Deszcze od kilku dni i niektóre plany trzeba odłożyć, a niektóre wzieły w łeb. Nie było grilla i nie da się spryskać chwastów. Miały byc też pocięte gałęzie, a nie są. Bardzo mi żal grilla. Chciałam sobie posiedzieć na dworze i zrelaksować się, a tu nic z tego. Z drugiej strony deszcz był potrzebny i deszcz lubię.
Mój urlop się skończył. Trzeba będzie zakasać rękawy i wziąć sie do roboty, bo wydatki mnie czekają. Krzysiek chyba pracy nie będzie miał, bo na razie nic na ten temat nie wiadomo. Niby praca jakaś jest ale czy ją dostanie i czy sobie ewentualnie poradzi? Będzie szukał pracy prostej i za niskie stawki to jakaś szansa jest.
Sebastian pojechał wczoraj. Była kolejna awantura i jestem tym już zmęczona. Nie lubie sie kłócić, a on chyba mnie celowo prowokuje i chce mnie wychować i nade mną dominować. To się nie uda. Nikomu sie nie uda. Czas sie odzwyczaić i toksyczne relacje zakończyć. Łatwe to nie będzie, ale jak mus to mus. Dość mam jego humorów i zagrywek. Tyle na ten temat.