Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1607021
Komentarzy: 56464
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 12 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 kwietnia 2019 , Komentarze (2)

Wczoraj skończyłam przepisywać krzyżówki. Dziś poprawki, sprawdzanie, a wysyłka chyba w poniedziałek dopiero. Mam jeszcze do pilnego ułozenia kilka jolek od a do ż. Trochę mi zejdzie i wyślę. Może i tu się uda załapać. Fajnie by było. Krzysiek nadal pracy nie ma. Jakoś sobie radzimy, ale oszczędzanie mnie denerwuje czasem. Sporo planów mam i trzeba czekać z tym aż ja zarobię. Ech...

Ostatnio zdałam sobie sprawę z tego, że bardzo dużo moich znajomych z ulicy juz odeszło. Zostało zaledwie kilka osób ze starszego pokolenia. Kilka domów stoi pustych i czeka na nabywców. Sporo nowych sąsiadów mam i nie znam ich nawet z widzenia. Mój czas przemija. Jeszcze trochę, kilka lat i znajdę się w grupie osób z najstarszego pokolenia. Jakoś to do mnie jeszcze nie dociera. Psychicznie czuję nadal sie młoda i oby tak długo jeszcze było. Kiedyś chciałam żyć bardzo długo i cieszyłam się z długiej linii życia. Teraz juz dociera do mnie, że chyba nie chciałabym żyć gdy moich bliskich zabraknie i sama stanę się niepełnosprawna. Nie chcę byc zależna od innych. Niby mam syna i Sebastiana, ale nie wiadomo jak to sie wszystko dalej ułoży. Syn nie planuje mieszkać ze mną, a czy relacja z Sebastianem sie utrzyma tez nie wiem. Jest prawie 20 lat młodszy i lubi dzieci...

10 kwietnia 2019 , Komentarze (26)

Wczoraj w nocy ktoś się do mnie włamał. Wycieli kawałek szyby w pracowni i wybili szybę w mieszkanu mojego syna. To od podwórka. Ukradli mi niewielką kwotę pieniędzy, smarfon i modem do telewzji. Co dziwne nie wziąli laptopa, ani piły ani kosiarki ani czytnika eboków. Pikuś nie szczekał i to jest dziwne. My spaliśmy w sypalni i całe szczęście, że były drzwi zamknięte na zasówkę. Straciłam całe poczucie bezpieczeństwa. Teraz nie śpimy całą noc. Kładziemy sie gdy jest juz widno. Muszę szybko wymienić okno i załozyć alarm. Moze tez roletę antywłamaniową. Sebastian się wściekł i chciał przyjechać od razu, ale co pomoże po fakcie.

9 kwietnia 2019 , Komentarze (4)

Kolejny dzień detoksu jaglanego. Wczoraj głodna nie byłam. Dziś liczę na to, że też wytrwam. Jeśli chodzi o wagę to czekam na 83 kg. To jeszcze trochę i nie wiem czy już przed świętami trójkę na drugim miejscu zobaczę. Po świętach będzie chyba dieta zupowa do około polowy maja. Później już będę dodawać kalorie i następna faza ataku około połowy sierpnia. Chyba to będzie Dąbrowska. Tylko nie wiem jak długo. Teoretycznie mam szansę zejść w tym roku poniżej 80 kg. No i oby. Na lepszy wyglad w tym roku jeszcze jednak nie liczę. Na lepsze zdrowie i samopoczucie owszem.

Zauważyłam, że lepiej psychicznie się czuję gdy jestem w fazie ataku. Działam i to sie liczy. To mnie cieszy. Gdy jem więcej, nie mam takiego wewnętrznego zadowolenia. Gdy zjem dużo, to mam wyrzuty sumienia. Napadów obżarstwa jednak nie mam. Gdy jem więcej jest to celowy zabieg. Chcę po prostu oszkać organizm.

Wczoraj byłam na chwilę u koleżanki. Siedziałyśmy na dworze i trochę plotek wysłuchałam. Ona ma cudny ogród ozdobny i warzywny. Co dziwne warzywa uprawia pod orzechem i zbiory ma dobre. Chyba muszę iść do niej po naukę. Kocha lawendę i róże. Ma też sporo floksów. W tym roku przygotowała nową rabatę. Zrobiła ogrodzenie z czegoś co wygląda jak powiązane patyki. Wszystko obsadziła różami i powojnikiem. Fajnie to wyglada. Ja mam róże tylko dwie z tego jedna w domu. Ta w domu jest czerwona. Dostałam ja od Krzyśka i dbam o nią. Zrzuciła wszystkie liście, ale juz rosną młode.

8 kwietnia 2019 , Komentarze (6)

Przymierzam sie do zakupu sukulentów. Dam im szansę ostatni raz. Jeśli kupię to wcale zimą nie będę podlewać. Muszą stać w kuchni, a w kuchni u mnie warunki są ciężkie, bo zimno. W duże mrozy temperatura może spaść do 7- 5 stopni nawet. Nie wiem czy przetrwają. W tym roku rosły i trwały do pierwszego podlania. Później się zniszczyły. Ładne sukulenty mam w sypialni. Tam jest o kilka stopni więcej. Myślę o kupieniu innych kwiatków. Chciałabym może araukarię, aucubę, aralię, hoje i draceny. Kusi mnie wyhodowanie cytryny i może lipka albo klonik. Te kwiaty lubią chłód. Coś pewnie kupię... Kiedyś gdy kotów było mniej miałam dżunglę w domu. Teraz obgryzają.

Święta coraz bliżej i trzeba ogarnąć dom. Będą myte okna, prane firany i zasłony, koce, kapy. Dużo zrobi Krzysiek, bo za pomoc domowa płacic nie chce. Ja bym wolała nie robić, a płacić. To nie tak, że jestem totalnie leniwa. Po prostu wolę robić coś innego niz sprzątanie. Sprzatać nie znoszę. Kiedyś miałam pania do pomocy. Przychodziła raz w miesiącu. Myła okna, odkurzała podłogi i je myła. Czyściła tez meble, toaletę, wannę, zlew. Teraz problem kogoś takiego załatwić. Chyba jednak poszukam i to w tym roku.  

Od dziś kolejny etap postu. Zaczynam detoks jaglany. Zobaczymy jak na mnie podziała. Post orkiszowy zniosłam dobrze, ale było dobrze gdy przebywałam w domu. W sobotę gdy wyszłam, zrobiło mi sie trochę słabo. Widocznie podczas postu powinnam lezeć, a nie chodzić. Tym razem będę pościć do soboty. W sobotę przed wyjściem na zajęcia juz cos zjem treściwszego. To bezpieczniejsze.

7 kwietnia 2019 , Komentarze (9)

Wczoraj na dworze nie byłam, ponieważ padało. Deszcz był potrzebny, bo straszna susza. Rośliny posadzę dzisiaj. Wczoraj za to dużo spałam. Uwielbiam spać w deszcz. Zwijam sie na kanapie, koty sie przytulaja i mruczą, deszcz szumi i stuka w parapet. Bajka.

Pisanie dziennika wdzięczności to wspaniała  sprawa. Piszę krótko, a już zmiany w sobie widzę. Jestem bardziej świadoma i więcej robie dla innych. Bardziej uświadamiam sobie emocje. Więcej mi sie chce robić np. w piatek pomalowałam paznokcie, a później mnie to cieszyło. Była też maseczka na włosach. Zobaczymy co dalej. :)

Dzisiejszy dzień chcę potraktować ulgowo. Nie planuję pracy poza wróżeniem o ile nic nie wyskoczy. Może będzie malowane, czytanie i może coś typu spa. Moje stopy np. czekają na dopieszczenie. Mam jeszcze sól o zapachu cynamonu. Wymoczenie stóp to dobry pomysł. Bardzo to lubię - pieszczotę ciepłej wody, zapach i ten spokój, wręcz błogość w trakcie. Później wmasuję krem, albo olejek. Moze pomaluję paznokcie. Powinnam wkrótce kupić jakąś sól do stóp. Niestety moje ulobione - słodkie zapachy są niedostępne, bo albo wysprzedane albo bardzo drogie. Pomyślę czy by się nie dało soli w domu zrobić. Mam nawet książkę na ten temat. Wtedy bym miała zapach taki jak lubię. Ostatnio bardzo polubiłam drzewo różane. Lubie tez kokos, wanilię, cynamon, goździki korzenne, anyż, pomarańczowy i zapachy owocowe ale też raczej słodkie, bo za orzeźwiającymi typu cytryny nie szaleję. Raczej unikam zapachów kwiatowych.

