23 dzień diety. Po dzisiejszym dniu zniżki raczej nie będzie, bo w jadłospisie jest sporo węglowodanów. Menu: serek homogenizowany, budyń ze słodzikiem, risotto z ryżu brązowego z grzybami i warzywami, pieczarki w sosie, fasola z carry plus jabłko plus 1/2 pomarańczy.
Słońce nadal jest zabójcze. Na niebie ani jednej chmurki. Ciekawe kiedy ta patelnia się skończy. Na dwór prawie nie wychodzę i czekam na inną pogodę. Powinnam wyjść plewić, ale trochę się boję. Jak ja nie znoszę takiej pogody. Całe szczęście, że się ponoć kończy i od poniedziałku ma być bardziej wilgotno, bo zapowiadają deszcze i słońce będzie się chowało za chmurami. Oby się sprawdziło.
Dziś po południu będę sama w domu, bo Krzysiek idzie do pracy. Współczuję mu...Co będę robić jeszcze nie wiem. Może coś narysuję? Ostatnio chodzi za mną rudy kot. Może ulegnę i wezmę się za pastele...Powinnam też zrobić trochę kolczyków, bo nie mam co na bazarki kocie wysyłać. Straszne dużo tych kocich bied jest. Teraz szczególnie, bo jest wysyp maluchów. Za miesiąc będą wakacje i zacznie się okres kotów porzuconych. Ech...