Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nocka23

kobieta, 42 lat, Warszawa

162 cm, 81.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: jak nie teraz to kiedy??

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 marca 2019 , Komentarze (4)

Witam , witam :)

Korzystam z wolnego dnia i wpadłam na V poczytać co u Was i podsumować kolejny tydzień tak jak sobie obiecałam :) Kolejny tydzień strzelił jak z bicza a ja się trochę obijałam jak mam być szczera . Na siłowni byłam tylko raz i to ledwo się zebrałam , pogoda mnie dobijała , bolała mnie głowa i ciągle byłam śpiąca . To nie był mój tydzień , do tego nadal nie pilnowałam papu i efekt był taki że waga skoczyła do 67 kg ale sama jestem sobie winna . Za to weekend był intensywny i mocny nawet jak na mnie .

W sobotę pobiegłam 5 km na biegu ,, Kobieta na piątkę " i choc miała być zabawa wyszło 27 minut o 1,5 minuty od życiówki . Mimo braku treningów biegło mi się dobrze i mocno a miał to być start kontrolny .

Wieczorem tak na spontanie zrobiłam sobie nowy tatuaż , akurat spotkałam znajomego i stwierdziłam czemu nie , tak już mam :) 

Najgorsza była niedziela kiedy rano ruszyłam na bieg do Poznania , starsznie wiało ale uwielbiam podróże biegowe z moim Mariuszem więc nie mogłam się powstrzymać żeby nie pobiec na rekordowej dziesiątce . Było pięknie . Koleżanka tak mnie przeciągnęła że niechcący zrobiłam życiówkę , poprawiłam o 20 sekund bieg z 2017 :) Mimo że umierałam na trasie i popłakałam się na mecie z wysiłku było zajebiście :)

Wczoraj odpoczywałam po tych biegach i nie robiłam nic :) Ale dziś już koniec laby :) Waga 66,4 kg i nic w dół nie rusza , cm stoją więc znowu muszę przyjrzeć się mojej diecie , ostatnio za dużo w niej pączków i bułeczek z tuńczykiem w pracy . dopadł mnie ten moment kiedy waga stoi na granicy i nie chce ruszyć . Nie będę się tym przejmować i wdrażam powoli akcję brzuch i pośladki. Skupię się na tych dwóch partiach i rozpisałam sobie trening tak aby więcej na nie ćwiczyć , zobaczymy jak wyjdzie . Na pewno muszę więcej sie rozciągać i rolować . Skończę w tym miesiącu kolejny kurs i jak uzyskam papier wracam dorywczo na siłownię jako instruktor , strasznie za tym tęsknię ale tym razem na moich warunkach :) 

Z dobrych rzeczy w pracy dostałam cały etat od kwietnia  i uczę się na awans choć nie wiadomo kto go dostatnie bo jest nas dwójka ale nawet jak mnie nie wybiorą to mogę aplikować na to stanowisko w innych lokalizacjach :)

Korzystając z wolnego dnia w planach sprzątanie i trening :)

Uśmiech na ryju musi być od rana :)

Pozdrawiam :)

4 marca 2019 , Komentarze (4)

Witam :) 

Uczę się konsekwencji i z tego powodu postanowiłam się meldować Wam i samej sobie co poniedziałek . Marzec zaczęłam z @ więc musiałm się wstrzymać z treningami ale już wczoraj ruszyłam z kopyta i pojechałam na bieg na 10 km . Biegło mi się ciężko ale to był start kontrolny na dyszkę z czasem 58 minut a mam zamiar w tym sezonie poprawic go o kilka w dół. Ze względu na nie treningowe dwa tygodnie biegło się dość ciężko więc koniecznie muszę poprawić pracę mięśni brzucha i pleców aby trzymać postawę w pionie :) 

Po biegu szybko do domu na obiad a potem na basen... tak, tak udało mię wreszcie udać się na basenik :) :) :) Moje pierwsze pływanie od dawna przez 30 minut 32 długości basenu , byłam z siebie mega dumna :) Uwielbiam wodę , uwielbiam pływać i mam zamiar odwiedzać basen często i systematycznie :) 

Zresztą Mój powiedział że tym razem to mnie już przypilnuje żebym wreszcie konsekwentnie działała i nie traciła czasu :) Będę się musiała trochę podporządkować :) Jedzenie powoli wraca do normy , pije trzy litry wody w ciągu dnia i obcinam sobie węglę ale nadal jem po 2000 kcal na dobę . Waga stoi na 65,8 kg i nie chcę drgnąć ale to tylko kwestia czasu bo z moim nastawieniem i wsparciem wiem że w końcu poleci na łeb i szyję i tego się będę trzymać :) 

Pozdrawiam :)

Miłego dnia :)

1 marca 2019 , Komentarze (4)

Witam , witam :) 

Wstałam w dobrym humorze bo dziś jest mój dzień ogarnięcia ot tak sobie wymyśliłam :) Luty strzelił szybciutko i niestety był miesiącem bez progresu, ale to już było i nie wróci więcej więc go szybciutko podsumujmy i lećmy dalej .

