Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wcześniej opisałam się inaczej. Ale teraz trochę się zmieniło. Chcę w końcu zaakceptować siebie i cieszyć sie z tego co widzę w lustrze. Mam niedoczynność tarczycy i Hashimoto. To mi wszystko utrudnia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 40286
Komentarzy: 390
Założony: 3 września 2011
Ostatni wpis: 23 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
dontdoit

kobieta, 33 lat, Wrocław

158 cm, 58.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Ważyć 50 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

Dziś nie jestem z siebie zadowolona. Zjadłam pod wpływem emocji.

Śniadanie - pasztet domowej roboty + szynka gotowana + sałata lodowa

II - zielony banan + sok z granata (100 %)

Obiad - udko z kurczaka pieczone bez skóry + surówki

Podwieczorek - garść nerkowców

Kolacja - chleb pełnoziarnisty + jogurt naturalny z pomidorem i szczypiorkiem, truskawki polane resztą jogurtu naturalnego 

//// Niestety potem przyszła chwila złości i chapnęłam 35 g gorzkiej czekolady i zjadłam kolejną porcję nerkowców. Same nerkowce to prawie 600 kcal, bo było ich dziś te 100 g (dobrze, że więcej nie kupiłam). Od orzechów oczywiście mam tak nabrzmiały brzuch, że znane mi uczucie dyskomfortu będzie towarzyszyć przez najbliższe 3 godziny - stawiam. 

Poza tym czuję, że schudłam. Widzę po ubraniach i usłyszałam, też jakieś słowa, więc może coś w tym jest. Waga po świętach pokazuje nie to czego oczekiwałam. Ale tragedii nie ma. 

W sobotę ma być 55,5 kg. Nie sugeruj się wagą, nie sugeruj się wagą i nie sugeruj się wagą - ale ona daje mi najwięcej satysfakcji ! Eh ... obwody też, ale ciągle długa droga przede mną. 

A skąd słowa, że mogłam schudnąć ? Przestałam ćwiczyć - tzn. nie ćwiczyłam porządnie od dwóch tygodni - zeszło napuchnięcie i napompowanie mięśni - oto powód. Brak hardkorowych tereningów siłowych dało efekty - polecam :P Dla tych co wiedzą co mam na myśli. Aeroby to jest odpowiedź na wszystkie pytania osób borykających się z tym problemem co ja. Plus oczywiście dietka - ale to w każdym przypadku :P

///Wracam do swojego realnego ulubionego życia fitnesowego / zdrowego i spokojnego. 

SYL

Poza tym - fajne uczucie, kiedy wszystko robisz tak jak sobie zaplanowałaś, odmawiasz sobie ulubionych rzeczy tak jak założyłaś, a potem widzisz efekty takie jak wyliczyłaś.

WYZNACZANIE REALNYCH CELÓW .

22 kwietnia 2014 , Skomentuj

W domu od czwartku a na słodycze pozwoliłam sobie jedynie w Wielką Sobotę i w samą niedziele. Babka, sernik i w sumie na tym się skończyło, więc dziś już dzień nieświąteczny - jemy normalnie. Tak jak lubimy:) Ja i mój brzuch. 

Pełną parą Montignac i indeks glikemiczny. Zważę się dopiero w sobotę. Powinno być 55,5 jakby przez cały czas trzymać się zasad. Dwa dni słodycze. Ale nie sądzę, że może to tak bardzo zaburzyć oczekiwany wynik. Tym bardziej jeśli już od dziś wszystko idzie zgonie z planem. 

Śniadanie - jajecznica na maśle + pomidor 

II - wiśnie + trochę gorzkiej czekolady

Nie wiem co będzie na obiad i kolację. Zobaczymy. 

10 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

Wczoraj wyszło 1500 kcal wieczorem i byłam okropnie głodna... . Być może zawyżyłam kaloryczność, bo nie wydaje mi się, żebym po 1500 i spokojnym dniu bez treningu była aż tak głodna. Zjadłam 2 całe jajka i jedno białko (jajka na twardo) + ogórek zielony. Lepiej. 

Jest 56,6 kg - bardzo ładnie :)

7 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

Dzisiaj jest np. 56,8 kg... nie wiem jak to się dzieje. Nie chce polegać tylko na wadze, ale musze mieć jakiś odnośnik. Zmieniam trening. Nastawiam się na palenie maksymalne tego co mam. Dużo aerobów - chciałabym biegać jak tylko wyzdrowieje mi noga, a jak na razie zostaje rowerek i wiosła na siłowni. Crossfit 3 razy w tygodniu. Sama. Nie w żadnej grupie, bo niestety nie pasują mi godziny i finansowo też nie wydolę. 3 różne crossfitowe treningi w tygodniu. Będzie obciążenie w niektórych ćwiczeniach, ale niewielkie. Po ostatnim i zarazem pierwszym swoim treningu crossfitowym czuję, że żyję. Każdy mięsień i każde małe włókienko. W połowie chciałam przestać i usiąść już na swój znienawidzony rowerek, ale nie. NIE MOGŁAM PRZESTAĆ, KIEDY PLAN TRENINGOWY NIE BYŁ ZREALIZOWANY W CAŁOŚCI.  Udało się. Zajęło mi to 42 minuty. 

