Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1506920
Komentarzy: 54653
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 26 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 lipca 2023 , Komentarze (14)

Teraz mam od pracy dodatkowej urlop do przyszłego piatku. Wróżę jednak. Będzie dłuższy pobyt na portalu z wrózbami, bo nie czytam teraz w dzień.

Z dwoma kwiatkami mam problem. Filodendron podlewany raz w tygodniu przysycha i zrzuca liście, a aukuba też tak często podlewana czarnieje i też liście zrzuca. Oba są delikatne i nie potrafię ich wyczuć. Próbowałam pryskać i to nic nie daje. Są teraz takie dwa patyki bez liści ale czekam aż coś wypuszczą. Aukuba ruszyła. Filodendron się buntuje. Mam też jeszcze jednego kwiatka, który się zniszczył-zmarzł, ale korzenie są w porzadku i liczę na to, że puści. Na razie kwiatek straszy a nie zdobi.

Wczoraj zauważyłam, że zaczynam się bać miasta. Przerażają mnie samochody, a ruch i hałas dekoncentrują. Boję się że coś zgubię. Po 10 razy sprawdzam wszystko, a to portfel, a to dowód, telefon, dokumenty. Boję się, że ktoś mi wyrwie portfel albo torebkę. Boję się, ze zasłabnę. Po mieście praktycznie nie chodzę. Wszędzie jeżdżę taksówkami. Nie wiem co dalej, bo trybu życia polegającym na siedzeniu w domu nie chcę zmienić. Będzin to nie jest duże miasto. Dąbrowa też nie. Przypuszczam, ze już w Katowicach bym była przerażona. To zdziczenie mi nie przeszkadza gdy o tym myślę. Wyjeżdżam rzadko.

Już lipiec i ja znowu jestem słaba. Lato wysysa ze mnie całą energię. W pozostałe pory roku czuję sie dobrze. Teraz, od dwóch dni już tęsknię do jesieni. Nie chodzę, a człapię. Do tego ból kręgosłupa. Niech to się jak najszybciej skończy. Gdy przychodzi lipiec tobym go najchetniej przespała. Sierpień, zwłaszcza po 15 juz lepiej znoszę. Późne lato juz lubię. Nie wiem czemu tak lata nie znoszę. Czemu się czuję taka słaba. Teraz przecież nie ma upałów. Dziś ponoć deszcz. POwinnam poczuć się lepiej.

5 lipca 2023 , Komentarze (11)

Wczorajszy dzień był spokojny. Udało się wszysto zrobić. Było też czytanie i malowanie. 

DZiś mam wyjazd, bo trzeba opłacić polisę-ubezpieczenie domu. Dziś albo jutro przyjedzie Sebastian. Trzeba będzie z nim jechać na zakupy do OBi. Na dzień dzisiejszy jest uzgodnione, że będzie z Darkiem wstawiał drzwi. Oby to się udało zrealizować. Drzwi najgorsze, bo wstawiane są w ubikacji kotów. Nie każdy zniesie zapach 4 kuwet nawet posprzatanych.

Czytam Wiejską sagę. To początek i zapowiada się nieźle. Są dalsze części i mam zamiar kupić. Nie wiem ile będzie dziś czytania jeśli przyjedzie Sebastian. Pewnie nie będzie czasu. To samo z malowaniem. Chyba, ze pójdzie spać o 20 jak to on.

Nadal po moim podwórku ktoś łazi. To dwie osoby. Znowu wczoraj byli i mama wyszła. Uciekli ale mama ich widziała. Kamera przyszła ale nikt nie potrafił jej zainstalować, bo większość była po angielsku. Do tego mnie telefon się wyłączał. Trzeba będzie to rozwiązać inaczej.

Pertraktuję z moimi panami, bo chcę namalować ich akty. Krzysiek się za bardzo nie broni ale chce ciemne okulary. Sebastian ani słuchać nie chce. Mam pomysł by namalować jego portret w spodniach i ciemnych okularach. Zobaczymy. Nie rozumiem ich oporów. Gdbym była szczuplejsza namalowałabym swój akt. W tym momencie nie mogę, bo by wyszedł niesmaczny. 

