Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

witam mam 30 lat i jestem słodyczoholikiem ;) no cóż, śmieszne to, ale dzięki temu wyglądam jak wyglądam. a że mam już tego dość, i marzy mi się kupowanie ciuchów nie tylko dlatego, że się w nie mieszczę, ale tych, które mi się podobają. Postanowiłam wziąść się za siebie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 22093
Komentarzy: 1270
Założony: 29 maja 2011
Ostatni wpis: 17 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
dorciaw1980

kobieta, 44 lat,

174 cm, 79.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 sierpnia 2013 , Komentarze (11)

Jestem prze pipa. 0:20 wlasnie skonczylam "ustawowe" 35 minut orbitreka :)) moje absolutne minimum dziennego sportu. Wczesniej nie dalo rady. Nie ma bata, we Wrzesniu bede znowu " normie" :)
Dobranoc :*

6 sierpnia 2013 , Komentarze (6)

kilosik poszedł się rypać :) jupi jej :)) nie spodziewałam sie, bo @ ale widocznie skoro na mózg mi pada to już dupcię oszczędza ;)

weekend miał imię Fischerfestu :) taki miejscowy festyn z muzyką na żywo, wesołym miasteczkiem fajerwerkami i żarełkiem. pohulaliśmy, oj pohulali:) stoły zaczęli składać a nami niedosyt targał, więc kierunek disco :) w domu byliśmy po 5 rano :O robiło się już jasno. poczułam się jak nastolatka. Było rewelacyjnie!! uwielbiam tańczyć, a paczka na szczęście roztańczona. dodatkowo skarbonka na komplementy pęka w szwach:))) mam w głowie, sercu i uszach przede wszystkim, zapas na miesiąc co najmniej :) nie ma to nic z dietą wspólnego, ci znajomi taką jaka jestem mnie tylko znają, nic się nie zmienia ( jak na razie ;))
po prostu uważają mnie za tak zajebistą, hihi strasznie to miłe, zwłaszcza, że doświadczenia z innym towarzystwem sprzed kilku lat mam totalnie odmienne. Jakże cieszę się, z tych wszystkich zmian sprzed dwóch lat :) warto wsłuchać się w siebie i dążyć do szczęścia! :)

dietowo obleci, wszystko ok, tylko lodów w te upały wyrzec się nie mam ochoty i zajadam codziennie w ramach podwieczorku vel drugiego śniadania.
ćwiczę, biegam, orbitkuję. Każdego dnia coś, w zależności od czasu i ochoty. Biegania kolejny tydzień , teraz to 3 minuty biegu przeplatane minutą marszu x 4. Jestem zaskoczona, ale daję radę :)


1 sierpnia 2013 , Komentarze (12)

Czy hormony musza miec nade mna az taka wladze? 
Dostalam okres. Wczoraj, zeby to uczcic chyba:/ wpierdzirlilam dwa lody i ze sto ( albo 200) gram tej cholernej nutelli. Wiec dzieki dziopki za uznanie, ale medal musze oddac, powiesic na kolku czy co tam...:(( jakby tego bylo malo, to lubemu glupot nagadalam, wlacznie z tekstem "to mam sobie szukac mieszkania?" boshe!! Efekt taki, ze spac poszlam we lzach ( przynajmniej ze mnie parę spuscily) luby dzieki Bogu jakims cudem zniosl ta akcje i do snu utulil. Co jest nielada wydarzeniem, bo przewaznie reaguje na takie schizy totalnie alergicznie, czyt. fochem. Dzis juz spokojna acz obolala za lody i nutelle sie nie biore. Na razie przynajmniej;) 
Wam tez tak palma odbija?

29 lipca 2013 , Komentarze (12)

jest dobrze.
 dzisiaj godzina muskeltrening + 35 min marszobiegu ( w tym 10 minut biegu)
wczoraj godzina mel b + godzina orbitreka
w sobotę na ćwiczenia brakło mi czau, ale olatałam się przy pracach domowych.

jem przyzwoicie, nie idealnie ale bardzo zadowalająco.

mały wielki sukces mam tez za sobą. nutella wołała mnie z szafki, ale tak strasznie. po długich pertraktacjach z samą sobą ruszyłam tyłek z kanapy i poczłapałam do kuchni, po drodze nadal prowadząc wewnętrzne dysputy. już otworzyłam szafkę, już miałam słoik w ręku zdecydowana złamać się jednak, świadoma czyhających wyrzutów sumienia. aż tu nagle jak coś mi w głowie huknęło NIE kurwa, Nie!! odstawiłam słoik i zaszokowana i dumna zarazem poczłapałam z powrotem. no żesz wow.
całkiem ze słodkiego zrezygnować nie potrafię, np. jogurt z owocami dosładzam, albo wczoraj w ramach drugiego śniadania zjadłam kawałek ciasta ze śliwkami,miodzio.

