Wczoraj zamówiłam sobie trochę ciuchów w Bon Prix. Zaryzykowałam z butami, bo może być zbyt wysoki koturn. Nie wiem czy dam radę w nich chodzić i czy nie będę musiała odesłać. Już dawno na wysokich obcasach nie chodziłam. Spodnie wzięłam raczej młodzieżowe z przetarciami. Koniec z ciotkowatymi ciuchami. Mam zamiar zdzierać je po domu albo całkiem się ich pozbyć. Krzysiek jest z lekka zszokowany i wystraszony.
Wzięłam się z resztą i za niego. Zmiany są konieczne. Fryzjer częściej, golenie częściej, ciuchy noszone inaczej. Ma być bardziej seksowny styl, ma mi się podobać i ładnie pachnieć w domu też. Ma się zacząć starać, zabiegać i być milszy dla mnie. Zgodzić się nie chciał, ale zagroziłam, że znajdę sobie kochanka. Na razie skapitulował, ale na początku był obrażony...
Dieta ok. Co prawda waga nie spada codziennie, ale już teraz wiem, że powinna spadać skokowo. Nie martwię się więc. Najważniejsze, że nie głoduję i nie podjadam. Jem monotonnie, bo mi się kombinować nie chce. Unikam ogórków kiszonych.