Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1577509
Komentarzy: 56079
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 31 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 maja 2014 , Komentarze (4)

Obudził mnie kurier przed 9. Przyniósł kulę. Na szczęście dotarła w całości. Wieczorem się wezmę za ćwiczenia widzenia. Zobaczymy jak mi pójdzie. Teraz działam z horoskopem. Idzie dobrze. Powinnam jutro skończyć o ile prognoza też dobrze pójdzie. Bardzo lubię robić horoskopy, bo to pasjonujące zajęcie. Szczególnie ciekawa jest interpretacja, gdy krok po kroku powoli wyłania się charakter osoby. A prognoza to znowu obraz wydarzeń w życiu osoby. Jej zmartwień, radości, sukcesów i porażek. Ja np. mam teraz okres i bardzo dobry i jednocześnie kiepski, bo aspekty są i takie i takie. Szczególnie męczy mnie neptun i saturn. Neptun zwodzi, mami i wprowadza zniechęcenie, a saturn przynosi nastrój depresyjny i sprawia, że wszystko idzie opornie jak po grudzie. I to jeszcze potrwa jakiś czas, bo i saturn i neptun przemieszczają się powoli. Dobrze, że inne planety mnie wspierają...


Dieta w porządku. 5 dzień z 40 z fazy stabilizacji. Nic nie przytyłam. Ważę tyle co na pasku, a możliwe że i trochę schudłam, bo waga nie mogła się zdecydować na jakiej wartości ma się zatrzymać.

Menu: sałata, ryba w panierce, kotlety z kalafiora, jajecznica z pieczarkami, 1 bułka z otrębami.

20 maja 2014 , Komentarze (4)

Czekają mnie dwa pracowite dni, bo mam do zrobienia horoskop i na dodatek dostałam zlecenie. Odpocznę w weekend. Dziś byłam w ogrodzie i trochę podziałałam tj. posiałam i zasiliłam to i owo. Wszystko rośnie, ale niekoniecznie  tak jak trzeba, bo np. ziemniaki nierówno rosną, a rzodkiewka poszła w liście. Pietruszka kiepsko rośnie i następna cukinia się zniszczyła. Powinnam znowu wyplewić, ale czasu teraz nie mam zupełnie. Może w sobotę jak się z pilnymi sprawami odrobię.

Dieta ok 4 dzień z 40 stabilizacji. Wagi nie znam.

Menu:jabłko, jajecznica z piórkami cebuli, ryba w panierce z otrąb, rzodkiewki, twaróg z tuńczykiem, ser żółty.

19 maja 2014 , Komentarze (2)

Od dwóch dni usiłuję się nauczyć wróżyć z tafli wody i zbyt dobrze mi nie idzie niestety. Wszystko jest jakieś takie zamazane. Zamówiłam więc kulę i może mi pójdzie łatwiej. Do tej pory do przepowiedni używałam starego kryształowego lustra po cioci, ale lustro się jakiś czas temu rozbiło i zostałam bez okna na drugi świat. No i problem. Wróżenie tego typu zbyt łatwe nie jest, bo samo widzenie obrazów to za mało. Trzeba jeszcze obrazy umieć odpowiednio zinterpretować, bo rzadko się widzi wszystko dosłownie. Ja z interpretacją miewam problemy, ponieważ zbyt dobra ani w zagadkach ani a archetypach nie jestem. Lubię jednak czasem popatrzeć...

Dziś 3 dzień z 40 i była uczta w postaci 2 krokietów. Jutro już mam zamiar jeść normalnie proteiny plus warzywa. Ważyć się nie będę, bo nie chcę sobie nerwów psuć. Zważę się po dwóch dniach protein czyli w piątek.

18 maja 2014 , Komentarze (7)

Pogoda się poprawia, słońca wprawdzie nie widać za dużo, ale niebo już jest błękitne i deszcz przestał padać. Wstałam późno i po wypiciu kawy zabraliśmy się z Krzyśkiem za naprawę pieca. Udało się i piec działa dobrze. Już nie kopci, a szyba się powoli  czyści. W domu cieplutko, a cichy szept ognia poprawia mi nastrój. To nie wszystka praca na dzisiaj, bo mam zamiar wyjść trochę do ogrodu i zasilić to i owo. Później już będę odpoczywać, bo zleceń tym razem na niedzielę nie wzięłam. 

U mnie trwa trzecia faza diety dukana 2 dzień z 40. Wczoraj miałam ucztę i zjadłam solidny kawał ciasta z rabarbarem, a dziś 10 dkg na wadze mniej. Mój organizm działa jak chce i przestałam go rozumieć, a to źle. Dziś będzie dzień ze skrobią i zjem 3 ziemniaki z koperkiem. Już się nie mogę doczekać. Zobaczymy co będzie z wagą jutro...

17 maja 2014 , Komentarze (8)

Pogoda kiepska, a ja nawet w piecu  napalić nie mogę, bo w rurze dziura jak pięść i komin cały zapchany. Jutro będziemy z Krzyśkiem piec czyścić i nową rurę założymy. A na razie w domu zimno i nieprzyjemnie. Dziś miałam trochę pracy do której się musiałam zmusić, bo nic mi się robić nie chciało. Poszło lepiej i szybciej niż to wyglądało na początku. Później spałam prawie 2 godziny. Teraz już siedzę i czekam na pana męża, który jest w pracy. W międzyczasie czytam. Kusi mnie jakiś film. Spać pewnie pójdę w nocy to jeszcze trochę czasu na przyjemności mi zostało.

Dziś pierwszy dzień stabilizacji z 40. Zjadłam jabłko i kawałek domowego ciasta z rabarbarem. Pieczywa nadal nie jem, a dozwolonego sera po prostu nie miałam. Jutro pewnie przytyję. Ciekawe ile...

16 maja 2014 , Komentarze (12)

Deszcz ciągle pada i jest przejmująco zimno. Do ogródka strach wyjść, ale muszę, bo byłam dziś w mieście i zrobiłam roślinne zakupy. Kupiłam trochę ziół w tym lubczyk i pomidory zwykłe i koktajlowe. Wróciłam do nagrzanego domu, bo Krzysiek napalił w piecu i ogień wesoło huczał za szybą. Dobrze, ponieważ zmarzłam i przemokłam. Teraz siedzę i wygrzewam się, koty mruczą, kawusia pachnie... Dobrze mi jest. Później gdy odsapnę, wyjdę do ogrodu posadzić co trzeba. Przez tą godzinę, dwie nic się roślinom nie stanie. Kupiłam też nawóz i jutro będę musiała wyjść zasilać warzywnik. Czeka mnie też przenoszenie drewna, bo dziś sąsiad wyciął mi trzy jabłonie, które już nie rodziły od dawna i prawie uschły. Została jeszcze jedna, ale ona będzie wycięta jesienią, ponieważ ptaki sobie na niej założyły gniazda. Muszą mieć czas na odchowanie młodych, a jabłonka nie ucieknie. Po południu czeka mnie też trochę pracy, a później będę czytać... 

Lubię książki tej autorki, bo przenoszą mnie w  dawne czasy, dziwnie mi bliskie...

25 dzień diety Dukana i przestałam chudnąć czyli przestój, a myślałam, że na dukanie mi się nie zdarzy. U mnie przestaje trwają bardzo długo, bo po kilka miesięcy. Nie mam cierpliwości tkwić na diecie, gdy organizm odmawia chudnięcia. Od jutra stabilizacja i trzymanie wagi, a po 45 dniach powrót do intensywnego odchudzania. Wtedy organizmu po nabraniu sił i podkręceniu metabolizmu znowu podejmie współpracę i będzie chudnął...I tak po trochu mam zamiar wagę zrzucić... 

15 maja 2014 , Komentarze (15)

Nadal deszcz i ponuro. Od wczoraj palę w piecu, żeby wilgoci w domu nie było. Dziś już jestem w ,,pracy" i działam na wysokich obrotach. Piszę tekst za tekstem i jeszcze trochę mam zamiar napisać. Dziś zdałam sobie sprawę, że jednak jestem leń i nie wykorzystuje wszystkich nadarzających się możliwości zarobku. Tak, tak mogłabym pracować i z 3 godziny dłużej a mnie się nie chcę i część zleceń przepuszczam. Z drugiej strony jednak nie uznaję pogoni za pieniędzmi, bo inne sprawy typu pisanie wierszy czy dzierganie też są dla mnie ważne i też na nie sporo czasu potrzebuję. A medytacje, a Reiki, a życie rodzinne. Życie to przecież nie tylko praca i trzeba znaleźć złoty środek. Zawsze byłam zwolenniczką harmonii we wszelkich dziedzinach życia a wyścig szczurów z harmonią nie ma nic wspólnego...Jakkolwiek to brzmi żyję po swojemu i taką ekscentryczką już pozostanę...