4 lipca 2023 , Komentarze (7)

Wczoraj zrobiłam co zamierzałam choc z trudem, bo mnię ciągło do czytania. Teraz czytam powieść o Alasce, życiu na Alasce w lata 70 ubiegłego wieku. Książka jest dla mnie ciekawa. To trudne życie ale i przygoda. Zawsze o czymś takim marzyłam. Kusiły mnie Bieszczady. Chciałam poczuć co to jest sztuka przetrwania, usłyszeć wycie wilków. To niezrealizowane marzenie. W tym wieku już bym sobie rady nie dała z noszeniem wody czy zabezpieczeniem opału. Nie przetrwałabym juz tam zimy bo nie chciałam zaznać Bieszczad w komfortowych warunkach. To miała być przygoda-skromna chata bez komfortu. Trochę podobnych warunków miałam gdy rodzice kupili dom-chtaę w Kamesznicy. Tam była wygódka, nie było wody i łazienki. Zanim zrobili remont trzeba było wodę nosić z potoka i od sąsiadów. Nie przeszkadzało mi to specjalnie. Gorzej by było gdybym zetknęła sie z luksusem. Do luksusowych hoteli mnie nigdy nie ciągnęło. Widocznie mam duszę prostaczki ale mi nie wstyd i nie przeszkadza mi to.

Dziś jest do roboty oprócz pracy: sadzenie 2 roślin doniczkowych, podlewanie i w domu i na dworze, zasilanie i w domu i na dworze, zwalczanie ślimaków, wyrywanie sumaków. POwinnam kosić ale czekam na Sebastiana.

REmont u mnie sie jeszcze nie zaczął. Znajomy źle sie czuje. Sebastian umie wstawić drzwi i chce wstawić. Nie wiem czy mu to pozwolić robić. Niby rozmawiałam z Darkiem, bratem Krzyska i jest skłonny pomóc. Czekam na okno. Też jeszcze nie dali zanć.

Z rozrywek będzie dziś czytanie. Mam skończyć książkę i może będzie też malowanie.

3 lipca 2023 , Komentarze (15)

PO kilku dniach lenistwa i bezczynnosci dziś już czas na pracę. Będzie dwa dni pracy. Później przyjedzie Sebastian. Ma być u mnie tydzień.

Z remontem niestety nie wyszło, bo znajomy niedomaga. Coś kaszle i nie ma energii. Moze zrobi gdy będzie Sebastian. POmoże wtedy. Już bym chciała, zeby to było zrobione, bo mnie to gryzie.

Po kilku dniach wilgotnych znowu sucho. Trzeba będzie podlewać. Dziś trzeba ogarnąć ostatnie kwiatki doniczkowe, a na podwórku nadal nie wyplewione. Trzeba wyłożyć truciznę na ślimaki.

Dziś trzeba kupić coś do czytania, bo Jaśminową sagę skończyłam. Książka mnie zainteresowała i to bardzo. Teraz czekam na Wiejską sagę. DZiś kurier ma z nią przyjechać. Ta książka jest tylko w wersji papierowej. Nie za bardzo mi to odpowiada ale cóż zrobić. Na razie kupiłam tylko 1 tom, bo nie wiem czy mi sie spodoba.

Narzekam na moją mamę, ze mnie krytykuje, że jest niewdzięczna i mnie nie docenia, a jak ja postępuję z Krzyśkiem? Też go krytykuję i nie zawsze doceniam. Dużo robi dla mnie i za mnie, a mimo to mnie denerwuję i bywam niezbyt miła dla niego. Tak to już chyba jest w relacjach, że nie zawsze są łatwe. Nie mam znajomych, takich bliskich i nie bardzo wiem jak to wszystko funkcjonuje w innych relacjach. Nie mam przykładów ale ostatnio doszłam do wniosku, że chyba mam nierealne oczekiwania. Chciałabym idealnych relacji. Takich gdzie zawsze jest zgoda. Gdzie nie ma konfliktów i nikt sobie przykrości nie sprawia i gdzie nikt nikogo nie denerwuje. Takich związków chyba jednak nie ma. Nie wiem skąd mi się to wzięło. To podejście. U mnie w domu gdy byłam dzieckiem nie było tak źle, ale konflikty się zdarzały. Czasem były problemy w relacji moich rodziców. Czasem babcia kłóciła się z ciocią czy mama z babcią. Tylko dziadka starał się nikt nie denerwować. Każdy się liczył z tym, ze jest chory i nalezy mu się specjalne traktowanie. Chyba też bym chciała być tak specjalnie traktowana. Chciałabym by inni zwracali uwagę na moje potrzeby, nastroje by liczyli się z moją wrażliwością. Tego jednak nie dostaję i stąd niezadowolenie.

2 lipca 2023 , Komentarze (20)

Nadal czytam. Teraz to Jaśminowa saga. Kończę drugi tom. Został jeszcze jeden i dziś go kupię, bo to ebook. Idzie mi Wiejska saga. To książka drukowana. 

Gdy tak czytam te powieści o ostatniej wojnie i o czasach starszych dociera do mnie w jak spokojnych czasach zyję. Jak wygodne jest moje życie. Jak można porównać moje problemy ze zmierzła mama i wrzeszczącym Krzyśkiem do czasów, wojny czy okupacji. Wtedy nie było co jeść. Moja babcia ważyła 42 kg, bo długo karmiła piersią moją mamę. Moja prabacia miała kury i trzymała je w klatkach na końcu ogródka, żeby ich Niemcy nie znaleźli. Dziadek z narażenim życia bywał na wsi po jedzenie i raz przyniósł prosię. Hodowali je w piwnicy. Ciocia straciła dziecko, bo Niemiec ja kopnął w brzuch gdy była w zaawansowanej ciąży. Moja druga ciocia pracowała w kuchni obozowej. Ona trafiła na dobrych Niemców, którzy jej dawali to co dobre z paczek. Raz przywiozła pomarańcze a moja mamaje kopała, bo myślałą, że to piłka. Raz Niemiec przywiózł jej worek kartofli. W czasie okupacji dziadek zrobił szopkę z brzozowych gałązek. Mam ją do dziś i jest cenna pamiątką. Był okres gdy w czasie wojny moi bliscy mieszkali w piwnicy. W piwnicy urodziła sie moja mama. W czasie wyzwolenia niemiecki snajper strzelał w drzwi i nie można było wyjść  z domu. Masa była takich historii, które mi jako dziecku opowiadano. Pamiętam chorobę dziadka i jego medale. Walczył w obronie Warszawy. Jeden medal dostał za to, że niósł kilka kilometrów na plecach rannego kolegę. Kolega zmarł ale on o tym nie wiedział. Moja mama pamięta niemiecki samolot lecący tuż nad ziemią między domami i strzały. Długo po wojnie zrywała sie z krzykiem w nocy. A druga część rodziny. Tata uciekający z bratem i mamą z Ukrainy przez zieloną granicę i bagna, później jego wyprawy z Warszawy na wieś po jedzenie dla bliskich. Był dzieckiem wtedy, bo urodził sie w 34 roku. Los mojego dziadka w obozie w Niemczech. Nie wiem co przeżył, bo zmarł tuż po wojnie w szpitalu. Ja jestem pierwszym powojennym pokoleniem. Moze moja mama jest jaka jest, bo to co przeżyła tak ją zmieniło i wyryło w jej duszy ślady, wypaczyło psychikę. Z dziadkiem było trudne życie gdy był młody. To co przeżył na wojnie wpłynęło na jego późniejsze życie i na życie rodziny, mojej mamy. Może zamiast narzekać na bliskich powinnam dziękować Bogu za bezpieczne czasy w których żyję. POwinnam być wdzięczna bliskim za dom. Powinnam być wdzięczna za pracę którą mam. W czasie okupacji pracowało sie ciężko. Często po 12 godzin i nikt wtedy nie pytał czy kobiety maja siłe do kopania ziemi. Ja teraz w pracy leżę na kanapie i narzekam. Czasem wydaje mi się, że jestem niewdzięczna, a to błąd.

Dziś kolejny spokojny dzień w domu. Będzie czytanie i może malowanie obrazu...

1 lipca 2023 , Komentarze (21)

Znowu mam fazę na czytanie. Czytam w każdej wolnej chwili. Tą książkę własnie skończyłam. Kupiłam trzy następne.

Zdałam sobie sprawę, ze moje życie jest przepelnione drobnymi satysfakcjami ale nie zawsze jest pełne przyjemności. Wiele robię wbrew sobie. Gdybym miała mozliwość tobym zrezygnowała z wszelkich działalności typu fizycznego. Nienawidzę ruchu. Drażni mnie ostatnio praca w ogrodzie nawet. Nie chcę ale muszę pracować w domu. Muszę wychodzić po warzywa. Muszę przygotowywać posiłki. Muszę ćwiczyć. Tak nawet joga mnie ostatnio nie cieszy. Gdy słyszę rano budzik od razu się denerwuję. Później przez dłuższy czas jestem ponura i zła, że nie mogę żyć tak jakbym chciała. Cobym chciała robić? Ano malować, medytować itp, czytać całe noce, spać do oporu, oglądać filmy. Czyżby wiek emerytalny się o mnie upominał? Jednak nie. To nie jest wymysł ostatnich lat. Pamiętam, ze gdy byłam młoda czasami zazdrościłam ludziom na wózkach. Chciałałam mieć opiekę i nie chciałam, żeby ktokolwiek wymagał ode mnie ruchu, chodzenia. Druga bolączka to jedzenie. Całe życie mam ochotę jeść więcej i całe życie walczę z sobą. Gdyby tak nie było ważyłabym ze 150 kg.

Dziś będę żyła tak jak chcę. Najpierw było spanie prawie do południa, bo wczoraj w nocy czytałam. POza jogą nie będzie ruchu prawie wcale. Nie mam zamiaru tez pracować. Luz cały dzień. Jutro tak samo i w poniedziałek juz moze coś mi sie zachce robić.

30 czerwca 2023 , Komentarze (20)

Czarnusia znowu się wczoraj czym zdenerwowała, bo próbowała nasikać na kanapę. Zauważyłam w porę i ją pogoniłam. Poszła do kuwety. Nie widać po niej nerwów ostatnio. Przychodzi normalnie na kanapę, je i jest zadowolona z głaskania. Nawet mruczy. Nawet nieco przytyła. Tak, moje życie polega też na śledzeniu dobrostanu zwierząt. Każde jest inne i ma inne potrzeby. Trzeba doglądać i schlebiać. Mają być zdrowe i zadowolone. Jestem zwierzęcą mamką. Zwierzęta to członkowie rodziny i tyle w temacie...

Ostatnio zdałam sobie sprawę, że mam nierealne oczekiwania odnośnie mojego wygladu. Jestem z niego niezadowolona. Nie podoba mi sie wygląd mojego ciała, podbródka. Paznokcie też nieidealne. A jakim cudem mam wyglądać dobrze? przecież o siebie nie dbam i poza dbaniem o higienę praktycznie nic nie robię. Kobieta w pewnym wieku musi dbać o siebie by wyglądać dobrze. Ja jestem zapuszczona od dziesięcioleci. Ot choćby sylwetka. Nigdy nie ćwiczyłam i to widać. Mięśnie słabe i wałki tluszczu. Inna sprawa, że moje zewnętrzne piekno nie jest moim priorytetem. Nie zależy mi na wyglądzie specjalnie. Gdybym dobrze wyglądała nic nie robiąc tobym była zadowolona ale juz wszelkie zabiegi i czas na nie poświęcony to nie ja. Nie chce mi się dbac o siebie, nie lubię tego robić i nie mam na to czasu... Pieniędzy też nie zainwestuję. Trzeba więc wygląd zaakceptować jaki jest i pozbyć się pretensji do siebie i świata, że nie jest lepszy... Te nierealne oczekiwania to moja specjalność. Nie przykładam sie do wielu spraw ot choćby porzadek w domu czy ogród. Dbam na pól gwizdka, a później porównuję sie z koleżanką, która dom pucuje codziennie. No i poczucie niższości gotowe...

Wszyscy mi mówią, zebym zrezygnowała z mojej pracy dodatkowej. Powodem są zarobki i straty na portalu z wróżbami. Straty są, bo siedzę w pracy jako ankieterka i wtedy nie mam szansy na wróżenie, a z wróżenia dochód większy. Ja się waham, bo wróżby mogą byc ale nie muszą, a jako ankieterka dochody sa pewne. Strasznie mnie jednak ta praca przytłacza i jej nie lubię, bo jest nudna. Ten kontakt z ludźmi też jest denerwujacy. 

Dziś chyba kupię nową powieść. Do wyboru mam jedną z dwu autorki Słowika, pierwszy tom Jaśminowej sagi albo Wiejskiej sagi.

29 czerwca 2023 , Komentarze (6)

Czwartek i jeszcze dwa dni pracy. W szkole mam wakacje i rzadziej wykłady. W tym tygodniu chyba nie ma. Nie jestem jakoś bardzo zmęczona tym tygodniem. Weekend jednak powitam z zadowoleniem.

Wczoraj znowu mi się nie udało wyplewić, bo przyszły kwiaty i musiałam je posadzić. Teraz chcę zamówić coś jeszcze do jednej donicy. Były w niej bratki ale już straciły urodę. Może biała begonię stale kwitnącą.

Dziś Krzysiek po pracy jedzie do miasta, bo musi kupić leki. Poskarzyłam sie ostatnio psychiatrze, ze Krzysiek mi ubliża i przepisała mu dodatkowe leki. Doszła do wniosku, że jest drażliwy. Teraz ma brać też tabletkę rano i w południe. No zobaczymy. Lek ponoć bezpieczny i dawki nie ma dużej. Nie powinny mu leki zaszkodzić.

Wczoraj miałam więcej czasu i czytałam w każdej wolnej chwili. Książkę skończyłam. Wolę czytać niż przeglądać telefon. Ostatnio wybieram ebooki. Mają tą zaletę, ze nie czekam aż przyjdą, Krzysiek nie widzi, że kupję i miejsca w domu nie zajmują. 

Megusia ma znowu rozwolniony stolec. Leki pomagaja na krótko. Schudła. To wiekowa koteczka ale to nie oznacza, ze ma miec problem. Spróbuję zabiegów, laktacitu i siemienia lnianego. Moze to pomoze na dłużej. Kotunia ma 16 lat i już przez te biegunki jest zastraszona. Ciągle się na nią krzyczy, bo załatwia sie na dywanie. Te krzyki nic nie dają. Ona sie boi i robi po swojemu. Weterynarz przepisuje węgiel i antybiotyk i tyle. Apetyt ma i nie wymiotuje. Gorączki nie ma. Lubi ostatnio leżeć na moim ramieniu. Tak cudownie grzeje i mruczy.

28 czerwca 2023 , Komentarze (25)

Wczoraj zrealizowałam co było zaplanowane. Dziś chcę podziałać na dworze. Tak się odgrażam z tym plewieniem, a nadal robota w lesie. Za tydzień przyjedzie Sebastian i chcę to skończyć.

Moja Rozi chyba się starzeje. Zrobiła się jakaś taka powolna, spokojna. Niby nadal jest charakterna ale wyskoki dominacji ma rzadziej. Więcej śpi. W tym roku jesienią skończy 12 lat. To nie jest mało. Koteczka jest bardzo przywiązana do mnie. Najbardziej lubi leżec na moich kolanach. Mikuś ostatnio zyje chlebem z pasztetem i kaszą z miesem i warzywami, kaszanką. Nie chce ani psich puszek ani chrupek. Czemu to akurat mnie musiał sie trafic tak wymagający pies. Pikuś jadł wszystko bez problemu.

