Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1507010
Komentarzy: 54653
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 26 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 czerwca 2023 , Komentarze (25)

Dziś chciałbym coś zrobić na dworze. Jeszcze nie wiem co. Krzysiek będzie w domu to i on podziała. Nie bardzo mam na ta działaność ochotę ale samo sie nie zrobi. Krzysiek już sie złości. Ostatnio w ogrodzie wszystko zostało solidnie nawilżone, to podlewać nie trzeba. Dobre i to. Może mi się uda coś poplewić. Do przyjazdu S chciałabym plewienie skończyć, a końca jeszcze nie widać. S Ma przyechać 6 VII.

Poza tym będzie malowanie. Kończę powoli obraz. Jestem z niego zadowolona. Będzie czytanie. No i będzie praca.

Lato i ja znowu jem prawie same warzywa i owoce. Z trudem wciskam coś białkowego. jest tyle pysznych warzyw. Wszystko młode i świeze. Żal nie zjeść.  Dziś ryba z surówką z marchwi i selera. Do tego kotlety z brokuła z surówką, kompot z rabarbaru i truskawek. Fasolka szparagowa. Czekam na polski bób.

Bałam się opozycji saturna do mojego słonca, a tak tragicznie nie jest jak narazie. Inna sprawa, ze teraz jednocześnie wspiera mnie jowisz. Niby troche opóźnień jest ale wszystko raczej idzie tak jak trzeba. Pracy ubywa, chora nie jestem. Tylko kregosłup bardziej dokucza. Saturn to między innymi kości. Saturn tak szybko się nie przesunie i trzeba się do jego wpływu przyzwyczaić.

Dostałam od mamy nową maszynkę do mięsa Zelmer i bardzo szybko sitko sie nie dało odkrecić. Trzeba było walić młotkiem. Teraz zassało sie wszystko i już wcale nie daje sie rozłożyć. To samo było z poprzednią maszynką. Próbujemy odkręcać tuż po mieleniu ale juz nie mamy siły z tym walczyć. Chyba trzeba kupić nową a tą wyrzucić. Trzeba by maszynki zmieniać co pól roku chyba, bo wszystko siada. Teraz myślę o zwykłej, nie elektrycznej...

No i ciśnieniejest raczej niskie, bo 110/93. Za to puls wysoki, bo 98. Tabletek na zbicie pulsu wziąć nie mogę, bo zbijają tez ciśnienie.

Wydawało mi się, ze jestem niezależna w myśleniu ale to nie do końca prawda. Czasem przyjmuję bez zastnowienia, podświadomie czyjeś prawdy i przekonania mimo, ze one nie są zgodne z moim systemem wartości i pojawia sie wewnętrzny konflikt, który mnie dręczy, a którego sobie nie uświadamiam. Tak było np. z kotami. Wszyscy mnie za dużą ilość kotów krytykują i ja też czasami myślałam że jest ich za duzo. To nie tak do końca. Nie jest ich mało ale sa zadbane, kochane, mieszkanie jest duże i lepsze dla nich to niż ulica. Wszystkie sa uratowane. Nie pozwolę sobie obrzydzić kotów i dalej będę im pomagać. nie wyrzeknę sie jedynych odruchów serca jakie mam. Nie mam serca dla ludzi a mam do zwierząt właśnie i do roslin czasem. To jest cenne. Nie powinnam sie czuć gorsza, że mam dużo kotów, a czasem sie niestety czułam... to nie zbrodnia... teraz mam świadomość, że nie dogodzę wszystkim i niektórzy moga nawet przez te koty mna gardzić. Ich sprawa...

Czytam...:)

25 czerwca 2023 , Komentarze (11)

Dziś było spanie do oporu ale, że ciepło to aż tak długo to nie było. Dzień chcę wykorzystać na odpoczynek. Będzie malowanie ale obrazu jeszcze nie skończę. Idzie dobrze i powinien być bardzo ładny. Kolejny to albo kot albo portret albo pantera. Jeszcze nie wiem. Chyba pantera.

