Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1507100
Komentarzy: 54660
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 26 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 czerwca 2023 , Komentarze (17)

Tydzień był pracowity, a dziś szkoła. Co prawda zajęcia niezbyt interesujące dla mnie ale wezmę w nich udział. Jutro też. Przez te dwa dni chcę trochę odpocząć. Nie wiem czy dziś wyjdę na dwór do pracy. Moze tylko podleję roslinki, które wczoraj wsadziłam. Zobaczymy czy mi sie będzie chciało. Krzysiek pracuje po południu. Ja będę pracować tylko na portalu z wróżbami. Poza tym będzie czytanie i malowanie. 

Ta rutyna ostanio mnie trochę męczy. Czekam na Sebastiana. Oderwę się trochę. Zawsze to coś innego... Z tego innego to mam tez ochotę na dzierganie... Moze szydełko. Potrzebuję troche luzu...Teraz czuję się przytłoczona obowiązkami.  Nie powinno być raczej wszystko na czas według grafiku. zawsze wszystko na czas. Z drugiej strony ja juz chyba tak nie potrafię. Luz, bez grafiku kiedy ja tak miałam? Chyba juz wieki temu... Zapomniałam jak to jest... Te ramy, wymagania które sobie narzucam daja mi poczucie ładu. To kontrola, której potrzebuję, świadomość ze żyję normalnie, że coś robię, że realizuję plany. Mam z tego satysfakcję, że moję życie ma jakiś cel. Nie potrafię puścić wszystkiego na żywioł. Taką już mam naturę. Zwykle lubię mieć uporzadkowane życie. Pewnie dla niektórych moje życie jest bardzo nudne. Trudno. Nie z wszystkimi mi po drodze i na szczęście nie muszę sobie tym zawracać głowy. Na razie spróbuję przełamac rutynę. Plan to wprowadzić zmianę w codzienne życie. Moze więcej malowania? Codziennie. Może malowanie na dworze? Terning uważności bardziej regularny. Do tego moze zacznę bardziej celebrować codzienność. Może czasem chwila przy świecach albo przy komnku do aromatoterapii. Może częściej seans w łazience przy świecach. Może częściej wyjdę na dwór posiedzieć, a nie tylko do pracy. Miałam iść do lasu ale boję się dzików. Coś wymyślę i czas musi się znaleźć...

Dieta niby jeszcze trwa ale juz są odstępstwa. Zamiast dwóch koktajli jest jeden plus inne jedzenie. Niby mało ale tu wpadnie lód albo ciastka, a czasem kalorii 800 zamiast 600. No i nie chudnę. WAga oscyluje w okolicy 84 kg, a miała dojśc do 83. Zostaly jeszcze 2 tygodnie. No zobaczymy. Obym tylko do nadwagi w tym roku zeszła. Dziś jajecznica z brokułem, kotlety z marchwi i pieczarek oraz koktjl Her balife. POwinny byc 2 koktajle...

Po niedzieli zaczyna mi sie remont. Będzie wstawianie drzwi i naprawa dachu od komórki z węglem. Na więcej prac na razie braknie pieniedzy, a pożyczki nie chce i z banku zapasu nie ruszę.

16 czerwca 2023 , Komentarze (6)

Ostatni dzień intensywnej pracy w tym tygodniu. W przyszłym też w pracy dodatkowej będę 4 dni. Radzę sobie i jak na razie uwag do mojej pracy nie ma. Zarobki kiepskie, bo wczoraj przez 20 minut na portalu z wróżbami zarobiłam tyle co przez 3 godziny jako ankieterka. Trudno. Płacą ile płacą, a ja i tak nie zrezygnuję. Gdy szukałam pracy to i w rachubie i kadrach proponowali taką stawkę. Tak, ze to teraz nic niezwykłego. Ja się cieszę, że taką pracę mam. Praca na kanapie z kotem na kolanach ma swoje zalety. Obym tylko strat nie miała w mojej głównej pracy.

