Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1596940
Komentarzy: 56262
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 7 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 listopada 2024 , Komentarze (30)

Wczoraj wydałam w dobre ręce część kwiatków. Zostało mi kilka. Sprzątnęłam drewno. Z Krzyśkiem zamknęliśmy okienka z piwnic i schowaliśmy węża. Krzysiek był w mieście, a rano zrobiliśmy zakupy warzyw. Teraz można kupować co 2 tygodnie. Kupiłam też pszenicę. Ptaki jedzą bardzo dużo. To całe stada wróbelków. Dziś Krzysiek idzie do pracy i ja postaram się sama coś ogarnąć. Może wreszcie poplewię, ale wątpię, bo pochmurno i wyjść z domu się nie chce.

W domu mam teraz ciepło. Rano włączam grzejnik, a później palę w piecu. Jest upał, bo dochodzi do 30 stopni. Tylko w pokoju dziennym, bo tutaj palę. W sypialni mam 15 stopni i to trochę za dużo dla mnie, bo sie odkrywam. Rozunia chyba marznie, bo się do mnie tuli całą noc, a Mikuś śpi pod kołdrą.

Plan dnia mam bardzo napięty, a tarot mi proponuje pomyśleć o marzeniach. To dobry czas na to. Ja teraz marzeń nie mam. Zyję pracą i obowiązkami. Chociaż przyjemności też sobie serwuję. Choćby kąpiel w pachnącej pianie. Przyjemność to palący się ogień w piecu- szum, trzaskanie gałązek, ciepło w plecy. To kontakt ze zwierzętami. Marzeń jednak nie mam.

Znowu jestem częściowo na diecie. Jem mniej i kłócę się z Krzyśkiem, bo mnie kusi jedzeniem.

Wczorajszy dzień był bardzo fajny i dziś miałam cudowną noc... Wyspałam się za cały tydzień...:)

8 listopada 2024 , Komentarze (6)

Wczoraj udało mi się przenieść cegły. Dziś przeniosę trochę drzewa i sprzątnę resztę śmieci z podwórka, z jednej części podwórka. Zostały jeszcze w tym roku do sprzątnięcia gabaryty koło kosza. Wywóz pod koniec listopada. W domu jest wersalka, u mamy dywan. Nie wiem co zrobić ze złomem u mamy. Jest tego cała łazienka. Trzeba by wywieźć.

Wczoraj byliśmy z Mikusiem na dłuższym spacerze. Miałam czas się obejrzeć i faktycznie listopad w pełnym rozkwicie. Wszystko szare, smutne. Cała okolica zryta przez dziki. Mikuś węszył, a ja szłam z duszą na ramieniu. Zdjęć nie zrobiłam.

Zrezygnowałam z kilku kwiatków domowych. Piękne były wiosną i latem, a teraz się męczą. Żal mi ich. Wystawiłam je za darmo i czekam aż ktoś przyjedzie i weźmie. Zostawiłam sobie kilka tych odpornych, które u mnie się dobrze czują. 

BARDZO WAŻNA Sprawa. Tragedia kotów https://www.ratujemyzwierzaki....

7 listopada 2024 , Komentarze (10)

Wczoraj planowałam znieść cegły, które zostały. Prawie się udało. Niestety wszystko w tym roku nie zostało na zimę wyplewione. Plany sobie, a realizacja sobie. Ostatnio nie mam za dużo siły fizycznej - kiepski biorytm. Męczyło mnie zimno, ale przywykłam. Teraz mam pokoju dziennym ciepło. Niedługo powinnam się pozbierać. Dom zaniedbany, podwórko zaniedbane, ja zaniedbana. Ech. Tak się cieszyłam na nową bibliotekę i pokój do jogi. No i nic z tego nie wyszło w tym roku. Powinnam znaleźć w sobie siły psychiczne jeśli nie dla siebie to dla Krzyśka i zwierząt. Tylko oni mi pozostali.

