Skończyłam książkę i zaczęłam następną. Ostatnio czytam sporo. Za to mniej siedzę w internecie. To mnie cieszy.

Moi faceci wczoraj grali w karty i w scrable. Dziś rano Sebastian był na rybach. Jutro jedzie i dziś musi jeszcze wynieść kosę i pilarkę na strych. Mama coś mówi o malowaniu w sieni.

Dziś będę czytać Dzikowy skarb. To stara książka - powieść z czasów Mieszka I. Polecił mi ją jeszcze mój tata i była w naszej bibliotece. Teraz czytam ebook. Coraz bardziej przekonuję sie do ebookow. Teraz juz gdy kupuję książkę to wybieram ebook gdy mam taką możliwość. Ostatnio chętniej czytam książki historyczne. Powieści z naszych czasow sa mi obce. Nic dziwnego żyję na uboczu w oderwaniu od nurtu zycia. Nie interesują mnie sprawy społeczne, polityka itp. Dawne czasy są mi blizsze. Mają klimat i urok.

Kolejny dzień diety. Dziś zupa z kukurydzy, kefir i pomarańcza. Dziś trochę na wadze mniej.



17 sierpnia 2019 , Skomentuj

Dziś Sebastian musi przymocować przęsło od ogrodzenia. Krzysiek na nim stanął gdy wieszał flagę i niestety urwał. Brak ogrodzenia to ryzyko, że Pikuś wyleci na ulicę. Krzysiek wszystko związał sznurkiem i uważa, że to wystarczy. O wilgoci juz nie pomyślał. Czasami zastanawiam sie czy on w ogóle myśli i czy jest normalny. Czasem w to wątpię, bo zachowuje się jak ktoś niepełnosprawny umysłowo. 

Dzień umyka za dniem. Diety jeszcze nie mam dość i trwam. Dziś zupa grochowa. Czekam na dalsze spadki wagi. Chyba dziś trochę mniej, ale pewna będę jutro.

Wczoraj byłam z Pikusiem u weterynarza, bo ma problem z zębami. Dostał antybiotyk i syrop przeziwbólowy. Zabieg na zęby będzie we wtorek. Józek po parafinie był w kuwecie. Jeden problem z głowy.

16 sierpnia 2019 , Skomentuj

Dziś pełnia księżyca. Od jutra teoretycznie waga powinna spadać lepiej. No i dobrze. Czekam na czwórkę na drugim miejscu. Dieta mi bardzo odpowiada. Ciągle wymyślam nowe zupy. Są smaczne. Jeszcze pokus nie mam. Dziś zupa z ogórkow świezych z pieczarkami.

Mam problem ze zwierzakami. Pikuś ma chore zęby do tego stopnia, że mu spuchło pod okiem. Robię mu oczywiście Reiki, ale nie wiem czy nie będzie konieczny zabieg. Boję się narkozy, bo Pikuś skończyl 12 lat. Jest też problem z Józkiem, bo ma zaparcia. Podaję mu olej parafinowy, ale nie wiem czy bez lewatywy sie obejdzie.

Dziś będzie troche wiecej pracy niz zwykle w piatek. Trzeba skończyć krzyżowki i napisać tekst. Do tego będzie wrozenie. Będzie tez oczywiście nauka szkicowania według kursu. Sebastian moze skończy naprawiać rynny. Po południu już chcę zamknąć furtkę o ile się przy Sebastianie da. On wciąż wychodzi, bo nie potrafi usiedzieć na miejscu. Nie wiem jak moze byc tak ruchliwy przy bólu kolan i kręgosłupa. Chodzi nieraz prawie zgięty w pól.

Pierwsze nawłocie już kwitną. Jesień nadchodzi...:)


15 sierpnia 2019 , Komentarze (16)

15 VIII. Kiedys w ten dzień zbierałam zioła i kwiaty. Robiłam bukiety i dawałam do poświecenia w kościele. To stary zwyczaj. Teraz nie ma mi kto poświęcić, bo nikt z moich znajomych do kościoła nie chodzi. Trochę mi żal tego zwyczaju. Dziś mi się śniło w nocy, że znalazłam na śmietniku biblię. Zaczęłam ja przeglądać i obudziłam się z tym. Ciekawe co to znaczy. Czyżbym miała do kościoła wrócić?Chodzić do kościoła na pewno nie będę, ale mszy mozna słuchać i w internecie. Ja całe życie bylam daleko od kościoła. Nie chodziłam, ale jestem wierząca. Co do mojej działalności ezoterycznej, to nie była ona kiedyś tak przez kościół zwalczana. Bioterapeuci przyjmowali w kościołach, a jedna linię Reiki sprowadziła do Polski zakonnica. Święta Hildegarda z Bingen stosowała litoterapię, ba nawet astrologię. Dopiero teraz księża za to piekłem straszą. No ale księża to inny temat...

