Schudłam 30 dkg. Chyba, bo waga pokazuje różne wyniki. Wczoraj byłam na krótkim spacerze. Wyszłam, bo chciałam się pocieszyć świeżym śniegiem. W nocy napadało chyba z 10 cm. Biały puch przystroił drzewa i ścieżki. Zasypał wszystko co odśnieżyłam. Nawet droga była biała i samochody nie były w stanie rozjeździć. Ulica wyglądała bajkowo, jak na wsi. Pięknie. Chciałam jeszcze iść do lasu, ale zaczęło z powrotem solidnie prószyć i uciekłam do domu. Zrobiłam parę zdjęć sobie też. Widać, że schudłam te 12 kg. Nie jest już tak tragicznie choć jeszcze jest źle...Walczę dalej...
Wczoraj postanowiłam do diety dołączyć ćwiczenia. Dziewczyny z forum mnie przekonały. Jak długo wytrwam? Nie wiem, bo tego nie cierpię. Mam zamiar ćwiczyć 3 razy w tygodniu po około 10 - 15 minut. Pewnie będzie to, rowerek i jakieś rozciągania... Może coś z jogi. Chciałam callanetics, ale ćwiczeniia są nieodpowiednie dla osób z podwyższonym ciśnieniem. Zupełnie nie mam pomysłu... Książki o ćwiczeniach nie kupię, bo nie wszystkie ćwiczenia mi się podobają i nie wszystkie jestem w stanie wykonać. Miałam fajną książkę z jogą, ale mi koty zniszczyły...Kijki i spacery odpadają, bo chcę ćwiczyć w domu. Pomyślę...