Grupy

O mnie

> ROK 2018 < - lat 30 - jeden mąż - trójka dzieci - praca - studia - otyłość ... coś mi nie pasuje do ideału, więc czas TO zmienić :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 137688
Komentarzy: 2626
Założony: 12 czerwca 2011
Ostatni wpis: 17 lutego 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
smoczyca1987

kobieta, 37 lat, Warszawa

170 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 stycznia 2012 , Komentarze (2)

nie ma czasu, więc trzeba się sprężać ;) trzymajcie się dzielnie! :*


MENU:

śniadanie: owsianka truskawkowa ekspresowa, 3 mandarynki

II śniadanie: 5 ciasteczek maślanych z marmoladą

obiad: 5 klusek śląskich, rolada wieprzowa i czerwona kapusta

podwieczorek: kawałek ciasta jakiegoś mało kalorycznego (mama robiła)

kolacja: serek wiejski 200g

27 stycznia 2012 , Komentarze (5)

piszę już teraz, bo wieczorem może być problem. jak wiecie na weekend śmigamy do moich rodziców o jakieś 400km od naszego miejsca zamieszkania, więc dzisiaj czeka nas nie lada podróż ;)

podczas kontrolnego ważenia okazało się, że zobaczyłam na wadze -0,4kg, co znaczy, że na chwilę obecną ważę 90,40kg :)) w przeciągu trzech tygodni "schudłam" -0,9kg, czyli bardzo niewiele i mam nadzieję, że nie wpłynie to źle na synusia :)) myślę, że to zasługa regularnego ruchu i niejedzenia słodyczy. niby nie wiele, ale niekontrolowany przyrost wagi został zatrzymany co było moim priorytetowym celem :))

mam nadzieję, że przyszły tydzień będzie równie owocny w stabilizację wagi :))

poniżej umieszczam moje założenia żywnościowe na ten dzień, a zobaczymy co z tego w efekcie wyjdzie ;) mam nadzieję, że czas pozwoli mi na codzienną relację z mojego kontrolowanego żywienia :))

MENU:
śniadanie: bułka kajzerka z pastą z awokado, kiwi
II śniadanie: kajzerka z dwoma plasterkami kindziuka (coś jak salami)
obiad: resztka chili con carne (to danie zjem pewnie koło 12, bo ok. 13. mamy pociąg)
w pociągu (trasa ponad 3h): pewnie bułka grahamka z pasztetem i ogórkiem
kolacja: łyżka ziemniaków, mały kotlet z piersi kurczaka (oczywiście w panierce i na tłuszczu :\) i dwie łyżki surówki z białej kapusty

26 stycznia 2012 , Komentarze (5)

jutro kolejne kontrole ważenie :) mam nadzieję, że waga będzie łaskawa pomimo ładnie rosnącego brzuszka :)) równowaga musi być ;))

żeby nie było, że tylko siedzę na tyłku jak na basen nie idę, dzisiaj spokojnie posprzątałam sobie domek :) oczywiście bez przemęczeń - koniec 7 m-ca ciąży rządzi się swoimi prawami - ale czuję po mięśniach, że COŚ zrobiłam ;)

a jutro, jak nic się nie zmieni - poranna wizyta na basenie :))
no i kolejny wyjazd weekendowy - tym razem do moich rodziców :))

MENU:
śniadanie: kromka chleba z pasztetem i ogórkiem w zalewie selerowej, kromka chleba z dżemem wiśniowym (ach te smaczki :P)
II śniadanie: granola owocowa z szklanką mleka 2%, kiwi, 5 suszonych śliwek
obiad: trzy chochelki chili con carne i pół kajzerki
kolacja: prawdopodobnie (ale niekoniecznie ;)) serek wiejski 200g

