Pamiętnik odchudzania użytkownika:
rob35

kobieta, 56 lat, Warszawa

157 cm, 83.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 września 2015 , Komentarze (5)

W "elitarnej szkole" zapowiedziałam, że we wtorek będzie kartkówka z funkcji tekstów.

Wchodzę w tenże wtorek do klasy, a jeden z uczniów cwaniacko prosi, uśmiechając mi się prosto w oczy:

- Nie piszmy w  c z w a r t e k  kartkówki, dobrze?

****

Sprawdzam autocharakterystyki, które zadałam, by zrobić rozpoznanie terenu. Jedna praca kończy się następująco:

"Podsumowując, muszę wspomnieć o mojej ostatniej cesze, a mianowicie o tym, że zawsze najwybitniejsze i najinteligentniejsze polonistki oceniały moje charakterystyki na bardzo dobrze."

Na szczęście nie mam ambicji, by być najinteligentniejszą polonistką.

21 września 2015 , Komentarze (2)

Kacper wraca po szkole do domu i mówi już od progu:

- Mam przechlapane! Nie dość, że moja matematyczka jest koleżanką babci, nie dość, że fizyk zna mojego ojca, to jeszcze teraz dyrektorka ...

- Co dyrektorka?

- Zaczepia mnie na korytarzu i mówi: "Kacper, przekaż mamie, że dobrze na Vitalii opisała, jak się dostawałeś do szkoły".  I jak tu zachować godność bez anonimowości, co!?

****

Pracuję teraz w dwóch szkołach. Trochę z ciekawości, trochę z sentymentu wzięłam roczne zastępstwo w "elitarnym liceum" (to nie moje określenie, to cytat z wypowiedzi uczniów), w którym uczyłam 15 lat temu. 

Wchodzę na drugą, po zapoznawczej, lekcję w danej klasie i mówię:

- Dlaczego książki i zeszyty jeszcze nie wyjęte?

- Bo my chcemy mieć "wolną e-lekcję" - rechoczą bystrzaki, robiąc aluzję do jednego z moich wpisów w tym blogu. 

No, żesz! Ja też mam przechlapane!

13 września 2015 , Komentarze (13)

Niedzielna msza, ksiądz zbiera na tacę. Czteroletni synek mojego kolegi dostaje od taty monetę i biegnie za oddalającym się duchownym. Za chwilę wraca do rodziców i z dumą prezentuje na wyciągniętej dłoni pięciozłotówkę:

- Pogłaskał bez płacenia! - mówi wielce uradowany.

30 lipca 2015 , Komentarze (9)

Kacper wrócił z dwutygodniowego żeglowania z kolegami po Mazurach.

- Jak było?

- Fajnie!

- Pewnie piliście i nauczyłeś sie przeklinać.

- Oczywiście: "Ahoj! Ech, do czorta!!!"

17 lipca 2015 , Komentarze (17)

  Jak większość zdrowych kobiet, Rob35 myślała o sobie, że jest dobra, inteligentna, miła, pracowita i zabawna. Wystarczająco dobra, inteligentna, miła, pracowita i zabawna . Do pełnego pakietu szczęścia brakowało jej tylko poczucia, że jest "wystarczająco piękna". A wszystko przez te 25 kg nadwagi i jedną żółtą kępkę umiejscowioną na prawej powiece. 

W lipcu, w połowie jej najdłuższych wakacji od myślenia, Rob35 przy pomocy 2 szarych komórek, które nie wzięły urlopu, postanowiła, że jednak będzie dogłębnie piękna, bo przecież jest tego warta. Wartość oszacowała, patrząc na 3-centymetrowej wysokości plik banknotów 10-złotowych, które otrzymała w czerwcu od pewnego proboszcza z wyjątkowo słabą pamięcią (duchowny za cotygodniową posługę dydaktyczną regularnie "zapominał" jej płacić co miesiąc, a i pod koniec roku, gdy przyszło do wyrównania rachunków, także  "zapomniał" o pewnej części ustalonej kwoty).

W toalecie "Instytutu Oka" Rob35 ujrzała po raz pierwszy w życiu automatyczny kosz na śmieci wyposażony w panel elektrycznych guziczków i lampeczek. Wyżej wspomniane 2 szare komórki zadrżały, porażone proroczą wizją odfruwających w dal dziesięciozłotówek. Ale co tam! Rob35 dzielnie wytrzymała materializowanie się tej wizji i nie uciekła z białego fotela operacyjnego w niebieskim czepku, w niebieskim wdzianku i niebieskich skarpetkach (sic!) przydzielonych jej przez panią doktor na tę uroczystą okazję. Wykarmiona na popularnych hasłach psychologii i reklamy postanowiła podążać za swoimi marzeniami. 

I ziściły się... Ale tylko w połowie, niestety.

