Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1615175
Komentarzy: 56678
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 22 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 sierpnia 2019 , Komentarze (2)

Dziś tydzień diety. Zleciało w mig. Jak tak dalej pójdzie to będę bardzo zadowolona. Juz jestem, bo waga spada. Dziś kalafiorowa z pieczarkami i kartoflanka z jajkami i chorizo, pieczarkami. Do tego pomarańcza i kefir. Zaczynam pomalutku mieć nadzieję na 82 kg, a może i mniej? Zrzucić może zrzucę.Tylko jak zrobić, żeby jojo nie bylo? Nic tylko 3 etap wedlug zasad.  

Zajęłam 3 miejsce w rywalizacji jeśli chodzi o zrzucon kilogramy w tydzień.

Jutro ma przyjechać Sebastian. Bardzo się cieszę. Chce przywieźć wędkę, bo myśli o tym by chodzić na ryby. To mi się juz nie podoba, bo uważam, że ryby tez chcą żyć. Ma mi też przywiźć gruby śpiwór.

Dziś chcę zrobić parę sloikow bigosu z kabaczka. Mam tez do przygotowania krzyżowke panoramiczną w pdf. Niby dopiero na 20 VIII, bo teraz urlop i gazeta nie wyjdzie, ale nie chcę nad tym siedzieć gdy Sebastian będzie u mnie. Dzień będzie pracowity, bo czeka mnie tez wyjazd. Na krótko, ale jednak. Wieczorem będzie też wrożenie. 

Kupilam kolejną książkę o tarocie.

Ostatni obraz i szkic...

7 sierpnia 2019 , Komentarze (12)

7 dzień diety. Ależ szybko leci. Spadło 2,2 kg w tym 0,9 kg dzisiaj, ale coś dziwnie schodzi, skokowo. Nie zniechęca mnie to. Ważne, że przestałam tyć i nie czuje się wzdęta. Chyba teraz nie mogę jeść więcej niż 1400 kalorii. Obawiam się, że jak schudnę nie będę mogła przekraczać 1200, bo inaczej będę tyć. Tyle je lekarka Krzyśka i wagę trzyma. Przeraża mnie liczenie kalorii i taka niska kaloryka. Liczyłam na więcej i może mi się nie udać 63 kg utrzymać. Przecież nie będę jadła na stale 800 kalorii... Mam książkę o poprawie metabolizmu i cala nadzieja w niej o ile nie wymagają ćwiczeń. A moze tylam, bo zbyt szybko dodawałam kalorie po diecie i metabolizm nie zdążyl sie rozpedzić? Dieta zupowa mi odpowiada, bo nie liczę kalorii. Dziś zupa kalafiorowa z pieczarkami i jajkami na twardo oraz pomidorowa z papryką i fasolą.

Doszłam do wniosku, że na dzień dzisiejszy rezygnuję z malowania abstrakcji. Chcę skupić się na realiźmie. To mi bardziej podchodzi, choć jest trudniejsze. Wczoraj kontynuowałam malowanie owoców róży. Dziś chyba skończę. Zostaną mi do malowania tylko róże i partię prac do oceny wyślę. Za portrety akrylami się nie biorę. Wcześniej chyba pomyślę o zwierzętach np. kotach i może ptakach. Jesienią może pomyślę o olejach...

Wczoraj dostalam od koleżanki cztery duże kabaczki. Zrobię bigos do słoikow. Zacznę w czwartek jak Krzysiek zakupy zrobi. Musi kupić paprykę i pomidory. Denka od słoikow już mam. Na szczęście przyszły.

Jutro jadę do miasta :( Jak ja tego nie lubię...

6 sierpnia 2019 , Komentarze (6)

6 dzień diety zupowej. Szybko leci. Jeszcze trochę i juz tydzień. Dziś zupa z batatow z tuńczykiem i zupa pieczarkowa z jajkami na twardo. Zastanawiam się co będzie z dietą i wagą jesienią. Zawsze pod koniec września mam duży apetyt i często tyję. W tym roku nie mogę sobie pozwolić na wzrost wagi. Jak ja bym chciała juz siódemkę z przodu zobaczyć. Nie uda się jednak w tym roku. Szkoda. Przyszły rok będzie przełomowy, bo mam zamiar zejść do nadwagi. U mnie to 76 kg. Okolo10 kg jeszcze. Niektorzy tyle zrzucają w dwa misiące na diecie zupowej. Maja szczęście albo sprawny metabolizm... Dziśwaga chyba znowu spadla, ale pewna będę jutro...