 Wydaje mi się, że ja mam nawyk życia w przewlekłym lekkim stresie. Ciągle jestem w pogotowiu i  myślach jestem czujna,  gdzieś gnam, planuję, odkładam na później. Wyciszam się rzadko. To nie jest potrzebne. Ten pośpiech i to pogotowie. Ja mam teraz spokojne życie i powinnam sobie pozwolić na relaks. Teraz pracuję więcej ale to też stabilizacja, bo praca spokojna jak dla mnie. Przydałby mi sie dystans do wielu spraw. Nikt mnie nie goni i nikt mi nie zagraża.

Cwiczę jogę kilka lat codziennie i nadal mam sztywne ciało. Tu ciągnie, tam kłuje. Podejrzewam, ze to wiek i nigdy się juz tego nie pozbędę. To nie tylko stawy. Trzeba będzie te niedogodności znosić. Myślę, ze gdybym nie ćwiczyła byłoby gorzej. Inna sprawa, ze ja wybieram asany gółwnie na kręgosłup i wyciszające, niwelujące stresy. Gdy trafiają się inne to nic dziwnego, że ciało sie buntuje.

Rośliny w moim ogródku przed domem sie rozrastają i robi się ciasno. Klematisy np. nie mają miejsca. Mam dwa biały i fioletowy w formie dzwonków. Trzeba by tez przesadzić jeden bez, bo rośnie szybko i wkrótce zacieni mi winorośl. Nic już więcej tam nie wcisnę. Zastanawiam się czemu na rabacie na podwórku jest tyle luzu. Chyba sumak roślinom nie służy. Chociaż nie wszystkim, bo np. czosnek niedźwiedzi mi buja, a ponoć jest kapryśny.

Kupiłam kilka roślin na skalniaki. Posadzę na ulicy. Jeszcze coś kupię ale moze w przyszłym miesiacu dopiero. Barwinki przed domem nie zniosły słońca i sie prawie wszystkie zniszczyły. Muszę w tym miejscu posadzic co innego.

15 czerwca 2023 , Komentarze (7)

Dziś Krzysiek jest w domu po południu i spróbuję go namówić do zrobienia rabaty. Rosliny na niej rosną ale trzeba ja obłozyć kamieniami. Mam troche kamieni i trochę kostek brukowych. Praca za długo nie potrwa, bo ja dziś pracuję i o 16 muszę juz siedzieć przed komputerem. Lepiej się czuję gdy mam dodatkową pracę. Zarabiam tyle co Krzysiek albo i trochę więcej i juz nie czuję sie jak pasożyt. Ja w całym swoim życiu byłam tylko kilka lat na utrzymaniu męża. Może 3. Czułam się jak pasozyt właśnie. Mąż dał mi to odczuć. To był czas gdy urodziłam Adriana, był kryzys i pracy nie było. SZybko zaczęłam układać krzyżówki i robić horoskopy, a z mężem sie rozeszłam. Teraz bez pracy dodatkowej miałam na utrzymanie siebie i zwierzat ale niekoniecznie juz na opał i remonty. Teraz jestem całkowicie niezależna i to mnie napedza. Nie uznaję zależności od mężczyzn.

Wczoraj Krzysiek był po południu w pracy, a ja sobie zrobiłam seans w wannie. Była pachnąca sól. Były świece i olejki. Nie powiem, żebym sie po tym czuła bardziej atrakcyjna ale na pewno wypoczęta. Tak to był dobry relaks i powinnam go sobie serwować częściej. Teraz już bez wyrzutów sumienia, bo więcej pracuję.

Dieta tak sobie. WAga na poczatku spadała regularnie i szybko ale ostatnio odpuściłam i spada wolniej. Nie wiem czy do końca VI do 83 kg spadnie tym bardziej, ze już puchnę od ciepła. Na koniec VI zdecydowanie koniec tego etapu diety. Wrócę we wrześniu. Herb life mam dwa niecałe koktajle i chyba mi wystarczy tyle. Na lipiec kupię kolejny, bo chcę go pić na jeden posiłek. Nie do węglowodanów nie wrócę. Chodzi mi o pieczywo. Muszę wagę utrzymać do IX, a wtedy kolejna faza ostrej diety. Znowu atak na 4-6 kg. W tym roku musi być nadwaga. 

