Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1606866
Komentarzy: 56460
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 12 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 marca 2019 , Skomentuj

Dziś dwie porcje zupy. Będzie chrzanowa z ziemniakami i jajkiem. Tym razem dodam kiełbasy. Jutro na spadek nie liczę, bo za dużo kalorii będzie. Przez to zlecenie gotuję potrawy bardziej wyszukane i przez to bardziej kaloryczne niestety. Obawiam sie o dalsze spadki. :( Jutro moze być jeszcze gorzej, bo wysłałam propozycję na curry z wieprzowina i ryzem. Jeśli przejdzie to pewnie nie oprę się i posmakuję. 

Dziś na zajęcia z malarstwa nie pojechałam, bo szkoda mi było zostawiać Sebastiana. Pojadę w przyszłym tygodniu, bo malowania mi bardzo brakuje.

Dziś będzie trochę mniej pracy typu pisania. Na czacie jednak będę pisać, bo nie pisałam w poniedziałek i trzeba odrobić.

Chyba muszę kupić trochę ozdobnych drobiazgów do kuchni. oczywiśce w sklepie garneczki. Przydadzą sie do zdjęć. Wpadła mi w oko podstawka do jajek z kurą, bulionówka kamionkowa z podgrzewaczem i waza z kamionki. Kupię jednak chyba tylko podstawkę, bo mi się przyda na codzień, podkładkę z korka i kilka miseczek o różnej pojemności. Kuszą mnie serwetki, ale mam ich całą masę. Wcześniej jednak muszę zarobic na ławkę...:) Już prawie ją mam.

1 marca 2019 , Komentarze (4)

Dziś dwie porcje zupy. Będzie kartoflanka z grzybami. Uzyję troche pieczarek i trochę grzybów suszonych. Dodam selera. Po wczorajszym pączku i winie grzanym waga nie wzrosła na szczęście. Nadal piszę przepisy na stronę.  Chyba niedługo trzeba będzie wprowadzic pokarmy o konsystencji stałej, bo ktoś sie zorientuje, że wstawiam tylko zupy. Nie chcę diety przerywać jeszcze więc chyba będę wstawiać potrawy z kurczaków, bo ich nie tknę. Krzysiek za to posmakuje. Zarabiam na ławkę i już ją prawie mam...

Praca w domu posuwa się swoim torem. Biblioteczka juz pomalowana. Malowali obaj moi panowie, bo zdecydowałam się Krzyśka nie oszczędzać tym razem. W końcu teraz nie pracuje. Wczoraj Krzysiek skopał jedną część ogrodu, a Sebastian poprawił. Do tego Sebastian powiesił półkę i naprawiłmi aparat fotograficzny. Nie wiem co się stało, ale zepsuta szuflada i zacinajacy sie chlebak naprawiły się. Sebastian twierdzi, że tego nawet nie dotknął, ale ja w tego typu cuda nie bardzo wierzę. Trzeba jeszcze skopać druga część ogrodu, pociąć troche gałęzi, wyciąć część malin i otulić rury od wody. Dziś Sebastian ma zrobić zasuwkę. To będzie koniec narazie. Chyba w poniedziałek juz pojedzie. Szybko zleciało... Smutno mi będzie. Przyjedzie dopiero prawdopodobnie na świeta i zostanie kilka dni. Kolejne prace sie szykują... Już ma czas wypełniony.

Wczoraj kupiłam pióro wieczne, naboje i papier. Gdy mi to przydzie zacznę przepisywać krzyżówki, bo po gdy zarobię na ławkę, zacznę zarabiać na dach od komórki i drugi od drewutni. Krzyśkowi znalazłam kolejną pracę. To sprzatanie jakiś hal. Stosunkowo blisko domu. Nie wiem czy sobie z nia da radę, bo trzeba obsługiwać jakąś maszynę sprzatającą, a on o tym pojęcia nie ma.