6 kwietnia 2019 , Komentarze (8)

No i znowu koniec tygodnia. Leci błyskawicznie. Mam trochę zajęć, ale i sporo wolnego. Wystarczyło zmienić myślenie. Do tej pory byłam zagoniona, a moja efektywność w pracy nie była powalająca. Myślałam, że czas mnie ciągle goni. Teraz po zmianie myślenia, pracuję tyle samo i mam więcej czasu. Nawet mam czas ostatnio na filmy. Ogladam historyczne, bo wykupiłam konto Vip na Zalukaj. Staram się zachować we wszystkim równowagę. Praca tak, ale i celebrowanie czasu wolnego. W te dwa dni wolne które mam, będę chyba czytać. Czeka kilka pozycji w tym książki psychologiczne. Będę też działać artystycznie, bo w poniedziałek chcę wysłać paczkę na bazarek koci. Tym razem to pomoc dla kotów bezdomnych.

Dziś chcę wyjść na dwór. Jest do posadzenia trochę roślin. Kupiłam liliowce, dalie i irysy. Na dalie jeszcze za wcześnie, ale liliowce i irysy można posadzić. Moze po pracy posiedzimy z kawą. Teraz piję inkę i do naturalnej kawy może już nie wrócę. Zobaczę jeszcze.

Post orkiszowy zbliża sie do końca. Później będzie kilka dni jaglanego. Waga pięknie spadła. Zobaczymy co dalej. Chciałabym szybko jeszcze zrzucić tyle, by mieć 83 kg. Jednak za długo postu stosować nie będę. Chcę poprawić zdrowie, a przesada moze raczej zaszkodzić. Posty będę stosować okresowo. 

Krzysiek ma szansę na pracę. Rozstrzygnie sie w poniedziałek. Już tam pracował i to było pół etatu. Dobre i to, bo nie zmęczy sie za bardzo i coś jeszcze w domu zrobi.

5 kwietnia 2019 , Komentarze (14)

Myślę o hipnozie na nastrój i odchudzane. Mam kontakt do kobiety, która robi hipnozę przez skypa. Jest psychoterapeutką i pomaga tez w tradycyjny sposób. Chyba na to pójdę, bo czemu mam nie spróbować. W hipnozę wierzę. Nie sa to jakies cuda, ale uważam, że hipnoza pomaga w terapii i bardzo ja skraca. Zobaczę w maju, bo teraz funduszy nie posiadam.

W ten weekend też nie odpocznę, bo mam teksty plus horoskop i prognozę z kart lenormand na pół roku. Ostatnio sporo klientek decyduje sie na karty Lenormand, bo nie mają takiej złej sławy jak tarot. Ta zła sława tarota jest oczywiście przesadzona, ale swoje trzy grosze wtraca.

Udało mi się załapać do jednego wydawnictwa z układnaniem krzyżówek. Przyjeli mi kilka zadań i przysłali wytyczne. Coś z tego chyba będzie. Układam następną partię. Tym razem już wiem na czym stoję i moze zadań wezmą więcej. Płacą nieźle. Krzyżówki bardzo lubie układać. Kiedyś to było moje głowne źródło dochodu. Teraz staram sie wrócić do tego zajęcia.

Piąty dzień postu i pożegnałam prawie 3 kg. Woda, nie woda, ale waga mniejsza. Chciałabym jeszcze pięć dni, ale mi braknie kaszy orkiszowej, a kupić nie mam gdzie. Jeśli chodzi o kawę, to już chyba sie przyzwyczaiłam, że nie piję. Brak mi tylko ceremoniału picia. Nawet juz nie śpię tyle. Chyba całkiem z niej zrezygnuję i przerzucę się na orkiszową.

A na koniec abstrakcyjny kot. Wyglada dziwnie... Wole realistycznie...

4 kwietnia 2019 , Komentarze (2)

Dziś ma przyjechać węgiel. Dopiero teraz. W tą zimę poszła tylko tona i trochę z zeszłego roku. Poszło tez sporo drewna. W kolejnym roku juz tyle drewna nie będzie chyba. Opał wyjdzie wiec drożej. Pieca jeszcze nie zamierzam zmieniać. Jest bardzo dobry i oszczędny. Oby jeszcze długo słuzył. 

Jeśli Krzysiek wrzuci węgiel to już chyba nie będzie chciał w ogrodzie robić. Spróbuję zapłacić z wrzuceniem. Chciałabym dziś oczyścić jedną rabatkę. Jeszcze kilka ich zostanie.

Post trwa. Dziś czwarty dzień. Kaszy orkiszowej jeszcze trochę mam. Kupiłam też jaglaną i gdy skończę jeść orkiszową przejdę na jaglaną. Tak chcę wytrwać do świąt. W święta coś pogrzeszę, a po świętach chyba z powrotem dieta zupowa o ile będzie waga spadać. Może pociągnę z taką niska kalorycznością do połowy maja. To zależy kiedy metabolizm siądzie i waga przestanie spadać. Na razie spada bardzo ładnie, ale czy juz teraz uda sie do 83 kg zejść, nie wiem. Toby było 20 kg. Połowa zaledwie. 20 IV minie rok. Wynik nie jest powalający niestety, ale trudno. Wybrałam taki sposób, który jestem w stanie zaakceptować i nie udręczyć sie przy tym. W tym roku planuję jeszcze jedno podejście pod koniec lata. Zobaczymy ile spadnie przez cały rok. Gdyby nie jojo toby już o wiele więcej było...



