Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1606841
Komentarzy: 56460
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 12 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 lutego 2019 , Komentarze (15)

Dziś dwie porcje zupy. Ma być zupa z fasoli adzuki. Do tego oczywiście pieczarki i warzywa korzenne, cebula, czosnek, zioła. Zaprawiam zupy tłuszczem czyli oliwa z oliwek i niewielka ilością chudej śmietany. Zupy smakująmi na tyle, że jużraczej nigdy mąką zup nie będę zaprawiać. Na stałe zrezygnowałam tez z rosołków i przypraw z solą typu vegety. Polubiłam jogurty naturalne i kefiry, ale nie dojrzałam do tego żeby z serków homogenizowanych i jogurtów owocowych zrezygnować. Wrócę do nich tak jak do majonezów kieleckich, kupionych sosów czosnkowych i pomidorowych, chipsów czasami i ptasiego mleczka np. raz w miesiącu. Czasem tez zjem hamburgera, pizzę, zapiekankę i kupną napoleonkę czy wypiję colę. Nie jestem fit maniaczka i nigdy nie będę... Uważam, że to co jest dozwolone dla ludzi mozna z umiarem jeść. Wczoraj zjadłam krokieta zamiast porcji zupy. Ależ mi smakował. Dziś myślałam o sałatce. To chyba wpływ pełni... Jestem zachłanna na przyjemności. 

Co do ćwiczeń, to też mam inne zdanie niz wiekszość osób tutaj. Gdzie trzydzieści lat temu były siłownie? Moze w dużych miastach. Gdzie były zajęcia typu jogi itp. Internetu nie było to i filmow na youtube tez nie. Książka o jodze wyszła chyba tylko jedna, a kasety chyba dwie- areobik i callanetics. Z moich znajomych ćwiczyła tylko jedna. Miała parcie na idealne ciało, bo była modelką. Ja nie ćwiczyłam całe życie, a wagę miałam w normie. Ludzie też chudli i nie wszyscy byli grubi choć o sporcie myślały wtedy zaledwie jednostki. Nie jest tez prawdą, że ludzie mieli wiecej ruchu. Niekoniecznie. W mojej rodzinie(domu) były wtedy trzy samochody i nikt pieszo ani rowerem kilomerów nie stukał. 

Popularne były diety 1200 kalorii i inne niskokaloryczne. Wszyscy tak wtedy chudli i nikt nie twierdził, ze trzeba jeść by schudnąć. Wręcz przeciwnie. Kto wtedy chodził do dietetyka? Chyba ludzie chorzy.  Ja zostałam sobie w tamtych czasach i dobrze mi z tym. Tym bardziej, że korzystanie z tej wiedzy, która mam wychodzi mi na dobre. Chudnę, czuję sie dobrze i o to przeciez chodzi. Schudłam bez mordęgi i zbytnich wyrzeczeń ponad 18 kg. Mam apetyt na więcej i będzie wiecej. A jojo? Moze i kiedyś będzie z 5 kg, ale to 5 nie 40.

Nie chciałam tym postem wywołać burzliwej dyskusji. Napisałam to by to z siebie wyrzucić, to i owo podsumować, zapamiętać by z czasem do tego wrócić.. Wolno mi, bo to mój pamietnik... Bez hejtu proszę...

19 lutego 2019 , Komentarze (4)

Ostatnio jestem trochę głodna czasem. Zwłaszcza wtedy gdy sa tylko dwie porcje zupy. Jak policzyłam to tylko 600-800 kalorii i cztery posiłki. Uważam ten głód za zdrowy objaw. Może się jednak okazać, że już za 4 tygodnie trzeba będzie dietę przerwać, bo już niżej nie zejdę. No cóż zobaczymy. Oby nie wcześniej. Mam nadzieję, że choć 2-3 kg jeszcze spadnie. Dziś zupa chrzanowa z ziemniakami, warzywami i pieczarkami. Ostatnio robię chrzanową z dodatkiem chrzanu ze słoiczka. Nie wiem czy tak wolno. To jednak wygodne, a zupa jest bardzo smaczna. Dodaję do niej jajek, to kaloryczność nieco wzrasta. Dziś pewnie z powodu tego głodu śniły mi się frytki z sosem czosnkowym. Nie ulegnę, poczekam na nie cierpliwie. Dziś trzy porcje zupy to głodu nie będzie.