28 lutego 2019 , Skomentuj

Dziś odstępstwo od diety, bo trzeba zjeść pączka. Jak tradycja to tradycja i ja jej przestrzegam. Nie wiem czy zjem całego, bo pączki muszą byc dla mnie świeżutkie, a nie twarde gnieciuchy jak ostatnio.  Nie jestem fanką slodyczy i byle czego sie nie chwycę. Będzie też chyba grzane wino. Ten tydzień jest dość ciężki na spadki. Zostały jeszcze trzy dni więc może jednak:):) Z tą czwórką na drugim miejscu bardzo dobrze sie czuję, ale mam ochotę na wiecej oczywiście. Z diety chyba jeszcze nie zrezygnuję.Ten tydzień przeczekam i zobaczymy co w następnym. 10 III minie mi dwa miesiące już. Strasznie szybko leci. Oby waga choć miesiąc jeszcze spadała. Przydałoby sie jeszcze z 2 kg mniej. To by było 82, czyli waga już nie tak tragiczna. Ciekawe co powiem, gdy juz do tej wagi dojdę... Dziś żurek z kiełbasą i pieczarkami. 

Pamiętam tłuste czwartki u mnie w domu. Były pieczone pączki i faworki, a mama piekła róze. Pamiętam ciocię i babcię przewiązane niby fartuchami z ręczników i sterty wypieków. Pamiętam zapach tłuszczu. Smażone wszystko było u cioci na piecu węglowym. Do pączków dodawany był domowy dżem. Szkoda mi tej tradycji i chyba kiedys, gdy schudne do niej wrócę. Wtedy w domu było siedem osób i nikt sie nie odchudzał. Wszyscy wypieki jedli. Teraz by trzeba usmażyć o wiele mniej...

Co do wagi to, to waże juz prawie tyle ile Krzysiek. Jest szansa, że go w tym roku przegonię. Krzysiek ma brzuch, a ja brzucha u facetów nie znoszę. Brzuszek ma być płaski, ale nieumięśniony za bardzo. Nie lubię widocznych mięśni. Taki jest według mnie seksowny. Odchudzać sie nie chce. Ma około 10 kg do zrzucenia. Wszystko mu poszło w brzuch...:(:( O brzuchu Sebastiana pisać tu nie będę...]:>.

27 lutego 2019 , Komentarze (11)

Nie wszystko w moim życiu układa się tak dobrze jakbym chciała. Ostatnio gwiazdy mi nie bardzo sprzyjają. Szkodzi mi jowisz ustawiony w kwadraturze do mojego punktu kariery. Szaleję by cos zdziałać i nic nie wychodzi. Trzeba to jakoś przetrwać, bo wkrótce pójdzie w inne rejony zodiaku. Sprzyjać będzie w przyszłym roku, ale nie do końca. Na razie mam zamiar zadziałac magicznie. Pierwszy będzie rytuał typu egzorcyzmu. Bywa pomocny w przypadku stykania sie z toksycznymi ludźmi. Trzeba go wykonać, gdy księżyc idzie na nów. Zielę juz wybrałam i zebrałam. To w  większości gałązki z okolicznych drzew i krzewów. Kolejny będzie rytuał na pieniadze. Gdy ostatnio go zrobiłam łatwo zarobiłam pieniądze na meble. Następny będzie rytuał na spokój i harmonię. Jeszcze w tym miesiącu. Znam też rytuał na osiąganie celów. Zrobię go na odchudzanie ale wiosną, bo nie mam teraz potrzebnych roślin.

Kupiłam wreszcie książkę o której od dawna myślałam. Niby stosuje aromatoterapię, ale uzywam olejków gotowych. Znam sie tez na okadzaniu, ale chcę wiedze poszerzyć. Autor jest rzeczywiście znawcą magii i mam do niego zaufanie. Chcę kupić jeszcze dwie jego książki, ale muszę trochę zarobić.

Dziś dwe porcje zupy. Ma być barszcz ukraiński i pieczarkami. Jutro moze coś z wagi spadnie. No i oby, bo już bym chciała 84 kg mieć. Tak niewiele brakuje mi do zrzucenia 20kg. Myślałam, że wtedy odetchnę, ale jeszcze na to nie pora. Chcę siódemkę z przodu i chyba dopiero wtedy. Pewna nie jestem, bo apetyt rośnie w trakcie. Wczoraj miałam sen. Ja przed lustrem całkiem szczupła. Wygladałam nieźle i obym się tego doczekała.

Wczoraj złapałam zlecenie z oferii na pisanie przepisów kulinarnych. Trzeba tez wstawiać zdjęcia, ale nie moga to byc zdjęcia z internetu. Po raz pierwszy zrobiłam kilka zdjęć typu fotografii kulinarnej i przeszły. Co wiecej zostały uznane za bardzo dobre. Tylko aparat kiepski. Chyba mam nowe zainteresowanie...:) Na razie będę w większości gotować wypracowane zupy. Będę opracowywać przepisy i robić zdjęcia. Moze na ławke zarobię. Problemem jest Nozbe. Firma kontaktuje sie za pomoca tej aplikacji, a ja jej nie rozumiem wystarczająco jak narazie...:(

26 lutego 2019 , Komentarze (8)

Wczoraj Sebastian nic prawie nie robił cały dzień. Skręcił tylko półkę. Sporo za to spał. Raczyli sie też z Krzyśkiem piwem. Dziś juz cos zrobi ale nie wiem co. On nie lubi gdy mu sie cos narzuca i go kontroluje. Nauczyłam sie już, że trzeba mu powiedzieć co jest do zrobienia, a on czas wybierze sam. Do tego co miał zrobic doszło wycinanie części malin, cięcie gałęzi i skopanie ogrodu pod ziemniaki. Oby w tydzień sie wyrobił. Musi, bo go do domu nie puszczę.

Krzysiek dziś jedzie do miasta na zakupy. Trzeba kupić jedzenie i opłacić rachunki.Trochę mu z tym zejdzie. Nie wiem czy w tym tygodniu jeszcze raz pojedzie. Trzeba iść do banku po pieniądze na wegiel. Węgiel mamy kupić może w przyszłym tygodniu. Na razie wykańczamy ten co jest i drewno. Mało opalu poszło w tym roku, ale za to spora będzie niedopłata za prąd. 

Dziś odstępstwo od diety. Zamierzone, bo liczę, że organizm trochę oszukam. Chcę zjeść zamiast zupy krokieta i bułkę z gulaszem angielskim. Do tego kefir i pomarańcza albo banan. Będzie około 900-1000 kalorii, a więc więcej niż normalnie. Jeszcze wczoraj narzekałam na spadki w ubiegłym tygodniu, a pożegnałam 0,5 kg. To chyba nie tak mało. Gdyby w tym tygodniu spadło tyle samo to byłabym usatysfakcjonowana. Byle do 83 kg. Od wczoraj trochę mniej...:) Chyba sie ostatnio miotam i z waga i z pracą. Trzeba by sie wyciszyć...

25 lutego 2019 , Komentarze (12)

Ostatnio zdałam sobe sprawę, że jestem okropnie łakoma. Gdy mam zupę, która lubię z trudem wytrzymuję do kolejnego posiłku. Najchetniej bym zjadała wszystko na raz. Kontrolę zachowuje z trudem, bo nie lubie sie z soba zmagać. Nie lubię odmawiać sobie przyjemności zwłaszcza tych łatwo dostepnych. To nie jest głod, bo go nie czuję. To psychczna ochota, nienasycenie. Nie znoszę tego uczucia. Krzysiek już nic nie kupuje z tych rzeczy, które lubię. Dlatego chudnę. Do psychologa sie nie wybieram. Inaczej muszę sobie z tym poradzić.

Z dieta chyba przerwa do lipca już niedługo, bo mało chudnę. Mało zrzuciłam, ale trudno. Teraz będę na zupach chyba jeszcze z tydzień tylko, a później zacznę dodawać kalorii i niektóre posiłki zamienię na pokarmy stałe. Diety nie mam dość, ale waga nie spada juz szybko i waha się. Ja cierpliwa nie jestem i nie mam zamiaru tego znosić. Myślałam, że choc 83 kg będzie...Ech...:( Czyżbym miała w tym roku siódemki jeszcze nie zobaczyć? No cóż... Trzeba sie będzie z tym pogodzić albo i nie, bo kusi mnie dukan albo posty na płatkach owsianych...:( Jeśli już to raczej na krótko... Dwa kilo zrzucę i przejdę na normalna dietę. Może organizm potrzebuje szoku? Bardzo mało tym razem spadło i jak na razie jestem okropnie rozczarowana. Chyba jednak mój organizm wredny jest, a tak go niedawno chwaliłam...

Sebastian wstał i jedzie. Tym razem będzie u mnie tylko tydzień. Trochę krótko i pewnie zleci szalenie szybko, ale trudno. Musi przecież pracować i kolega-właściciel warsztatu na niego czeka. Z trudem sie wyrwał, bo roboty ma bardzo dużo. Następny raz przyjedzie pewnie na święta. W tym roku chcę by wpadał co połtora miesiąca na kilka dni. Pracy czeka na niego bardzo dużo. Jest niezastąpiony, bo kto by mi te drobne rzeczy typu szyflady, pólki, chlebaka robił? Kto by ciął itd. Krzysiek nie chce i nie potrafi.

A na koniec grafika. Powstała jakiś czas temu...

24 lutego 2019 , Komentarze (4)

Waga nie drgnęła na minus i do poziomu akceptowalnego nie spadła. Jeszcze trochę i chyba przerwa. Coś tak czuję. Jakoś te wahania w zeszłym roku lepiej zniosłam. W tym roku się chyba troche przeliczyłam. Chciałam zrzucić szybciej i więcej, a tu opór organizmu. Zapisałam sie na kilka wyzwań i niestety nie dam rady. Denerwuje mnie to. Nie poddaje sie oczywiście na stałe. Zrobię przerwę na kilka miesięcy i pod koniec lata zacznę atak ponownie. Mam jednak czarne myśli i wiarę, że do nadwagi w tym roku zejdę, straciłam. Oby siódemka na przodzie była, to będzie dobrze.

Krzysiek się starzeje w zastraszajacym tempie. Przysypia nad gazetą i stęka, gdy schodzi z łóżka. Zaczynam sie martwić co będzie z pracą. On chyba potrzebuje spokoju i odpoczynku. Do emerytury jednak jeszcze kilka lat zostało. Pojawiła sie szansa na pracę na umowę zlecenie. Będzie to aktualne chyba od kwietnia. Praca jest przy pielęgnacji terenów zielonych. Nie wiem czy się dostanie i czy podoła. Mam jeszcze trochę grubszych wydatków w zwiazku z domem i nie wiem czy dam radę sama na to zarobić. Raczej chyba nie. Przydałyby sie z 3 pełne wypłaty to by było ok. Myślę o szafie do przedpokoju, pomalowaniu domu. No i może o wodociągu. Te ostatnie pieniądze mam, ale nie chcę oszczędności ruszać...

23 lutego 2019 , Komentarze (6)

Kupiłam ostatnio dobrą ziemię do warzyw i ogród w donicach jednak będzie. Skromny, bo zaledwie kilka donic. Moze z 3 pomidory, ze dwie papryki i kilka ogórków krzaczastych. Kuszą mnie sałaty, bo ładnie mi kiedyś poszły. Teraz niestey ślimaki je gnębią. Dobrze też szły kalarepki, ale nie wiem czy w donicach by sie udały.  Trzeba będzie częściej zasilać. Pójdę do kolezanki to mi powie co robi, że takie udane zbiory z donic ma. W ciągu kilku dni kupię jeszcze troche kwiatów. Ziemi jest 80 litrów. Ciekawe kto ją do domu wniesie.

