No i nie wiem co się dzieje. Chyba nabrałam wody, bo od wczoraj przytyłam ponad kilogram. Dietę trzymałam poza 2 ogórkami kiszonymi. Ogórki były co prawda słone, ale to co zjadłam na pewno kilogram nie ważyło. Dziś jeszcze dieta i zważę się jutro. Zobaczymy.
Dzisiejszy dzień będzie spokojny. Spędzę go w domu, w ciszy. Mam kilka książek do wyboru to będzie co robić. Mam też zamiar trochę posiedzieć nad kursem rysunku i malarstwa. W domu po południu będę sama, bo Krzysiek pracuje. Lubię czasem pobyć sama tylko ze zwierzętami. Cieszy mnie, gdy mogę się zająć sobą, gdy nie muszę się koncentrować na świecie zewnętrznym, gdy nikt nie zmusza mnie do rozmowy. Zwierzęta mi nie przeszkadzają, bo nie są tak absorbujące jak ludzie.
Zrobiło się okropnie zimno, a ja jeszcze nie jestem przyzwyczajona i oczywiście marznę. Dziś jest minus 4 stopnie. Ciekawe ile będzie w nocy. Z drugiej strony tęsknię juz za śniegiem. Wczoraj sobie pomyślałam, żeby kupić łyżwy figurówki. Zawsze chciałam jeździć po ulicy po ubitym śniegu. Kiedyś trochę jeździłam, ale dawno. Teraz bym chciała do tego wrócić. Krzysiek jest zaszokowany i uważa, że w moim wieku nie wypada. Boi się też, że po prostu mogę się połamać, gdy upadnę. Ja sama nie wiem. Koleżanka jeszcze starsza ode mnie jeździ na łyżworolkach i nikt nic nie mówi. Przemyślę to jeszcze. Może jak jeszcze trochę schudnę...