Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489035
Komentarzy: 54550
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 września 2024 , Komentarze (4)

Dziś chcemy umyć okno i wyprać firankę. Później chyba będzie jeszcze jedno u babci. Firanka też. Może będzie też trochę cięcia gałęzi, bo już liście obeschły. Nie wiem gdzie zgromadzić to pocięte, świeże drewno. Trochę go będzie, a palić nim w tym roku nie wolno. Musi wyschnąć. Planuję też na dziś zrobić porządek w lekach.

Zrobiło się chłodniej i Mikunia już śpi pod kołdrą. W nocy też. Jeszcze wychodzi czasami, ale rzadko. Wieczorem drapie, żeby pod kołdrę wejść. Później zwija się w kłębuszek przy stopach albo sie wyciąga wzdłuż ud i tak śpi. Ja bardzo lubię czuć jego ciepłe ciałko. Rozunia śpi zwykle na moich plecach. Koteczka jest bardzo przywiązana do mnie. Ja do niej też. Ma 13 lat.

Wczoraj Krzysiek był w mieście na zakupach i sam mi kupił mieszankę meksykańską warzyw na patelnię. Ja już nie muszę jechać i szukać. Koniec diety za tydzień i już warzywa będę z powrotem jeść. DZiś może już kupię trochę strączków w puszkach na sałatki. Do tego by trzeba suche strączki na zupy, bo i te będą. Odpoczęłam od gotowania dla siebie i znowu mnie do gotowania ciągnie. Gdy wyjdę z diety będzie gotowanie według przepisów. Krzysiek też będzie zadowolony. Dziś chcę zrobić kotlety z twarogu i jajek...:)

Do końca diety tydzień. Krzysiek marzy o czymś słodkim- cieście, cukierkach, ciastkach. Chcę mu upiec ciasto, ale na słodziku. Mam przepis i piekę sernik, ale myślę o cieście lanym typu babki z utopionymi śliwkami. Szukam teraz przepisów. Myślę i o cieście typu kruchego ze śliwkami. Ciasto planuję góra raz na tydzień. Ma być mniejsza porcja typu małej tortownicy. Ja tylko chcę dziubnąć, bo mąka.

Materiały na remont kupione. Na pierwszą część.

W spiżarni posprzątane...

Wczoraj zrobiłam porządek w skrzyni. Trzeba było wyplewić i dosypać ziemi. Dosypałam dwa worki.

20 września 2024 , Komentarze (6)

Pierwszy tydzień urlopu Krzyśka się kończy. Dużo już zrobione i chyba się z wszystkim wyrobimy. Dziś do roboty jest koleje okno i moze obcięcie winobluszczu przed domem. Ja może wyplewię przed domem. Chciałabym ogarnąć jedną stronę ogródka. Zostałaby druga. 

Jutro chyba pójdziemy do kaplicy. Chcę opłacić dwie msze za bliskich. Jakaś praca jednak będzie. Chcę też by Krzysiek odpoczął. Ma mało chodzić i dużo spać.

Kolejny sklep spożywczy nam chyba skasują. Już ponad tydzień jest remanent. Sklep był bardzo drogi, ale był. Teraz najbliższy około 3 km. Bez samochodu to prawdziwy problem.

Dziś trzeba kupić kolejny worek kartofli na zimę.

Dwa dni temu był sąsiad i wyciął mi oraz przyciął kilka drzew w tym jesion i dąb. Trzeba było bo za bardzo się rozrosły i wchodziły w liny wysokiego napięcia. Sąsiad mi też część wykosił. Jeszcze prace będą.

Może w tym roku zamówię jeszcze sprzątanie mamy komórki. Chciałbym w niej trzymać drewno, a starą komórkę rozebrać. Jest drewniana i się leje. Dziadek robił ją gdy byłam dzieckiem dla owiec. Później tam był kurnik. Pamiętam owce. Dziadkowie mieli dwie, matkę i córkę- Basie. Trzeba było doić i wyprowadzać na pastwisko. Trzeba było siać i kosić koniczynę. Dziadek i babcia sprzedawali wełnę i młode owieczki ale koniecznie na dalszą hodowlę, a nie na ubój. Raz małych było 3 i jedną matka odrzuciła. Wykarmiłyśmy ją ja i babcia butelką. Gdy baranek był już duży i wychodził na pastwisko wystarczyło mu pokazać z daleka butelkę to biegł jak szalony. Dziadek owce pokochał. Gdy sprzedawał stare to łzy miał w oczach.

Baterię w łazience naprawiłam na ten moment. Trzeba było wykręcić i odkamienić sitko.

Szambo wypompowane. 

Remont od dzisiaj.