Pewnie niektórzy z was myślą teraz, że to pani doktor, która w 20 minut zgarnia całoroczny pliczek dych od księdza, coś popsuła w pośpiechu. A figa! Pani doktor w każdym calu dorównywała profesjonalizmem opiniom o niej samej w internecie. Kiedy po tygodniu zdjęła szwy (są na zdjęciu nr 3), powieka Rob35 była sensacyjnie piękna. Dzieło sztuki okulistycznej! Niestety, nie udało się go sfotografować i ustawić w miejscu nr 4, bo prawdziwe piękno ulotne jest. 

W nocy po zdjęciu szwów, śpiąca mocno (pewnie w poczuciu wreszcie osiągniętego szczęścia) Rob35 tarła kułakami oczy jak dziecko. Jak dziecko! Obudziła się z zakrwawioną powieką.

Do własnych marzeń trzeba umieć dorosnąć.

8 lipca 2015 , Komentarze (36)

Mąż wyjechał, a na mnie jak zwykle spadają nieszczęścia. Na spacerze z Zorką i z Teną skręciłam nogę. Ledwo dowlokłam się do domu.

- Skręciłam nogę w kostce. To oczywiście przez ciebie - dzwonię do męża.

- O rany, znowu?

- Dobrze, że nie złamana jak poprzednio.

- Powinnaś jednak trochę schudnąć, żeby odnóża ci się tak nie rozjeżdżały.

- Powinnam, ale ...

- Koniec wymówek! Jak wrócę, zamkniemy lodówkę i będziesz jadła tylko to, co upoluję.

1 lipca 2015 , Komentarze (32)

- Co ty masz na sobie? - pytam małżonka. - Czy to nie spodnie Alicji?

- Chyba moje, choć jakieś takie obcisłe.

- No właśnie, wyglądają jak damskie.

- Były na mojej półce - broni się mąż.

- A jaka to firma? Sprawdź.

Mąż wygina się dziwnie, usiłując bez okularów odczytać metkę umieszczoną z tyłu na pasku.

- Jakaś chujowa ..., - sapie z wysiłku. - Czyli jednak męskie! - triumfalnie kończy oględziny.

23 czerwca 2015 , Komentarze (17)

Mój tata ma 79 lat. Sporą część tygodnia spędza na ukochanej działce. Dzwonię dziś do niego, aby mu złożyć życzenia, ale nie odbiera. Wykręcam numer do mamy:

- Coś się dzieje? Tata nie podnosi słuchawki.

- Nieee, wszystko w porządku. Pewnie jeździ przed snem na rowerze. Albo szuka telefonu jak wczoraj.

Słyszę, że mama śmieje się do słuchawki:

- Wczoraj dzwoniłam do niego raz i drugi. Za każdym razem po parę sygnałów. Już się nawet zaczęłam niepokoić. Wreszcie odebrał i mówi, że nie mógł znaleźć komórki.

- Gdzie była? - przeczuwam puentę.

- Najpierw nie chciał mi powiedzieć, ale wydusiłam to z niego - mama rechocze na całego. - Miał ją na smyczy ... chi, chi, ... na szyi ... chi, chi ... i dzwoniła ...

22 czerwca 2015 , Komentarze (9)

Wczoraj odbyło się uroczyste zakończenie dwuletniego kursu "Warszawskiej Akademii Filmowej". W trakcie drugiego roku tylko sporadycznie spotykaliśmy się z prowadzącymi, ponieważ głównie zajmowaliśmy się realizacją własnych projektów filmowych w szkole. Wróciłam do domu z dyplomem i nowymi wieściami:

- Wyobraźcie sobie, że w ciągu tego roku dwóm prowadzącym kurs chłopakom urodziły się dzieci. Obu nieślubne!

- Jak to nieślubne?- wyrywa się mojemu mężowi niezbyt mądrze.

- Normalnie! - w głosie Ewci brzmi młodzieńcza drwina. - Dziecko jest, a rodzice ślubu nie mają.

Mąż próbuje odzyskać twarz: 

- A jeśli mają śluby wieczyste? Wtedy też dziecko jest nieślubne? Hę?

19 czerwca 2015 , Komentarze (11)

Kończę malować ikonę. Dziubdziam się z rybkami:

Zabawa polega na tym, że największa z nich ma od pyszczka do ogonka niecały centymetr.

-  Kurcze, celuję, celuję i dupa blada! Widzisz, znowu oko na pół pyska!- liżę pędzelek, by czubek był rzeczywiście końcówką jednego włosa. - Zaraz dostanę szału!

- To dobrze - mówi mąż spokojnie.

- Co!? Dobrze?!!! 

- Będą szałowe.

***

Kto chce zobaczyć "szałowe" rybki w naturze? 

Zapraszam do dominikanów na Służew: