Dooobra, jestem wafel. Tak sądzą moje dzieci, a "dzieci wiedzą lepiej". Zamiast wypoczywać i nabierać sił przed ostatnią rundą (mam dwie klasy maturalne), chodzę do pracy i robię indywidualne próbne matury ustne dla chętnych.
Wrażenia mam raczej smutne.
***
Chłopak ma opowiadać o wadach narodowych Polaków ukazanych w literaturze. Do zanalizowania dostał fragment "Wesela", w którym Chochoł kieruje do Jaśka słynne słowa: Miałeś, chamie, złoty róg/ Miałeś, chamie czapkę z piór. Uczeń mówi z przejęciem wymalowanym na jasnej twarzy:
- No, tutaj jest nasza wada narodowa przedstawiona w-y-r-a-ź-n-i-e. Polacy lubią tak sobie dogryzać. Używają przy tym brzydkich słów.
Pytanie: "czy Chochoł jest Polakiem?" budzi w chłopaku lekkie wahanie, ale za chwilę indagowany o to, w jakim miejscu utworu ta scena się znajduje, stwierdza pewnie: "w środku, ale tak jakby bliżej końca".
***
Dziewczyna wylosowała temat: "Czy szlachetne intencje mogą usprawiedliwić nieetyczne postępowanie?" Mówi i mówi, a ja czuję się skołowana jak chomik dżungarski po sprincie w kuli. Wreszcie mogę zabrać głos:
- Wszystko, co powiedziałaś, jest jakieś niejasne. Spróbujmy na początku ustalić jedną rzecz: co to jest intencja?
- To jest taka jakby modlitwa. W kościele na mszy są intencje.
***
Powyższe historie, a także jeszcze i ta opisana przeze mnie wcześniej:
http://vitalia.pl/index.php/mid/49/fid/341/diety/o...
układają się w gorący apel o prawdziwą reformę edukacji, a nie tylko o kolejne zmiany systemowe.
Podsumuję prostacko: jeśli mam być waflem, to wolałabym tkwić w kremie, a nie w eks-krem-entach.