19 września 2024 , Komentarze (7)

Dziś może umyjemy okno, wypierzemy firanki i zasłonę. Ja bym chciała moze wyciąć gałęzie na podwórku. Może jeszcze trochę poplewię. Prace idą zgodnie z planem. Trzeba jeszcze poprac wszystkie kocyki kotów. One mają położone na oknie, bo lubią się wylegiwać w słońcu. Jest też do prania ubranie robocze Krzyśka i kołdra z pokoju dziennego.

Mam dziś jechać opłacić groby. Nie wiem czy uda się w tym roku zrobić żwirek i tablice. To nie zależy ode mnie. Ja fundusze mam.

Z wagi jestem zadowolona. Dokładam już co kilka dni trochę węglowodanów. Dziś chcę zrobić fasolkę szparagową i kotlety ze sledzi i sera białego. Nie wiem czy waga jeszcze coś spadnie, ale nawet gdyby nie, to i tak się cieszę. Miała być nadwaga i jest.

Ostatnio żyję pracą koło domu i w domu. Jesień i jest tych zajęć dużo. Trzeba się spieszyć przed chłodami. Rozrywek na dziś nie planuję, ale pewnie coś będzie. Na poniedziałek planuję  wyjazd do pałacu.

Za kilka dni Mabon. To święto równonocy. Ja będę obchodzić i dziękować za plony.

Chciałbym kupić dynie ozdobne i trochę kasztanów.

Zainteresowały mnie rolety zewnętrzne. Zastanawiam się czy nie założyć ich na okna mamy i babci. Mieszkania będą puste i o firanki dbać nie zamierzam.

Może dziś przyjdzie sąsiad do remontu...

Opaska juz kupiona i zrobiona i oby było ok. Na razie działa...

Zrobiłam porządek z paznokciami u stóp. Ja i Krzysiek...

18 września 2024 , Komentarze (21)

Waga już nie spada, a skacze. ja liczę dni do końca diety. Za kilka dni już zamówię zdrowe makarony i strączki. Trzeba by jechać do Kauflandu, bo chcę przyjrzeć się mrożonkom. Muszę pokazać Krzyśkowi co chcę. W zimie będę jadła kalafior, fasolkę, warzywa na patelnię. On sam decyzji nie podejmie, ale gdy mu pokażę to kupi.

Dziś chcę iść do mamy, bo trzeba zebrać resztę śmieci. Jutro mają być wywiezione, a jest pól kosza. U mamy została do zrobienia jedna szafka. Nie wiem co w niej jest. Jest jeszcze biurko i wszystkie pólki z książkami, ale to chcę robić w zimie. Przed świętami moze. Jak dobrze pójdzie będzie S i pomoże.

Moze też spróbuję doczyścić trochę garnków. Mam kilka po mamie, ale są w złym stanie. Chcę spróbować je doczyścić. Jak się nie da to wyrzucę. Potrzebuję jeszcze z 2 rondelki na jajecznicę. Krzysiek garnki myje co kilka dni i nie mam w czym smażyć. O zmywarce słyszeć nie chce.

Cieszy mnie Krzyśka urlop, bo wszystko się w domu zrobi. Moze też pójdziemy zwiedzić pałac.

Powinnam poszukać wiadra na węgiel u mamy. Mnie zostało jedno. Drugie ma małą dziurkę i trzeba je wymienić, bo będzie się sypał miał. Jeśli nie będzie powinnam jechać kupić zanim sezon się zacznie.

Chciałam wczoraj kupić już róże, ale wysyłka dopiero w II połowie października. Mam  jedną różę, ale trzeba o nią zadbać. Chcę kupić 4 do donic i jedną w grunt.

Dziś może uda się wypompować szambo.

Dzwonek naprawiłam.

17 września 2024 , Komentarze (6)

Jak fajnie wygląda szczuplejszy model na Vitalii. Jestem bardzo zadowolona i ulżyło mi. Nadwaga brzmi już inaczej niż otyłość. To odchudzanie jest inne niż poprzednie, bo nie trzymam cały czas diety niskokalorycznej. Dni  niskokaloryczne teraz przeplatam z dniami o normalnej kaloryczności. Teraz są dwa dni około 600 kalorii i dzień około 1300. Tak na przemian. Dieta jest typu karniwory. Jeszcze dwa tygodnie i liczę na około 2 kg. Teraz czekam na 73 kg. To będzie 30 kg zrzucone. Moze w styczniu?

Krzysiek też schudł kilka kilo. WAżył ponad 90 kg w ubraniu, a teraz waży 84 bez. Ma teraz urlop.

W niedziele byliśmy z Mikusiem nad rzeką. Wody trochę więcej, ale rzeka nie wylała z koryta. Są jeszcze wały przeciwpowodziowe. U mnie powódź nie grozi. Jestem głęboko wdzięczna za to.

Nie od dziś wiem, ze Aronek to cudowny kocurek. Teraz jeszcze nauczył się ze mną spać. Wczoraj gdy zdrzemnęłam się w pokoju dziennym, przyszedł, położył się obok mojej twarzy, przykrył mi dłoń łapką i tak spał.