Wczoraj byłam w mieście z Krzyśkiem u lekarza. Dziś siedzę w domu. Będzie praca i coś z przyjemności. Nie wiem czy mi się uda coś artystycznego podziałać. Myślę o obrazie. Tym razem będzie to raczej coś realistycznego. Czekają dwa obrazy zimy. Powinnam przepisać trochę krzyżówek. Muszę przygotować rytuał egzorcyzmu. Mam też przelewanie wosku i szepty. Kobieta mi juz zapłaciła, ale przygotowanie rytuału trwa, bo muszę wybrać sie po rośliny. W tym momencie muszę uzyć gałązek itp, bo liści przeciez nie ma. Trochę roślin mam ususzonych, ale jeśli sie da staram sie używać  żywych. Rytuały sa skuteczne, ale potrzebny jest tez wkład własny osoby, która sie oczyszcza. Musi się kąpać w soli przez kilka dni i mówić afirmacje. Nie ma tak lekko. 

Dziś miał przyjechać Sebastian, ale ma bardzo dużo pracy. Czeka 8 samochodów. Obiecał więc właścicielowi warsztatu u którego pracuje, że jeszcze zostanie by pokończyć co sie da. Czy przyjedzie jutro nie wiem jeszcze. Raczej nie...

Lekarka zasugerowała, by Krzysiek wystapił do ZUS o rentę z tytułu całkowietej niezdolności do pracy. W tej chwili ma częściowa niezdolność już stałą. Chyba w przyszłym tygodniu Krzysiek do ZUS u po wniosek pojedzie. Gdyby dostał to i pieniędzy by więcej było. Ciekawe ile. 

18 lutego 2019 , Komentarze (30)

Wczoraj miał przyjechać Sebastian, ale nic z tego. Zaspał na autobus. Próbowałam go budzić, niestety wypił kilka piw i spał jak zabity. Nawet nie odebrał. Te piwa go kiedyś zgubią. Krzysiek też lubi piwo, ale pije mniej. Ja piję czasem piwo smakowe. Lubię za to nalewki głownie owocowe i wino grzane albo ajerkoniak. Piję jednak bardzo rzadko. Dziś też zaspał. Mam go dość...

Dziś po raz pierwszy spojrzałam na siebie łaskawym okiem i nawet sięsobie podobam :)... Widać, że schudłam i nie jest już tak strasznie tragicznie. Faktycznie powinnam kupić dobry biustonosz, bo to główna przyczyna kiepskiego wyglądu. Nie wyglądam dobrze, bo to w końcu jeszcze otyłość, ale to juz nie ponad sto kilo. Jeśli chodzi o sprawność, jest bardzo dobrze. Ruszam się szybciej co mi sie podoba. Mam wrażenie, że wraz z kilogramami odmłodniałam, choć młodo nie wygladam... Staciłam juz prawie cały dodatkowy podbródek... Wszystko jednak zrobiło sie luźne jakieś takie. Tu na zdjęciu patrzę w dół i dlatego jest... O zabiegach specjalnych jednak nie myślę, bo uważam starzenie się za normalny etap w życiu.  Gdy mierzę się rano, to już nie mam 120cm w biodrach i w buście, a miałam po 137. Brzuch też ładnie spada i metra juznie mam w talii. Tracę z tułowia około 1cm na 1 kg. Nogi też mi jeszcze zeszczuplały. Mam 35 w łydce i 55 w udzie. Tyle mogłoby już być. Teraz śmigam juz w leginsach nawet do miasta. Myślę, że jeśli zrzucę jeszcze parę kilo, będzie dobrze. Tak bym chciała już 76 kg wazyć...:) Oby już w tym roku...

Denerwuje mnie zbędne owłosienie na twarzy. Kiedyś zajmowała sie  mną kosmetyczka-córka koleżanki i usuwała mi włosy woskiem. Później sie goliłam. Teraz wszystko jest strasznie widoczne-czarne i grube. Nie wiem co z tym zrobić. Wosku nie chce, bo boli i laseru też nie z tego samego powodu. Chyba spróbuję rozjaśniania wodą utlenioną.

