Jutro ruszam z dietą dukana. Chcę zrzucić 10-15 kg. Kto się przyłączy? Założyłam też grupę mobilizacja...
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 1577161 |
Komentarzy: | 56079 |
Założony: | 12 kwietnia 2011 |
Ostatni wpis: | 31 stycznia 2025 |
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
Jutro ruszam z dietą dukana. Chcę zrzucić 10-15 kg. Kto się przyłączy? Założyłam też grupę mobilizacja...
Święta na półmetku. Odpoczywam, sporo śpię i leniuchuję. Marzę też o Syberii, bo od wczoraj znowu mnie wzięło po obejrzeniu filmu. Syberia, a zwłaszcza tajga fascynowała od zawsze. Kiedyś nawet chciałam wybrać się w podróż koleją transsyberyjska w obie strony. Z marzeń nic nie wyszło. Podobnie jak z tych, żeby wyjechać na Syberię i pomieszkać tam trochę, choć kilka miesięcy. Oczywiście w tajdze, a nie w mieście. Tam jest tak pięknie - lasy, pustkowia, zwierzęta i do miasta daleko. Jedynie komary i mrozy 50 stopniowe trochę mnie zniechęcają, ale można przywyknąć jak sądzę. Na pewno łatwiej niż do upałów gdzieś na plaży w tropikach. Myślę, że życie na Syberii musi być dobre i szczęśliwe, zgodne z cyklem natury i bez blichtru. W Polsce nie ma takich miejsc, gdzie życie jest proste. Kiedyś takie było w Bieszczadach, ale w tej chwili Bieszczady zrobiły się jak dla mnie zbyt luksusowe - te szybkie samochody i kolorowe domy i kostka na podjazdach. Te tłumy turystów...Już nie mam gdzie uciec nawet w wyobraźni. Pozostała tylko Syberia...
Święta jak na razie płyną mi spokojnie. Czas spędzam na oglądaniu filmów, bo wykupiłam sobie konto VIP na zalukaj. Oglądałam Wikingów i Grę o tron. Filmy są dość ,,krwawe" ale sporo się w nich dzieje, a ja widocznie emocji potrzebowałam. Zrobiłam też czapkę. Mieliśmy jechać do brata Krzyśka na kilka godzin, ale przyjechali niespodziewanie do nich goście i to z małym dzieckiem czyli jak dla mnie za dużo ,,atrakcji"na raz. Tym bardziej, że chłopczyk jest bardzo ruchliwy, rozgadany, kapryśny i po prostu męczący. Nie dla mnie to. Wolę spokojne święta w domu, ciszę i swoją kanapę. Krzysiek się oczywiście wściekł, że nie chciałam jechać i poszedł na spacer, żeby awantury w domu nie było.
Z jedzeniem staram się uważać i nie pochłaniam za dużo, bo nie mam zamiaru znowu przytyć.
Pogoda się stopniowo poprawia choć nadal jest raczej chłodno. Na razie wszystko w ogródku jest takie jak trzeba, ale mróz ma być jeszcze dziś w nocy. Później ma być kilka dni ciepłych, lecz deszczowych.
Na święta w tym roku mam nie posprzątane, a raczej posprzątane po łebkach. Dziś zabieram się za przygotowywanie jedzenia czyli za śledzie. Mają być śledzie w zalewie olejowo - octowej z ziołami. Jutro będę piec ciasta. W tym roku będzie sernik i babka. W sobotę piekę mięsa - klops rzymski, schab pieczony i jajka w schabie. Będzie też sałatka z jajek i barszcz biały. I to wszystko. Ma być skromnie w tym roku, bo już 100 kg przekroczyłam i więcej nabrać nie zamierzam. Po świętach już od środy przechodzę na dietę Dukana. Chcę zrzucić w tym roku około 15 kg. Muszę, bo jeszcze tyle nie ważyłam i mam problem z chodzeniem.
Po południu będę robić koleją czapkę. Włóczkę mam zieloną i jeszcze dokupiłam beżowej. Ładnie do siebie pasują.
Deszczu dziś nie widać, ale nadal jest bardzo zimno tak że palę popołudniami w piecu. Na dwór wyjść się nie chce. Jest szaro i jakoś tak nieprzyjemnie. Wczoraj miałam jechać do centrum ogrodniczego po kwiatki, ale zrezygnowałam. Dziś też siedzę w domu. W ogrodzie byłam tylko parę minut, żeby wsadzić czosnek, Kupiłam ten polski fioletowy, bo jest ponoć zdrowszy. Dziś mam sporo pracy typu pisania, gdyż dostałam kilka zleceń, a chcę się z nimi wyrobić do soboty. Jutro mam wyjazd do centrum na zakupy typu mięsa. Wymigać się nie da. Wczoraj skończyłam poduszkę i namalowałam obraz...Na dziś jeszcze planów nie mam...