Ptaki już więcej jedzą. Na pewno jesień.

Mikuś zaszczepiony. Bał się strasznie u weterynarza- piszczał i drżał. To stres dla niego. Może myślał, że go znowu zostawimy jak wtedy gdy był usuwany ząbek.

16 września 2024 , Komentarze (5)

No i jest nadwaga. Który to już raz sie cieszę z tego, a później jojo i znowu otyłość. TYm razem będę jeść mniej węglowodanów i nie tylko o pieczywo tu chodzi... Chcę zrzucić jeszcze trochę ponad 10 kg. Na razie jeszcze tłuszcz jest okropny zwłaszcza na brzuchu. No ale dźwigam na nim sporo kilogramów. To nic dziwnego. Teraz jeszcze chciałabym zrzucić około 2 kg. Później przerwa i od stycznia powrót na dietę. Chcę ważyć w normie, ale nie mam większej nadziei, że odzyskam sylwetkę. Raczej już dobrze nie bedę wyglądać. Skóra jest brzydka. Tu i ówdzie coś jest rzadkie, marszczy się.  Musiałabym ważyć jeszcze co najmniej z 12 kg mniej, a to nierealne. No i co wtedy ze skórą. Niby ćwiczę, ale nie sądzę by joga miała większy wpływ na sylwetkę. Ta joga, którą ćwiczę.

Na razie cieszy mnie joga. Cwiczy mi sie o wiele łatwiej. Oddech jest łatwiejszy, bo brzuch nie przeszkadza. Cwiczę po minimum 20 minut dziennie. Czasem dłużej. Ciało nie poddaje się łatwo i nieraz trzeba wielu miesięcy ćwiczeń by wykonać jakąś asanę. Nadal ćwiczę  prawie tylko pozycje siedzące i leżące. To wygodniejsze dla mnie ale rozważam i inne asany. Chyba do tego dojrzałam, dojrzewam powoli. Już bym chciała ćwiczyć w nowym pokoju. Tam będzie bardzo duzo miejsca. Teraz w sypialni mam ciasno. .

Dziś jadę z Mikusiem na szczepienie. Będzie preparat skojarzeniowy. Będzie pisk.

W najbliższym czasie chciałabym pojechać opłacić groby na następny rok. Trzeba by zlecić wykonanie tablic dla mamy i Adriana. Czekam z tym na remont.

Proszę o udostępnienie tej ulotki...

15 września 2024 , Komentarze (13)

Jest, jest, jest siódemka z przodu. Prawie nadwaga. Motywacja od razu wyższa i humor lepszy. Jeszcze 2 tygodnie diety i liczę, że zrzucę 2 kg. Potem powoli wychodzenie i nowy etap w styczniu. Oby dalej.

Nadal deszcz. Fajnie się spi, medytuje i fajnie odpoczywa. Tylko na dwór się wyjść nie da, bo padało intensywnie. Natura potrzebuje deszczu po tych ostatnich upałach i suszach. Ja poczekam spokojnie aż deszcze miną i dopiero wtedy się za prace na dworze wezmę. Mam jeszcze trochę prania. Mam mycie okien.

Dziś bez pracy będę się czuć dziwnie. Może się się nawet trochę ponudzę choć zawsze wychodziłam z założenia, że człowiek inteligentny się nie nudzi. Będzie czytanie i będą filmy. Ostatnio oglądam fabularyzowane dokumenty o starożytnym Rzymie. Było już o Kaliguli i było o Kommodusie.

Przez te deszcze okazało się, że z moimi drzwiami wejściowymi jest problem. Puściła uszczelka, jest szpara i się leje na podłogę. Sporo, bo tworzy sie kałuża i wycieraczka pływa. Nie wiem co z tym zrobić. S twierdzi, że trzeba założyć nową uszczelkę. Tylko kiedy?

Inny problem to kran w łazience. Zebrał się kamień i strumień wody się rozwarstwia. Pryska do wanny i za wannę.

Zepsuł mi się pasek przy mojej opasce. Chcę kupić klej. Nie wiem czy pomoże. Jeśli nie trzeba pomyśleć o nowej opasce.

Zepsuł się dzwonek:(

14 września 2024 , Komentarze (2)

Dziś Krzysiek idzie po południu do pracy i już klnie. Nie lubi sobót, bo ma ciężką dniówkę. Wtedy jest targ i dużo sprzątania. Cóż nie każdy jest informatykiem czy inżynierem. Ci co sprzątają też są potrzebni. Ja coś zrobię w domu, ale nie wiem co. Coś sobie znajdę. Trzeba wykorzystać tydzień w którym nie mam szkoły. Wczoraj udało się zrobić co zaplanowałam. Pracy ubywa. To mnie cieszy, bo już mnie zmęczył ten niedawny przestój.

