Miało byc 86 kg i nie udało się. Co gorsze ciągle jestem głodna i mam ochotę na kaloryczne rzeczy. To chyba jesień mnie dopadła. Muszę strasznie uwazać, by to typowe dla mnie. Zwykle jesienia tyłam przez całe życie około 5-7 kg co najmniej. Teraz nie mam prawa przytyć. Nawet jeśli nie schudnę to muszę wagę utrzymać. Dziś moze będzie zupa z batata ale pewna nie jestem. Nie jestem zadowolona, bo planowałam na poczatku listopada zejść choć troche poniżej 85 kg, a chyba sie nie uda. Czarno też widzę siódemkę z przodu na poczatku roku...:( Trudno, a moze jednak? Dalsze plany to zejście z otyłości do 23 IV. To będzie rok diety i jeśli sie uda to zrzucę 27 kg. Tak bym chciała 30...:)
Chcę kupić patelnię grilową i nie wiem czy warto. Nie wiem jaki smak mają warzywa na niej pieczone. Nie wiem jak jej używać. Krzyśkowi nawet nie mówię, bo by się zdenerwował. Zarobię na pisaniu i sama kupię. Zobaczy gdy przyjdzie i jeszcze będzie miał czas na nerwy..:) Powinnam kupić nową patelnię teflonową, bo ta co mam jest za duża i niepraktyczna. Te sprawunki pilne tak bardzo nie są, bo teraz nic nie smażę. Kiedyś jednak zacznę. Nie mam zamiaru do końca zycia zapomnieć o smażonym. Zbyt to lubię.
Powieść o dworze, którą kupiłam już przeczytana. Spodobała mi się i kupiłam tom 2. Książka ma klimat i przypomniała mi dzieciństwo- zwyczaje itp. Kupiłam też Duchową moc empatii. W tym miesiącu innych książek juz nie kupię. Będę czytać w internecie. Teraz czytam drugą część Słowiańskiego siedliska. Też fajna książka.
Wczoraj wykupiłam konto vip na Zalukaj i oglądam Downton Abbey. Zaczęłam znowu od początku, bo już początek zapomniałam i nie wiem który sezon powinnam ogladać. Nie widziałam końca.