Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490555
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 sierpnia 2024 , Komentarze (12)

Do wczoraj miałam jednego wroga. To był facet, który ponad 20 lat temu prawdopodobnie zabił mi kota. Miał ich więcej na sumieniu. Sam się przyznał. Nienawidziłam go szczerze i niby próbowałam wybaczyć, ale zadra pozostała. Nie zyczyłam mu dobrze choć starałam się o nim nie myśleć. Wczoraj przez przypadek znalazłam jego ukryty profil na facebooku, a tam zdjęcia kotów. Z tego co było napisane wywnioskowałam, że koty teraz toleruje, a nawet chyba lubi. Szukał kotki, która zaginęła i urocze zdjęcia koteczki w łóżku z dzieckiem. Zdjęcia kocurka małego do wydania i sympatyczny komentarz. Wygląda na to, że sukcesywnie podsycana nienawiść była zbędna. Czas wybaczyć naprawdę, szczerze... Ta sprawa ma głębsze podłoże. Wtedy przeżyłam traumę i poźniej przez caly czas się podświadomie bałam o moje koty. Sniły mi się koszmary, że ktoś się włamal do mnie i je skrzywdził. Teraz czas na oczyszczenie...Uf...

Dziś chciałabym ciąć drewno. Krzysiek może przeniesie tez trochę z ogrodu. Leżą suche gałęzie, takie dość grube. Można je spalić w piecu. Do tego mam zamiar przepisać parę krzyżówek. Wysyłka jutro. Bardzo lubię układać krzyżówki i byłam w tym bardzo dobra kiedyś. To były krzyżówki panoramiczne. Zwyczajne też układam, ale trudno się z tym przebić. Moze jednak z czasem się uda.

Wczoraj padał deszcz, a ja odżyłam i napawałam się tym. Zrobiłam sobie dłuższą medytację z kamieniami i mantrą om. Tym razem wybrałam kamienie czakralne - granat, karneol, cytryn i tygrysie oko, kwarc różowy i rodonit, angelit i chalcedon, lapis lazuli i ametyst. Lubię medytacje z kryształami. W ogóle lubię kryształy. Zachwycają mnie barwami i energią. Gdy byłam młoda chciałam jeździć i szukać kamieni. W POlsce są złoża nie tylko agatów. Miałam okazję, ale mój pierwszy mąż był przeciwny i musiałam zrezygnować. Teraz tego żałuję. Gdybym miała więcej pieniędzy kupowałabym większe okazy kamieni i ozdabiała nimi dom. Teraz mam kilka bryłek i układam je na parapetach. Dają dobrą energię... Lubię też kamienie zwykłe polne albo z rzeki. Też ich trochę mam w domu.

Kupiłam jeszcze 2 książki, bo wczoraj zarobiłam...

21 sierpnia 2024 , Komentarze (6)

Srodek tygodnia. Ja od wczoraj tnę drewno, bo pogoda na razie fajna. Jeszcze trochę drewna jest. Jutro moze Krzysiek zniesie resztę z ogrodu. W tym roku nic w ogrodzie mamy nie będę wycinać. To i cięcia już dużo nie będzie. Jutro będą wywiezione śmieci w tym trzy kolejne worki. Trzeba będzie pakować kolejne. Trochę mnie denerwuje ta powolna robota. Chciałabym zacząć i skończyć.

Nie wiem co się dzieje, ale od kilku dni ziarno dla ptaków nie jest wyjedzone do końca. Podobno koło mojego domu trzyma się kot. Widziałam go i próbowałam łapać, ale jest bardzo dziki, a do klatki nie wchodzi. POnoć nadal jest, ale wychodzi nocami. Moze on straszy ptaki. Nie wiem co z nim zrobić. Niby jedzenie i picie ma i komórki otwarte, ale zimy może nie przetrwać. Jest drobny rudo-biały. Oby to nie była kotka.

Obejrzałam nową wersję Chłopów. Film zdobył nagrody i nominacje, a mnie się lepiej podobała stara wersja. Jagna współczesna- szczupła i z widocznym makijażem. W tamtych czasach wiotkie dziewczyny na wsi nie miały powodzenia. Nowy Znachor mi się podobał.

Ostatnio gdy wstaję rano nie jestem zła, a przygnębiona. Nie wiem skąd ten ponury nastrój. Zwykle cieszą mnie drobnostki typu wdzięczenie się kota, padający deszcz, ostatecznie zakupy. Teraz nastroj mam gorszy i oczekuję licho wie czego. Na zakupy brak funduszy. Uczucie satysfakcji, które mnie do tej pory cieszyło też niedostępne, bo żadnych osiągnięć nie mam.

Przyszły mi ostatnio kupione książki i są świetne. ZArobiłam i kupiłam jeszcze jedną, a dziś kupię talię tarota. 

Wczoraj upiekłam chleb orkiszowy z nowego przepisu. Było trochę kombinacji typu dopiekania na kratce bez foremki, ale wyszedł smaczny. Będę piec...:)

20 sierpnia 2024 , Komentarze (20)

Według opaski poprawiła mi się jakość snu. Do tej pory był co najwyżej niezły. Teraz zaczął mi się pokazywać dobry. Zasypiam po melatoninie. Wstaję koło 6-7. Spię na dobę około 8-9 godzin. Oby tak dalej...:)

Weszłam na stronę ze sklepem Alicji Chrzanowskiej i znowu to i owo mnie kusi. To i owo to kilka książek o aniołach i 2 talie kart w tym jedna kocia. Jest jeszcze książka Mateli o kolorach w terapii. 

W tym tygodniu chcę wszystko wyjeść z szafki i lodowki oraz wszystkie warzywa. Warzyw kupię mało, bo od poniedziałku chcę już zacząć dietę. Nie ma sensu czekać jeszcze tydzień. To niewiele, a motywacja jest. Jem też trochę więcej to i metabolizm powinien ruszyć. Liczę na 6 kg mniej. Tyle ostatnio chudłam na diecie białkowo-tłuszczowej. Będzie oczywiście mniej kalorii. Na początek 800-900. Dieta potrwa do końca września. Kolejny etap od stycznia. Wczoraj były kotlety ze śledzi i pieczarek, sałatka bez strączków, jogurt i pęczak z sosem grzybowym. Dziś barszcz czerwony z ziemnikami, skyr, kotlety z jajek i śledzi.

Mam marzenie, ale nierealne do spełnienia. Chciałabym pojechać tam gdzie są miejsca mocy. Chodzi mi o te w okolicy. To Małopolska, WAwel, Slęża, świętokrzyskie itp. Nie mam szansy jednak tam być, bo jak. Chciałabym poczuć ich energię. O kamiennych kręgach nawet nie mam odwagi marzyć. W Polsce też są, ale daleko. Bez samochodu nic się nie zdziała. Taksówką nie dojadę ani pociągiem. Ech...

Trawa, którą wysiałam wiosną nie wzeszła. Chyba trzeba wysiać jeszcze raz. Muszę kupić. Nasiona kwiatów polnych jeszcze mam.

19 sierpnia 2024 , Komentarze (2)

Mój dąb na podwórku ma się dobrze. To już piękne drzewo obecnie obwalone żołędziami. Buja jednak za bardzo i chyba trzeba go przyciąć, bo już haczy o liny wysokiego napięcia. Oby ocalał. To drzewo mocy, zdrowia.

Wziełam kuchenkę od mamy i jest tak mocna, że gdy grzeje robi się czerwona. Kuchenka ma z 30 lat, a jest jak do tej pory lepsza od nowych. Oby długo wytrzymała. Nowe wytrzymują pół roku.

Mam 3 młode winorośle, które pięknie rosną, ale nie owocują. Na razie pędy kładą się na ziemi i chcę wkrótce kupić kratki, żeby je przypiąć, ale dopiero chyba wiosną. Mam winorośl zieloną, różową i chyba fioletową. Mam też stary krzak sadzony jeszcze przez mojego dziadka gdy byłam dzieckiem. Teraz krzak odzywa, bo był przyduszony przez chmiel. Chmiel zniszczyłam. Ten krzak rozpięty jest na domku mojej mamy. Owocował kiedyś ładnie.

Kupilam kolejną książkę i oby Krzysiek nie widział. To już na pewno ostatnia na ten miesiąc... Chodzą za mną jeszcze 2 pilne...:) Pertraktuje z Krzyśkiem, żeby mi dał ze skarbonki na urodziny. Chyba da...