U mnie pogoda zdecydowanie jesienna. Padają deszcze i są chłodne noce. Ja jednak śpię jeszcze nago. Mikuś już robi podchody do siedzenia pod kołdrą. Drapie, żeby go wpuścić, ale za chwilę jeszcze wychodzi. Czuję, że za kilka dni już będzie spał pod kołdrą. Mruczek też szuka ciepła, bo cały dzień chce siedzieć u mnie na ramieniu.

Muszę poczytać o winorośli. Mam trzy młode krzaki i jeden stary. Nie wiem czy na jesień się ich nie przycina. Chyba tak. Bardzo sie rozrosły. Nie wiem czy trzeba je zasilać i ewentualnie kiedy. Powinnam pod te młode kupić kratki, ale teraz nie mam pieniędzy.

Wczoraj zapłaciłam ostatnią ratę za szkołę. W przyszłym miesiącu moze wykupię sobie pierwszą lekcję kursu totalnej biologii. Mam kilka książek ale co kurs to kurs. 

Jutro 15 IX. Zostały jeszcze dwa tygodnie diety. Nie zrzuciłam tyle ile chciałam. Będzie chyba 4 kg zamiast 6. Dieta mnie trochę znudziła i zaczynam tęsknić za innym jedzeniem. Mam ochotę na sałatki i strączki. Wytrwam jednak. Od stycznia mniej około 15 kg.

13 września 2024 , Komentarze (2)

Koniec tygodnia u mnie będzie pracowity, bo szkoły nie mam. Trzeba podgonić pracę w domu. Dziś może uda się umyć okno. Moze wypiorę kapę i poduszki ozdobne z pokoju dziennego. Coś może pomoze Krzysiek, bo ma wolne. Jutro już będę działać sama.

Nie wiem czy Sebastian przyjedzie, bo idzie do pracy. Trochę problem, bo sporo pracy dla niego miałam. Coś może zrobi sąsiad, ale nie wszystko przecież. Sąsiad wykonuje prace budowlane, a nie wywozi złom czy rozwala wersalki. Coś moze zrobi Krzysiek, a moze jednak przyjedzie?

Następne prace to moze w przyszłym tygodniu przyjdzie sąsiad i zrobi remont.

U babci remontu nie zamierzałam robić, ale trochę chyba trzeba będzie. W spiżarni odpadł kawałek tynku. Przypuszczam, że rynna się leje. Trzeba to będzie sprawdzić, ale nie wiem czy w tym roku się uda. Sąsiad pracuje zawodowo i nie bardzo ma czas. Boi się o pracę, bo szykują się zwolnienia.

Dziś jadą moi dostawcy warzyw. Trzeba kupić pszenicę dla ptaków i moze worek ziemniaków, bo już mają zimowe.

60 dkg i nadwaga. Czekam już, bo będzie ulga. To niby tylko cyferki ale jednak...:)

12 września 2024 , Komentarze (2)

Wczoraj po porannym rozruchu udało mi się zrobić sporo, bo byłam ożywiona. Wyprałam koc i 2 kapy i pociełam resztę drewna. Dziś znowu pranie i moze worek u mamy. Na razie ostatni na tą partię, bo będą już 3. Wywóz za tydzień w czwartek.

Poza tym mam w planach pracę zawodową, czytanie i oglądanie filmów. Ostatnio oglądam serial dokumentalny o zagadkach archeologicznych. Kiedyś chciałam być archeologiem, ale zrezygnowałam i całe szczęście. Praca co prawda bardzo ciekawa, ale brudna, ciężka fizycznie i często w upale i pyle. Nie zwasze też bezpieczna. Do żadnej dziury bym nie wlazła ani do jaskini. Przebywania poza domem nie lubię ani podróży. Fajnie się czyta o odkryciach i ogląda na ten temat filmy ale to wszystko. W naturze bym raczej tego przeżyć nie chciała. Inny mój wybór wtedy to geologia, zoologia, zootechnika i ASP. Teraz pasowało by mi tylko ASP, ale co po takim kierunku robić jeśli nie ma się ochoty uczyć innych? Teraz bym wybrała psychologię, ale też raczej nie widzę się w roli terapeuty. Odpowiada mi praca ta co mam.

Z Kajtusiem lepiej. Antybiotyk skończył. Teraz bierze tylko probiotyk. Ten ma brać jeszcze około miesiąca. Karma gastro mu pasuje. Ma większy apetyt. Je saszetkę i dwa razy suchy pokarm. 

Trzeba by pomyśleć o opróżnieniu części donic. Warzyw już nie ma i niektórych kwiatów też nie. Niektóre są juz brzydkie. Część donic będzie potrzebna na róże. Wkrótce kilka krzaków kupię.