Mam kilka róż w donicach. Jedna donica stała z boku i Krzysiek jej nie podlewał. Róża przyschła, a juz była gotowa do kwitniecia. To żółta niezawodą róża, obficie kwitnąca. Bardzo mi jej żal, a na Krzyśka sie wściekłam, bo jak zwykle nie myśli. Różę poobcinałam i mam nadzieję, ze jeszcze jest do odratowania.

Moje koty znowu maja świerzbowca usznego. Te same choć nie wszystkie. Tym razem ma Kajtek jak zwykle i Rozi. Doszedł Mruczek. Oczywiście leczę Oridermylem. To najskuteczniejszy lek i szybko po nim jest poprawa. Jednak po kilku miesiacach wznowa. Nie u wszystkich.

Kupiłam książkę o leczeniu traumy. To nie ostatnia z tego tematu. Czas uleczyć traumę związaną z Adrianem. On zachowywał sie czasem okropnie, jak kompletana patologia. Wiem, ze to było pod wpływem alkoholu i narkotyków, staram się wybaczyć. Nie będę pisać co mi zrobił, bo chodzi o jego dobre imie. POwiedziałam psychologowi i trzeba to uleczyć, bo niestety to zostało zamiecione pod dywan. Usiłowałam być twarda, silna ale nadal czasem snia mi sie koszmary i brak mi poczucia bezpieczeństwa. Moze książki i terapia pomogą. Myślę też o konsultacji z psychiatrą. 

Pies nie jest chrupek z miski ale ze stołu je:(

14 czerwca 2023 , Komentarze (10)

ZAuważyłam, ze z trudem przełączam sie z trybu pracy na tryb odpoczynku. Właściwie to z trudem to złe określenie, bo nie zawsze mi się udaje przełaczyć. Gdy medytuję przed pracą to nieraz taka podniecona idę spać i usnąć nie mogę. Wycisza mnie też joga i Reiki ale gdy przed pracą juz wszystko zrobię o relaks trudno. Ta mobilizacja przed snem to samo zło. Sen później jest niespokojny i nie bardzo przynosi odpoczynek. Co do Reiki to teraz robię dwa zabiegi. Jeden na dodanie energii moim starszym kotom/zbiorczy/i drugi na pracę, zeby było z nia wszystko w porzadku. Reiki można robić nie tylko dla zdrowia ale i z intencją. To cudowna energia i choć Mistrzem Reiki jestem już dość długo, nadal mnie zadziwia.

DZiś nie pracuję dodatkowo. Będzie tylko do zrobienia horoskop i moze wejdę na portal na jakieś 3-4 godziny. Moze sie chetni na wrózby trafią. Koło domu jest plewienie. Jeszcze trochę zostało. Robi sie trudno. POwinnam wycinać gałęzie w ogródku mamy ale nie wiem czy pozwoli. Dziś muszę popracować na dworze dłużej o ile nie będzie burzy. Wczoraj i przedwczoraj zrobiłam do końca porzadek przed domem. Wszystko wyplewione i poprzycinane. Krzysiek trawę i gałęzie, chmiel i winobluszcz wyniósł. Nie jest jak spod igły, bo to ogród wiejski choć troche żwirku. Dzisiaj bym bardzo chciała choc tylko ostatni kawałek wykosić. Miałam też plewić w skrzyniach.