Ostatnio miałam spięcie z S, bo mu powidziałam, że po całych dniach nic pożytecznego nie robi. Faktycznie pił, spał, spotykał sie z kolegami i dyskutował w sklepie ze sprzedawczyniami. Tak chyba z dwa dni. Strasznie sie zdenerwował i rzucił mi że nie będę mu mówiła co ma robić. Ja oczywiście nie byłam dłużna i  rzuciłam, ze jak pracować nie potrzebuje to niech ręki po doładowanie telefonu itp nie wyciąga. Zagroziłam że już nic mu nie dam. No i po co to wszystko? Ta zła krew. Po prostu nie pasujemy do siebie i mamy inne priorytety. On też mnie usiłuje wychowywać, bo tylko ciągle mi każe otwierać okno. Ja się bronię, bo nie chcę słyszeć hałasu z ulicy. Przeszkadza mi, a jemu znowu jest duszno i to nawet w październiku. Inna sprawa, że gdyby tyle nie pił toby mu duszno nie było. Po tej awanturze na drugi dzień znalazł sobie prace na budowie za pomocnika. Nie da rady, bo chory kręgosłup, a tu trzeba dźwigać i sie spieszyć... Pojdzie chyba od poniedziałku...

Przedwczoraj tuż po pracy mierzyłam sobie cisnienie i miałam 124/96 i puls 110. Puls jak zwykle wysoki, a ciśnienie nieco tylko podniesione według starych norm. Dla mnie te stare sa wazne, bo nie będą mnie koncerny farmaceuyczne naciągać na branie leków. Muszę schudnąć jednak to te 1 spadnie.:) Na razie zaczęłam pić zioła. Sprawdzę jeszcze puls i jak będzie w spoczynku powyżej 100 to zacznę znowu brać połówkę propranololu 10. Jest i tak nieźle i niepotrzebnie się martwiłam.

Kupiłam żółte i czerwone celozje przed dom oraz trzykrotkę do sypialni, bo Józuni już nie ma i nie będzie miał kto gryźć...

Ktoś wyrzucił u nas czarnego kota. Kot nie jest specjalnie duzy ale za to zabiedzony. Złapąć się nie daje, bo się boi. Chodzi i rozdzierajaco miauczy ale trzyma się mojego domu jak na razie. Jedzenie wystawiam i chyba je ale czarno to widzę. Bardzo mi go żal ale nic wiecej zrobić nie mogę, bo nie jest ufny. Gdyby dało sie go złapać, oczywiście bym go przygarnęła. Po kwarantannie ewentualnej kastracji i zadbaniu, badaniach sprobowałabym go dołączyc do stada. Jeśli by sie nie dało siadziałby w osobnym pokoju ale byłby bezpieczny i zaopiekowany... Józek się oswajał prawie miesiąc, a do stada dołaczył po trzech. Czasem trzeba czasu. Ten nie ma takiej szansy, bo nie jest w domu...Józek też był nieufny i też maiuczał przez jakiś czas. Później byl cudownym kotem. Spał przytulony do mnie...

24 czerwca 2023 , Komentarze (4)

Weekend i dwa dni wolnego. Odpocznę i wyspię się do oporu. Miało być wino ale jak dla mnie jest za ciepło. Chcę odpocząć od wina. Dziś szkoły nie mam i chcę iść do kaplicy. Poza tym będzie malowanie i czytanie. Do tego zero myślenia o pracy. O tej dodatkowej, bo wróżyć będę. Nie wiem czy uda się posiedzieć na dworze.

Wczoraj była scysja z mamą, bo chciała mnie zanudzić sensacjami przeczytanymi w Fakcie. Chciała dyskutować na temat  zamordowanej w Grecji Polki i na temat sfotografowanej przez drona pary uprawiajacej sex. Mnie te sprawy absolutnie nie interesują. Ludzi nie znam i nie poznam. Nic mi do nich i do ich spraw. Ona lubi sensacje a z kolei nie interesuje sie moim sprawami-praca, remonty, nauka, przeczyane książki itp. Jakoś ostatnio nie potrafimy znaleźć tego coby interesowało nas obie, a żadna tracić czasu nie lubi na bzdury w jej mniemaniu.

Ostatnio zaczynam zostawiać Mikusia samego w pokoju. Ja wychodzę na 15, 30 minut i dłuzej. Nie robi nic złego i śpi. Ja sie bałam o gryzienie w tym kabli i do niedawna go zamykałam w bezpiecznym dla niego miejscu ale był pisk. Teraz zostaje i jest grzeczny. Chyba przestanę go zamykac i czas samotnego pobytu będę stopniowo wydłużać.

