Pamiętnik odchudzania użytkownika:
rob35

kobieta, 56 lat, Warszawa

157 cm, 83.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 marca 2016 , Komentarze (17)

- Kacper, ależ się wykosztowałam dla ciebie! Idziesz ze mną w kwietniu dwa razy do teatru: najpierw na "Tango", a potem na "Dziady". Cieszysz się?

- Bardzo - syn cedzi z przekąsem.

- Nie martw się - pociesza Kacpra mąż - jak zdasz maturę, pójdziesz ze mną. Najpierw w tango, a potem na baby.

12 marca 2016 , Komentarze (19)

Ewa zagląda do kuchni:

- Co robisz?

- Karpatkę.

- To niby ona? - pyta z niedowierzaniem, bo widzi taki oto placek:

- Raczej to jakaś ... nizinka jest - wyrokuje.

- Mylisz się, to nie jest nizinka. To depresja. Ale i tak ją zjecie - odpowiada moje dwadzieścia lat macierzyńskiego doświadczenia.

8 marca 2016 , Komentarze (8)

Mąż wychodzi:

- Idę do Lidla kupić moim córkom kwiaty, bo podobno uważają się za kobiety.

- Dla mnie kup biaaałe  - krzyczę za nim z pokoju w stronę drzwi.

- Co??? Diaaament ?! 

7 marca 2016 , Komentarze (17)

Mój małżonek jako patologiczny bicyklista i człowiek gorszego sortu bywa na demonstracjach KOD-u. Zwykle po marszu jest tak rozentuzjazmowany, że przez kilka dni skanduje sobie pod nosem, chodząc po mieszkaniu: "so-li-darność, de-mo-kracja".

***

Ubieram się do pracy. Nie mogę się zdecydować, co założyć, więc pytam męża:

- Bardziej pasuje broszka czy korale?

- Pa-nie - z bro-szą  - niech - się -  wy-no-szą! - słyszę znajome skandowanie.

6 marca 2016 , Komentarze (29)

Niedziela - dzień sprawdzania prac. Klasa pierwsza liceum. Temat: "Jaką rolę w życiu człowieka odgrywają wartości materialne?"

Jakby się komuś nie chciało odczytywać, to cytuję: "Człowiek jest istotą materialną. Od wieków siedzi w ludzkiej podświadomości chęć miecia czegoś, czegoś więcej od kogoś lub coś większego od kogoś." 

20 lutego 2016 , Komentarze (22)

Kacper wchodzi złachany po całonocnej (pewnie zakrapianej) imprezie. Jest koło 10-tej.

- Co tak późno? - pytam.

- Tak wyszło.

- Jak było?

- Fajnie.

- Co robiliście?

- Czytaliśmy   p o e z j ę.

Otwiera lodówkę z wyrazem twarzy: "zjadłbym stado bawołów z racicami!". 

-  Jest wczorajsza sałatka z kaszy kuskus - podpowiadam.

Bierze, ale po trzech łyżkach przestaje jeść.

-  Zepsuła  się? - pytam z niepokojem.

- Nie.

- Nie smakuje ci?

- Jest naprawdę bardzo dobra.

- To dlaczego nie jesz?

- Już się najadłem, jeśli chodzi o tę jakość.

15 lutego 2016 , Komentarze (26)

Jest grubo po północy. Wchodzę z impetem do pokoju Kacpra:

- Kładź się spać. Szybciorem! O rany, jaki tu pierdzielnik! - jęczę. - Ta góra łachów na łóżku: do zlikwidowania! Kurtka na wieszak, ręcznik do łazienki, brudy do brudów, buty do ...

- ... butów? - podpowiada usłużnie, ale się nie rusza.

- Nie denerwuj mnie! - wychodzę z pokoju, by nie wyjść z siebie. 

Rano. Otwieram drzwi. Góra łachów nietknięta, syn śpi.

- Kacper! - wrzeszczę z mocą budzika Ruhla produkcji NRD - miałeś ogarnąć pokój!

- Twoje rady, mamusiu, są bezcenne - mruczy ciepło spod kołdry. - Grzechem byłoby zmieniać idealną kolejność działań. Najpierw powiedziałaś: "kładź się spać", prawda?

30 listopada 2015 , Komentarze (32)

Ledwie żyję. W ogóle mi nie do śmiechu i nie do odchudzania. Wiedziałam, że ten rok będzie trudny, bo polonista to nie wuefista. Codziennie rano budzi mnie trwoga. Ilu jeszcze prac nie sprawdziłam na dzisiaj, czego nie doczytałam, o jakiej arcyważnej sprawie zapomniałam? 