Dziś chcę posiedzieć dłużej na dworze jeśli pogoda pozwoli. Ostatnio przyglądałam sie trawie. U mnie teraz nie jest koszona i wyrosła na jakiś metr w niektórych miejscach. Niezbyt mi to odpowiada ale za to mam szansę zobaczyć jak kwitnie. Wypuściła teraz takie długie pędy z nasionami. To urocze parasole i wiechy. Wygląd ich jest rózny, bo i trawa nie tylko w jednym gatunku rośnie. Zakwitła tez pokrzywa i też jej kwiaty widzę pierwszy raz od bardzo dawna. Kiedyś takie widoki były na wsi. Teraz to juz przeszłość u mnie, bo trawa zwykle koszona na wysokość 10 cm. U innych też. Ostatnio czytałam, ze koszenie trawy jest szkodliwe dla ekosystemu. Czytałam tez że nisko strzyzone trawniki stają się niemodne. Nigdy ich nie lubiłam, bo podobały mi sie łąki kwietne aLe trawa na metr to przesada.

Wczoraj gdy siedziałam na podwórku przyleciały dwie sroki do poidła. Są piekne ale nie przepadam za nimi. Chyba jestem przesądna, a kiedyś sie mówiło, ze sroka to złodziej. Cyganie ich nie lubili i gdy usłyszeli srokę zwijali tabor i przenosili sie w inne miejsce.

13 czerwca 2023 , Komentarze (6)

Nie potrafię nic nie robić. Muszę działać, bo piekielnie się nudzę. To musi być albo praca albo pasje czy choćby czytanie ale nicnierobienie to nie ja. Jedyne nicnierobienie jest możliwe na dworze. Słucham wtedy i obserwuję przyrodę. Jest ok...

Mikuś zjadł Krzyśkowi 4 pary papuci. Ja mam kroksy tylko tanie i moje sa jeszcze we względnym stanie. Sebastian przywiózł mi 2 pary i jedne pozyczyłam Krzyśkowi. Mikuś zjadł od razu. Teraz te drugie nadgryzione chcę oddać kRzyśkowi a sobie chcę kupić nowe. Nie wiem czemu Mikuś moich butów prawie nie rusza, a Krzyśka buty gryzie. Krzysiek gdy się kładzie chowa je pod poduszką, a Mikuś próbuje sie do nich dostać żeby pogryżć.

Skrócony kurs mindfulness już prawie skończyłam. Teraz kupuję książki z tej tematyki. Kupiłam na razie trzy ale jeszcze kupię, bo temat chce zgłębić dokładnie. Moze mi sie uda egzamin zdać. Tu nie tylko o egzamin chodzi. Chcę te zasady wprowadzić w życie. Chcę zaczepić się w teraźniejszości. Nie chcę by umysł bładził bez potrzeby wtedy gdy sie na to nie nastawiam. Chcę mieć trzeźwy umysł. Chcę być przytomna. Chcę mieć kontrolę. To dla mnie ważne.

Piszę pracę o stresie i niektórych metodach jego usuwania. Naturalnych metodach. Chcę wspomnieć o aromatoterapii, ziołach, homeopatii. Moze muzykoterapii, jodze, medytacjach, mindfulness, litoterapii. To 8 praca. Zostaną dwie i nie bardzo mam pomysł o czym by tu pisać. Coś trzeba będzie wymyślić. Moze arteterapia? Jeszcze niedawno chciałam zrobić kurs arteterapii i nadal chcę tylko czasu brak.

Planuję już wystrój pokoju po Adrianie. Dywan wybrałam. Jest w kolorach brązu. To kwiaty i liście. Będą meble w kolorze drewna i chyba bieli. Zasłony mam bordowe i nowych nie kupie. Nie wiem na jaki kolor pomalować podłogę. Sciany chcę mieć białe. Wystrój ma przypominać lata 80-90 ubiegłego wieku i rzeczy pasujace musze kupić. Regały białe o których myslę będą pasować. Muszę ich kupić kilka, bo pokój ma byc biblioteką. Problem moze być z kanapą. Chciałabym wersalkę ale jakąś na stary styl. Lampę mam z tym, że nie wiem czy Sebastian ja naprawi.

Ostatni obraz. Tu kolory nieco zmienione, bo zdjęcie robione z lampą wieczorem. Następny kutry rybackie...

12 czerwca 2023 , Komentarze (6)


Dziś wstałam wcześnie. Ostatnio gorzej śpię, bo mi goraco. Pościel mnie grzeje i gdy się obudzę wyskakuję z łóżka jak z procy. To nie jest za dobre, bo niedosypiam i później mam mniej energii albo muszę dospać w dzień. Nieraz wstaję juz po 6 godzinach snu, a to za mało dla mnie. Muszę spać minimum 8.

Czekam na deszcze..Teraz Krzysiek podlewa codziennie konewka, a w moje wolne dni lejemy wężem. Niby ostatnio padało. Warzywa rosną tak sobie w tym roku. W zeszłym roku sałata śmigała, a w tym prawie wcale nie rośnie. Ziemia do warzyw dana do skrzyń nowa, więc nie wiem czemu.

Kurs Exscel jeszcze nie skończony, ale ja pracy nie zamierzam zmieniać. Pracuje mi sie coraz lepiej. Praca ankieterki mi odpowiada. Niby nie zawsze kontakty z ludźmi są przyjemne, bo trafił mi sie juz i pijany i agresywny młodzieniec ale ja sie dystansuje. Jeśli mnie sami nie zwolnią, to ja raczej o zmianach myśleć nie będę. Ambicji wielkich nie mam. Kariery robić nie zamierzam, bo praca ankietera to zajęcie dodatkowe. Ja szukam satysfakcji z innych dokonań. Praca ma trwać ile trwa i po zakończeniu ma mnie nie absorbować. Oczywiście podchodzę do niej poważnie i staram się pracować dobrze. Pracuję też oczywiście jako doradca ezoteryczny i naturoterapeuta. Na razie nic nie wskazuje na to bym przez prace dodatkową coś traciła. Nie ma mnie 4-5 godzin na portalu ale nadrabiam w innym czasie. Jak tak dalej pójdzie powinnam około 3800 w tym miesiącu mieć. Oczywiście nie ma się tu czym chwalić ale i tragedii nie ma.

POwinnam jechać na cmentarz, a nie ma mnie kto zawieźć. Chciałam posadzić barwinki i do doniczek pelargonie.

Ostatnio kupiłam młode ziemniaki i dziś je zjem. Dużo nie będzie ale to odstępstwo od diety. Powinnam jeszcze dwa tygodnie bez weglowodanów wytrzymać.

11 czerwca 2023 , Komentarze (6)


Jeszcze wolne i odpoczywam od zajęć typu fizycznego i od pracy dodatkowej. Inna sprawa, ze mnie zmęczenie przechodzi błyskawicznie. Od jutra znowu praca. W tym tygodniu jako ankieterka zamierzam pracować 4 dni. Kokosów nie zarobię ale lepsze to niż nic. Teraz zbieram pieniadze na taras i ocieplenie. Nie wiem czy uda sie wszystko w tym roku zrobić. Pewnie nie o ile chcę zachować zelaze zasoby. Pieniędzy za sprzedaż działki tez wszystkich wydać nie chcę. W lecie trzeba tez będzie kupić opał. To ma być tona węgla i dwa kubiki drewna. Drewno moze we wrześniu. Sebastian przyjedzie to wieksze kawałki poprzecina. Tylko piłę trzeba kupić z dłuższą prowadnicą, bo moja klocków raczej nie zbierze.

POkoju po Adrianie w tym roku chyba nie skończę. Malowanie raczej zostawię na przyszły rok. W tym roku chcę przygotować do malowania ściany i podłogę. Podłoga jest drewniana i taka zostanie, bo paneli nie trawię. Trzeba tylko zerknąć na listwy przypodłogowe, bo nie wiem w jakim są stanie. Dywan chcę kupić w tym roku, bo już wybrałam na Allegro. W lecie może, bo chcę jak najszybciej zacząć tam ćwiczyć. Na pewno w tym roku uda się ocieplić jedną ścianę około 10 metrową, ale nie wiem czy w domu czy na zewnątrz, bo trzeba by wejść na drogę sąsiadów. Wyślę Sebastiana by ich spytał czy mozna ustawić na kilka dni rusztowanie. Moze byc z tym problem, bo mają samochody. Gdyby pozwolili, to moze jednak pomaluję.

Mam kilka zaległych lekcji w tym w tym zajęcia fakultatywne z aromatoterapii. Moze dziś zerknę. Został by jeszcze marketing. Też fakultatywne oraz pierwsza pomoc przedmedyczna. Te ostatnie zajęcia tylko zerknę, bo nie sadzę bym była w stanie tamować krwotoki itp, a moze jednak?

Kupiłam książkę o mudrach i ćwiczę. Na początek zabrałam się za mudrę wzmacniającą czakrę korzenia. Liczę, że mi doda energii takiej typowo fizycznej. Są osoby bardziej otyłe ode mnie i energiczne są. Ja łażę jak mucha w smole. Na razie czuję większy ból kręgosłupa, kości ud i bioder. To wszystko też zależy od czakry korzenia. Może najpierw musi bardzie boleć, zanim przyjdzie poprawa? Tak bywa np w Reiki. Najpierw stan ostry i pogorszenie, a później poprawa.

Mój krzew winorośli tej rózowej rośnie jak szalony. To mnie cieszy ale trzeba dziś koniecznie zrobić podpory. Mam drągi po fasoli tycznej i chcę ich uzyć. Wkopać, umocować musi Krzysiek, bo ma więcej siły. Ja nie wbiję.

Wczoraj wyszłam zasilać warzywa krowieńcem i wysypać truciznę na ślimaki. Jeszcze trochę jej leżało ale niestety to nie pomaga bo straty są. Znowu zjadły dynię. Masa ich jest w tym roku. Winniczki wszędzie...

No i aspekt działający na miłość juz nadszedł. A moze by sie tak zakochać?

10 czerwca 2023 , Komentarze (20)


Wolne. Jestem trochę zmęczona. DZiś i jutro czas na odpoczynek. Dziś idę do kaplicy, bo szkoły nie mam. Ostatnio byłam chyba przed świetami. Szmat czasu. Teraz mogę chodzić tylko wtedy gdy nie mam szkoły, bo msza o 17 i szkoła też. W zimie msze są o 16. 

W ubiegłym tygodniu zrobiłam troche przetworów - dzem z truskawek i nalewkę z czarnego bzu. DZiś chciałam zrobić syrop z bzu, ale wczoraj była ulewa i z kwiatów nici. Trzeba je zostawić na owoce, a ja soku nie lubię... Dżem jeszcze moze zrobię w przyszłym tygodniu, bo truskawki drogie nie są. My jemy tylko dzemy domowe. Tym razem będą bardzo słodkie, bo nie było nigdzie zelfiksu 3:1 i musiał Krzysiek kupić 2:1. Nie lubię takich słodkich ale rady nie było.

SZukam kogoś do pomocy w domu i Krzysiek juz zestresowany, ze trzeba będzie wydać pieniądze. Sam chce sprzatać ale tego nie robi i muszę go gonić do wszystkiego, a on sie wścieka i mi ubliża. Jego brat zwraca mi ciągle uwagę, że mieszkanie nie posprzatane tak jak trzeba. Nie rozmawiam z nim na ten temat ale on chyba jest tradycjonalista i uważa, ze porzadek w domu zalezy od kobiety. Nie interesuje go to, ze ja tez pracuję. Ja tradycjonalistką nie jestem i uważam, ze jeśli kobieta pracuje to sprzatają oboje. Sebastian na temat moich plaanów nie ma zdania. Mama chyba po cichu liczy, ze moze ta osoba, która by sprzatała u mnie i do niej by zajrzała. Moja mama do sprzatania sie nie garnie. Zobaczymy co z tych planów wyjdzie. Ilość kotów u mnie może odstraszać. Na razie napisałam ogłoszenie na Pomocach domowych ale jest problem z opłaceniem Premium, bo wymagają karty, a ja nie mam. Na razie nie mam pomysłu jak to obejść.

Dziś chyba będzie malowanie kolejnego obrazu. To będzie albo portret, albo kutry rybackie albo kot. Malowanie i to nie tylko po numerach, szalenie mnie wycisza. Mam frajdę.