W zeszłym roku wsadziłam trochę chrzanu i o dziwo w tym roku wzszedł. Jest mała kępka i oby się rozrosła, bo chrzan dla mnie jest ważny. Lubię i zupę chrzanową/barszcz biały od teściowej/ i sos. Używam go tez do ogórków. W tym roku ogórków kiszonych do słoików nie bedę robić. Zrobię tylko konserwowe w curry i w musztardzie. Kiszone będą w garnku na szybkie spożycie.

Dietę praktycznie zakończyłam, bo w upały puchnę a nie chudnę. Kolejny etap we wrześniu i moze pociągnę przez październik. Schudłam 4 kg i waga teraz oscyluje wokół 85 kg. To za duzo o prawie 6 kg, bo tyle brakuje do nadwagi. Wstyd... Teraz jem około 900 kalorii a w porywach 1200. Nie jem pieczywa. Czasem chwycę ale rzadko. Jeść nie będę i bardzo uważam na weglowodany. Tak mam zamiar trzymać przez lato. Za kilka dni dojdę do 1200-1300 kalorii i przekraczać tego nie będę. No przynajmniej sie postaram. na nadwagę w tym roku jest szansa. Muszę tylko zapomnieć o węglowodanach na ten moment. Dziś kotlety z brokuła, fasola z marchwią, serek wiejski i jajecznica z pieczarkami.

23 czerwca 2023 , Komentarze (2)

Zyję jak buddyjska mniszka albo raczej mnich :), bo mam ponad 2 godziny medytacji itp dziennie ale rachunki płacić trzeba i dziś pracuję. To ostatni dzień w tym tygodniu. W przyszłym tygodniu mam wyjazd po południu i w związku z tym pracuje dodatkowo tylko 3 dni. Stres związany z pracą ankieterki mi niby zupełnie przeszedł. Ostatnio nawet nie za kazdym razem jestem zmęczona ale za to kluje mnie czasami serce. Wcześniej odpoczywałam, a teraz działam tuz po pracy. Wyrabiam się ostatnio i mam czas i na czytanie i na malowanie. Z obrazem mi idzie ale nie wiem czy do końca tygodnia go skończę. Nie wiem jednak co z praca, bo niestety miesiąc się kończy i trochę strat mam w pracy jako doradca ezoteryczny. Teraz pracuje dłużej, a niestety zarabiam niewiele wiecej. Niestety też nie wiem czy są ze mnie zadowoleni. Ankiet mam mało, bo nie potrafię do nich namawiać. To nic dziwnego, bo nie potrafię rozmawiać z ludźmi. Do tego mam za długie przerwy. No zobaczymy co dalej...

Ostatnio myszkowałam po internecie i natknęłam sie na rabatę z trawami. Bardzo mi sie spodobała. Chciałabym mieć ale nie bardzo mam na nia miejsce. Powinnam kupić papirus... Kwitnie kolejna róża. To rózowa, niska. Kwiatów ma dość duzo. Wsadziłam ją w tym roku na wiosnę. Chyba złapałam bakcyla jeśli chodzi o róże i jesienią znowu coś kupię.

Znalazłam trzy oryginalne hoje i chcę je dziś kupić... Do tego mirt i laur... 

Jakaś dziwna choroba atakuje koty w całej Polsce. Koty umierają. Strasznie sie boję. 

A na koniec o emocjach. Ja jestem, a raczej kiedyś byłam wysokowrażliwa. To mi nie pasowało, bo bałam się ze reaguję histerycznie i bałam sie że skończę jako osoba niezrównoważona tak jak moja mama. Ona ma tak zmienne nastroje, że aż strach. Nie chciałam byc do niej podobna więc sie zamknęłam. Tak było łatwiej. Teraz jestem małowrażliwa. Mało co czuję i mało jakie emocje wyrażam. Czasem tylko te zablokowane emocje wybuchają gdy sie bardzo zdenerwuję. To wszystko nie jest dobre. Człowiek powinien czuć, bo wtedy życie jest bogatsze. Emocje są potrzebne. Tylko jak czuć w sam raz? Emocjami sie jeszcze nie zajęłam ale kiedyś popracuję nad nimi. Nad większą wrażliwością. Z drugiej strony ja jestem wyczulona na negatywne emocje i z bodźcami które je wywołują mam więcej kontaktu. Nie mam praktycznie kontaktu z pozytywnymi ludźmi. Nasiąkam tymi złymi nastrojami i później sama mam kiepski nastrój. Nie chcę czuć negatywnych emocji i zamykam się coraz bardziej... Wszyscy radzą by z toksycznymi osobami sie rozstać. Ja nie mogę bobym została sama... Inna sprawa, że osoby w moim otoczeniu nie sa tak do końca toksyczne. Ostatnio humory były bo nie siedziałam z mamą tylko poszłam do pracy. Mam dość czasem...