Niestety był tylko do połowy aktywny ,ad nie udanego startu dopadła mnie jakaś de-motywacja i usiadłam na laurach z dietą i ćwiczeniami . Wyszło tak :

siłownia : 9 treningów na 16 planowanych 

bieganie : 102 km czyli znowu biegamy na lenia 

inne aktywności : brak 

Jak na dwa tygodnie siedzenia na dupie to i tak cud że wyrobiłam część normy :)

Na koniec lutego zrobiłam sobie tłuste dni . Najpierw środa i trzy pączki w pracy a potem czwartek i trzy w domu a potem zabawa w sklepie biegacza pod tytułem wybiegaj pączka :) Po każdym 1 km aby biec dalej trzeba było zjeść po pół pączka , skończyłam zabawę na 6 km bo więcej bym nie wcisnęła już w siebie :) Bilans końca lutego to 9 pączków :)

Pofolgowałam sobie po całości a co mi tam , fajnie było ale dzisiaj wracam do swojego normalnego papu . Na wadze po szaleństwie pączkowym 65,4 kg - szok :) Nie udało się nic schudnąć ale przynajmniej utrzymałam wagę i jestem w punkcie O ale lepiej to niż być na plusie . 

Plan na marzec :

- come back na siłownię 3*7

-bieganie 2*7 trening i 1*7 wybieganie 

-basen 2*7 po 45 minut 

- uśmiechać się jeszcze więcej 

- pić 3 litry wody dziennie 

- ograniczyć cukier bo ostatnio przesadzam 

- nadal być szczęśliwym człowiekiem 

Jest już wiosennie więc biorę się za porządki i zaczynam od siebie :) Najpierw głowa potem karoseria , małe oczyszczanie środka a potem mieszkanie , ubrania itd .Trzeba wreszcie zrobić ład w swoim życiu i otaczaniu bo sama się sobie kojarzę z królikiem z Alicji w krainie czarów :) 

MIłego dnia :)  

 


25 lutego 2019 , Komentarze (14)

Witam po ciszy :) 

Miałam się zameldować przed Gdańskiem ale wszystko zaczęło się walić na łeb i szyję ... Najpierw koleżanka która miała ze mną jechać odwołała swój przyjazd , miał jechać mój facet ale opiekunka do dzieci Nas wystawiła i pojechałam tam sama. Ultra-maraton to bieg gdzie trzeba mieć dobrą głowę a ja pojechałam wściekła i pewna że dam dupy , tak tez się skończyła przygoda w Gdańsku .Najpierw samotne siedzenie na plaży i pizza w restauracji gapiąc się na talerz bo towarzystwa brak a potem samotna podróż na start zrobiły swoje , totalnie mnie odcięło psychicznie i tak tez startowałam na 68 km bez wiary i totalnie nastawiona w stylu ,, co ja tu k... robię "

Biegłam trochę , raz zwalniałam a raz przyspieszałam i wszystko było git do 25 km a potem zaczął się koszmar . Następny punkt kontrolny miał być na 42 km ale ja nie wiedziałam że cztery dni wcześniej podano na FB że jest zmieniony na 47 km i wyliczyłam źle tempo . Biegłam i pomagałm sobie na górach kijkami , niestety jeden okazał się zepsuty i ciągle mi się zasuwał od razu ciśnienie w górę . Potem zgubiłam się pierwszy razy na chwilę jakaś kobietą z psem do mnie krzyczy że biegną na Sopot a tamci pobiegli na Gdańsk ... wróciłam się i rzeczywiście ( straciłam km i 7 minut ) Jeszcze walczyłam ale już miałam złe myśli .... Biegłam z drugą dziewczyną gdzieś złapałyśmy się na trasie i zaczęłyśmy sobie rozmawiac biegnąc nagle się okazało że nie ma oznaczeń więc się cofamy i szukamy , nie ma nigdzie jesteśmy po za trasa a czas się kończy - dramat. Same w środku parku krajobrazowego szukamy GPS aby trafić na punkt kontrolny , krążymy po lesie między drzewami i ciągle nas źle kieruję ... cholera jasna co teraz zaraz będzie się ściemniać i zrobi się zimno !!! Udaje się nam znaleźć drogę docieramy w końcu ale już dupa 22 minuty po limicie :( Na zegarku 51 km zamiast 47 km , tłumaczymy że się zgubiłyśmy ale niestety nie puszczają nas dalej - dyskwalifikacja !!! 