24 dzień diety dukana, waga dziś bez zmian. Jeszcze tylko jutro faza protal, a pojutrze już warzywa. Jeśli przez te dwa dni nic nie schudnę to chyba zrobię stabilizację i za 40 dni wrócę z powrotem do diety...

Menu:kotlet mielony, ryba w panierce, twaróg z tuńczykiem, jajecznica ze świeżymi ziołami.

14 maja 2014 , Komentarze (10)

 Pogoda nieciekawa. Dzień jest jakiś taki szary i pochmurny. Słońce nawet nie próbuje się przecierać. Nie chciało mi się wstać i pracować też mi się nie chce. Może po południu będę bardziej żywa i skłonna do działania. Na razie myślę tylko o ciepłym łóżeczku i wciąż ziewam. Chyba sobie dzisiaj jeszcze zrobię dzień taki trochę wypoczynkowy i za dużo pracy nie wykonam. Powinnam też wyplewić w rzodkiewce i przygotować grządki pod pomidory o ile deszczu nie będzie i też nie wiem czy to zrobię. Wypadałoby też wysiać następną partię kopru i rzodkiew. Ciągnie mnie za to szydełko i może później ulegnę. A może medytacja mnie obudzi?

Przed chwilą kurier przyniósł mi kamienie do ciepłego masażu więc wieczorem będzie masaż. A zakupy w sklepie do decoupage i w sklepie z surowcami do wyrobu kosmetyków czekają. Po kolei jednak...

23 dzień diety dukana. Waga bez zmian.

Menu: jajecznica z piórkami cebuli i świeżymi ziołami, placuszki dukana z sosem pomidorowym, ryba wędzona,twaróg z tuńczykiem i ziołami, ogórek kiszony.

13 maja 2014 , Komentarze (3)

Od rana świeci słońce i tak sobie myślę, że pójdę do ogródka plewić. Może też posadzę fasolę i wysieję szczaw i rzodkiew. Nie wiem tylko kiedy się za to zabiorę, bo coś senna jestem i od rana się snuję, a nie chodzę. Dobrze, że zlecenia nie mam pilnego. W ogrodzie wszystko dobrze rośnie. wczoraj nawet zerwałam pierwszą sałatę i zjadłam mimo fazy protal. Na szczęście mi to nie zaszkodziło i pomimo tego schudłam. Sporo, bo 70 dkg. Dziś odpoczynek. Jeszcze nie wiem co będę robić, ale bez drzemki się pewnie nie obejdzie. Chodzi za mną szal z kwadratów, ale takich jednokolorowych. Oczywiście w stonowanych barwach. Może fioletu, brązu i zieleni. Koniecznie z bordiurą albo z pomponikami. Mam też zaczętą czapkę i zamotkę. A może obejrzę jakiś film?

22 dzień diety, 2 fazy protal.

Menu: kotlet mielony z szynki z otrębami, pasta z tuńczyka z serem białym i ogórkiem kiszonym, omlet z cebulą i koncentratem pomidorowym, ryba w panierce z otrąb z tymiankiem.

12 maja 2014 , Komentarze (8)

Pogoda taka sobie - szaro, pochmurno i ponuro. Deszczu tylko patrzeć, a ja powinnam to i owo zrobić na dworze. Nic z tego jednak chyba nie wyjdzie, bo wcześniej muszę jechać na pocztę. Jak wrócę też nie usiądę w spokoju, gdyż muszę skończyć zlecenia. Pisania będzie trochę, ale już mniej niż wczoraj. Powinnam się na 17 wyrobić i tym samym zacznie mi się weekend, który potrwa do środy rano. Tak to już u mnie jest, że niedzielę mam wtedy, gdy nie mam zleceń. 

Pokończyły mi się kosmetyki i muszę sobie coś znowu zrobić. Nie mam już ani tonika, ani olejku do ciała, a wczoraj zużyłam resztki specyfiku do kąpieli. Powinnam też zamówić bazę do robienia mydeł, bo ostatnie mydło również skończyło się kilka dni temu i teraz używam zwykłego mydła ze sklepu. Nie przepadam za kosmetykami kupowanymi, bo raz, że to chemia, a poza tym często są testowane na zwierzętach co uważam za zbrodnię...

Dziś 21 dzień diety, 1 dzień fazy protal, zwyżka 10 dkg.

Menu: pasta z ryby wędzonej z ogórkiem kiszonym, jajecznica z cebulą, placuszki dukana z tuńczykiem, szynka pieczona.