Od kilku dni jak mnie czas nie goni robię medytację miłującej dobroci. POlega to na tym, że życzy się wszystkiego dobrego osobie kochanej/zwierzęciu/, obojętnej, nielubianej i sobie...:)

18 sierpnia 2024 , Komentarze (16)

Dziś wstałam przed 8. Niby nie powinnam tak późno, ale się stało. Gdzie jednak te czasy gdy się wylegiwałam do południa. Wtedy miałam dobry nastrój gdy wstawałam. Teraz tak wcześnie się wściekam. Nie wiem czy mi to minie z czasem. Zmiana planu dnia jest trudniejsza niż mi sie wydawało. Niby zasypiam, niby wstaję, ale nie przynosi mi to radości tylko złość rano. Później jestem zadowolona, bo wcześniej jestem wyrobiona. 

Zastanawiałam się wczoraj czemu wolę ćwiczyć wieczorem i przyczyny są dwie - sztywność poranna i zapchany nos. Ze sztywnością sobie radzę no i nie jest ona aż tak duża. Gorszy jest zapchany nos. Całe życie z zapchanym nosem wstaję i to mija w ciągu godziny. Teraz jednak ćwiczę wcześniej i mam problem z oddychaniem, bo muszę oddychać częściowo ustami. Łapę powietrze jak ryba i nie jest to za bardzo oddychanie jogina. Frustruje mnie to...:(

Od niedawna staram się być bardziej ruchliwa. Nie licząc spacerów chcę na codziennych zajęciach robić do 1000 kroków. Robię zwykle około 500. Nie wiem czy mi się to uda. Pracy nad tym będzie sporo, bo trzeba by częściej wstawać z kanapy, a tego nie lubię.

Mam jeszcze w jednym miejscu do zniszczenia chmiel. Lubię go, ale mi niszczy jałowiec. Jodełkę już zadusił.

Wczoraj Mikuś pogonił kotkę od sąsiadki. Gdyby nie zabezpieczenie pod bramą toby wyleciał na ulicę. Krzyczałam za nim, ale nie słuchał. Dopiero Krzysiek z a nim pobiegł i go od bramy odgonił. Gałgan jest nieposłuszny... Chyba za bardzo rozpieszczony...Krzysiek ma do mnie pretensje, że na wszystko mu praktycznie pozwalam i go nie karcę. Efekt taki, że pies robi co chce.

17 sierpnia 2024 , Komentarze (8)

Kilka lat temu wsadziłam miniaturową śliwomorelę. Drzewko urosło, jest zielone, ale nie kwitnie. Nie wiem czy czekać na zakwitnięcie czy wsadzić w tym miejscu coś innego. Migdałki są ładne, a nie mam na nie miejsca. Mam też inne drzewka miniaturowe, które kwitną ale nie owocują. Nie wiem czy je trzymać.

Badam nam cukier i nie jest za dobrze. Ja mam 112-130 rano, a później 125 po jedzeniu. Teraz mierzę rano przed ćwiczeniami i jest niższy. Krzysiek podjada słodycze i ma 150 po jedzeniu a kiedyś miał po pączku 200. Umówiłam go do lekarza skoro dyscypliny nie ma. Ja zrobię badania oficjalne po 15 X i wtedy zobaczę co dalej. Ja dietę trzymam. Liczę na to, że jak schudnę to moze cukier coś spadnie. Na razie wygląda na to, że rano hormony napędzają mi cukier, a później jest już w normie. Nic dziwnego, bo jestem wściekła, że muszę wstać i pewnie adrenalina i kortyzol szybują pod niebo. No i cukier wzrasta.

Dziś chyba nic ani w domu ani koło domu nie zrobię. Jak weekend to weekend. Praca zawodowa będzie. Moze za to coś namaluję albo narysuję. Moze napiszę wiersz. W tym tygodniu trochę prac dodatkowych dla domu zrobiłam. W przyszłym o ile pogoda pozwoli chcę ciąć drewno. Na podwórku leży sterta na trzy dni cięcia. Jeszcze trochę jest w ogrodzie...

Ostatnio Krzysiek usiłował kupić wino i ponoć nie było nic z moich ulubionych. LIkieru też nie kupił. Zdecydował się na jakiś drink. To coś było niebieskie, śmierdziało spirytusem i było okropne. On wypił, ale on lubi się napić wódki... Takie jednak było dobre, że przepijał oranżadą. Z drinków lubię chyba tylko gin z tonikiem. Podwójny tonik i cytryna.

16 sierpnia 2024 , Komentarze (8)

Dziś trzeba załatwić zakupy spożywcze. Warzyw nie będzie. W zeszłym tygodniu kupiłam na zapas. Niestety nie wszystko się dobrze przechowuje. Przypuszczam, że moi dostawcy przywożą wszystko przenawożone, bo łatwo się wszystko psuje. Kto to widział by kapusta w lodówce leżała tylko tydzień. Kalafior po 3 dniach ma plamy. Sliwki gniją. Teraz kupiłam ich trochę więcej, bo chciałam zrobić knedle i chyba nic z tego. Leży seler, buraki, por. Nawet cebula gnije.