Potem długie siedzenie na strefie mety, ognisko i grzaniec . Dużo pocieszania mnie przez innych i bardzo fajny klimat . Wracała z Trójmiasta trochę zła , trochę rozczarowana a na pewno rozbita . Nigdy więcej nie jadę sama , bliscy są potrzebni jak tlen w takich sytuacjach jak tlen i wspierają głowę . Nie mogę przebiec tej magicznej l;iczby 60 km ale będę próbować kiedyś się uda :)

Po powrocie czekał prezent pocieszenia w domku , przynajmniej tyle na osłodzenie smaku porażki , które też są częścią naszego życia :)

Straciłam wenę na ćwiczenia niestety , nie byłam na siłowni od ponad tygodnia . Jadłam jak chciałam i wcale się nie przejmowałam dietą , nie wiem co mi do łba strzeliło jakaś kara czy co ? Nie mogłam się zebrać do ruchu , tylko praca ale tam mało co się ruszam i po tych dniach czuję się worek. Muszę cały trening zacząć od początku bo popsułam harmonogram. Dziś mam wolne to rozpiszę sobie nowy na marzec według grafiku z pracy oby udało się go wprowadzić w życie ale najpierw trzeba pogonić lenia .

na pocieszenie zrobiłam sobie włosy na wiosnę , coś innego niż zawsze :)

Wczoraj minął tydzień od tego ultra i miałam start w Wiązownej na 21 km . Nie chciało mi się jechać ale zebrałam się jakoś i pojechałam . Odzyskałam trochę pozytywnej energii , pobiegłam ten półmaraton na ile mogłam jako taki come back do treningów i wszystko byłoby fajnie gdyby nie to że dziś rano wstaje a tu @ !!! I znowu muszę odpuścić siłkę i bieganie na dwa dni czyli konsekwentnie stoję w miejscu i się nie mogę ruszyć .

Waga 66 kg dziś rano . Wreszcie się zważyłam kontrolnie . tona czekolady nie zaszkodziła tak bardzo co nie zmienia faktu że nie ma progresu w lutym i nadal zostaje 6 kg do zrzucenia a jeden miesiąc mniej mojego życia ...

No to machnęłam chyba najdłuższy wpis w życiu :) 

Biorę się za sprzątanie mieszkania i gotowanie trzeba skorzystać z wolnego dnia :) 

Trzymajcie kciuki żebym pogoniła ten marazm bo zwariuje bez ruchu :) 

Pozdrawiam :)

 

11 lutego 2019 , Komentarze (12)

Witam po kolejnym weekendzie :) 

Tak już mam że zawsze się melduję po tym jak nagrzeszę :) A wczoraj mnie poniosła fantazja ułańska niestety :) Ogólnie tydzień dobrze się potoczył :) 

Plan prawie wykonany , było bieganie dwa razy , była bieżnia 2 razy i do tego trening cardio raz , raz siłowy ze sztangą i 2 razy abs po 30 minut :) Nie wszystkie założenia zrealizowałam ale 80% to tez całkiem nieźle, tam myslę :) Oprócz treningów byłam dwa razy na saunie i w grocie solnej :) Coś dla ciała i coś dla ducha :)


Wczoraj biegłam z moim M w biegu walentynkowym dla par :) On jak zawsze szybko ja niestety trochę popsułam naż czas ale w sumie byliśmy 17 parą na 129 czyli nie było tak żle :) Musze się poprawić ale wiem że forma przyjdzie w swoim czasie :)

Po biegu była restauracja a potem obiad z dziećmi , wpadły tez lody na deser i browarek ,czasami człowiek musi bo inaczej się udusi jak to mówią . 