Jeśli chodzi o dietę, to chyba zaczynają się problemy. Waga zaczyna sie wahać. Nie podoba mi sie to, bo koniecznie choćjeszcze 2 kg chciałabym zrzucić. Nie wiem czy sie uda na tym etapie, bo cierpliwością nie grzeszę... Dziś dwie porcje zupy tylko, to może jutro cos spadnie. Jeszcze nawet dwa miesiące diety nie minęły. Dziś zupa kalafiorowa z pieczarkami i ziemniakami. No i oby do przodu.

Powinnam kupić papier do scrapbookingu, bo stemple mi juz idą i napisy również. Niedługo zaczne robic kartki wielkanocne. Powinnam tez kupić farby akrylowe, bo jeszcze kilka podobrazi na obrazy lane mam. To koniec zakupów na chwilę obecną.

Znowu pracuję na czacie erotycznym. To jednak bardziej czat towarzystki, bo pisze sie o wszystkim. Był temat filmów, pracy, muzyki, kuchni. Dla mnie to nudna praca i jest raczej kiepsko płatna, ale skoro innej nie mam to dobra i ta. Mam jednak szansę troche zarobić i choć na materiały plastyczne będzie. Potrzebuję szybko 400 zł dodatkowe zarobić, bo ławke chcę kupić...

A na koniec obraz typu pouring. Średni wyszedł, bo za mało kontrastów. Farby źle dobrane. Dzisalbo jutro kolejna próba. Mam jeszcze mały obrazek do zalania i troche farb wygrzebałam. Nowe juz idą...

22 lutego 2019 , Komentarze (2)

Dziś znowu spadku niema. Liczę, że do końca marca waga jeszcze będzie spadać, ale mogę sie przeliczyć, bo w tym roku ciężej idzie. Może jednak z 2 kg spadnie. Dalej w szczególach nie planuję, bo to za bardzo sensu nie ma. Wszystko zależy od tego czy będzie przestój czy nie. Tak czy tak jednak w tym roku jeszcze kilka kilo chcę zrzucić. Mam czas. Mój organizm do tej pory działał bez zarzutu. Potrzebował jednak przerw i dlatego odchudzam sie etapami. Ja te przerwy tez bardzo lubię, bo można posmakować tego i owego. Gdy poprzednio dodawałam kalorii jadałam krokiety, zapiekanki, chleb z boczkiem, kopytka, pizzę, majonez, frytki, kotlety z sera, a nawet sporadycznie chipsy i było ok. Przytyłam 3,5 kg, ale to i tak mało, bo zawsze przez całe życie na zimę tyłam conajmniej 5kg. Każdej wiosny sie odchudzałam i do tego przywykłam. Tak pewnie będzie i wtedy, gdy juz schudnę tyle ilę trzeba.

Prace w domu nie posuwaja sie do przodu, bo zimno i Sebastian jeszcze nie przyjechał. Powoli planuję jednak co trzeba będzie zrobić w czasie jego nastepnej wizyty. Będą opryski środkiem chwastobójczym. Będzie robienie wodociągu i może skręcanie ławki. Chcę kupić ławke parkową, solidna na zeliwnych nogach. Mogłabym wychodzic do pracy na dwór. Brałabym kocyk, poduszki i lezałabym na podwórku. To by sie mogło udac, bo dzieci od sasiadów chyba sie troche wyciszyły. 

Zrobiło sie chłodniej. Szkoda, bo juz szykowałam nowe poncho na jutrzejsze zajęcia. Przypuszczam, że bratki, które ktoś mądry posadził na klombie w centrum miasta, zmarzną. Planuję prace koło domu. W najblizszym czasie będzie wycinanie gałęzi w sadzie. Tym razem będze w użyciu sekator, bo gałązki cienkie. Zejdzie kilka dni z tym że pierwsze podejście juz było w środę. Trzeba sad przygotować na niszczenie perzu w kwietniu. Do wyniesienia sa też gałązki. Lubię nawet tą wiosenną gorączkę z pracami koło domu. Coś sie dzieje. Na razie podziwiam przebiśniegi. Juz jeden kwiatuszek jest...