22 czerwca 2023 , Komentarze (7)

Moja mama nadal mówi czasami o wyprowadzce. Tęskni za wsią. Tutaj jest źle, bo sąsiedzi hałaśliwi i zaglądaja w okna, bo ruch na ulicy i na podwórku. Chciałaby wyprowadzić się na odludzie, usłyszeć skowronka, zerwać kąkole i chabry, rumianki. Chciałaby usłyszeć koguta i zobaczyć krowę na pastwisku. Nie wiem gdzie ona taką wieś chce znaleźć. Teraz wszędzie albo nieużytki albo hałaśliwe maszyny. Ja też tęsknię za wsią ale się pogodziłam, że wieś w moim zyciu to przeszłość. Nie wyjadę. Nie zostawię kotów. Albo zwierzęta albo podróże. Coś trzeba wybrać. Ja wybrałam zwierzęta. Zal mi mamy, bo się męczy i szarpie. Wyjeżdżać nie powinna, bo ostatnio się postarzała. Czasem powoli chodzi i ledwo stoi. Nie poradzi sobie sama. Za rok, dwa będzie jeszcze gorzej. Trzeba będzie się nią zająć. Nie bardzo widzę się w roli opiekunki. Pomoc tak ale opieka. Babcia do końca opieki nie wymagała. Co będzie z mamą nie wiem...

Z uszkiem Aronka już dobrze. Strupek odpadł. Jeszcze smaruję maścia nagietkową, bo uszko ma zmieniony kolor ale  z weterynarzem nie muszę szaleć. Tym razem stresu kocurkowi nie zafunduję. Jest zdrowy przecież.

Ósmą pracę do szkoły skończyłam. Jeszcze ja trzeba wygłądzić. Mam wysłać do końca czerwca. Kolejne dwie/ostatnie/mam wysłać do końca września dopiero. Spokojnie napiszę. Jedną albo obie moze z dietetyki, bo ja po szkole  i zdanym egzaminie mogę być konsultantem d/s dietetyki. Nie wiem czy do egzaminu przystąpię. Moze. Myślę o temacie żywienie w chorobach psychicznych i moze coś o diecie odchudzającej.

Najpilniejsze prace na dworze zrobione. Zostało plewienie, ale trawa juz rosnie i znowu trzeba będzie kosić. W domu mam ogarnięcie kwiatków. Plewienie jest na nowej rabacie na podwórku i w ogródku mojej mamy. Oba miejsca  są po ogrodzie warzywnym. W tym roku mam warzyw mniej. Wszystko tylko w pojemnikach. 

Kupiłam kilka kwiatków do domu. Może jeszcze teraz kupię papirus i ficus beniana. Będę miała niedługo jeszcze jedno okno i to duże. Trzeba będzie jakieś kwiaty kupić. Takie do chłodu. Może kliwię, mirt, bluszcz.

Mój Mruczuś teraz mniejwiecej kończy 17 lat. Pamiętam dzień gdy do mnie trafił jakby to było wczoraj. Trwały lipcowe upały i około 23 wyszliśmy na ulicę przejść się, przewietrzyc. Już wracaliśmy gdy koło domu coś nas minęło w wielkim pędzie. Odwróciłam się i zobaczyłam maleńkiego kotka. Krzysiek udawał, ze go nie widzi i do dziś mu to wypominam. Schylił sie jednak, a trzeba sie było spieszyć, bo jechał samochód. Przynieśliśmy maleństwo do domu. Był niezbyt ładny, bo miał olbrzymie uszy i długie łapki ale zakochałam sie w momencie. Zaraz przytulił sie ufnie do mnie i zaczął mruczeć. Zdecydowałam, że zostanie u nas. W nocy obudziły mnie głosy na ulicy. Ktoś coś mówił o małym kocie. Nie wyszłam jednak. Później po kilku miesiącach okazało się, że drugi kot chyba był wyrzucony z Mruczkiem, bo identyczny dorosły kot wałęsał się koło mojego domu. Już zdziczał i pomóc mu nie dałam rady ale jedzenie wystawiałam. Miałam wyrzuty sumienia, że wtedy nie wyszłam. Tego, ze wzięłam Mruczka nie żałowałam nigdy... Jest cudowny...