17 lutego 2019 , Komentarze (8)

Wstałam późno, ale już pracowałam trochę. Przepisuję krzyżówki. Układam też jeszcze. Z przyjemnością do tego wróciłam. Uwielbiam to i uwielbiam swoje życie. Jest bardzo dobre i szczęśliwe, pełne miłości, spełnienia. Nie idealne, ale dobre. Los mi obecnie oszczędza większych problemów i odpoczywam po burzliwej młodości. Nie od dziś wiem, że nie młodość, ale właśnie dojrzałość jest dobra. Moja młodość to były stresy i gonienie za mrzonkami, chude lata. Były też marzenia i plany, które teraz dopero realizuję. Nie wszystkie jednak. Z czasem dorosłam i niektóre cele stały sie zbędne. Część musiałam zweryfikować, bo ich realizacja to byłby zbyt duży wysiłek, a ja wysiłku nie lubię. Część planów to były plany nie moje, a przejęte od innych. Nie chcę żyć życiem innych. Ma być lekko i przyjemnie. Z młodości często wspominam tylko bliskch, których już nie ma w tym ukochane zwierzątka. Myślę, że moi bliscy są ze mnie dumni. Żyję zgodnie z ich ideałami. No prawie. Porzuciłam między innymi budowę basenu kąpielowego, hodowlę drobiu oraz kóz i owiec. Basen przesał mnie bawić, a zwierzęta chciałabym hodować, ale nie chcę ani sprzedawać ani zabijać. Co więc z nimi zrobić?

Dieta trwa. Pełna mobilizacja. Chyba będzie nawet trójka na drugim miejscu na początku marca... Dziś grochówka z zielonego grochu, bo zakupy mi przyszły. Mam zapas na jakieś trzy miesiące. 

Wczoraj w kuchni widziałam czarnego kota, a raczej widmo. Czasem tak mam.:) Ostatnio widziałam, gdy przybył mi nowy kot. Moze i tym razem tak będzie. Psychozy nie mam i nie małam, a jako dziecko widywałam zmarłych i anioły. Teraz widzę tylko w medytacjach....:)

Ostatni obraz z zajęć. Nowy to juz wiosna, bo przygotowałam sobie taki wzór. W domu jednak jeszcze trzy pejzaże z zimą namaluję. Dziś chcę skończyć abstrakcję. Zapowiada się nieźle.

16 lutego 2019 , Komentarze (2)

Od kilku dni siedzę nad krzyżówkami. Ułozyłam 40 do dwóch wydawnictw. Poziom jednego znam i jestem w stanie takie krzyżówki ułożyć. Kiedyś z tym wydawnictwem współpracowałam, ale układałam panoramy. Czy mi sie teraz uda załapać nie wiem. Wydawnictwo ma też czasopisma z jolkami, ale nie wiem czy układa komputer czy autorzy. Lubię układać jolki i potrafię to robić. Drugie wydawnictwo jest nowe i nic praktycznie o nim nie wiem. Ułozyłam zadania na różnym poziomie i zorientuję się gdy wyślę. Mam jeszcze jedno czasopismo z jolkami od A do Ż i kilka czasopism z Rozrywki. Też chcę ułożyć trochę. 

Ostatnio zdjęłam jedną zupę. To było konieczne, bo szybkie spadki się skończyły, a ja nie mam cierpliwości czekać. Teraz jem 2-3. Przypuszczam jednak, że będę musiała niedługo kombinować, gdy znowu spadków nie będzie. Szybciej ten przestój przyszedł w tym roku i mniej zrzucę niż myśłałam na tym etapie. Trzeba będze, gdy tak się stanie szybciej zacząć dodawać kalorii, a po kilku miesiącach znowu atak. Może się tak uda. Może teraz choć 3 kg spadną. Zrobię przerwę i pod koniec lata znowu dieta. Ech... Jak nie tak, to tak ale do przodu... Dzś zupa curry z kalarepy...