Ostatnie haiku
wiśnia przy furtce
wyjmuję z twoich włosów
płatek za płatkiem
łąka za domem
w słońcu przy kępie brzóz
mlecz koło mlecza
krzyż przy drodze
kolejna kropla deszczu
na tulipanie
Menu: kotlet mielony z ziemniakami i mizerią, rogalik z masłem, jabłko, mandarynka, placuszki dukana...
Nadal pada, ale jest bardzo zimno i ponuro. Za to rośliny są wdzięczne za wilgoć i wszystko kiełkuje w ekspresowym tempie. Wzeszła mi rzodkiewka i zioła. Pojawił się też już koper. Obawiam się tylko przygruntowych przymrozków tak, że od wczoraj sadzonki przykrywam folią i doniczkami. Dziś mam zamiar zrobić kapturki z butelek plastikowych. Podziałam też coś w domu. Trzeba by zmienić pościel kotów i Pikusia, bo wczoraj nie zdążyłam. No a poza tym dzień będzie raczej spokojny i pełen przyjemnych zajęć jak np. kończenie poduszki, a w zasadzie to zszywanie. Może też namaluję jakiś obraz i skończę serduszka oklejone serwetkami o wzorze różanym. Chodzi też za mną następna czapka tym razem z zielonej włóczki, może z granatowymi akcentami. Włóczkę mam...
Menu: jabłko, jogurt, sos pieczarkowy z ziemniakami, mandarynka, 2 kromki chleba w tym jedna z wędliną a druga ze świeżym ogórkiem, czereśnie z kompotu...
Deszcz...Pada od rana i nie ma zamiaru przestać. Do tego jest zimno i wietrznie. Brr. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że deszcz jest potrzebny, bo strasznie sucho było w ogródkach, ale z drugiej strony przez niego nie zrobię dziś rabaty. Na dodatek musiałam dziś być na poczcie i zmarzłam na sopel. Teraz już siedzę w domu w cieple i planuję co bym mogła w domu zdziałać. Tak sobie myślę, że trzeba by zmienić pościel i poprać firanki. Trzeba by też zmienić pościel kotom i Pikusiowi. No i zaraz zabieram się za obiad czyli za sos koperkowy i kotlety z jaj. A wieczorem ma być sałatka śledziwo- warzywna.
Jutro mam jechać do centrum po kwiatki. Mam też zamiar wstąpić do fryzjera. może uda się w końcu te włosy podciąć...
Przed chwilą wstałam i właśnie piję poranną kawę. Pogoda mnie rozczarowała. Jest pochmurno i ponuro. Deszczu tylko patrzeć. Jest też dosyć chłodno, no ale to w sumie dopiero początek kwietnia. Niby tak miało być, ale miałam jednak nadzieję na słońce, bo wczoraj w nocy były na niebie gwiazdy. Deszcz jest bardzo potrzebny, ponieważ w ogródku sucho, a mnie zaczyna kiełkować rzodkiewka. No cóż jeśli zacznie padać z ogniska planowanego na dziś nic nie wyjdzie i kiełbasa będzie upieczona w piecyku zamiast na patykach. Miałam też siać słonecznik i przesadzać maliny. Nie lubię zmieniać planów, ale cóż...
Wczoraj napisałam wiersz...
Rytmy wiosny
są dni gdy odpoczywam
ukołysana wiatrem
tuląc w sercu
miękkie kształty natury
marzę
chłonąc śpiew ptaków
chwalących łąki
wybuchające zielenią
i ciepło słońca pieszczącego lasy
są dni gdy śledzę
deszcz obmywający tulipany
i mgłę pełzającą po polach
są chwile gdy oddycham
wonią wzrastania i pełni
wiosna
Dziś napiszę haiku...
Menu: jogurt, jabłko, mandarynka, ziemniaki z kalafiorem, pieczona kiełbasa, budyń waniliowy z sokiem. Ważę już 100 kg. Zgroza...
Wczoraj do fryzjera nawet nie zajrzałam, bo udało mi się kupić urocze wiejskie szpilki czyli gumiaki i pieniędzy mi zabrakło. Kupiłam też irysy, liliowce i kwitnące niezapominajki. Po południu działałam w ogrodzie, a później zrobiłam kolejną czapkę. Czapka mi się podoba, bo jest robiona prostym wzorem i w nieco zgrzebnym stylu. Bardzo lubię robić czapki i poduszki. Trochę ich już w życiu narobiłam i za każdym razem mam frajdę.
Dziś mam sporo pracy, bo dalsze działania w ogrodzie w tym sianie ziół, wsadzanie reszty dymki i robienie praktycznie od nowa rabaty kwiatowej w ogrodzie od strony ulicy. Rabata strasznie zarosła w tym perzem. Chwasty wieloletnie usunie mi pani Ania, która już u mnie ciężkie prace w ogrodzie wykonywała jak Krzysiek nie miał czasu. Reszta będzie należała do mnie. Mam też pracę typu pisania, ponieważ wzięłam 3 zlecenia na weekend.
Później będę kończyć poduszkę...
Menu: bułka z wędliną, kotlet mielony z ziemniakami i mizerią, jogurt, mandarynka...