25 stycznia 2012 , Komentarze (7)

mój mąż właśnie wyszedł na siłownię!! :)) hurra!! :D jak mi się to udało? troszkę za pomocą podstępu i wjechania na ambicję :P wczoraj mąż mój grał na kompie do 1 w nocy i był bardzo z siebie dumny, że zaimponował swoim kolegom z gildii. no to dzisiaj, bardzo przekonująco, podpuściłam go, by mi też zaimponował i poszedł na siłownię :D z wielkim bólem, ale mi się udało wysłać tego leniwca na siłownię!! :D ciekawa czy uda mi się ten zabieg z 2-3 razy w tygodniu pod rząd :P ale nie tracę nadziei! :)) będzie dobrze :))

i żeby nie być gorszą, ja dzisiaj też zaliczyłam wizytę na basenie, gdzie przepłynęłam 22 długości :)) jestem ciekawa ile bym przepłynęła gdyby nie tłok na torze. ale i tak jestem z siebie dumna :)) oby tak dalej!! :))

najważniejsze, że synusiowi w brzuszku też się podobają te moje próby aktywności fizycznej :) bardzo się udziela w tym temacie :)) do porodu zostało ok. 73 dni. nie mogę się doczekać pierwszego ważenia po porodzie i wklejenia wreszcie paska motywacyjnego na bloga :))

MENU:
śniadanie: dwie kromki chleba z pasztetem i ogórkiem zielonym, kiwi
II śniadanie: kromka chleba orkiszowego z Almette ziołowym
- w międzyczasie (po basenie): kromka chleba orkiszowego z pastą z awokado, pudding Finezja waniliowy, 6 suszonych śliwek
obiad: trzy kiełbaski "rajskie" i duuużo sałaty z sosem winegret (musztarda, miód, oliwa z oliwek i ocet balsamiczny - uwielbiam ten sos! :)).
kolacja: kromka chleba z pastą z awokado (ok. 20.00 - jednak ostatni posiłek o godz. 16. to zbyt długa przerwa jak dla ciężarówki ;))

24 stycznia 2012 , Komentarze (9)

moja opryszczka znika i zaryzykuję jutro wyjście na basen (o ile wszystko będzie w porządku) :) nie mogę się doczekać! kto by pomyślał, że w zimę będę tak tęsknić za basenem ;)

dzisiaj, na zajęciach w szkole rodzenia, troszkę sobie poćwiczyliśmy z fizjoterapeutką i tym samym zostałam wyposażona w serię ćwiczeń, które nie dość, że będą mnie przygotowywać fizycznie do porodu to jeszcze będą bezpiecznym sposobem spalania kalorii :)) bardzo mi się to podoba! :D czym prędzej muszę je sobie spisać by niczego nie pominąć ;))

bardzo bym chciała, żeby chociaż część mojego zapału do ćwiczeń przeszła na mojego męża. ma w chwili obecnej wykupiony karnet, a w ogóle z niego nie korzysta :( mieliśmy chodzić razem, ale zaszłam w ciążę i nie zalecają w tym okresie, o ile wcześniej nie chodziło się na siłownię, rozpoczynać swej kariery ze sztangami, bieżniami i innymi atlasami. wiem, że to najbardziej by go zmotywowało. może wy macie jakiś pomysł na to jak zmusić męża do tego, by mu się chciało chodzić na siłownię tak jak mu się nie chce? :P

MENU:
śniadanie: dwie kromki chleba z Almette ziołowym i ogórkiem zielonym, kiwi
II śniadanie: mussli z szklanką mleka 2%, 5 suszonych śliwek
- w międzyczasie: dwie kromki ciemnego chleba i mała puszka śledzi w sosie pomidorowym
obiad: trzy chochelki chili con carne (własnoręcznie robione! :D będzie na trzy dni :P i co najważniejsze - z indyczego mięsa, czyli jak najchudszego :))
kolacja: pół pomelo (1/4 przed zajeciami, 1/4 po zajęciach)

23 stycznia 2012 , Komentarze (8)

właśnie rozpoczynamy trzeci tydzień od powrotu na Vitalię :) oby współpraca układała nam się tak dobrze jak dotychczas :D

kurczaki, mam taką wielką ochotę przejść się na basen, ale nie mogę z powodu opryszczki, która zaatakowała moją brodę z soboty na niedzielę :( na szczęście już zaczyna się ładnie goić (taką mam nadzieję, nie mam doświadczenia z opryszczką) i mam nadzieję w środę wybrać się popływieć ;)

dzisiaj została mi tylko odrobina spacerowania, ale lepsze to niż nic :))