Dziś bym chciała zrobić coś na dworze. Pogoda jest niezła. Nie pada. Mikuś też bardzo cieszy się dworem. Piesek ostatnio więcej i chętniej je. Niestety je tylko tanie karmy z supermarketu. On nie lubi jeść nic lepszego. Wypróbowałam wiele karm. Ostatnio zmężniał, ale nadal jest przylepny. Już nie siusia jak sunia. Z Mruczusiem lepiej. Siedzi mi cały czas na ramieniu koło twarzy albo grzeje się koło pieca albo śpi zwinięty w kłębuszek obok mnie. Nic go nie boli.

Moje koty jedzą Smilę suchą i mokrą. Starsze wolą mokrą, a młodsze suchą. Kajtuś je karmę gastro. 

Już kilka kwiatków w domu mi się zmarnowało. Hoje zmarzły. Były piękne, ale ponoć hoje w domu to bieda.

6 listopada 2024 , Komentarze (23)

Wczoraj Krzysiek czuł się źle. Miał biegunkę i bolał go brzuch. Najadł się bułek i przypuszczam, że je za duzo pieczywa. Mruczuś też wieczorem miał biegunkę. Wypróżniał się na dywanie gdzie stał. Później zjadł kolację. Nie wiem co dalej. Kotuś ma 19 lat dużo je ale jest bardzo chudy. Dużo wydala. To przekochany kot i bardzo się o niego boję. Czarnusia też mało je. Uwzięła się na myszy i tylko skacze po drzwiach od kuchni, żeby je otworzyć. Gdy się dostanie do kuchni to poluje. Koteczka ma 12 lat i jest dość nerwowa. Czasem sika na kanapę. Starsze koty mogą dać w kość, a raczej sprzątanie po nich, ale są kochane.

Z innych spraw to ogarnęłam resztę gruzu i liczę, że dziś zostanie wywieziony. Pociełam resztę drewna i zniosłam.

Na jedzenie uważam. Dziś pieczywo ciemne z pastą z jajek i śledzi i kapusta z grochem. Do tego zupka goracy kubek, bo muszę się rano rozgrzać.

5 listopada 2024 , Komentarze (4)

Wczorajszy dzień był taki sobie. Zarobiłam dużo jak na mnie, ale teraz potrzebuję pieniędzy. Robię trzy zabiegi dziennie. Jeden dla stałej klientki i dwa dla moich bliskich Krzyśka i koteczki. Krzysiek ma łagodnego guza od 20 lat, który niedawno zaczął rosnąć. Wiele tych zabiegów było ale jest mniejszy. Suzi ma 13 lat i jest dzika, no prawie. Ma guza listwy mlecznej. Zabieg jest niemożliwy, bo serce i później trzeba podawać 2 tygodnie leki, a ona gryzie i drapie. Na razie po 3 zabiegach Reiki, guz się zmniejszył.  Zobaczymy co dalej. S się nie odzywał przez pół dnia. Później mi się pochwalił, że idzie na piwo. Mruczuś bardzo słaby. martwię się o niego.

Wczoraj nie udało się zrobić nic na dworze, bo padało. Ogarnęłam trochę dom. Wywaliłam worek śmieci, posprzątałam książki itp. Wypiłam wino, spałam trochę... Tak dzień zszedł... Czuję się dobrze, ale nie śpię w nocy. Ledwie   5 godzin i budzę się spocona. Snią mi się koszmary... Dosypiam w dzień...

4 listopada 2024 , Komentarze (5)

Zimno, a ja mam pracę na dworze. Mam zimno w domu. Oszczędzam prąd, a  z paleniem w piecu czekam na Krzyśka. Wyjdę do pracy fizycznej, poruszam się to mi będzie cieplej. Na razie wypiłam zupkę gorący kubek i się rozgrzałam.  Później będę pracować zawodowo, bo każdy grosz mi się teraz liczy. Myszy jednak są. Wczoraj złapałam w sieni jedną, a drugą widziałam w kuchni. Biegała po zlewie. Trzeba łapać dalej. Schudłam dwa kg... Dziś schab i 2 ziemniaki z mizerią. Do tego kotlety z buraków.