Ostatnio mi podświadomość podpowiada we śnie, ze za mało czytam. Sni mi się, że wyjeżdżam i zostawiam książki. Zawsze wcześniej zabierałam je ze sobą. Czyżby książki nie były dla mnie juz tak ważne? To błąd. Czas nad tym popracować. Całe zycie czytałam ale teraz czytam mniej. Kiedyś czytałam w każdej wolnej chwili. Teraz konkurencją jest pisanie, malowanie, nauka. Kiedyś czytałm powieści. Teraz poziom jest różny i często mnie nudzą. Brak też czasu. Wybieram poradniki. Ostatnio czytam powieść i bardzo mi sie podoba...

Dziś mam podać grafik na przyszły tydzień i zapiszę się z pracą tylko na poniedziałek i wtorek. W czwartek juz będzie Sebastian. Nie chcę pracować przy nim wiec będzie urlop. Do roboty ma:naprawa progu i naprawa lampy, koszenie, kołki pod obrazy, zamkniecie skrzynki na gaz, ciac drewno, podpory pod winogron.

Wionrośle za domem mam dwie. Skąd sie ta druga wzięła nie wiem. Niby sadziłąm dwie ale jedna wyglądała jakby sie nie przyjęłą. Teraz w tym miejscu jest owocująca winorośl. Sąsiad za płotem ma wionorśl i przechodzi na nasza strone ale to chyba nie to...

Ktoś mi przychodzi na podwórko i celowo mi wszystko demoluje. Znowu były przewrócone doniczki i wywalony kosz na śmieci. Podejrzewam, ze to ta sama osoba jest winna. Wchodzi, pokradła co było mozna a teraz demoluje. Kamera idzie. Nie wiem czy to coś da. Jeśli nie. To założe monitoring i opłacę ochrone. Ochroniarze go złapią. Coś trzeba w końcu z tym zrobić, bo tak dłuzej być nie może...Nawet Krzysiek sie ostatnio zdenerwował...

27 czerwca 2023 , Komentarze (2)

Dziś jadę do miasta, bo mam byc u psychiatry. Chcę porozmawiać o mojej traumie. Krzysiek tez idzie do lekarza. Wrócimy zbyt późno by cos na dworze zrobić. Moze ogarniemy coś w domu. Dnia nie mozemy zmarnować.

Dziś mam horoskop urodzeniowy dla klientki. Będzie też oczyszczanie czakr i aury, ale dopiero po pełni. Pracy dodatkowej nie mam ale na portal z wrózbami wejdę. Koniec miesiąca i ostatnie szanse na zarobek.

Pracuję teraz na moim wewnętrznym rodzicem. Do tej pory kontakt z nim był trudny dla mnie, bo przelałam na niego podejście do mnie mojej mamy. Teraz pracuję by był kochający i wspierający, a nie krytykujący. Chwalę się, doceniam, prawie sobie komplementy. Koniec z walkami na ten moment. Nie lubię ich a teraz chce sobie uprzyjemnić życie.

Poza tym wreszcie dotarło do mnie, że nie dogodzę wszystkim. Nie mogę być we wszystkim dobra. Nie powinnam rywalizować z moja mamą. Nie powinnam iść ta drogą którą widzieli dla mnie inni. Czas dorosnąć, bo 60 tka na karku. Wybrałam sobie to co ważne dla mnie i w tym się mam zamiar doskonalić. Dla mnie to malowanie i rysowanie, pisanie, ezoteryka i naturoterapia itp, nauka i rozwój, koty. Ważna jest też ale tak na średni poziom rodzina i dom. To oznacza, ze nie powinnam mieć pretensji do siebie, że robię ekstra świetnych zdjęć, ze nie wyglądam zjawiskowo, że mało ćwiczę i nie pielęgnuję urody, że nie myślę o większych dochodach czy robieniu kariery, ze nie mam ekstra ogrodu, żenie gotuje i nie piekę w stopniu mistrzowskim. Ważne jest by w dziedzinach, które wybrałam naprawdę się doskonalić i dążyć do tego by być coraz lepszą. Tu średni poziom nie powinien być celem. Powinnam mierzyć wyżej, a nie kalkulować. Cwiczyć i starać się. Teraz mam fazę na malowanie po numerach ale już wybieram zdjęcia na obrazy moje... Mam dwa podobrazia i chyba powstaną kwiaty.