Józek ostatnio chce wyjść na dwór. Po prostu sie rwie. Stoi w łazience pod tylnymi drzwiami i miauczy. Ponoć w poprzednim domu wychodził czasem. Zastanawiam się czy nie kupić mu szelek i nie wychodzić z nim. Kocham tego kota i chcę by był zadowolony.

Czeka mnie praca, bo laptopa nie miałam i był weekend w środę i czwartek.

15 lutego 2019 , Komentarze (14)

Wczoraj mi przyszły majtki. Są w rozmiarze 46-48. Przymierzyłam i weszłam bez problemu...Uf. Pamiętam romiar 54-56. Tak sobie myślę, że jak do 42-44 zejdę, juz paniki nie będzie. Chyba jednak w tym roku to się nie uda jeszcze. Najgorszy jest biust. Jeszcze rozmiar 50 i to górna granica. Przez ten biust moja sylwetka wydaje sie ciężka i nieproporcjonalna. Kiedyś miałam rozmiar 34 dół, a 40 góra. Ciuchy było dobrać trudno i nadal tak jest.

Jak narazie u mnie zima w odwrocie. Wyglada na to, że już przedwiośnie. Chyba mi sie z mrozami upiekło. Zima mi w tym roku nie dokuczyła i dobrze. Teraz juz sie zaczynam martwić latem, a raczej upałami. Oby ich nie było w tym roku... Lubię gdy lato jest z umiarkowanymi temperaturami. Moze być nawet deszczowe. Gdy byłam dzieckiem i nastolatka to z upału mdlałam. Do dziś to pamietam i ze strachem lata oczekuję.

Dziś Krzysiek jedzie do miasta i ja tez jadę. Muszę być na poczcie z krzyżówkami i w kawiarence internetowej z wydrukiem obrazów. Trzeba zacząć chyba malować wiosnę z tym, że jeszcze jeden obraz zimy wydrukuję. Koniecznie chcę go namalować jeszcze w tym roku.

Ostatnio rozmawiałam z kobietą, która prowadzi galerię malarstwa. Okazuje się, że teraz w internecie malarstwo realistyczne prawie sie nie sprzedaje. Ponoć ludzie szukaja abstrakcji. Ma być nowocześnie. Ja jestem po kursie vedic art i wiem w czym rzecz. Dusza mi się jednak rwie do pejzaży, kwiatów, ptaków, zwierzat. Muszę to chyba przemyśleć i abstrakcję tez zacząć malować jeśli chcę więcej sprzedawać. Dobrze, że juz wiem na czym stoję.

Dziś dwie porcje zupy, kefir i pomarańcza. Jutro może kolejny spadek. Chcę zrobić zupę curry z fasolką albo z kalarepką, może z cukinią. Do tego ryż. Mam już piątkę na drugim miejscu.:)

14 lutego 2019 , Skomentuj

Dziś pewna szóstka na drugim miejscu. Bardzo mnie to uskrzydliło. Humor od razu mam lepszy. Diety nie mam dość, ale w tym roku nieprzestrzegam jej tak na sto procent, bo czasem cos zakazanego wpada. Wczoraj to był banan i to cały, a ostatnio zamiast kefiru był serek homogenizowany. Pewnie dlatego wolniej chudnę. Nic to poczekam spokojnie na to co ma przyjść. Dziś cztery porcje zupy. Będzie ogórkowa z ogórków kwaśnych i zupa z batatów z pieczarkami. Krzysiek mi kupił pieczarki mini i jem je z łupinami, bo mi sie obierać tego nie chce. Nie otruję się przecież.

Krzysiek do kardiologa prywatnie nie pójdzie. Nie zgodził się i chce czekać do lipca. Niby czuje sie dobrze i wynik z badania tez tragiczny chyba nie jest z tego co zrozumiałam, ale i tak bym wolała by poszedł wcześniej. Na upór jednak nie ma rady. Przecież go nie jestem w stanie zmusić, bo niby jak. Siłą go nie zaprowadzę, a tłumaczenie nic nie daje.

Jutro jadę do miasta. Muszę i nie da się tego odroczyć. Wrócę taksówką bardzo szybko, ale i tak trochę nerwów stracę.:(

Sebastian przyjedzie w poniedziałek albo we wtorek. Chciał wcześniej, bo martwi sie o mój chory palec. Chce mi draństwo przebić, zeby ropa zeszła. Ja się tego boję. Nie jestem odporna na ból i bardzo się igły boję. Na razie kombinuję z riwanolem, fioletem, maścią ichtiolowa i gorąca wodą. Oby samo się oczyściło. Ropę widać więc chyba jest płytko pod skórą. Tylko czemu to nie pęka:(...

Wczoraj małowałam abstrakcję. Dziś skończę. Dziwnie mi...

13 lutego 2019 , Komentarze (7)

Po wczorajszym dniu spadku brak. Powoli zaczynam wyglądać na piątkę na drugim miejscu. Czy się w tym tygodniu uda do tych kilogramów zejść? Trochę wątpię, bo nie idzie. Nie chcę rozczarowań. Wolę miłe niespodzianki. Teoretycznie mam jeszcze trzy dni na spadki. Teraz jem na przemian-dwa dni ataku z mniejszą ilością jedzenia i jeden dzień z większą. W zeszłym roku to sie sprawdziło, to może i w tym. Taka taktyka sprawiła, ze przez ponad 5 miesięcy praktycznie nie miałam przestoju. Teraz też tak chce. Wczoraj śniło mi się 83 niecałe na wadze. Oby szybciej. Gdy już tyle będę mieć, to pewnie już siódemka mi sie będzie śnić. :) Chcę się odchudzać do dłuższego przestoju. Ten w upały sie nie liczy. Zawsze wtedy puchnę i ważę więcej. Najdłużej jednak dietę planuję do września. Wtedy już nie dam rady, bo przyjdzie jesienny głod i trzeba będzie stałe posiłki wprowadzić. Trzeba też będzie zwiększyć kaloryczność. To jednak jeszcze szmat czasu i sporo mogę zrzucić jeśli wszystko pójdzie tak jak planuję.

Przyszedł mi abażur do lampy.  No i jest problem, bo nie pasuje na typowe zarówki. Muszą być E27- świeczki. Kupiłam ledowe. Ponoć są bardziej trwałe. No zobaczymy. Abażur jest cudny i daje piękne złote światło. Nastrój teraz w domu jest inny. Wnętrze zachwyca ciepłem i zrobiło się klimatyczne, przytulne. Lubię takie. Krzysiek narzeka, że ciemno...

Teraz czekam na półkę. Będzie wisiała w ganku nad drzwiami. Znajdą na niej miejsce butelki zdobione w technice decoupage. Mam ich trochę. Połkę powiesi Sebastian, bo Krzysiek nawet do wiertarki nie podchodzi.Ostatnio kusi mnie butelki pomalować akrylami. Ładne by byly malowane farbkami do szkła, ale musiałabym skombinować przeźroczyste butelki. W tej chwili mam tylko zielone po oliwie.

Moja najmłodsza koteczka Maja skończyła dwa lata jesienią. Jest łagodna dla ludzi, ale goni niektóre koty. Jest tez dość psotna. Pieszczot za duzo do tej pory nie potrzebowała odkąd dorosła. Ostatnio jednak zaczyna przychodzić do Krzyśka na kolana i do mnie pod kołdrę gdy śpię. Lubi Sebastiana. Uspokoiła sie trochę i częściej leży i dobrze. W tym roku, moze wczesna jesienią uda mi się ja wysterylizować. Najpierw jednak Puńka i Rozi, bo sa starsze. Do zeszłego roku kotki dostawały tabletki, bo bałam siesterylizacji. Kocurki oczywiście sa pokastrowane, ale to prostszy zabieg. W zeszłym roku musiałam wysterylizować Onkę. Miała cięcie boczne i teraz jestem tego gorącą zwolenniczką.