Ochłodziło się i koty wrociły tlumnie na kanapę. Wczoraj ja lezalam na brzegu, a one rozlozyly się na środku. Pchają się też z powrotem na kolana. Ja oczywiście nie narzekam, bo uwielbiam ich towarzystwo. Pikusia tez  kocham i doceniam, ale jednak gdybym miala wybierać wolę koty. Nie sa zwykle tak energiczne jak psy. Dojrzałe nie skaczą po mnie, nie narzucają się, nie szaleją. Psy są bardziej ruchliwe zazwyczaj, żywiołowe a ja ruchu typu energicznego nie lubię.

Kolo mojego domu pojawił się jakiś kot. Nikt takiego w poblizu nie miał. Kot trzyma sie podworka i rozpaczliwie miauczy pod oknami. Nie pozwoli do siebie podejść. Oby nie byl wyrzucony. Jedzenie i picie ma, ale co dalej? Zima kiedyś przyjdzie i jeśli nie zaufa może nie przetrwać. Zwykle nikomu źle nie życzę, ale tych co krzywdzą lub wyrzucaja zwierzęta, przeklinam. Liczę, że los będzie łaskawy i będą cierpieć jak one, a nawet bardziej.

Jestem wściekła, bo prezydent sąsiedniego miasta wydał zgodę na odstrzał 3 dzikow w pobliskim parku. Dzikow jest cala rodzina z mlodymi. Szkoda życia, a myśliwi to wedlug mnie psychopaci. Jak można dla rozrywki zabierać zycie?

5 sierpnia 2019 , Komentarze (2)

Dziś idziemy do lekarza. Zawsze przy tej okazji wchodziłam do księgarni. Niestety księgarnia została zlikwidowana. To dla mnie problem, bo lubie do książki zajrzeć zanim kupię. W okolicy były dwie duże księgarnie. Teraz jest chyba jedna bardzo mała. Raz w niej bylam i wyszłam bez zakupów. Gdzie te czasy gdy w księgarniach były kolejki, a książki kupowalo się spod lady? Albo ludzie mniej czytają albo czytają książki z Chomika. Ja sama mniej korzystam z bibliotek i mniej czytam. Kiedyś czytałam często po całych dniach, a teraz tylko średnio godzinę, dwie dziennie. Moja mama czyta dużo i Krzysiek też. Sebastian deklaruje, ze przeczytał parę książek w życiu:( Mój syn też dużo nie czyta.

5 dzień diety. Dziś trzeba uzupełnić tabelki w grupie wsparcia. Na razie waga  spada bardzo ładnie.  Dziś zupa z  batata i grochówka. Obie lubię...

Niby pelnia lata, a ja od niedawna czuję jesień. Nie tylko ja. Osoby z Podlasia też juz czują, bo poranki rześkie i noce chłodne. Koleżanka spod Białegostoku mówi, ze juz zaczynają kwitnąć jesienne kwiaty. Nawet przyslowie mowi Anna to juz jesienna panna. Od kilku dni śpię pod śpiworem i wtulam sie w kołdrę. Nie goraco mi w nocy.

Chcę kupić kolejne anielskie karty, dwie talie. Moze już dziś albo jutro...

Mam kolejną książkę...

4 sierpnia 2019 , Skomentuj

Kolejny dzień diety. Idzie dobrze. Jestem niesamowicie zmotywowana, a zupy sa pyszne. Zawsze je lubilam i czuję sie po nich lekko. Dziś zupa z papryką  i curry z kalarepy. Do tego kefir i pomarańcza. Na razie jem cztery porcje. Kobiety z normalnym metabolizmem zaczynaja od 7 nawet. No ale one chudna po 10 kg w pierszym miesiącu. Ciekawe ile mnie spadnie i czy wogóle.