A jeszcze życie dokłada mi słodkości: babcia Ola od miesiąca w szpitalu (rak?), znajoma z pracy (zatrudniona we wrześniu i zaraz zwolniona z powodu choroby psychicznej) wypisuje straszne rzeczy o mnie do uczniów na facebooku, Alunia jest na Erasmusie w Louvain-la-Neuve tuż pod Brukselą. Myślicie pewnie, że to ostatnie nie jest takie straszne, bo zagrożenie atakami terrorystycznymi w zasadzie wszędzie jednakowe. Ale posłuchajcie ...

***

W nocy z soboty na niedzielę, czterdzieści minut po północy mój mąż odebrał telefon od "narzeczonego" córki:

- Przepraszam, że tak późno dzwonię, ale stało się coś strasznego. Właśnie rozmawiałem z Alicją przez telefon, kiedy nagle ona zaczęła krzyczeć, a potem połączenie się urwało. 

- Ale co się stało?! Jak to?!

- Ala wracała sama po erasmusowym spotkaniu do domu... Od tego momentu dzwoniłem do niej kilkanaście razy... Żadnego odzewu...

Małżonek obudził mnie po 19-tu telefonach do Alicji, które wykonywał co parę minut. Dzwonił też do właścicieli mieszkania Ali, ale nikt nie podnosił słuchawki. Straszna jest bezradność! Do kogo wykręcić numer? Usiłować kupić bilet na poranny samolot czy wsiadać od razu do samochodu (10 godzin jazdy)? Chłopak Ali znalazł na facebooku jakiś numer Włoszki czy Hiszpanki - znajomej córki, ale połączenie się rwało. Podobno ktoś był pod domem Alicji, ale w oknach się nie świeciło, a drzwi były zamknięte... 

Koło godziny drugiej mąż wynalazł w sieci telefon na jakiś posterunek policji w Louvain-la-Neuve. Oczywiście nikt tam nie mówił po angielsku. Plącząc słowo "fille" z "soeur" mąż usiłował w bardzo prostych, niegramatycznych słowach (bo tylko takie zna) opowiedzieć, co się stało. Policjant chyba niewiele zrozumiał, ale jeszcze raz zapytał o nazwisko i rzucił "un moment!". Byliśmy przekonani, że łączy nas z kimś anglojęzycznym. Jakież było nasze zdziwienie, gdy w słuchawce usłyszeliśmy głos Alicji. Całej i zdrowej.

Kiedy opowiadała nam po trzeciej w nocy (już z mieszkania, a nie z posterunku), co się stało, jeszcze telepała nią adrenalina. Dwóch Murzynów zaatakowało ją z tyłu, kiedy rozmawiała przez telefon z chłopakiem w Polsce. Przewrócili ją na ziemię. Jeden przystawił jej do twarzy pistolet, drugi przyłożył do gardła nóż... Chodziło tylko o torebkę i telefon. Bandyci zwiali wraz ze wszystkimi dokumentami, kartami bankowymi i naszym bezcennym rodzinnym poczuciem bezpieczeństwa. 

***

Tylko pragmatyczna Ewcia ujrzała dobrą stronę całego zajścia:

- No, w tym roku przynajmniej wiadomo, jakie prezenty kupować Alicji. Torebka, portfel, komórka będą idealne. Trafione w dziesiątkę!

15 października 2015 , Komentarze (15)

- Dlaczego ten facet w reklamie mówi "moje pacjentki"?  A co z pacjentami?- mądrzy się Kacper.

- Do ginekologa zwykle jednak chodzą kobiety - dyskutowanie z synem bywa upierdliwe.

- A facet to niby nie może?

- A masz macicę i jajniki? - szydzę.

- Jak znajdę dziewczynę, to będę miał.

23 września 2015 , Komentarze (7)

Lekcja o mitach. Każę uczniom stanąć w pozie charakterystycznej dla wybranego przez nich boga greckiego. Inni mają zgadywać, jakiego boga ktoś stara się przedstawić. Jeśli są trudności z odgadnięciem, klasa może zadawać pytania o dzieje, koligacje rodzinne czy system wartości odgrywanej postaci.

Wychodzi dziewczę i staje tak: jedna ręka zgięta w łuk nad głową, druga wyprostowana, uniesiona w bok i w górę pod kątem ostrym w stosunku do linii ciała. 

- Atena?

- Nie.

- To może Hera? Afrodyta? Diana? - sypią się propozycje.

Dziewczyna kręci przecząco głową: 

- Jestem córką ... nie pamiętam kogo..., ale opiekuję się sportowcami i żołnierzami, i najbardziej lubię zwyciężać.

- To Nike??? - pyta ktoś z niedowierzaniem. - To dlaczego tak dziwnie trzymasz ręce?

- Dlaczego dziwnie?! To przecież oczywiste! Nie widzicie, że to logo "najki"? Naprawdę nie widać tego? "Just do it."