MENU:
śniadanie: dwie kromki chleba z pasztetem i ogórkiem zielonym
II śniadanie: 3-4 łyżki sałatki warzywnej z majonezem
- w międzyczasie: mussli ze szklanką mleka 2,0%
obiad: talerz zupy dyniowej i 5 grzanek
kolacja (godz. 19): mini twister z KFC

wiem, kolacja nie do zazdroszczenia, ale pocieszam się, że w tym jedzeniu KFC w wersji mini jest wszystkiego tak mało, że pewnie sporą część spaliłam na zakupach ;) ale najważniejsze, że oparłam się skrzydełkom i dodatkowym frytkom :)) a oprzeć się frytkom, to u mnie nie lada sukces! :)

22 stycznia 2012 , Komentarze (15)

wreszcie wróciłam do domu! a to znaczy, że w końcu będę mogła jeść to co chcę, o której chcę i najważniejsze ILE chcę (a raczej potrzebuję)! a teraz zacznę swoje żale, bo potrzebuję się wygadać :(

moja teściowa, pod względem żywieniowym, jest bardzo upierdliwa, nieznośna, wręcz wyprowadza mnie z równowagi! bo ona prowadzi, według niej, zdrowy tryb życia. ogólnie w swojej codziennej diecie je dużo warzyw,stara się nie jeść pieczywa, stara się uprawiać co najmniej 2 razy w tygodniu jakieś ćwiczenia. i niby wszystko fajnie, pięknie ALE! gdy my zjawiamy się u niej:
1) kupuje 3-4 rodzaje chleba (przypominam, że wpadamy tam zazwyczaj tylko na DWA DNI, a u siebie zazwyczaj zjadamy pół bochenka chleba na 3 dni) i mówi, że to SPECJALNIE DLA NAS, BO ONA TEGO NIE JE (w efekcie je i to bardzo dużo, a później sapie, że się przejadła i jej tak ciężko na żołądku, że masakra...)
2) robi takie ilości jedzenia, że nawet będąc w piątkę (my, teściowie i babcia) nie jesteśmy w stanie tego zjeść przez dwa dni,
3) SPECJALNIE DLA NAS kupuje słodycze (gdzie my w domu w ogóle nie trzymamy słodyczy. kupujemy tylko gdy mamy ochotę, nigdy na zapas), a później wmusza w nas te słodycze, bo ONA TEGO NIE JE! no to skoro nie je to na cholerę kupuje? :\
4) i co najgorsze, z jednej strony chodzi i w nas wmusza jedzenie ("bo przecież tak mało zjedliście!") a później robi wywody jak to nasza rodzina nie potrafi opanować żądzy jedzenia :\ noż kur...! najpierw nakłada mi hałdę ziemniaków, gdy mówię, że już nie mogę, to słyszę teksty w stylu "oj, zjedz te kilka ziemniaczków", a później słyszę że nie mogę opanować żądzy jedzenia!! miałam ochotę ją dzisiaj rozszarpać po takim tekście!!

dlatego koniec tego dobrego! ostatni raz udało jej się namówić mnie do zjedzenia czegokolwiek więcej niż potrzebuje MÓJ organizm! i mam gdzieś, że jedzenie się zmarnuje! może jak zrobię tak raz, drugi, trzeci to się nauczy gotować mniej i z rozwagą :\ bo ona marnuje jedzenie na potęgę :\

dlatego dzisiaj, po obiedzie, nie mogę już przełknąć czegokolwiek, bo tak "wspaniale" zadbała o mnie mamusia mego męża. dobrze, że następne spotkanie dopiero za 3 tygodnie. może zdążę ochłonąć :)

dziękuję za cierpliwość i wysłuchanie moich żali :)

MENU:
śniadanie: dwie kromki chleba orkiszowego z pastą z makreli, jabłko
II śniadanie: dwie łyżki sałatki warzywnej z majonezem, dwie kromki chleba
obiad: ziemniaczki podsmażane na patelni z małym kawałkiem chudej wołowiny i odrobiną sosu