Upały chyba się niedługo skończą i będzie można ruszyć z pracami koło domu. Nawarstwiło się tego sporo i czeka, a wrzesień coraz blizej. Do końca chcę wszystko zrobić. W zeszłym roku też chciałam i nie dałam rady. Jeszcze w październiku coś tam dłubałam. Jest już też pora na złozenie podania w sprawie wycinki drzew. Nie chcę ich usunąć, ale przyciąć, bo jest ryzyko, że naruszą mi fundamenty domu. To dwa świerki. Piękne, potężne drzewa, których mi bardzo szkoda. Dom jednak ważniejszy.

Chyba trzeba będzie w przyszłym roku wziąć firmę sprzątającą do usunięcia bałaganu z komórki mamy. Oni wywożą wszystko w tym stare okna. TRochę to kosztuje, ale może i miał by zabrali. Ja nie mam pomysłu co z tym wszystkim zrobić. Tak zostać nie może. Usunęłabym meble drewniane do pocięcia, a reszta niech z tym zrobią co chcą. Na kilka lat jeszcze jest robota. Nikt energii nie ma by to zrobić szybciej. Strych też można w ten sposób wysprzątać. Kamień z serca, bo ja mam trochę zbędnych klamotów na strychu i trzeba coś z tym zrobić. Chcę miejsce gdzie leżą wyłożyć watą, żeby ocieplić strop. Od przyszłego tygodnia znowu ładowanie klamotów z babci spiżarni. Nie wiem czy da się to wszystko wywieźć do czasu aż się zacznie sezon grzewczy. Wtedy miejsce w koszu będzie potrzebne na popiół...

ZA jakieś 2-3 tygodnie trzeba będzie zacząć myć okna i wszystko prać. Wypiorę ja-kapy, koce, zasłony. Nie wiem co z oknami. Czy my czy zapłacić...

Kupiłam maszynkę do mielenia mięsa i czekam na nią... Następny w kolejności blender kielichowy.

Kupiłam książkę POtęga kamieni z antykwariatu. Nie była tania, ale Krzysiek nie wie i nie dowie sie, bo ją już opłaciłam...

Wczoraj zebralam trochę ziól do powieszenia w domu. Mam jałowiec dla ochrony, nawłoć. Jeszcze chcę zerwać pokrzywę i paproć oraz gałązki dębu... U mnie wiszą pęczki ziół i ziela w całym mieszkaniu. Co rok zbieram. W zimie wykorzystuję je do rytuałów.

15 sierpnia 2024 , Komentarze (4)

https://app.vitalia.pl/a>

Dziś święto i nic robić nie będę. Chcemy zrobić grilla nad ogniskiem. Ja ryba, a Krzysiek kiełbasę. Mikuś będzie z nami. Ostatnio z przyjemnością szaleje po podworku i kopie dziury. Po co to robi nie mam pojęcia. Gdy jest ognisko wie, że nie wolno się zbliżać. To inteligentny piesek.

Czytam Słowianskie korzenie. Książka jest ciekawa. Przypomniałam sobie między innymi to co dają drzewa, kontakt z nimi. Słowianie drzewa cenili. Niektóre uznawali za święte i to nie tylko dęby. Przeczytałam Zycie dawnych Słowian.

Kilkanście lat rósł u mnie dorodny sumak. Sąsiad wykopał spore drzewo, a mama z Adrianem je posadzili. Wkurzający jest gąszcz odrostów, ale drzewo lubiłam. W tym roku wiosną wszystkie liście zmarzły. Zmarzły też orzechy, morwa i dąb.  Te ostatnie później liście puściły i są zielone. Sumak nie puścił i nie wiem czy się nie zniszczył. POczekać jednak chcę do wiosny i ewentualnie dopiero wtedy wyciąć. Odrostów jest masa i chyba jeden zostawię. Nie wiem też czy nie zniszczyła się szklanka. Też liście były, a nie ma. Szklanka została przesadzona z miejsca, które sprzedałam. Przesadzona została też młoda leszczyna i wiśnia. Te rosną. Paprocie też odbiły.