tak sobie myśłę, że to straszliwie żałosne tak często myśleć o jedzeniu, być jego więźniem w zasadzie. no cóz. prawdę mówiąc nie spodziewam się, żeby to kiedyś się zmieniło. mam nadzieję, że chociaż złagodnieje. I że w tym myśleniu wytrwam jak najdłużej, bo jak dotąd alternatywą było u mnie jedynie bezmyślne pochłanianie, mielenie buźką non stop.
Oglądałam wczoraj program o dziewczynie, która chciała schudnąć ze 120 kg.a nie wiedziała jak. Dietetyk poprosiła ją o spisanie wszystkiego co je w ciągu dnia. Kolejnym krokiem było monitorowanie jej. Kamera śledziła ją cały dzień. Ona wpierdzielała caly czas  (skąd ja to znam) słodyczy tony. a co najlepsze w spisie, który wcześniej przedstawiła nie było grama słodyczy.

jak to dobrze w końcu się opanować, ocknąć, zawalczyć o wymarzoną siebie :)

27 lipca 2013 , Komentarze (9)

Z mądrości mojego szwagra ;)

Są podobno trzy rodzaje otyłości wśród mężczyzn:

1. kiedy nie widzą swojej kuśki
2. kiedy nie widzą jak im robią loda
3. kiedy nie widzą kto im robi loda    

LOL hahaha

27 lipca 2013 , Komentarze (3)

Jest tuz po polnocy a ja wlasnie skonczylam trening. Chociaz dzisiaj bardziej powinnam nazwac go pokuta :/ 
Cy dzien wzorowo sie trzymalam, jedynie z podwieczorkiem mialam godzinny obsow, bo nie sadzilam, ze tak dlugo w pracy mi zejdzie i sie nie przygotowalam. 
Niestety juz po kolacji cos mnie napadlo i wpierd.. dwa kinder bon bon, Loda rozka truskawkowego ( specjalnie takie dla lubego kupuje bo ich nie znosze) wcale mi nie smakowal i w polowie myslalam sobie- przeciez mozesz go wyrzucic, przeciez w ogole smaczny nie jest:/ zezarlam i tak. Jakby temu bylo malo to dorwalam jeszcze krem nutellopodobny, ze 100g OMG !! 
O co chodzi???? To debilne wytlumaczenie, ale mam czasami wrazenie, ze moje cialo blaga, zeby dac mu szanse bycia fit, a podswiadomosc przed tym sie broni. No nie wiem, musze z cala pewnoscia nad soba jeszcze popracowac. I to nie tylko nad cialem, nad glowka jak widac tezz
Jak wspomnialam na wstepie pokute odprawilam. Godzina orbiego, 40 minut marszobiegu, w tym 10 min biegu i program najrozniejszych brzuszkow. Nie mam pojecia ile to kcal, ostatnio o pasku zapominam. Ale łudze sie, ze wystarczy ;)
Planowalam jutro pomiary, dzis waga pokazala 7 z przodu, no ciekawe czy sie szklana nie eozmysli po moim dzisiejszym lakomstwie. 
Mam nadzieje, ze wasze charaktery sa wytrwalsze i bardziej stanowcze niz moj :) pozdrawiam:)))

25 lipca 2013 , Komentarze (4)

Cwicze codziennie. Dieta tez jakos, chociaz tak calkiem trzymac sie dan od dietetyka to nuda troche. Staram sie wiec trzymac zaleconych godzin i na jej przepisach bazuje, albo zmieniam sobie dni. Najtrudniej jest, kiedy czas posilku juz minal a ja glodna juz jestem jak wilk a posilek nie gotowy. Dotyczy to w sumie tylko kolacji. Wczoraj tak wlasnie po treningu wrocilam, jeszcze lubemu obiad musialam przygotowac, kielbasa slaska, no to w przyplywie pazernosci dorzucilam dla siebie tez jedna na patelnie:/ wiedzialam, ze pozaluje. 
Poza tym goraco , ale jakos do zycia. W koncu czuc ze lato jest:)
W sobote do restauracji idziemy, znajomi nas zaprosili. Nigdy nie przypuszczalam, ze wyjscie na zarelko mnie bedzie stresowac, haha moze beda miec w menu cos lekkiego. 

21 lipca 2013 , Komentarze (3)

Cześć Dziopki :)

Tydzień zajął mi powrót do rzeczywistości  :) Urlop mogę zaliczyć do udanych, chociaż najprzyjemniejszy plan nie wypalił. Z urzędami i rejestracją samochodu zeszło mi do piątku :0 szok po prostu ile to wszystko trwa . Nawet weekendowy wypad w góry byłby miły urozmaiceniem, ale pech chciał, że pogoda się strasznie spaściła. A siedzenie samej w pokoju to byłoby jak kara. No cóż, innym razem.  Przyjemności mimo to bynajmniej mi nie brakowało, spotkania z rodziną i przyjaciółmi , kino, fitness, zalew, rowery, basen, kosmetyczka, fryzjer, książka. Pełen relaks i zwolnienie obrotów. To takie przyjemne :)
Odwiedziłam też dietetyk. Przygotowała mi program żywieniowy. Od Wtorku staram się go uskuteczniać. Nie jest to całkiem łatwe. Te zakupy i wcześniejsze przygotowywanie posiłków, to dość upierdliwe. Ale myślę, ż tak w 80% jak na razie daję radę. Trudność stanowi dla mnie też trzymanie się godzin posiłków. Mam dość nieregularny tryb życia, niemal co dzień wstaję o innej porze, w pracy też nie zawsze mogę po prostu wyjąć żarełko, usiąść i zjeść. Ale jakoś daję radę.
W tym tygodniu ćwiczeniowo trochę poległam, a raczej zwolniłam bardzo. Tylko raz zaliczyłam orbitrek i raz Aqua Power. Biegałam ostatnio w Polsce i to tylko raz. Będę chyba musiałą zacząć o początku. Ale od dzisiaj podkręcam tempo :) zaraz Mel B i orbitrek. W tygodniu tez na pewno znajdę więcej czasu na codzienną aktywność :)

