Te wyzwania na Vitalii bardzo mi się podobają. Chyba się na nie ustawię, bo to dobra mobilizacja jest. Na razie jestem na szarym końcu, ale wyzwanie się dopiero rozpoczęło. Może więc nie będzie tak źle. Czekam na to co kupiłam i zebrałam się w sobie. Motywacja powróciła. Na razie zrobiłam sobie przerwę ze zdrową detą i wyjadam zupki z diety Allevo. Zostało mi ich jeszcze na 6 dni. Powinnam to co nabrałam zrzucić. A później powrót do zdrowego odżywiania...
Swoją drogą pamiętam jeszcze dietę na której pięknie schudłam 6 lat temu. W tydzień ubyło mnie 4 kg. W drugi kolejne 3. Jadłam surowe warzywa i owoce i 2 jajka gotowane dziennie. Pomagałam sobie otrębami. Miałam masę energii i czułam sie świetne. Waga się utrzymała przez całą wiosnę i lato. Może tak powinnam jeść. W końcu podobno osoby z grupą krwi A powinny być wegetarianami...
Koniec tygodnia będzie u mnie spokojny. Domu opuszczać nie zamierzam. Nie zamierzam też zbytnio się napracować. Pewnie posiedzę nad tarotem i innymi tego typu tematami. Bardzo mnie do nich ostatnio ciągnie. Nic dziwnego tak działa neptun. Może podziałam z blogiem. Może napiszę haiku albo wiersz. Jutro też będę odpoczywać. Takie te moje dni ostanio spokojne są, ale i trochę monotonne. Dłuży mi się ta zima. Wyszłabym do ogródka. Tęsknię za słońcem, za zapachem trawy i ziół. Męczy mnie chłód. Mam dość ubrań na cebulkę.