jako że więcej niż jedna osoba prosiła o przepis, dlatego zamieszczam go tutaj :))
KREM Z ZIELONEGO GROSZKUSkładniki:-
1/2kg zielonego groszku świeżego lub mrożonego (u mnie w supermarkecie były opakowania po 400g, więc takiego użyłam)
-
1 plaster szynki (bez przesady :P nie będę kupować jednego plasterka :P)
-
włoszczyzna (por, seler, marchewka, pietruszka, trochę kapusty - wiecie jak to wgląda ;))
-
4 średnie ziemniaki (ja dodałam, żeby zupa była konkretniejsza :))
-
1 litr wody-
1 listek laurowy-
ziele angielskie (1/2 łyżeczki zmielonego lub kilka ziarenek całego - ja dałam 3 ziarna)
-
kubeczek śmietany (ja nie zabielam niczym zup, więc sobie darowałam)
-
1 łyżka soku z cytryny-
szczypta startej gałki muszkatołowej-
sól, pieprz, cukierPrzyrządzenie:warzywa z włoszczyzny i ziemniaki umyć, oczyścić, pokroić, dodać listek laurowy i ziele angielskie zalać litrem wody i gotować do uzyskania wywaru. do wywaru włożyć opłukany groszek zielony (i plaster szynki jeżeli chcemy dodać) i gotujemy 15 minut.
w pierwotnym przepisie pisze, by zupę ostudzić, ale ja sobie to darowałam.wyjąć listek laurowy, ziele angielskie, marchew (po zmiksowaniu zabarwiłaby zupę do brunatny kolor) i zmiksować wszystkie warzywa. zagotować krem jeszcze raz, a następnie doprawić sokiem z cytryny, śmietaną - o ile zabielacie, solą, pieprzem, gałką muszkatołową oraz szczyptą cukru.
powiem szczerze, że szczypta gałki muszkatołowej to trochę mało. ja sypnęłam sobie z łyżeczki, ale jeszcze bym jej dodała od serca jednak mąż mi zabronił ;) nie mogę także powiedzieć czy po "przegryzieniu się" (z takiej ilości zupy wyszło nam kremu na cztery porcje po 3 chochle, które starczyły nam potąd!) zupa zrobiła się lepsza, bo po prostu straciłam smak przez ten katar :\ ważne, że kolacja była pożywna i dietetyczna :))
smacznego!! :))
P.S. jutro czeka mnie nieterminowe ważenie (wybieram się do lekarza, a wolę się zważyć w domu niż u lekarki w gabinecie po śniadaniu i w tonie ubrań :P), dlatego jutrzejszy wynik będzie mi wyznacznikiem na kolejny tydzień i mam nadzieję, że kolejnym razem znów mi nic nie wyskoczy by spokojnie zważyć się w piątek ;)
MENU:śniadanie: dwa tosty (cztery kromki chleba tostowego 3 ziarna, dwa plasterki sera, dwa plasterki polędwicy z kurczaka, pomidor), dwa kiwi
II śniadanie: kromka chleba z pasztetem i pomidorem, dwie średnie marchewki
obiad: pączek z lukrem :P - w ten sposób mąż chce mnie wyleczyć z przeziębienia :P
kolacja: trzy chochelki zupy krem z zielonego groszku :)