Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1506051
Komentarzy: 54653
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 26 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 lutego 2014 , Komentarze (10)

Po wczorajszym pechu śladu nie ma. Wszystko idzie dobrze i powolutku chwila za chwilą dzień mija. W domu ciepło na tyle, że po południu wykąpałam Pikusia. Długo z tym zwlekałam i znosiłam niezbyt piękny zapach, ale bałam się, że się przeziębi. Teraz pachnie wanilią z miodem i schnie owinięty w kołdrę. Śpi i tak mu dobrze, że tylko wzdycha. Wiosna się zbliża i w moim wazonie już goszczą bazie, a przed domem mamy kępka przebiśniegów już wychyla się z trawy. Jeszcze kilka dni i zakwitną.
Dziś na obiad była zupa fasolowa z ziemniakami, makaronem i odrobiną boczku, a na kolację będzie ciasto z mandarynkami.  Diety więc dziś nie było, choć staram się dużych porcji nie zjadać. Odchudzanie ostatnimi czasy mi nie wychodzi. Przez ponad 5 miesięcy schudłam tylko 3 kg, a wymęczyłam się na głodowych porcjach, że aż strach. Teraz jem więcej i na szczęście nie tyję na razie. Co będzie dalej nie wiem, ale te minimalne porcje które jadłam do niedawna nie miały chyba nawet 1000 kalorii. Męczyło mnie to niejedzenie i ciągle mi było zimno. Jeśli tak mam jeść non stop przez powiedzmy 6 lat żeby te kilogramy nadmierne zrzucić to ja pasuję...

Teraz zmykam, bo książka czeka, a później napiszę jeszcze kilka tekstów. I niedziela minie...

16 lutego 2014 , Komentarze (8)

Dzień niezbyt udany od samego rana. Po pierwsze spadł mi spory płat farby z sufitu w kuchni i to prosto na głowę. Po drugie spaliłam rybę, która miała być na obiad w dodatku razem z patelnią. Cała kuchnia była w dymie. Obiad skończył Krzysiek i zjadłam zamiast ryby panierowanej z ziołami paluszki rybne. Dobre i to. Po południu popracowałam trochę i tu mi już wszystko poszło bardzo dobrze. Napisałam 9 tekstów i to dłuższych. Założyłam też stronę internetową z Portfolio. Strona jest darmowa i nie jestem pewna czy w ogóle ktoś na nią trafi. Myślę wprawdzie o stronie płatnej, ale bez pozycjonowania, które kosztuje sporo i tak taka strona zbyt pewna nie jest. Założyłam też bloga z ofertą. Zobaczymy...
Po południu dałam plamę, bo zniszczyłam przypadkowo kod PIN do obsługi konta internetowego przez telefon. No i problem, bo musiałam prosić o następną autoryzację i teraz nic przez internet załatwić nie mogę. Dobrze, że ten dzień powoli się kończy...

14 lutego 2014 , Komentarze (7)

Wstałam przed 10 i od razu zaczął mi się młyn i natłok zajęć, bo trzeba było zabrać się za dwa zlecenia. Teksty były proste do napisania, krótkie no i tylko 4, ale za to na już. Chyba będę musiała jednak nauczyć się wcześniej wstawać ze względu na to, że więcej zleceń można złapać raczej rano. Uwinęłam się szybciutko i już po 13,30  układałam się na ramieniu pana i władcy na krótką drzemkę. Mój pan uraczył mnie z okazji święta ciastem. Był sernik i jeszcze jakieś inne, nieznane mi ciasto z kremem, ale lekkim typu bitej śmietany. Ciasto oczywiście zjadłam. A po południu ma przygotować deser, który też zjem. Tyć przestałam. Ważę teraz więcej o kilogram i wagę trzymam. O odchudzaniu nie myślę. Może dopiero po świętach przejdę na dukana.

A po południu ugotuję obiad- kapustę ze śmietaną i ziemniaki i trochę popracuję, choć teksty gotowe te z zapasów raczej kiepsko się sprzedają. Zobaczymy. Mam też oczywiście ochotę na medytację. No i pewnie poczytam trochę albo posłucham muzyki. W zasadzie jest na tyle ciepło w pracowni, że mogłabym namalować, któryś z tych obrazów co za mną chodzą...Może...

Wieczorem mam dwa zabiegi w tym jeden dla pani Anni, a drugi dla suni po wylewie...