3 listopada 2024 , Komentarze (10)

Dziś czuję się już nieco lepiej. Jutro biorę się za pracę na dworze. Trzeba ciąć drewno. Wczoraj bolała mnie wątroba, serce i głowa. U lekarza oczywiście nie byłam. Z remontu muszę zrezygnować na razie. Ze żwirku na cmentarzu też. Nie mam po prostu pieniędzy. Wszystko rozstrzygnie się do końca grudnia. Z S chyba koniec znajomości, bo nie mam pieniędzy na jego przyjazd i obraził się śmiertelnie. Myszy już chyba nie mam. Rozstawiam łapkę i nic, ale koty próbują polować. Dwa dni temu Aronek złapał jedną.

31 października 2024 , Komentarze (22)

Dziś bym chciała przenieść resztę drewna i ułozyć cegły, które zostawiłam. Trochę tego jest, ale dłużej niz godzinę mi to nie zabierze. Do tego jest wyjazd na cmentarz. Kolejną godzina. Moje stałe zajęcia typu joga, medytacje, Reiki itd to jakieś 1,5 godziny. Trochę praca. Trochę gotowanie i około 2 godzin luźnych, których nie chcę trwonić na bezmyślne działania w internecie. Nie wiem jak je zagospodarować sensownie i przyjemnie jednocześnie. To powinno być coś pasjonującego. Niestety teraz wszystko mnie nudzi:(

Wczoraj nie udało się zrealizować wszystkich planów. Rano byłam ciąć drewno i miałam wyjść też po południu, ale się rozpadało. Do tego nie bardzo mam czym ciąć. Pilarka nowa z długą prowadnicą ma tępy łańcuch. Dziś go chyba pojadę naostrzyć. Cięłam starą i ciężko szło. Na podwórku jeszcze rozgardiasz. Moi bliscy się w grobach przewracją, że taki bałagan na święto. Leży niesprzątnięte drewno i leży resztka gruzu, cegły. Może 5 wiader. W domu też nie posprzątane. Trąba ze mnie, a nie gospodyni.

Wczoraj nie wyszło też łapanie myszy. Wystawiałam łapkę w kilku miejscach. Dałam świeży wabik, a nic się nie złapało. Mysz co najmniej jedna jeszcze jest, bo biega po zlewie. Złapałam 18 myszy i wyniosłam. Sebastian wściekły i wrzeszczy, że gdyby był to by je pozabijał. To dla mnie okrucieństwo. Wyzwałam go od sadysty. Rządzić u mnie nie będzie. Krzysiek też jest wściekły na te myszy i jego brat. Mężczyźni chyba tak mają.

W piecu nadal nie palimy. Ciepło nam. Czasem podgrzewam grzejnikiem. Koty jednak szukają ciepła i wylegują na nas. Jesteśmy podgrzewane kanapy. Mikuś leży pod kołdrą.

30 października 2024 , Komentarze (3)

Dziś chcę skończyć cięcie drewna. Dziś bym chciała plewić i moze obetnę jeżynę bezkolcową. Mam zamiar pracować w dwóch etapach po około 30 minut i oby pogoda nie przeszkodziła. Mikuś będzie ze mną. Krzysiek w pracy. Klnie teraz, bo roboty w związku z świętem dużo. Ludzie jak zwykle szaleją z zakupami.  Kupują nie tylko ozdoby na grób ale i ciuchy, buty, bo chcą się pokazać. Obłęd jakiś. Kolejne szaleństwo przed gwiazdką. Już od początku grudnia - stroiki, bombki itp, ciuchy. Ja się dziwię ale to bez znaczenia. Ludzie owczym pędem co roku wariują i tak kilka razy w roku. Rok w rok.