21 stycznia 2012 , Komentarze (4)

ach te babcie... "może zjesz ciasto?", "a może sałatki?", "poczęstuj się sernikiem", "specjalnie dla ciebie kochanie!". ech... :P może to dobrze, że po czekoladzie dostaję zgagi w ciąży? łatwiej się opanować przed pożarciem większej ilości słodkości :P

MENU:
śniadanie: kajzerka z Almette ziołowym, jabłko
II śniadanie: kajzerka z Almette ziołowym, banan, i gdzieś tam lizak
- w międzyczasie: 6 sztyk małych galaretek pomarańczowych w czekoladzie
obiad: skrzydełka w miodzie z ryżem

oparłam się sernikowi i własnoręcznie robionym babcinym pączkom :) paście z makreli, sałatce warzywnej i... i na pewno czemuś jeszcze, więc jestem z siebie dumna :D

20 stycznia 2012 , Komentarze (7)

ostatnio, będąc w Sphinx'ie, zostaliśmy bogatsi o książeczkę, w której znajduje się menu, przepisy na ciekawe dania, poradnik jak efektownie zwijać serwetki oraz poradnik kieliszków do wszystkiego ;) ale co najważniejsze - znalazłam tam artykuł o tytule pod jakim powstała ta notka :)

i cóż ciekawego można wyczytać w tym artykule? a mianowicie trzy zasady, które pozwolą nam być FIT bez wyrzeczeń :)

po pierwsze: ruszaj się
systematyczny wysiłek fizyczny 2-3 razy w tygodniu to klucz do sukcesu! co więcej, w artykule proponują zrobienie minimum 5tyś kroków dziennie. myślę, że to nie wielka cena za zdrową wagę :)

po drugie: jedz świadomie
najważniejsze, by nie sięgać po produkty, które powodują gwałtowny przyrost glukozy we krwi (np. cukier, słodycze, makarony, białe pieczywo), a wybierać posiłki o niższym indeksie glikemicznym np. chude mięsa, ryby, nabiał, jaja.
w ciągu dnia należy sięgać po przekąski, by podczas napadu głodu nie wchłaniać wszystkiego co ma się pod ręką ;) i oczywiście należy zwiększyć ilość owoców i warzyw w codziennym menu.

po trzecie: odpoczywaj
najważniejszy jest sen 6-8h dziennie. no  relaksujmy się w ciągu dnia w ramionach ukochanego czy słuchając ulubionej muzyki :))

myślę, że te wskazówki nie są trudne do realizacji :) a najlepiej wprowadzić je na stałe, na całe życie a słowo "dieta" już nigdy nie spędzi nam snu z powiek, bo będziemy po prostu prowadzić zdrowy tryb życia :))

AA!! zapomniałam się pochwalić!! :)) jako że jutro wybieramy się na weekend do teściowej, to dzisiaj wskoczyłam na wagę i nie zobaczyłam żadnego przyrostu wagowego :)) już drugi tydzień waga się ustabilizowała i dzisiaj pokazała 90,80kg :)) jeszcze tylko 11tyg i będzie po wszystkim :))

MENU:
śniadanie: kajzerka z szynką drobiową i pomidorem, dwie małe pomarańcze
II śniadanie: ryż na mleku Berlisso, banan
- w międzyczasie: mussli Lubella z mlekiem 2,0%
obiad: porcja makaronu z sosem pomidorowym
kolacja: deser sorbetowy z Grycana (dużo brzoskwiń, dużo kiwi, żadnej czekolady ani bitej śmietany :) )

19 stycznia 2012 , Komentarze (7)

takie dni mogłabym mieć codziennie :) nic dodać, nic ująć :))

dziś na basenie przepłynięte 20 długości :))

MENU:
śniadanie: dwa jajka na twardo z majonezem i szczypiorkiem, pół jabłka
II śniadanie: pudding Finezja waniliowy, dwie małe pomarańcze
- po powrocie z basenu: dwie kromki chleba z paprykarzem szczecińskim
obiad: trzy placki ciasta, które w założeniu miały być naleśnikami (głupie patelnie :( ), parówka drobiowa i bułka kajzerka
kolacja: jabłko