Dziś odpoczywam psychicznie, ale i łapię energię, bo jutro mam wyjazd. Będziemy z Krzyśkiem u lekarza. Przy okazji moze kupimy jakieś byliny, bo moje grządki dość puste są. Na razie bardzo mnie ciesza dalie. Ladnie kwitną. Dalie to dla mnie taki wskaźnik poźnej jesieni. Trzeba je wykopać po pierwszym przymrozku. Łodygi leżą wtedy zniszczone, szkliste na ziemi. Nie da sie tego przeoczyć. U mnie dalie rosna od lat. Pokochalam je juz wtedy gdy sadziła je moja mama. Wtedy bylo ich o wiele więcej. Mama sadzila w roznych kolorach, a później rwala je do wazonow i rozstawiała po calym mieszkaniu.

Kończą mi się normalne perfumy. Zostaną mi tylko w olejku. Chyba by trzeba pilnie coś kupić, ale funduszy brak.

Wczoraj skończyłam jeden obraz i zaczęlam kolejny. Dziś może skończę. Kolory oczywiście na zdjęciu znowu inne. Fiolet nie wyszedł, a a zielonego zrobił sie brązowy...:(

3 sierpnia 2019 , Komentarze (8)

Weekend i dobrze, bo potrzebuję psychicznego odpoczynku. Cały tydzień bylam w pogotowiu z powodu kilku paczek i kurierow. Teraz odetchnę. Kusi mnie co prawda spacer nad rzekę, ale chyba nie ulegnę, bo dość mam niepokoju w tym rygodniu. Chcę zrobić trochę zdjęć.

Dieta zupowa trwa. Glodna nie jestem i powoli sie przyzwyczajam do niej. Inna sprawa, że w domu praktycznie nic co by moglo być pokusa nie ma. Krzysiek sie pilnuje i kupuje to czego ja normalnie nie jem. Najbardziej mi brak lodow, napoi, frytek i majonezu. No ale nie wolno, to nie wolno. Waga juz trochę spadła. Na razie nic nie planuję. Jem lżejsze posiłki, czuję sie z tym lepiej i to mi wystarczy na razie.

Dziś kapuśniak z kwaśnej kapusty i curry z kalarepy. Krzysiek je ze mną zupę na obiad, bo drugiego obiadu gotować nie będę. Trochę nosem kręci, ale wyjścia nie ma. On by wolał mięso z ziemniakami albo coś tego typu, a tu jest skazany na zupy. Ja zupy bardzo lubię.

2 sierpnia 2019 , Komentarze (4)

Dziś czuję się lżejsza niż ostatnio i na wadze faktycznie 1 kg mniej. To nieszkodzi, że to woda, ale i tak dodaje skrzydeł. Chyba chleb mi nie slużył. Koniec tygodnia i trzeba było zrobić zakupy na weekend. Krzysiek pojechal do Lidla i kupił mi bataty i kiełbasę chorizo. To jedyna jaka na diecie zupowej mozna jeść. Na razie jem około 800 kalorii. Ostatnio na tej kaloryce chudlam calkiem nieźle. Planów nie mam tym razem, bo ostatnio celow nie osiągałam. Organizm się buntował i musiałam dać za wygraną. Marzenie to 6 kg w tym roku. Gdyby się udalo do 82 kg zejść na stałe, tyby było tyle co miałam po ciąży. Myślę sobie, że już po przejściu 2 etapu nie będę kombinować i wykupie jednak konsultacje u Moniki Honory. Chcę wiedzieć jak przebiega etap 3 i co można jeść. Moze dobrze by bylo gdybym przeszła na 3 etap od października do stycznia i później wróciła na 2? Boję się jesiennego głodu...

Dziś kartoflanka z chorizo i zupa curry z fasolką szparagową, kefir, pomarańcza.

Upały ustąpiły. Oby na stałe. Teraz mam manię śledzenia pogody i tego co sie w przyrodzie dzieje. Wygladam na pierwsze sygnaly, że juz późne lato. W zeszlym roku juz o tej porze bociany gromadziły sie na sejmikach. Teraz nic mi o tym nie wiadomo. Trzeba chyba czekać z tym do 15 VIII. Niektore ptaki jednak juz odleciały. Dla nich już nadchodzi jesień. To pocieszające i dla mnie. Wczoraj posiedziałam z Krzyśkiem i Pikusiem po 20:20 na dworze i poczulam chłód. Wreszcie...:)

Zaczełam czytać kolejna książkę. Zapowiada się dobrze...