Dziś na wadze 66,0 kg . Nic nie rusza , niestety mam zastój i coś czuję że będzie chwilę mnie denerwował ale pocieszam się że to juz nie 72 kg :) Teraz jeszcze  6 kg w dół około , tkanka tłuszczowa o 5 % i powinno być git :

W tym tygodniu nie odpuszczam . Standardowo dom , praca , trening i bieganie :) A w weekend jade do Gdańska na bieg i już się jaram , uwielbiam tam jeżdzić , odpoczywam wtedy i te cudowne kąpiele w morzu , już nie mogę się doczekać :) 

Zamelduję się przed wyjazdem :) 

Dobrego tygodnia :) 


4 lutego 2019 , Komentarze (4)

Witam :) 

Oj potrzebowałam weekendu żeby się odstresować !!! Po końcówce stycznia kiedy zalała mnie i złość i smutek musiałam się iść rozerwać więc z koleżanką poszłyśmy na imprezę transową i tańczyłam do 5 rano . dawno tak się nie wyskakałam jak w ten weekend i od razu głowa w lepszej formie , wszystkie złe myśli wyskakałam i gotowa jestem do miesiąca dla siebie biorąc pod uwagę że mam tyle czasu dla siebie jak dawno nie miałam :) 

Weekend nie obył się bez małego biegania :) Skromne 5 km w biegu WEDLA i pakiet czekolad na osłodę życia :) Jak zawsze było super mimo że chlapa i błoto po kostki ale towarzystwo wyśmienite :) Uwielbiam starty bo spotykam swoich ludzi z którymi łączy mnie pasja choć jak w każdym środowisku jedni się lubią a inni są zawistni lub pefidni ale sztuką jest wyczuć kto jest kto i otaczać się tymi pierwszymi :)

W niedzielę miałm morsować ale po tańcach do rana nie udało mi się zebrać niestety , musiałam odespać ale jak już wstałam poszłam na siłownię . Zrobiłam wczoraj 7 km przez godzi na orbitreku , kiedyś nienawidziłam tego sprzętu a teraz robię na nim treningi pod biegi górskie i jestem zachwycona :) Za dwa tygodnie bieg w Gdańsku i to górski a ja bez formy więc trzeba się z orbim mocno zaprzyjaźnić:) Potem machnęłam 40 min na pośladki z obciążeniem i spokojnie z satysfakcją mogłam iść do domu na rodzinny obiadek :) 

Waga dziś rano 65,6 kg .

Plan na tydzień :

bieganie ; 2 * 5 km , trening tempa na bieżni i podbiegi w terenie 

siłownia : 2 * cardio po 1,5 h , 2* trening z obciążeniem

dom: ogarnąc , poprać , posprzątać 

rodzina : wyjść do kina z dziećmi i zagrać w planszówkę , wyjść z M na randkę :)

praca : nie dac się zwariować 

ogólne : być szczesliwym człowiekiem :)

Miłego tygodnia Wam życzę :) 

 

 

1 lutego 2019 , Komentarze (8)

Witam kochane :)

Styczeń zleciał jak z procy :) 

Moje małe posumowanie :)

waga dziś rano 65,2 kg

cel na luty 64 -63 kg 

Bieganie 80 km w styczniu 

Siłownia 8 razy

Treningi fitness 4 razy 

Spalonych kalorii 20210 kcal 

Jest nie źle choć dupy nie urywa :) najważniejsze że waga utrzymana i nie poszła w górę bo tego się obawiałam najbardziej jak widać niepotrzebnie :) uffff 

Plan na luty nadal konsekwentnie chodzić na siłownię i biegać .

Ze złych wieści ... zwolnili mnie wczoraj z siłowni :( Po roku okazało się że jest nas za dużo a moje ćwiczenia są za mocne dla babeczek bo średnia wieku u nas to 50+ i teraz bardziej będą szli w rozciąganie itd. Szczerze to się strasznie wkurzyłam , zamknęłam się wczoraj w domku z koleżanką i wpadło parę piwek .... Dziś już lepiej , nie tam to gdzieś indziej poszukam pracy na sali ćwiczeń a w lutym wykorzystam wolny czas dla siebie , podszkolę się trochę i w marcu roześlę CV po klubach .

Coś się kończy coś się zaczyna , u mnie zaczyna się miesiąc dla siebie samej :)

Jutro mam wolny dzień rozpiszę sobie trening na cały miesiąc , umówię się do kosmetyczki i do fryzjera i będę się cieszyć życiem :)

A tymczasem lecę do pracy :) 

Dobrego weekendu :) 



29 stycznia 2019 , Komentarze (17)

Witam :)

Matko moja jak szybko leci ten styczeń !!! Dopiero był sylwester i a już się kończy styczeń !!! Dla mnie za szybko , za intensywnie , za mocno... 