Dotarło do mnie, ze ja bym juz chyba nie dałą rady w normalnej pracy przez 8 godzin. Teraz po 4 godzinach pracy ankietera jestem zmęczona, ale jakby już nieco mniej:). Gdy pracowałam jako młoda osoba w biurach to dawałam radę. Praca mi nawet odpowiadała choc interesująca bym jej nie nazwała. Byłam sekretarka w szkole i samodzielnym referentem d/s faktur i reklamacji oraz specjalistą d/s płac. W szkole sie obijałam i plotkowałam z moja panią dyrektor. W rachubie pracy było duzo przez dwa tygodnie przed wypłatą, a później pracowało sie intensywnie jakieś 5-6 godzin dziennie. W dziale faktur pracy było masa i ani moment wolnego. Teraz z perspektywy czasu uważam te prace za nudne. W pracy doradcy ezoterycznego mi lepiej, bo jest ciekawsza.

Mam ochotę na jakaś powieść ale taką od której sie trudno oderwać typu Ludzie lodu, A lasy wiecznie śpiewają, Krystyna córka Lavransa itp.  Chciałabym utonąć na dwa dni...Oderwać się...

9 czerwca 2023 , Komentarze (4)

Ostatni dzień pracy  dodatkowej i pracy koło domu. Wczoraj odpoczywałam. Dziś trzeba działać. PO pracy jestem zmeczona i na zajecia domowe nie mam ochoty ani energii. POwinnam posprzatać w ksiązkach. Leży cała sterta w sypialni na fotelu. Nie mam ich gdzie dać. Czekam na remont w pokoju Adriana gdy będą drzwi i okno od razu je wyniosę. Trzeba posprzątać w biblioteczce, bo koty wchodziły za książki i zrobiły bałagan.  Teraz są płyty i już nie wchodzą.

Potrzebuję pomocy w domu ale chyba popełniłam gafę. Chodzi o to, ze siostra mojego byłego męża zajmuje sie sprzątaniem i napisałam by pomogła i mnie. Nie chciałam jej dokuczyć ale po tym jak nie odpisała wnoszę, że poczuła sie obrażona. Miałam dobre intencje ale jak zwykle nie znam ludzi. Na razie musimy sobie radzic z tym sami a ciężko jest. Krzysiek mnie zaskoczył, bo nie musiałam gonić i umył umywalkę i wannę. Chyba obawia się, że tą kobietę do pomocy przyjmę.

Weszłam w mindfulness i codziennie robię skanowanie ciała, a to dobre ćwiczenie. W ciągu dnia staram sie tez koncentrować na teraźniejszości. Faktycznie rzadziej odpływam i nastrój mam lepszy. Kupiłam książkę o psychoterapii i uważności. Czekam na nią. Jeszcze kilka książek kupię z tej tematyki. Muszę problem zgłębić, bo redukcja stresów i zawsze trzeźwy umysł mnie kusi.

Odkąd codziennie wykonuję medytację z ukorzenianiem i przykładam na czakry korzenia czerwony kamień, energii mam więcej. Nie rano jednak. Zawsze muszę sobie dać czas tak conajmniej 40 minut. Muszę ożyć i wejść w rytm. Później działam juz bez przeszkód.

Dieta oczywiście trwa. DZiś 2 koktajle i kapusta czerwona z majonezem. Około 650 kalorii, bo jeszcze pomarańcza wpadnie... O ziemniakach nie marzę. Za to białko bym zjadła i to typu mięsa niestety. Ostatnio miałam ochotę na kiełbasę pieczoną na patyku nad ogniskiem i wczoraj ja zjadłam.

8 czerwca 2023 , Komentarze (6)


Wczoraj odpoczęłam od pracy dodatkowej. Dziś też. Oczywiście praca na portalu ezoterycznym będzie.