1 sierpnia 2019 , Komentarze (21)

No i jestem na diecie. Znowu. Chce być do końca września co najmniej. Staram się włożyć sobie w glowę, by nie nastawiać się na konkretne zrzucone kilogramy, a na czas. Niestety myśli mam trochę ponure i prześladuje mnie, że nie schudnę. To źle. Jeśli chodzi o motywację to jest zadziwiająco wysoka. Już kilka tygodni temu taka byla i probowalam WO, ale waga nie spadała. Zobaczymy. W końcu spadnie. Tylko kiedy? Bardzo się cieszę, że juz jestem na diecie. Tym razem nie moglam sie doczekać. Ulżylo mi. Prawie wszystko co zrzuciłam na WO wrociło mimo stopniowego dodawania kalorii. Narazie jestem do postu zniechęcona, bo robilam go w celu zrzucenia wagi. Do tej pory najbardziej skuteczna była dieta zupowa i dukan. Schudlam tez ładnie na niskowęglowodanowej, ale umęczylam sie strasznie, bo trzeba bylo kalorie liczyć i węglowodany ograniczać, a ja je lubię. To juz dukan byl lepszy, bo nic nie liczyłam. Wygodna jestem.

Menu: zupa fasolowa z ziemniakami, zupa pieczarkowa z makaronem, kefir, pomarańcza. Będzie 6 posilkow i okolo 800 kalorii.

W najblizszym czasie chyba kupię 5l balon do wina. Chcę zrobic wino z brzoskwiń. Mam balon 10 litrowy, ale wina nigdy nie robilam i nie wiem co wyjdzie. Wino robił moj tata i miał z tego sporo frajdy. Chyba i ja sprobuję.

31 lipca 2019 , Skomentuj

Wczoraj portal gdzie jest deszcz mnie oszukał. Miało padać kilka godzin, a padalo godzinę. Dość mam słońca i ciepła...Byle do jesieni i szronu o poranku i mgły. Napalę w piecu i będę w swoim żywiole.

Dzień będzie pracowity. Do tego musiałam wstać wcześniej, bo Krzysiek byl na targu, a ja byłam zmuszona czekać na kuriera. Idzie książka. Dziś już mam troche pracy przy krzyżówkach. Będzie tez pisanie. Jest sporo pracy koło domu, ale ostatnio nie mam na nia ochoty. No i deszcze przeszkadzają. Muszę dziś zawekować 2 kg ogorkow. Będą tradycyjne konserwowe.

Po za tym żyję dietą. Od jutra zaczynam. Czas zejść z 50 rozmiaru na 48. Oby sie udało w tym roku. Zaczynałam z 56. Chcę dojść do 44 lub 42. Takie są plany. Mogę je zmodyfikować nieco. Raczej nie dojdę do 38, bo lubię kobiece sylwetki. Bodźcem do odchudzania jest tym razem zdrowie i wytarczy, że osiągnę wagę w normie. Nie muszę wygladać rewelacyjnie, a moi faceci mnie akceptuja taka jaka jestem. Przestalam zwracać uwagę na wygląd i bardzo dobrze sie z tym czuję.

30 lipca 2019 , Komentarze (24)

Dzień rozpoczęcia diety coraz blizej. Już chcę coś robić i chcę jeść mniej, bo po tym co jem czuję się ociężała i przejedzona. Nie rozumiem jak można zjeść 2000 na codzień. Moze ruch coś w potrzebach zmienia. Wczoraj zjadłam 1900 kalorii i oddychać nie moglam. Odnoszę wrażenie, ze teraz tyję, bo dodalam śniadania. Zawsze jadałam jako pierwszy posiłek obiad. Teraz mi doszły dwa śniadania i organizm glupieje. To był chyba błąd i na nic się zda teoria, że śniadanie trzeba jeść. Widocznie osob leżących te prawa nie obowiązują.

Nadal robię przetwory. Jutro Krzysiek jedzie po 2 kg ogorkow i po jabłka. Trzeba zrobić dżem. Moze też kupi więcej i parę sloiczków kompotu z jabłek zrobię. W przyszlym tygodniu już pójdzie sos chiński. Gruszek od koleżanki niestety nie dostanę, bo na drzewie wiszą 2. Tylko tyle zostalo, a reszta spadla, bo susza. Trzeba będzie gruszki kupić i na dżemy i na gruszki w syropie.

Wymęczone szkice. Szkło idzie mi kiepsko:(