Dziś mija dwa tygodnie diety zupowej.  Schudlam około 2 kg. Trochę mało i dziwnie spada, bo skokowo. Jeszcze kilka dni i liczę na to, że waga zacznie spadać szybciej, bo będzie po pełni. Dziś zupa z batata i papryki.

Zaczęłam czytać kolejną część Północnej drogi Cherezińskiej. Tym razem to Pasja według Einara.

14 sierpnia 2019 , Komentarze (8)

Od dwoch dni ogladam filmy Krissa Wieliczko na youtube. Przerabiam tez intensywnie kurs. Szkicuję już takze oczy choć nie skończyłam wcześniejszych lekcji. Jednak co pokusa to pokusa. Oczy to nie tragedia. Najbardziej boję sie nosa, bo z nim mam problem. Boję się też włosów.

Prace koło domu posuwaja sie bez przeszkód. Dziś Sebastian pojdzie na cmentarz albo zerknie co z rynnami. Zrobi co zechce. Ja mu nic nie narzucam, bo sie denerwuje. Oprocz tego zostanie jeszcze sianie trawy i wycinanie drzew. Pojedzie w poniedziałek lub wtorek. Kolejny raz przyjedzie na poczatku października. Prace juz powoli planuję.

Jeśli chodzi o dietę to trwam. Jutro minie dwa tygodnie. Dziś między innymi zupa curry z fasolką szparagową i schabem. 

Mam nową pracę. Nie wiem na jak długo. Trzeba pisać historie typu wyznań o odchudzaniu. Pisze się szybko, bo ma nie być opisow ani dialogow. Mają byc pisane prosto tak by nikt nie poznal, ze pisza je osoby zajmujące sie pisaniem zawodowo.

13 sierpnia 2019 , Komentarze (8)

Wczorajszy upał mi dokuczył. Pot mnie oblewał, a organizm zatrzymał wodę. Oby to był ostatni taki nieprzyjemny dzień w tym roku. Ponoć ma sie ochłodzić i dobrze. Czekam na deszcze. Wczoraj w nocy przeszla burza. Kocham deszcz. Jest wtedy taka cisza na ulicach, bo ludzie siedza w domach. Nikt nie robi grilla, nie puszcza muzyki. Do tego ten szum i stukanie kropli o parapet bardzo dobrze na mnie wpływają. Nastrój jest wtedy magiczny, a ja jestem wyciszona i trochę czasem senna.

Zniszczyły mi sie drzwi wejściowe z drugiej strony domu. Niby to część domu niezamieszkała, ale drzwi trzeba wymienić. Ciągle na nie kapie i spróchniały. Mama oczywiście sie to tego nie poczuwa. Będę to musiała zrobić sama, ale dopiero w przyszłym roku. Na razie Sebastian nabił na nie deski. Nie wyglada to dobrze, ale się trzyma i wiać nie będzie. Wczoraj też obsadził płotek. Pikuś był zdziwiony, ale już nie wchodzi koło krzewów. Do tej pory zniszczył mi bukszpan o złotych liściach.

Dziś moze Sebastian wejdzie na dach i zobaczy rynny. Nie wiem co z nimi jest ale w kilku miejscach sie leje po murze. Chce na razie zasmarować  lepikiem uszczelki o ile rynny nie sa pękniete. Zobaczymy na ile wytrzyma. Na remont rynien nie mam pieniędzy, a mama oczywiście nie dołoży.

Dieta trwa. W czwartek mina dwa tygodnie. Menu dzisiejsze: Zupa fasolowa z pieczarkami i zupa curry z fasolką szparagową.


12 sierpnia 2019 , Skomentuj

Kolejny dzień diety. Dziś kapuśniak ze słodkiej kapusty z pieczarkami i grochowa. Idzie dobrze. Byle do czwartku to będzie dwa tygodnie.

Połowa sierpnia prawie i ja juz jesień czuję mimo upału. Nie tylko ja. Bociany juz zbieraja się w sejmiki. Jeszcze trochę i odlecą. Czekam na znajomego i remont dachu. Gdy będzie skończony odetchnę i powoli zacznę się przygotowywać do końca lata. Nie wiem jeszcze co z malowaniem sypialni. Decyzji nie podjęłam. Trzeba by pomalować, ale na ten ruch nie bardzo mam ochotę. Na sprzątanie też nie.