Dziś sporo pracy w tym krzyżówki i kolejny obraz typu pouring. Juz ostatni, bo tańsze farby sie kończą. Te lepsze sa do malowania. Zakupy wkrótce... Dziś moze brązy, czerń, żółć i biel... Moze dodam czerwieni.

21 lutego 2019 , Komentarze (12)

No i jeszcze nie mam czwórki na drugim miejscu. Zaczynam sie denerwować, bo waga ani drgnie. Uciekam od 90kg coraz bardziej. Teraz czekam na 83kg, czyli minus 20kg i na siódemkę z przodu. Oby szło tak szybko jak do tej pory. Może jednak uda się w tym roku do nadwagi zejść. Święto będzie...:)

Chudnę, ale zdałam sobie sprawę, że przy moim trybie życia już zawsze będę musiała jeść mało. Tak 1300-1400 kalorii to maksimum. Spróbuję gdy schudnę jeść więcej, ale może się to nie udać. Mogę tyć, bo ruchu nie zamierzam włączyć. Brak mi na to czasu i ochoty. Myślę, że już nigdy nie będę mogła jeść dużo węglowodanów, choć je lubię. Góra 2 kromki chleba i np. 2 ziemniaki. To mało dla mnie, ale trudno...

Nauczyłam się jeść zupy i na razie do pokarmów stałych w zasadzie nie tęsknię. Myślę, że jeszcze z miesiąc będę na zupach. Może dłużej. To zależy od tego kiedy przyjdzie przestój. Walczyć z nim nie będę. Nie lubię rzadnych walk i walczę tylko wtedy, gdy bardzo muszę. W tym wypadku sa inne, prostsze sposoby. Wczoraj przejrzałam wpisy z zeszłego roku. Chudłam w zasadzie dobrze tylko trzy miesiace. Później mało i były wahania. W tym roku już nie będę czekać nie wiadomo na co. Zaczną sie problemy, to od razu dołożę sałatkęi zacznę podnosic kalorie. Nie będę już kombinować i denerwować się. Trzy, cztery miesiące przerwy starczy i może metabolizm znowu ruszy. Oby jeszcze w tym roku. Coś bym więcej zrzuciła. Może siódemka będzie, albo i nadwaga:)

Kupłam pierwsze żarówki ledowe i jestem rozczarowana nimi. Światło okropne, białe jak z jarzeniówki. Trzeba będze sie przyzwyczaić, ale będze to trudne, bo lubię przytulne, ciepłe wnętrza, a tu światło jak w sklepie albo w prosektorium.

Ostatnio przyszła mi wiadomość na skrzynkę o kwiatkach. Kupiłam rózowego amarylisa i trzy lilie do doniczek. Amarylisy są cztery ładne i mam dylemat. W domu mam białego i wchodzi w rachubę jeszcze łososiowy albo biało-różowy. Sezon się zaczyna... Niedługo trzeba będzie kupić ostrokrzew o żółtych liściach. Moze cos jeszcze do kupna będzie. Na pewno liliowce, funkie, floksy, marcinki. Moze irysy. Kwiaty jednak kupię chyba na raty, czyli po trochu...

Pierwszy wylewany obraz na kleju i z silikonem. Zupełnie nieudany. Nie tylko z powodu grudek. Drugi był jeszcze gorszy, a trzeci juz niezły... Dziś chyba kolejna próba. Chcę te nieudane zalać jeszcze raz o ile wyschną... Krzysiek wściekły, bo zapaćkałam wannę i ubrudziłam kubki. Wygonił mnie na dwór. Ostatnio zauważyłam, że niektórzy na takim tle malują... Interesujące...