Możliwe, że to moja podświadomość jedynie domaga się komplementów, ale mam wrażenie, że ramiona i nogi nieco mi wysmuklały. Nie jest to duża różnica, nadal jestem tłusta, ale na dobrej drodze :)

Trzymajcie się dzielnie :)

9 lipca 2013 , Komentarze (4)

Na wywczasie jestem:)

Relaks intensywny, choc z rekestracja bryki nie idzie tak gladko jak sie spodziewalam. Jak to latwo przywyknac do sprawnosci urzedow i przyjac to za oczywistosc. Nie, nie, nie!! To nie w Polsce. Zaczynajac od tego, ze mizliwe najblizsze punkty oplat w okolicy blizszej i dalszej urzedu otwieraja godzine po otwarciu tegoz :o i chcac zalatwic jak najwiecej w ciagu dnia zdecydowalam sie na wyruszenue di centrum do poczty glownej. Swoja droga durnota, ze przelewu z komorki zrobic nie moglam po prostu ...z samego rana korkow nie bylo woec uwinelam sie nawet sprawnie i co uslyszalam po zlozeniu wnioasku o zaplacenie akcyzy? ( jeszcze sie prosic musze, zeby pieniadze ode mnie chcieli, o zgrozo) Prosze rzyjsc jutro. OMG!!!
Urzad skarbowy to samo. Zlozylam, "odebrac mozna jutro". I tym sposobem moje zalatwienia ugrzezly w martwym punkcie ok. Godziny 10 rano :/ 
W tym tempie to nie wiem, czy mi tygodnia starczy :/

Gory tym sposobem odwlekly sie juz o jeden dzien, jesli nie o dwa :(( a co gorsza zapowiadaja od czwartku beznadziejna pogode w zakopcu:(  no zobaczymy. 
Jak na razie nie nudzi mi soe ani troche. Delektuje sie pobytem tutaj, spotkaniami z bliskimi.

Z ruchawosci fizycznej w niedziele zaliczylam z siorą, szwagrem i siostrzencem ( w przyczepce) wycieczke rowerowa 40 km!:) w polowie drogi lezakowanie na plazy i chlapanie w wodzie:) 
A dzisiaj nieco plywania, moze z 300 m zaluje, ze tak malo, ale plywalam w zalewie a wida tak zomna spodem byla, i tak zimne prady przeplywaly co chwile, ze wymieklam. Oddech nierowny, glowe zanurzac nie przyjemnie bo i temperatura i nic nie widac w tej metnrj wodzie. Jednak na basenie komfort plywania o niebo wyzszy.  No i dzisiaj ponad 7000 tys klrokow zrobilam, tez niezle.  

Dietowo nie jest zle. Zwaze sie dopiero po powrocie, zeby inna waga mnie nie zmylila.

Pozdrawiam dziolszki. 
Ps. Moze macie jakas metode na wyrownanie kolorytu opalenizny. Wieśniacko mi przypieklo ramiona do bluzeczki:/ na tych rowerach.

1 lipca 2013 , Komentarze (9)

aktywność: aquaaerobik + 10 min pływania
z żarełkiem idealnie byłoby gdybym nie wszamała o 21 placka ziemniaczanego z kawałeczkiem duszonej karkówki :/ chyba muszę lubemu zacząć gotować mniej kuszące obiadki .

ja czasem nie wiem, gdzie mam głowę. dzisiaj miałam przymusowo dzień wolny. Klucze do pracy zawsze wożę w aucie, więc nie muszę sobie nimi głowy zawracać. Po prostu wyjmuję je jak są potrzebne i tyle. A dzisiaj, dojeżdżam już prawie do pracy (dzisiaj to ok.60 km) i zonk!! zapomniałam przełożyć klucze do nowego auta. Przełożyłam sobie na inny dzień, więc sytuacja opanowana. A dzięki mojemu roztrzepaniu mogłam spędzić pół dnia na beztroskim łażeniu po sklepach :)

w piątek po pracy albo w sobotę jadę do Polandii :)))) zwiozę stare autko na sprzedaż, zobaczę się z rodziną i planuję na kilka dni do Zakopanego skoczyć, po górach pochodzić :) ehhh wspaniale będzie :)