3 kwietnia 2019 , Komentarze (6)

Od kilku dni wychodzę na dwór.Trochę pracujemy, a troche odpoczywamy. Otwieram się z powrotem na przyrodę - czuję wiatr na twarzy, słyszę ptaki, widzę rośliny rwące sie do życia po zimie. Mam już czosnek niedźwiedzi i szczypiorek. Mam piórka cebuli. Pokazują sie zioła. To wszystko mi sprawia przyjemność. Obejście opanowuję powoli. Krzysiek nawet specjalnie sie nie wscieka. Chętnie jest na dworze, ale ze mną. Gdy ja jestem w domu, a on ma pracować na dworze jest zły.

Prace na podwórku posuwaja się do przodu. Pracujemy jednak krótko to i postęp mały. Dziś Krzysiek sprzatnie gałęzie z sadu, a ja zrobie porzadek na jednej rabacie. To będzie tyle.

Post znoszę dobrze jeśli chodzi o głód i bardzo źle jeśli chodzi o nastrój. Jestem przygnębiona i smutna. Nie zdawałam sobie sprawy ile zadowolenia przynosiło mi jedzenie. Teraz jest ono raczej bez smaku i jest mi z tym źle. Chciałabym dodać oliwy albo śmietany, a nie wolno. Brakuje mi tez kawy. Tego ceremoniału picia, delektowania sie i zapachu. Nie kupiłam kawy orkiszowej i to był chyba błąd. Coś mi się widzi, że gdybym zdecydowała się na Dąbrowską byłoby tak samo. Ciągle sie waham. Te wahania to już trzeci rok chyba.

Pisanie dziennika wdzięczności z uwzględnieniem pracy nad emocjami przynosi efekty. Jestem spokojna i bardziej świadoma siebie. To niesłychanie wzbogaciło moje zycie. Mam jednak trochę problem z nazywaniem emocji zwłaszcza pozytywnych. 

2 kwietnia 2019 , Komentarze (6)

Pierwszy dzień postu zniosłam bardzo dobrze. Głodna nie byłam i chęci na podjadanie tez nie miałam. Problem jest nadal z kawą. Chciałabym wytrwać choć siedem dni. To taki zalecany czas optymalny. W klasztorze, chyba w Kielcach organizowane są właśnie posty 7 dniowe. Ja niestety wyjechać nie mogę. Znowu mnie zaczyna kusić post dr. Dąbrowskiej, ale nie mam gdzie tylu warzyw kupować i trochę sie boję reakcji organizmu i psychiki. Ostatnio wytrzymałam kilka dni. Było mi słabo i czułam sie okropnie skrzywdzona takim sposobem jedzenia. Chyba jednak jeszcze nad tym pomyślę. Przeszkody są w mojej głowie i można nad nimi popracować...:) Zyski z postu są duże i chyba muszę do tego podejść jak do kuracji, a nie diety, czyli inaczej niż do tej pory. Kuracja nie musi być przyjemna. Ważne by była skuteczna. Mnie chodzi głownie o metabolizm, zaparcia, stawy, psychikę, bo ciśnienie mam juz chyba uregulowane. Muszę poczytać trochę na temat postu.

Od niedzieli skupiam się bardziej nad tym co czuję. Do tej pory nie zajmowałam sie uczucami. Podchodziłam do nich tylko w kategorii - dobre i złe. Nawet ich nie próbowałam nazwać. Do dobrych dążyłam, złych unikałam. Całe życie byłam intelektualna i skupiałam sie nad tym co myślałam. Chcę teraz wprowadzić do mojego zycia więcej uczuć. Chcę sie na nich skupić. To powinno wzbogacić moje zycie. Zaczęłam prowadzic dziennik emocji.

Zaczęłam też pracować nad sobą w temacie czy komuś cos daję. Też sie nad tym nie zastanawiałam nigdy. Jeśli chodzi o dawanie to mi w pierwszym momencie przychodziły tylko na myśl pieniądze. To też temat do rozmyśleń i pracy. Uważam, że trzeba coś z siebie dawać i niekoniecznie o pieniadze tu chodzi.