Moja nowa praca idealna nie jest ale też i umiejętności specjalnych nie wymaga. Stawka niska ale jako autor tekstów pracowałam za takie, a teksty sa jednak bardziej wymagajace. Powinnam w niej odpoczywać, a ja po 4 godzinach czuje sie jakby mnie przejechał czołg. Niby się juz wciagłam ale nie wiem czy jednak błedów nie robię. Moze to ta atmosfera tak na mnie działa. Niby nikt mi jeszcze nie ublizył ale ludzie rozmawiają bardzo niechętnie. Większość mnie spławia. To jest frustrujące. Do tego trzeba pracować w pośpiechu. Numery sa wybierane atomatycznie i szybko. Cały czas trzeba zachować czujność, bo ktoś może sie odezwać. Po tych 4 godzinach jestem wykończona i przez godzine odpoczywam. Tracę łącznie 5 godzin na portalu z wróżbami. To niby godziny gdy mało wrózyłam ale może być tak, że jednak na tym tracę. Z drugiej strony lepszy wróbel w garsci niz gołab na dachu. Lepiej zarobić cokolwiek niż nic. Bywa tak, że na ezoteryce zarabiam 200 zł, a bywa że 2 zł za smesa tylko. Wczoraj zarobiłam 420 ale padłam. Dziś od rana nic. Wieczorem mam Reiki to koszt 30 zł za pól godziny. Dziś jako ankieterka nie pracuję. Podgonie to i owo w domu i na dworze. W domu by trzeba ogarnąć kuchnię, bo koty wygrzebały ziemię z kwiatków i cały parapet oraz część stołu zasypane. Wczoraj praktycznie nie pracowałam. Tuz po rozpoczęciu pracy zaczęła mi szaleć mysz. Sprawdziłam u koleżanki i wygląda na to, że to gniazdo. Laptop oddałąm do naprawy ale byłam wściekła.
Mikuś nauczył się łapką odchylać firankę i wchodzi na parapet. Goni przy tym zwykle koty. Później szczeka bez powodu. Po co to robi jest dla mnie zagadką. Pewnie sie nie dowiem choć rozumiem go coraz lepiej. Uważam, ze faktycznie pies to zwierzę dla ekstawertyków, a kot dla introwertyków. Dlatego koty rozumiem lepiej i bardziej mi po drodze z ich energią. Kot się przytuli, położy i śpi. Pies lubi ruch i podgryzanie. Mimo to Mikusia kocham tak jak moje koty.
Od jakiegoś czasu obserwuję ptaki i nasunęło mi się kilka spostrzeżeń. Wróble to ekstrawertycy. Albo fruwaja stadami albo po prostu szukają towarzystwa. Wygląda to tak, że jeden jest i zaraz jeden lub kilka innych obok. Za to sroki to tak pól na pól, bo albo bywają samotne albo w towarzystwie bliskich. U mnie kiedyś sroki miały gniazdo. Przylatywały do poidła grupowo. Za to sójki to samotnicy, introwertycy. Jeszcze nigdy nie widziałam dwóch sójek na raz. Obserwacje w toku...
Wczoraj zrobiłam dżem z truskawek, a dziś chcę zrobić nalewkę z kwiatów bzu. Wczoraj Krzysiek go zerwał, a ja wysypałam na gazetę, żeby żyjątka uciekły. Powinnam plewić ale ma być deszcz...