Dotarło do mnie, ze czasem za duzo wymagam od siebie i od Krzyśka. Złoszczę się i na niego i na siebie, że jesteśmy mało wydajni a mamy prawo. Nie mogę wymagać od nas tego czego sie oczekuje od zdrowych 40 latków. Oboje mamy około 60 lat i oboje jesteśmy rencistami. Krzysiek pracuje zawodowo i sporo jak na to spojrzeć robi dla dobrego funkcjonowania domu. Załatwia zakupy, rachunki, aptekę, lekarza, rabie patyki, pali w piecu, odkurza, myje naczynia sprzata łazienkę jeśli chodzi o szorowanie. Do tego przesuwa, wynosi co ciężkie i robi kuwety. Ja sprzątam kurze, wszystko na miejce, w większości gotuję, robię przetwory, wszystko planuję i zakupy i posiłki i to co trzeba zrobić. Do tego w sezonie koszę, plewię, wycinam, sadzę, wypisuję rachunki i listy zakupów, czyszczę zlew i meble, podlewam kwiaty, robię pranie, planuję remonty i prace do wykonania. Ja jestem od myślenia, bo jestem sprawniejsza we wszelkich pracach i kombinacjach umysłowych. On jest lepszy w pracach siłowych, fizycznych. Uzupełniamy się doskonale. Niestety nie wydalamy. Dom zapuszczony i obejście też. Nie wydalamy czasowo, energetycznie. Ja fizycznie jestem kiepska, a Krzysiek po pracy tez fizycznie pracować nie chce. Sebastian troche pomaga ale Krzysiek sie złosci i moja mam też. Sebastian też nie jest pewny. Nie pomaga w pracach poza remontami, a my chyba już potrzebujemy większej pomocy w codziennej egzystencji. Ja potrzebuję by ktoś za mnie regularnie kosił, by podlewał moze. Przydała by się kobieta to pomocy w domu typu odkurzania, szorowania zlewów i wanny, odkurzania mebli. Trzeba to wszystko przemyśleć i sobie poukładać. Teraz dom już nie jest na średnim poziomie. Z pracy zawodowej ja nie mam zamiaru zrezygnować. Wolę pracować i zlecić komuś opiekę  nad domem. Sypiać długo nie przestanę i z pasji nie zrezygnuję.

Przed domem nie udało mi się ogarnąć przed dzisiejszym świętem. Jest wykoszone i wyplewione ale nie do końca, bo deszcz. Na podwórku zostało plewienie, bo kosić nie jestem w stanie moją kosą. Trawa za wysoka. Wszystko sie zawija na głowicę czy jak sie to ustrojstwo nazywa.

Dziś będzie malowanie obrazu. Zostało nieco mniej niż 1/3 ale za to drobne elementy, bo to głownie trawy i muszą być wielokolorowe. Właśnie te niuanse ,,robią" obraz. Niby ja aż tak tych numerów się nie trzymam jeśli chodzi o takie szczegóły, ale i tak dziś chyba nie skończę. Moze w sobotę.

Mikuś właśnie konczy 13 miesięcy. To bardzo proludzki piesek. Nas bardzo kocha, a szczególnie mnie. Chodzi za mna wszędzie, lize mnie po stopach i po twarzy. Uwielbia spać przytulony do mnie albo na kolanach. Często wchodzi pod kołdrę i wtedy się wtula całym ciałkiem. Śpi oczywiście z nami w łózku. Rano gdy Krzysiek wychodzi do pracy jest bardzo grzeczny. Ja spię i on śpi. Gdyzie ostatnio mniej. Juz tak nie śmieci i nie wyciąga prawie nic z kosza ale i tak uważamy co gryzie. Niedługo trzeba będzie z nim jechac do weterynarza, bo nadchodzi czas szczepienia i odrobaczania. Bardzo go kochamy... Gdy odszedł Pikuś nie spodziewałam się tak cudownego pieska. Bałąm sie wredoty i złosliwości. Niepotrzebnie jednak...

Sebastian dziś jest w drodze do Kołobrzegu. Pojechał z kolega po samochód. Martwię się drogą. To około 650 kilometrów.