21 czerwca 2023 , Komentarze (6)

Dziś mam nieco mniej pracy zawodowej. Chcę więcej zrobić na dworze i moze też cos w domu. Myślę o ogarnieciu kwiatów doniczkowych. Teraz co prawda nie jest czas na przesadzanie ale obciąć co zbędne mozna. Mozna też dosypać ziemi. POkombinuję z hoją, a moze dwoma. Kupiłam kilka kwiatków do sypialni. Moze jeszcze kupię papirus.

DZiś Krzysiek pracuje po południu. Ja odpocznę w ciszy, bo telewizor nie będzie puszczony. On pewnie wróci wściekły i będzie klął. Czeka na emeryturę i za nic nie chce słyszeć o dłuższej pracy. Ja jako ezoteryk będę pracować raczej długo. Co z inną pracą nie wiem. Teraz potrzebuję dużo pieniędzy, bo muszę pokończyć pilne remonty. Powinnam zacisnąć zęby i pracować. W 2025 roku myślałam o studiach. Nie dam rady i uczyć się i pracować. Z drugiej strony Krzysiek od 2026 roku idzie na emeryturę i pieniedzy będzie mniej. Nie wiem czy mi sie uda zarobić na studia jako doradca ezoteryczny. Trzeba będzie zarabiać na opał i inne pilne wydatki. Gdy Krzysiek pójdzie na emeryturą obawiam się, że zacznie się błyskawicznie starzeć. Teraz jeszcze jakoś go praca trzyma. Wtedy będzie tylko leżenie, krzyżówki i telewizja. To nie jest zdrowe. Obawiam sie problemów. Ja o swojej emeryturze nie myślę. Chcę pracować, bo daje mi to napęd do życia. Tak sobię myślę, że jeszcze z 10 lat powinnam dać radę.

Aronek ma strupka na uszku. Albo była z kimś bitwa albo to co innego. Przykładam mu maścią z witaminą A i nagietkową. Czas na wyleczenie tydzień. Jeśli to nie pomoze to w następną środę weterynarz. Martwię się o niego. To cudowny kocurek. Bardzo proludzki i straszna przylepka. Do tego taki śliczny misiu - pulchniutki i okraglutki. Swierzbowiec kotom przechodzi. Już uszy czyste ale maść trzeba aplikować przez 10 dni. Mikuś znowu nie chce jeść swojej karmy ani suchej ani mokrej. Zjada tylko nasze jedzenie aż się dławi i chce jeść kocie ale nie wolno mu przecież. Krzysiek się okropnie denerwuje. Ja mu daje spokój, bo wychodzę z założenia, ze jak zgłodnieje to zje. Jest jednak drobny. Z PIkusiem z jedzeniem nie było problemu ale nie był taki rozpieszczony.

Staram się wprowadzić zmianę do mojego życia. Do tej pory codziennie przed zaśnieciem około 30-40 minut przegladałam telefon. Teraz chcę czytać. Uważam, że w tym telefonie nie ma co przeglądać. Wyświetlają sie gwiazdy, polityka, horoskopy. Jest nalatywanie na księży i są zakupy.  To wszystko mnie nie interesuje. Kiedyś miałam psychologię i to czytałam. Teraz zerknę co 20 materiał i sie denerwują. Wolę czytać.

Dziś chcę podsypać do doniczek moich kwiatów domowych troche granulowanego krowieńca. Tak odżywiam moje roślinki juz od kilku lat i ładnie rosną.