Dziś Sebastian może potnie trochę drewna. Powinien też pojechać po paliwo i olej do pily. Moze też postawi mi plotek w ogrodzie. Płotek musi być, bo Pikuś już mi jeden krzew zniszczył i bierze się za kolejne.

11 sierpnia 2019 , Komentarze (6)

Diety ciąg dalszy. Jutro ważenie, bo trzeba uzupełnić tabelki. Waga spadła i wymiary też. Dziś kapuśniak słodki i zupa fasolowa z pieczarkami. Zupy oczywiście kombinowane. Gotuję z tego co mam i przepisów raczej się nie trzymam. Kuchnia tradycyjna nigdy mi za bardzo nie pasowala. No i z zakupami jest problem. Zupy muszą byc proste z niewielu skladnikow, bo cudów kupować Krzysiek nie będzie. Nawet by tego pewnie w markecie nie znalazł. W nadchodzącym tygodniu kupi mi mięso i będą zupy z mięsem. Chorizo się skończylo.

Mam okropnie duży brzuch i spada opornie. Moje wymiary w tej chwili to około 118/ 97/120. Już nie jestem klepsydrą, bo brzuch gigant. Zastanawiam się czy mi spadnie i ile. Całe życie brzuch to był problem. Nigdy nie byl calkiem płaski, ale w tali miałam 62 cm. Teraz i talia szeroka i oponka gigant. Czy uda mi się do 40 rozmiaru zejść? Teraz mam proporcjonalnie około 10 cm w talii więcej :(  Moze to wiek?

Znalazłam lek homeopatyczny na odchudzanie. Pomaga szczególnie gdy jest niedoczynność tarczycy. Ja gdy robiłam badania mialam prawie niedoczynność. Moze gdybym go zaczęla brać schudlabym szybciej?

10 sierpnia 2019 , Komentarze (10)

Niby weekend, ale odpoczynku nie przewiduję, bo przy Sebastianie to niemożliwe. On robi ruch - wychodzi na dwór, slucha muzyki, oglada telewizor. Chciałabym zamkąć furtki. No i niestety. Zakolegował sie z moim sąsiadem i pewnie pojdzie do niego na piwo. Mają się gościć, bo sąsiad został ojcem. Oby tylko wcięty nie wrocil, bo to mnie drażni jak diabli. Niby gdy jest wcięty idzie spać, ale i tak go w takim stanie nie lubię. Sama piję bardzo rzadko i nigdy tego po mnie nie widać, bo pije z umiarem.

Dietę trzymam mimo Sebastiana. On sobie sam przygotowuje posiłki. Ostatnio je zupki chińskie i chleb z ogorkami małosolnymi. Menu: krupnik z bobem, musztardowa z chorizo i pieczarkami, kefir, pomarańcza.

Kusi mnie kupić czarne lustro. Kiedyś używalam do magii starego kryształowego lustra po cioci, ale sie potłukło. Mam krysztalowa kulę, ale ponoć czarne lustro jest lepsze, bo widzi się szybciej. Wyczaiłam lustro w internecie. Kosztuje 50 zł i myślę, ze warto je kupić.

9 sierpnia 2019 , Komentarze (4)

Dziś przyjeżdża Sebastian. Będzie u nas około 10 dni. Coś pewnie zrobi i pewnie będzie awantura, bo my się zawsze kłocimy. Mimo tego lubię gdy przyjeżdża.

Przyszły mi nowe anielskie karty. Uczę sie pracy z nimi. Są dość intuicyjne, ale jak wszystkie karty anielskie mówią raczej o rozwoju niż o codzienności. Muszę jednak przyznać, że i codzienność da się z nich wyczytać. Dają dobre rady. To moja szósta anielska talia. Czekam na pieniądze, bo chcę jeszcze kupić talię archaniołow.

Dieta mi idzie bez problemów. Waga spada, a ja już nieśmiało zaczynam wyglądać na czwórkę na drugim miejscu. W tym roku juz dwa razy chudlam do 84 kg i później było jojo. Wstyd. Tym razem nie chcę by tak się stało. Nie puszczę juz niczego na żywioł i będę bardzo uważać. Dziś krupnik z bobem i kapuśniak z chorizo.

Chcę kupić rozlewane perfumy. Nie zależy mi na oryginale tylko na trwalości i ładnym zapachu. Wybiorę typ opium, jungle i może jeszcze jakieś których nigdy nie miałam. Cos z wanilią. Nie kupuję często perfum, bo w domu uzywam perfumy w olejku i inne robione przeze mnie. Wychodzę rzadko.