Wszystkich Świętych coraz bliżej, a ja się denerwuję, bo Krzysiek w tym roku jedzie do Ryk. Uparł się jechać 1 XI. Mają z bratem wrócić w ten sam dzień, ale to droga daleka i męcząca a brat 20 lat nie ma. Do tego jeździ dość szybko. Jadą wcześnie rano, a powrót wieczorem. Moze być deszcz i drogi śliskie. Ja do moich bliskich jadę sama. Jutro jedziemy z Krzyśkiem rozwieźć wiązanki, a 1 XI zawiozę tylko znicze. Chciałabym już to wszystko mieć za sobą. To i remont, który będzie chyba od 1XI.

Od dłuzszego czasu piszę codziennie za co jestem wdzięczna. Do tego dochodzą emocje 5 i to co robię dla siebie, dla innych i dla Krzyśka. Teraz postanowiłam sobie dołożyć 3 przyjemności dziennie. Brakowało mi tego, bo co prawda dbam o siebie i coś dla siebie robię, ale trudno zaparzenie ziól nazwać przyjemnością. Dziś to kotlety z kalafiora i pieczarek. Jeszcze ich nie robiłam i chcę wypróbować. Niby jedzenie to konieczność ale mnie sprawia przyjemność upichcenie czegoś nowego. Do tego dojdzie słuchanie muzyki. Moze koncert. Myślę też o wirtualnych odwiedzinach muzeum. Na pewno będzie oglądanie programów na History 1 i 2.

29 października 2024 , Komentarze (26)

POtrzybuję mentora, który by mnie natchnął co mogę zdziałać  na moim etapie życia. Wszyscy. No prawie w moim wieku piszą o chorobach, dzieciach, wnukach, kuracjach, emeryturze. To mnie nie interesuje. Potomków nie mam i po lekarzach biegac nie zamierzam. Chce jeszcze żyć pełnią życia, chłonąć życie, cieszyć się mim. Potrzebuję inspiracji. Na razie moje życie jest monotonne i nudne. Miałam plany i je z mozołem realizuję dzień po dniu. SZukam inspiracji dla mało towarzyskich domatorów. Chodzi o rozwój. Psychologia i ezoteryka, zajęcia artystyczne  wszystko już było. Mogę do tego wrócić. Co jeszcze może być? Wiedzy liznęłam, a może ją doskonalić, wejść głębiej? Im dalej w to  wszystko wchodzę tym wydaję się sobie mniej doskonala, wręcz głupsza. Tyle jeszcze przed mną. Trzeba czas dobrze wykorzystać.:)

Dziś chcę skończyć cięcie drewna i oby się udało, bo deszcz i tępy łańcuch przy dużej pilarce. Zniosę je i po robocie na dzisiaj. Co zrobić z całą resztą dnia nie bardzo wiem. Nie ciągnie mnie ani do działalności artystycznej typu malowanie czy pisanie. Nie ciągnie mnie do nauki czy czytania. To mi się teraz wydaje mało sensowne, mało pożyteczne zajęcie. Wręcz to tracenie czasu. Z drugiej strony mam sporo wolnego czasu i warto go jakoś czymś sensownym wypełnić. Tylko co jest sensowne?

Z jedzeniem sobie radzę. Nie tyję. Dziś kotlet mielony z ziemniakami i mizerią. Do tego skyr i krązki z cukini. Wszystko około 1300 kalorii.

Majka nie chce pić wody z misek w pokoju i chowa się w łazience po to, żeby się napić z dzbanka. Ja mam dzbanek z wodą dla kotów. Jest bardzo sprytna. Włazi coraz to w inną dziurę i trudno ją znaleźć. Wcześniej piła w pokoju ale wylewała celowo wodę i to kilka razy dziennie. Zmieniłam miski i teraz bunt.  Mruczek też woli pić w łazience.