12 lutego 2019 , Komentarze (2)

Dziś trzy porcje zupy. Nie lubie dni z czterema ostatnio. Niby jem do syta, ale waga po nich nie ma szansy spaść i chyba dlatego. Wolę trzy porcje i zadowolenie, ze być może jutro będzie mniej. To oczekiwanie i radość, gdy faktycznie jest mniej uskrzydlaja mnie na cały dzień. Dziś właśnie taki dzień z oczekiwaniem. Ma byc zupa z czarnej fasoli. Dodam makaronu i pieczarek no i warzyw korzennych. Tych musi być dużo.

Ostatnio odezwał sie do mnie redaktor z redakcji szaradziarskiej. Ponoć mogłabym dla nich układać krzyżówki. Zajmowałam sie tym przez ponad 15 lat i było to moje głowne źródło dochodu. Wtedy jednak zarabiałam na krzyżówkach panoramicznych. Teraz robi je przeważnie automat i dlatego sa na tak niskim poziomie. Inne krzyżówki tez oczywiście układam i bardzo to lubię. Na razie muszę zdobyć ich czasopismo ze wzorem. No i zobaczymy. Może do tej pasji wrócę. Chciałabym, bo to doskonałe ćwiczenie pamięci. Pytanie jeszcze ile płacą? Krzyżówki juz robię. Do końca tygodnia z 20 chcę przygotować. Najgorsze jest przepisywanie. Nie znoszę tego.

Zaczynam sie ogladać za materiałami do kartek. Dziś kupiłam koronki bawełniane. W tym tygodniu moze jeszcze kupię papier, tusz,  maski i stemple. Malować chcę na razie kredkami akwarelowymi. To pozwoli troche zaoszczędzić, bo nie trzeba będzie markerów kupować. Teraz czekam na pieniądze.

Wczoraj kupiłam kaszę- bulgar, mannę, gryczaną, pęczak i orkiszową oraz różne fasole i groch zielony. Teraz na zakupy czekam. Opłaca mi sie lepiej zakupy robić w internecie. Zapłacę mniej za kuriera niż za taksówkę i chodzić nie trzeba.

11 lutego 2019 , Komentarze (4)

Nowy tydzień niestety nie zaczął się kolejnym spadkiem.  Oby już waga więcej nie pokazała. W tym tygodniu planuje zrzucić z 50 dkg. Zrzucać będę spokojnie. Może się uda. Świętować będę, gdy piątkę zobaczę. O ile już zobaczę. Dziś dwie zupy-musztardowa z pieczarkami i jajkiem i z batata. Mam też zjeść pomarańczę i kefir. 

Dziś muszę umówic Krzyśka do kardiologa prywatnie. Normalna wizyte ma w lipcu. Nie wiem czy się zgodzi iść prywatnie. Jest skąpy i może stanąć okoniem. Mnie zależy, żeby poszedł. W przyszłym tygodniu idzie do psychiatry. Chodzi prywatnie co trzy miesiące. Tez się denerwuje, że trzeba płacić. Kardiologa może juz nie znieść:( Czuje sie dobrze...

Sebastian jest chory. Ma podwyzszona temperaturę-katar i problemy z gardłem. Leków nie bierze, nie ma i kupić nie chce. Jest uparty jak muł, a ja sie zamartwiam. Prosiłam, żeby leżał i wygrzał się, a śmiga do pracy. Krzysiek niby tez z katarem chodził do pracy, ale gorączki nie miał.

Dziś może będę malować. Znowu akrylami. W tym miesiącu chcę koniecznie namalować jeszcze jeden pejzaz zimowy. Jest oryginalny w niebieskiej tonacji. Mam na niego miejsce w pokoju dziennym. Pokochałam akryle i niestety zaniedbałam akwarele i pastele. Pod koniec miesiąca może do nich wrócę. 

Sebastian chce kupić motocykl, a prawa jazdy nie ma. Uwielbiam jazdę na motocyklu i zawsze chciałam go mieć. Trochę sama jeździłam, bo mój pierwszy mąż miał. Zastanawiam się czy bym sobie poradziła ze skuterem. Moze pomyślę w przyszłym roku jak jeszcze trochę schudnę. Może większą dawkę ruchu zaakceptuję i odważniejsza się stanę. Wątpię jednak. Zamiast skutera chyba jednak jeśli pieniadze będą, książkę wydam.