Mam na podwórku trochę gałęzi do wycięcia. Przechodzą przez siatkę z ogrodu. To co się da wytnę sekatorem. Grube wytnie S pilarką. Ja tnę, ale nie w powietrzu.

Jutro Krzysiek ma wolne. Odpocznie więc dwa dni pod rząd.

Kupiłam dwie książki- Słowiańskie sposoby na zdrowie i ABC biometrów. Obie Leszka Mateli.

W tym roku u mnie na święto nie było posprzątane. Nie pomyślałam. W jednym ogródku trawa po pas i chwasty. Niestety od ulicy... Jakby mama była toby przypomniała. Bukiet mam... Jest w nim nawłoć, oregano, dziurawiec, morwa, orzech, rozmaryn i dąb.

14 sierpnia 2024 , Komentarze (11)

Od jakiegoś czasu zauważyłam, ze ulubionym zajęciem Mikusia jest obgryzanie pazurów. Tylko strzelają gdy pracuje zębami. Gryzie zwłaszcza z przodu i tak skutecznie, że nie trzeba ich obcinać. Niedługo jedziemy na szczepienie i myślałam o obcięciu, ale nie ma co. Pikuś nie był taki zadbany. Pazury trzeba było obcinać i walka przy tym była. Czasem i krew się lała... Za to był bardziej posłuszny, lepiej jadł i załatwiał się tylko na dworze gdy był już dorosły. Coś za coś... Każde zwierzątko jest inne, ale każde tak samo warte miłosci...

Między mną i Krzyśkiem ostatnio jest lepiej. Nie idylla, ale lepiej. Ta huśtawka mnie wykańcza. Chcę stosunkowo szybko przeczytać książki o jego chorobie. Moze lepiej go zrozumiem i nie będę się tak przejmować. Już dawno powinnam je przeczytać, ale mi schodzi, bo inne pilniejsze. Znowu przyjmuje leki, pije zioła i pozwoli sobie zbadać cukier.

S chyba przyjedzie koło 15 IX. TRochę prac jest. Ma zgromadzić i wywieźć złom. Ma wkręcić trzy kołki, przetkać odkurzacz. Jest trochę drewna do cięcia. Jest do wycięcia trochę gałęzi. Planuję, że będzie u nas tydzień.

Krzysiek już planuje moje urodziny. Chce zaprosić brata, bo ma zamiar pić wódkę. Ja wódki nie pijam. Dla mnie ma być likier. Do tego chyba sernik mrożony taki mały i pewnie lody. Cukier znowu poszybuje... Prezent mam wybrany, ale mnie w tej chwili na niego nie stać...

13 sierpnia 2024 , Komentarze (6)

Odliczam dni do urodzin i do diety. Jeszcze trochę ponad 2 tygodnie. Bardziej czekam na dietę. Już chcę zacząć działać. Uwielbiam ten czas gdy codziennie na wadze mniej. Tęsknię też za nadwagą. Teraz z dietą będzie trudniej, bo nie jem mięsa. Będą ryby, sery i jajka. Tylko to. Dobrze mi idzie w tym roku. Na początku waga skoczyła do 95 kg, a teraz mam około 82. Jeszcze trochę ponad 2 kg i nadwaga. Może mi to zajmie do 2 tygodni albo mniej. Ja do tej pory chudłam szybko.

Dziś powinnam skontaktować się z sąsiadką, która bywa w kościele. Chodzi o to czy mi poświęci bukiet na Matki Boskiej zielnej. Swięto za dwa dni...

Niby jeszcze ciepło, a nawet upalnie, a już schyłek lata czuć. Słońce już tak nie przypieka i upał latwiej znieść. Do tego noce chłodniejsze. Jeszcze kilka, kilkanaście dni i zacznę wyglądać na jesień. Na pierwsze żółte liski brzóz leżące na drodze. Ja mam brzozę w tym roku do przesadzenia. Drzewko wyrosło w skrzyni i musi zmienić miejsce. 

Dziś chcę iść sprzątać do mamy. Czas naładować ostatnie już chyba worki. Ostatnio mi prace nie szły. Nie miałam energii i ciągle mi się chciało spać. Teraz mars już przeszedł dalej i moje problemy ustąpiły. Mars teraz jest w 15 stopniach bliźniąt. Już tak nie uderza w moje słońce. Za kilka dni uderzy w moją karierę, ale pomoze emocjom i podświadomości. Na początku września wejdzie do raka i zacznie mi sprzyjać. Wtedy prace koło domu znowu ruszą.