Już wiem że pierwszy miesiąc tego roku nie będzie wykorzystany na 100% tak jakbym tego chciała ale nic nie poradzę . Wyjechałam w ubiegły tygodniu z dziećmi i facetem do Krynicy Górskiej na parę dni , akurat miałam wolne więc zrobiłam dzieciom ferie przed feriami . Potrzebowaliśmy odpocząć i spędzić parę dni razem i jak zostało powiedziane tak też się stało . Pobiegałam sobie po górach i diety nie trzymałam , a dodatkowo byłam przed @ i miałam takiego smaka na słodkie jak już dawno się nie zdarzyło :) Najważniejsze że się dobrze bawiliśmy i było pięknie:)

Po powrocie waga w górę , skaczę mi jędza tak 65-66,5 kg ale prawdziwy pomiar zrobię 31.01 jak skończę @ i opuchnę po grzańcach :)  Teraz już grzecznie powrót do rzeczywistości , wczoraj praca i trening cardio na siłowni :) Pojemniki na dziś przygotowane , dobry humor jest trzeba się wyprostować , podnieść głowę do góry i robić swoje nie patrząc na gapiów :)

I tak z przekąsem :)

Miłego dnia :) 

21 stycznia 2019 , Komentarze (7)

Witam po weekendzie :)

Po trzech tygodniach w biegu udało mi się choć na chwilę przysiąść fałdki i pomyśleć o celach i planach na rok 2019. Lepiej późno niż wcale :) W sobotę zrobiłam pomiar na tanicie i niestety nie jestem zadowolona , o wiele lepiej było przed świętami ale wiem nad czym popracować :

waga 66,4 

tłuszcz 22,3%

mm  49,8 kg

wm 21 lat

Plan na ten rok jest prosty . Walczyć o marzenia ale nie za wszelką cenę :) Konsekwentnie zmieniać złe nawyki i zastępować dobrymi , jeść zdrowo  ale pozwalać sobie na małe odstępstwa :) Moje śniadanie wygląda ostatnio tak :

Obiad tez jest super a najgorzej wychodzi mi kolacja , popracuję nad tym :) Regularnie biegać , chodzić na siłownię i basen . Jak na razie idzie mi dobrze , w minionym tygodniu 4 razy siłownia po 1,2 h cardio , 45 min siłowy i rozciąganie :) Bieżnia po 15 minut w cardio , męczę się strasznie tak się odzwyczaiłam od treningu na bieżni :)

Najważniejsze w tym całym bieganiu i ćwiczeniu aby znaleźć też czas na wypad z dziećmi lub wyjście z facetem do kina :) Nie popadajmy w przesadę :) Hasło na ten rok wszystko w umiarze :) Plan wagowy to zejść do 62 kg , tak zmieniam pasek i walczę o wagę w której będę się najlepiej czuła . To normalne że apetyt rośnie w miarę jedzenia :) Małymi kroczkami waga zejdzie do zaplanowanej , wiem o tym i wiem że zalezy to ode mnie . Koniecznie w tym roku trzeba zrobić komplet badań mi samej i dzieciakom to jest priorytet . Bieganie - hm... mniej startów więcej treningów !!! Konie z klepaniem km i zbieraniem złomu , skupię się na paru biegach w roku i to mi wystarczy a za skutkuję większą ilością czasu dla dzieci :)

Wczoraj byłam na starcie w warszawie :) Biegłam 2 biegi na 5 km i 15 km :) Jak na pierwszy bieg od trzech tygodni to za dużo ale to mój sentymentalny start na nim poznałam swojego faceta dwa lata temu więc nie mogło Nas tam zabraknąć :) Czasy jak na początek sezonu dośc dobre a po biegu uzupełniliśmy kalorie na obiedzie :)

Weekend był super ale jak każdy się skończył i znowu zaczynamy tydzień pracy . Dziś mam trening TBC a jutro brazylijskie pośladki , w planie siłownia wieczorem dziś i jutro a w środę w nocy kierunek narty z dziećmi choć na parę dni :) 

Trzeba żyć i cieszyć się każdą chwilą :) 

Zawsze sobą i dla siebie :)

Miłego tygodnia :) 

Pozdrawiam :)

ILO 

 



16 stycznia 2019 , Komentarze (6)

Witam :)

Tydzień leci jak szalony a ja dopinam wszystko na ostatni guzik. Wczoraj zaliczyłam trening ABT jako prowadzący a potem 1.5 h na siłowni :) Było cardio , trening siłowy i rozciąganie :) nawet namówiłam koleżankę i poszła ze mną pierwszy raz w życiu na siłkę , byłam z niej mega dumna bo zbierała się 2 lata :) 

Waga dziś 65.4 kg czyli wracamy do stanu z przed świat :) Waczę o swoje 62 kg na lata a nie na lato :) 

Pojemniki gotowe , włosy wysuszone można leciec do pracy :) A popołudniu w planach kimo z dziećmi i siłownia :)

Miłego dnia :)