20 czerwca 2023 , Komentarze (14)

Ostatnio nie za bardzo chetnie ćwiczę jogę. Wychodzę z załozenia, ze ruch mam na dworze, a jeśli chodzi o ćwiczenia wyciszające mam inne działalnoności. PO całym dniu jestem zmęczona i ćwiczyc mi się nie chce. To nie jest dobra droga i mam tego świadomość. Wyrywanie chwastów to nie asany. Czas wrócić na dobra drogę.

Paprotka z którą rozmawiam i której robie Reiki, zaczyna rosnąć. Wypuściła kilka listków. Musiałam ją całkiem obciąć, bo wszystkie liście uschły. Teraz rośnie. Zobaczymy co dalej. Na razie te młode listki pryskam codziennie miekką wodą. Mam w ogródku trochę miejsca i chcę kupić jakieś paprocie. Bardzo paprocie lubię i domowe i ogrodowe ale to delikatne rosliny i kaprysne.

Teraz ,,pracuję" nad dracenką. Kupiłam ją kilka lat temu ale stopniowo gubiła dolne liscie i teraz zostało tylko kilka na czubku. Sciełam ja więc i liczę, ze wypuści z boku. Piuropusz wsadziłam do doniczki. Moze roślinkę da się uratować. Bardzo lubie draceny. Mam teraz trzy. Dwie z białym paskiem i jedna z żóltym. Lubię tez hoję. Mam stara kilkunastoletnią ale coś marnieje. Muszę ją poobcinać i dosypać jej nowej ziemi. Mam jeszcze dwie młode hoje ale jedna się chyba zniszczy, bo coś liście ma wiotkie. Lubię też fikusy i może wkrótce kupię - benianę i elastika i może lirolistnego. W tym roku między pokojem a sypialnią wstawię na zimę drzwi z siatki i liczę że w sypialni będzie ciepło. Powinny przetrwać. Józka już nie ma...

Na podwórku dziś będzie plewienie i solidne podlewanie wężem, Czekam na deszcze, bo posadziłam troche roślin i chcę by sie przyjeły.

Upalne noce mnie bardzo męczą i wyciągają ze mnie wszystkie siły. Praca fizyczna teraz jest praktycznie poza moim zasięgiem. Snuję się a nie chodzę. To nie kwestia wieku, bo całe życie upałów nie znosiłam. Gdy byłam młodsza to w lecie ciagle mdlałam. To się zaczęło od dziecka. Pierwszy raz zemdlałam na koloniach gdy skończyłam trzecią klasę. Miałam ambitną wychowawczynię i kazała mi biegać na zawodach. Było bardzo ciepło i jej mówiłam, ze mi słabo. Nie uwierzyła i dopiero gdy zemdlałam bardzo sie wystraszyła. Później sama pilnowała, żebym się nie męczyła i zebym nie siedziała w słońcu. Problemów z sercem nie mam. Całe życie miałam niskie ciśnienie. tematu dalej nie drążyłam. Po prostu gdy świeci słońce przebywam w domu albo jeśli na dworze to w cieniu. Plażowanie więc nie dla mnie... Nigdy nikomu nie zazdrościłam egzotycznych wakacji. TYlko czasem mi żal, ze nie zwiedzę muzeum w Kairze. Starożytny Egipt mnie fascynował.

W dzikiej części ogrodu wyrósł cudny dziurawiec. Bardzo go lubię... Już kwitnie, a ja chce go dotrzymać do Matki Boskiej Zielnej. Chyba sie nie uda..

19 czerwca 2023 , Komentarze (9)

PO dwóch dniach wypoczynku czekam na pracę dodatkową. To dla mnie chwila w spokoju, w samotności. Nikt mi nie przeszkadza. Pies po mnie nie skacze, telewizor nie chodzi i cisza. Trochę mnie ta praca deprymuje jednak, bo wymaga gotowości i działania w określonych godzinach. Nie ma tu dowolności, którą lubię. Jest stałość i odpowiedzialność. Są rozmowy. Jest też niestety nuda. Jest też stały zrobek i nie trzeba się rozbijać łokciami, bo pieniądze płacą bez względu na to ile ankiet się przeprowadzi. To plusy. Praca jest taka sobie ale pracować będę i rezygnować nie ma zamiaru choc pokusy są. Te pokusy to z powodu zmęczenia i braku czasu. Teraz z niczym sie nie wyrabiam. Jak malowanie to nie czytanie. Trudno mi znaleźć czas na naukę. Juz teraz widzę, ze z pewnością praca i studia jednocześnie to coś niemozliwego dla mnie. Nie podołam po prostu.

Na podwórku dziś trzeba wyrwać chwasty koło winorośli. To krzew zielony. Są zaczatki owoców i Sebastian twierdzi, że trzeba pedy na kisciami przyciąć by wszysto szło w owoc a nie w pedy. To muszę zrobić ja. Krzysiek wypieli i wbije drąg, bo roślina musi się piąć. Na pracę mam góra godzinę.

Wczoraj zerwałam kwiaty polne na bukiet do kuchni. Tym razem to liść paproci, trochę nasion traw, kilka koniczynek rózowych, pępawa i coś podobne do krwawnika. Znam ta roślinę, bo liście nadają sie do zapiekanek i na zupy ale nazwa wyleciała mi w tym momencie z głowy. U mnie całe lato bukiety robię z kwiatów polnych. Takie najbardziej lubię mieć w kuchni. Teraz kwitną róże ale do głowy by mi nie przyszło zerwać je do bukietu. Kolejny bukiet będzie z jaśminu. Mam piekny krzew i teraz kwitnie.

Z dietą problem, bo po pracy czuję wściekły głod. Niby nie jem tyle kalorii by przytyć, ale to co jem to za duzo by chudnąć.

Maluje kolejny obraz. To kutry rybackie. Jest interesujący i fajny kolorystycznie. Maluje sie dość trudno, bo dużo kolorów i drobne elementy. Zejdzie raczej dość długo. Nie wiem czy uda się dziś coś pomalować.

18 czerwca 2023 , Komentarze (4)

Nadal nie mam całkowitego odpoczynku, bo dziś szkoła. Po całym tygodniu pracy byłam trochę zmęczona ale wczoraj odpoczęłam, odespałam i dziś juz lepiej. Energię mam. Brakuje mi jednak ochoty do pracy, tego nakręcenia, entuzjazmu, radości, ze pracę mam. Ot jest, bo jest, podołać trzeba tak jak innym obowiązkom. Nie wiem czy to normalne podejście. O urlopie nie myślę, bo dopiero pracę dodatkową zaczęłam. W zasadzie to ja nie odczuwam entuzjazmu w podejściu do niczego. Jestem spokojna ale jakaś taka przytłumiona. Realizuję to co zaplanuję. Większość spraw idzie dobrze, odhaczam wykonanie na liście i tyle. Wszystko bez emocji... Brak mi trochę tego entuzjazmu, tej pasji życia, intensywnej przyjemności. Jak to zmienić? Jak ten stan przywołać choć na chwilę?

Brakuje mi siedzenia na dworze. Teraz dwa dni wolne i chciałam dłużej pobyć na dworze w celu relaksu ale pogoda nieodpowiednia. Deszcz tylko wisi. Nie będę narzekać jednak, bo to wolę od upałów i cieszę się, ze mi sie w tym roku upiekło. Upałów jeszcze nie było i oby tak dalej. Dziś miało być pieczenie kiełbasy na patykach ale nie wiem czy pomysł uda sie zrealizować.

Wczoraj zaczęłam robić zabiegi Reiki z nowymi intencjami. Teraz to odreagowanie traumy, a druga to rozluźnienie ciała. Z traumą potrwa dłużej jak przypuszczam. Ciało rozluźniło sie natychmiast i od razu przypomniałam sobie co spowodowało napięcie. Chodziło mi o napięcie ramienia i barku. Miałam je od kilku, kilkunastu lat. Napięcie powstrzymywało myśli i gdy puściło myśli pojawiły się, przypomniałam sobie co się stało, co spowodowało napięcie. To prawidłowa reakcja. Pracuję dalej, bo liczę że wszystkie napięcia z pleców odblokuję. Te napięcia to niektóre moja wina, bo jako młoda osoba szukałam kłopotów i nie żyłam tak jak trzeba. Teraz trzeba to odreagować. Trzeba dotrzeć do podświadomości i to i owo przepracować.