13 lutego 2014 , Komentarze (3)

Dzisiejszy dzień był spokojny także w pracy. Napisałam kilka postów i komentarzy oraz dwa artykuły w tym jeden na temat zimowych opon. Temat na czasie, ale nie specjalnie mi znany ani interesujący. Przejrzałam serwisy w poszukiwaniu nowych zleceń i odpoczywam śledząc co jakiś czas skrzynkę czy coś nowego nie wpadło. Na razie pustki i cisza z zamówieniami. Po południu nawet chwilkę pospałam. A teraz po trzeciej słabiej kawie zamierzam zabrać się za pisanie tekstów, żeby je wystawić do sprzedaży. Może z pięć napiszę albo i mniej, bo nadal jestem senna. Z pisaniem muszę się uwinąć, ponieważ późnym wieczorem mam zabieg Reiki dla kobiety z problemami nerwowymi. Reiki wysyłam na odległość już trzeci dzień i jest lekka poprawa- śpi już lepiej i przestała płakać. Jest też mniej drażliwa i bardziej wyciszona. Zobaczymy co dalej. Pani Ania męczy się już drugi rok odkąd zaczęły jej się problemy z miesiączkowaniem. To wina hormonów i wieku, a ona należy do tych kobiet, które ciężko klimakterium przechodzą...

Dietę trzymam tak sobie, bo niby jem mało, ale grzeszki mi się zdarzyły czyli kawałek bułki z dżemem domowym na cukrze i trochę za dużo zupy z soi. Zupa była niby chuda, bo tylko z 10 dkg boczku do niej włożyłam, ale zjadłam więcej niż szklankę. Za to na kolacje była tylko surówka z czerwonej kiszonej kapusty. Nie ruszyłam też owoców z kompotu choć miałam na nie ochotę.

12 lutego 2014 , Komentarze (20)

Jeszcze wczoraj czekałam na wiosnę i podziwiałam bazie w wazonie u mamy, a dziś śnieg padał i to solidnie. Poleżał trochę  i stopniał, ale marzenia o szybkiej wiośnie rozwiały się jak dym. Na szczęście wczoraj kupiłam węgiel to i zima mi nie straszna. W domu cieplutko, ale dopiero po południu. Rano odcierpieć swoje muszę. Coś wyjątkowo zimno jest w mieszkaniu w tym roku. To chyba przez ten tynk, który spadł ze ściany i leży w barwinku. Nie zdążyłam naprawić i mam teraz. Powoli planuję remonty, ale co zrealizuję tylko,,góra" wie. Chciałabym zrobić remont rynny i ocieplenie jednej lub dwóch ścian. No i łazienkę. Łazienkę chcę otynkować od nowa, wstawić nową wannę i umywalkę i pomalować. Żadnych kafli nie zrobię, bo nie będzie miał kto tego pucować. Marzę o drewnie w części z toaletą, ale w tym roku raczej nie uda mi się tego zrealizować, bo chcę też kupić meble do sypialni. Czy się uda? Oby...

Dostałam następne zlecenie z tym, że do realizacji w ciągu 7 dniu. Nie muszę się więc spieszyć, bo czasu jest dużo. Zlecenie jest ciekawe i trochę głową muszę ruszyć by wszystko zrobić jak należy. Lubię pracować głową. Za to fizycznie wręcz nie znoszę. Teraz pracuję prawie na leżąco, bo siedzę z nogami na kanapie, wsparta na mięciutkiej podusi z laptopem na kolanach i jest dobrze. Zawsze byłam wygodna i taka już pozostanę...




11 lutego 2014 , Komentarze (8)

Dzień zaczęłam dzisiaj wcześnie jak na mnie, bo o 10 i teraz oczy mi się zamykają. W tej chwili nie mogę jednak pozwolić sobie na drzemkę, gdyż na chwilę ma być transmisja z łyżwiarstwem figurowym, które uwielbiam. A później może już będę miała zlecenie na pisanie komentarzy i postów na forach. Powinnam też napisać parę krótkich artykułów na portale,  a szczególnie na jeden na którym jestem nowa i dlatego nie mam jeszcze dostępu do zleceń. Muszę pracę pogonić czyli szybko napisać 130 artykułów, bo na tym portalu sporo zleceń jest. Chcę też jeszcze dziś wstawić wiersz, który przed chwilą napisałam i konkursowe haiku na portale i blog. Pracy zaplanowałam sporo, tak że popołudnie i wieczór będą aktywne.

Dietę raczej trzymam, bo jem mało i tylko to co za wiele kalorii nie ma. Unikam chleba, słodyczy i ciast. Nie ważę się, żeby się nie denerwować. 

Czekam na wiosnę w dobrym nastroju i z uśmiechem...

11 lutego 2014 , Komentarze (8)

Dziś do południa pracowałam intensywnie. Pisałam teksty, a później grzebałam w komputerze, bo mi przeglądarka gogle przestała działać. Nic nie pomagało, ani zgranie nowej ani czyszczenie z wirusów. Dopiero po 2 godzinach doszłam, że coś  mi  dziś wlazło na komputer i blokowało przeglądarkę, a antywirusy tego nie wykrywały. To coś to było kilka programów i dopiero po ich skasowaniu wszystko wróciło do normy. Mam nadzieję , że ślad po tym draństwie nie został. Swoją drogą nie mam pojęcia jak to coś się dostało, bo nic dziś z internetu nie zgrywałam. No i zagadka.
Po południu i wieczorem trochę medytowałam, trochę słuchałam muzyki i trochę czytałam. No i czyhałam na nowe zlecenia. Na jednym z portali powinno pójść z tym łatwiej, bo wskoczyłam do polecanych wykonawców z bardzo dobrą opinią. Może więcej zleceń przez to dostanę. Staram się o 6 a ile dostanę czas pokarze. Oby więcej, bo pieniądze by mi się przydały na akcję odrobaczania stada, która mnie czeka w marcu. Przeprowadzę wprawdzie i tak, ale gdyby pieniądze dodatkowe wpadły to może bym kupiła jakieś książki, a tak nic z tego. Koty ważniejsze...


9 lutego 2014 , Komentarze (11)

Od wczoraj wieczorem nie miałam chwili wolnej, ponieważ podjęłam się zlecenia takiego na już. Napisałam 50 postów reklamowych na forach i odesłałam do zleceniodawcy, a teraz  czekam na pieniążki. Jutro mam jeszcze napisać tekst na 1000 znaków o antenach satelitarnych i jestem w zasadzie wolna. W zasadzie, bo trzeba pisać inne teksty z tym, że już nie w takim szaleńczym pośpiechu. Te inne teksty idą do poczekalni, bo zamówień na nie nie mam, ale liczę, że będą. Jutro odpocznę. To tyle o pracy.
 
Teraz już od godziny odpoczywam i relaksuję się z dwoma kotami na kolanach. Koty mruczą, w domu błoga cisza i spokój. Nawet telewizor zgaszony, bo Krzysiek czyta. Raj.
Upiekłam bułki z rozmarynem i tymiankiem. Tak pachniały, że się na jedną skusiłam. Wyrzutów sumienia nie mam i z premedytacją postanowiłam od czasu do czasu coś dobrego zjeść. Dość tych wyrzeczeń i terroru przez tyle miesięcy i jeszcze, żeby efekty były a tu marne 3 kg mniej. Chyba tylko dieta dukana mnie uratuje...

A na koniec moje haiku, które zajęło I miejsce w konkursie na blogu...http://eddie-ad.blogspot.com/

mróz o poranku
kot wącha białe kwiaty
na szybie

8 lutego 2014 , Komentarze (8)

Dobrze mi tak byłam wczoraj w kiepskim nastroju, bo tyję mimo diety, to los mi jeszcze dołożył zmartwień w postaci zepsutego grzejnika w sypialni. Musiałam zabrać grzejnik z pracowni i teraz nawet sobie humoru poprawić nie mogę malowaniem. Grzejnik w sypialni musi zostać, bo od kilku dni jest na tyle ciepło, że przestałam palić w pieco-kuchni i teraz tylko grzejnik podnosi temperaturę. A na malowanie mam szaloną ochotę. Chodzi za mną obraz z serii witrażowej i pewnie jeszcze pochodzi jakiś czas. Mam też pomysły na następne. Byle do wiosny...

Zarabianie przez internet mi idzie całkiem, całkiem. Na razie to drobne kwoty, ale mam z tego sporą frajdę. Mam zamiar się tym zająć na jakiś czas, bo tak sobie myślę, że z czasem zleceń będę miała więcej i dochody wzrosną. A w tej chwili się uczę pisania tekstów na zlecenie z dziedziny motoryzacji np. czy bankowości. Dziedzin mi zupełnie obcych i według mnie takich nieciekawych i nudnych, że aż strach...

O diecie mogę tylko napisać, że przytyłam następne 0,5 kg tym razem po 2 małych dodatkowych ziemniakach/3 łącznie/. Komentować nie będę, bo nic nie rozumiem...

7 lutego 2014 , Komentarze (8)

Dziś wstałam o 9, bo czekałam na decyzję w sprawie pracy, ale jeszcze się nie doczekałam. Byłam za to na poczcie z partią krzyżówek. Byłam też na plotkach u mamy. Podwórko u mnie całe w wodzie i błocie. Aby przejść do domku mamy musiałam brodzić po kostki i całe skarpety zamoczyłam, że o papuciach nie wspomnę. Czuć już powolutku wiosnę. Słyszałam kosy, a u mamy są już w wazonie bazie. Lichutkie takie i marniutkie, ale są. Skąd je wzięła nie mam pojęcia. Szukałam przebiśniegów i znalazłam ledwie  zielone czubki. Za kilka dni będą już pewnie bardziej widoczne. Szybko ta zima zleciała w tym roku. Szybko. Teraz siedzę z kawą i buszuję po Vitalii, a później biorę się za nowe zadania w pracy. Wieczorem chcę poczytać, zrobić Reiki tym razem dla siebie z intencja uzdrowienia ran duszy. Mam też zamiar zafundować sobie medytację.

Diety nie trzymam tzn. jem mało, ale godzin posiłków nie przestrzegam. Przestałam już myśleć o schudnięciu i teraz już tylko myślę, żeby nie przytyć więcej. Klooops na całej linii i porażka. Nie lubię przegrywać, ale chyba tym razem mój organizm mnie zdradził i wygrał...