Przerabiam zległe wykłady ze szkoły z pierwszej pomocy przedmedycznej. W szkole po egzaminie jest możliwość zdobycia zaświadczeinia ale ja uznałam ta wiedzę w większości za zbedną. Niestety, a raczej dobrze, ze nie będę miała szansy jej wykorzystać. Główny wykład ostatni było o rko czyli masażu serca. Nie dam rady go przeprowadzić jakby co, bo po pierwsze nigdzie nie bywam, nie dałabym rady ani psychicznie, bo brak mi zimnej krwi ani fizycznie. Do tego trzeba sily i wytrzymałości. Gdyby ktoś z moich domowników nagla potrzebował pomocy to jak na boga umieszczę go na twardej powierzni? Nie mam tyle siły by przenięś bezwładną osobę z kanapy lub fotela na podłogę i nie dam rady uciskać przez 10-15 minut. Co do innych przypadków z ostatniego wykładu to też raczej nie wykorzystam, bo alegików w moim otoczeniu nie ma i nikt wstrząsu nie dostanie po ukąszeniu pszczoły. Krwotoku tetniczego nie zatrzymam, bo zemdleję, a krwawienie żylne samo ustaje po kilku minutach. Kupię jednak opaskę uciskową. Nauczyłam sie też unieruchomiania złamanych kończyn. To się może przydać choć złamanie śmiercią nie grozi i spokojnie można czekać na pogotowie. Zobaczymy o czym będą dalsze wykłady.

17 czerwca 2023 , Komentarze (17)

Tydzień był pracowity, a dziś szkoła. Co prawda zajęcia niezbyt interesujące dla mnie ale wezmę w nich udział. Jutro też. Przez te dwa dni chcę trochę odpocząć. Nie wiem czy dziś wyjdę na dwór do pracy. Moze tylko podleję roslinki, które wczoraj wsadziłam. Zobaczymy czy mi sie będzie chciało. Krzysiek pracuje po południu. Ja będę pracować tylko na portalu z wróżbami. Poza tym będzie czytanie i malowanie. 

Ta rutyna ostanio mnie trochę męczy. Czekam na Sebastiana. Oderwę się trochę. Zawsze to coś innego... Z tego innego to mam tez ochotę na dzierganie... Moze szydełko. Potrzebuję troche luzu...Teraz czuję się przytłoczona obowiązkami.  Nie powinno być raczej wszystko na czas według grafiku. zawsze wszystko na czas. Z drugiej strony ja juz chyba tak nie potrafię. Luz, bez grafiku kiedy ja tak miałam? Chyba juz wieki temu... Zapomniałam jak to jest... Te ramy, wymagania które sobie narzucam daja mi poczucie ładu. To kontrola, której potrzebuję, świadomość ze żyję normalnie, że coś robię, że realizuję plany. Mam z tego satysfakcję, że moję życie ma jakiś cel. Nie potrafię puścić wszystkiego na żywioł. Taką już mam naturę. Zwykle lubię mieć uporzadkowane życie. Pewnie dla niektórych moje życie jest bardzo nudne. Trudno. Nie z wszystkimi mi po drodze i na szczęście nie muszę sobie tym zawracać głowy. Na razie spróbuję przełamac rutynę. Plan to wprowadzić zmianę w codzienne życie. Moze więcej malowania? Codziennie. Może malowanie na dworze? Terning uważności bardziej regularny. Do tego moze zacznę bardziej celebrować codzienność. Może czasem chwila przy świecach albo przy komnku do aromatoterapii. Może częściej seans w łazience przy świecach. Może częściej wyjdę na dwór posiedzieć, a nie tylko do pracy. Miałam iść do lasu ale boję się dzików. Coś wymyślę i czas musi się znaleźć...

Dieta niby jeszcze trwa ale juz są odstępstwa. Zamiast dwóch koktajli jest jeden plus inne jedzenie. Niby mało ale tu wpadnie lód albo ciastka, a czasem kalorii 800 zamiast 600. No i nie chudnę. WAga oscyluje w okolicy 84 kg, a miała dojśc do 83. Zostaly jeszcze 2 tygodnie. No zobaczymy. Obym tylko do nadwagi w tym roku zeszła. Dziś jajecznica z brokułem, kotlety z marchwi i pieczarek oraz koktjl Her balife. POwinny byc 2 koktajle...

Po niedzieli zaczyna mi sie remont. Będzie wstawianie drzwi i naprawa dachu od komórki z węglem. Na więcej prac na razie braknie pieniedzy, a pożyczki nie chce i z banku zapasu nie ruszę.