100 swingów z 8kg kettlem

100 brzuszków

100 podciągnięć w półsiadzie

100 pompek (do połowy robiłam męskie, potem damskie)

Wszystko podzielone na 10, czyli 10 powtórzeń każdego ćwiczenia i od początku i jeszcze raz i jeszcze aż zrobiłam 10 serie i nadszedł koniec. Najbardziej czułam plecy. Nadal czuję. 

Będą rezultaty i będę sama sobie wystawiać ocenę z własnej pracy. Nie robię tego dla nikogo, tylko dla siebie. Po to, żeby pokazać sobie, że coś jednak potrafię zrobić. 

6 kwietnia 2014 , Skomentuj

Dlaczego ludzie tyją / są grubi / nie potrafią schudnąć  ? Zwykle pewni, że jedzą prawidłowo i wszystko jest dobrze, przekonani o słuszności swoich postępowań ... I choć czasem zdarza im się mała wpadka, do której potrafią się przyznać to ciągle uważają, że są na diecie. Otóż mała wpadka to pojęcie względne. Dla niektórych jest to batonik między obiadem a kolacją a dla innych pochłonięcie pół pizzy wieczorem przed pójściem spać. Która to prawdziwa wpadka ? 200 kcal batonika czy 800 kcal pizzy ?  Jeśli bilans zostaje zachowany, ale niestety pojawia się ta jedna wpadka, która kosztuje nas aż 800 kcal nadwyżki to niestety trochę ciężko jest to nadrobić. 

"Jestem na diecie" - powiedziała kobieta, która wczoraj wieczorem nie powstrzymała się od zjedzenia czegoś słodkiego. Dziś przy kawce z koleżankami pozwoli sobie na małe ciastko - bo to w końcu tylko małe ciastko. 

Na tle całego tygodnia wychodzi na to, że trzyma się 5 dni diety a dwa dni odpuszcza. Nie mówiąc o tym, że czasem zje większą porcję obiadu niż należy, albo zapomni doliczyć drinka do swojego bilansu. Wszystko okej. To tylko małe przewinienia. Ale trzymanie diety przez 4 dni a 3 dni nie - to żadna dieta, żadna redukcja. Nic z tego nie będzie. Nie jesteśmy w stanie nadrobić codziennej nadwyżki 500 kcal czy ile tam kto zje niepotrzebnie. Proces się wydłuża, albo najzwyczajniej przechodzimy z redukcji na masę. 

Bilans tygodniowy musi się zgadzać. Jeśli masz zjadać 1500 kcal dziennie, a zjadasz jednego dnia 1600 to w kolejnym zjedz 1400 lub odwrotnie. 

28 marca 2014 , Komentarze (1)

Jestem jak książkowy przypadek. Od trzech dni zrozpaczona, rozzłoszczona, spięta, nastawiona na jedzenie, płaczliwa, smutna, zmęczona i nie można ze mną wytrzymać. 

Wyliczyłam sobie że mam dziś dostać okres i chyba po raz pierwszy od dłuższego czasu jest w terminie. Objawy się zgadzały. Wszystko do tego zmierzało. 

Ile razy odpuściłam i zjadłam coś słodkiego ? Słodkiego - czyli nie liczą się moje orzechy / mieszanki studenckie, tylko prawdziwe słodycze. To raz - wczoraj - wagonik czekolady bąbolady. 

Ocenić > zawsze mogłam wygra ze sobą w 100 % i nie zjeść nawet tego.  Zawsze może być lepiej. 

24 marca 2014 , Komentarze (2)

Dzisiejsze menu wyszło b. dobrze. 

I - dwie kanapki z twarogiem, szynką + warzywka

II - pomarańcza

III - pierś z kurczaka w gruszkach z imbirem i cynamonem + kawałek chleba 

IV - kazeina

V * - potreningowe truskawki (liczone jako posiłek, bo wszystko włożone do ust to posiłek)

VI - omlet z dwóch całych jaj i jednego białka, cebulka na oleju ryżowym i szynka konserwowa + warzywka + 3 kawałki chleba, masło

To czego już nie powinno być, ale było:

VII >> garść słonecznika łuskanego prażonego na patelni oraz ODKRYCIE ! KTÓRE ZASPOKOIŁO MNIE KOMPLETNIE --- >> ŁYŻKA MIODU NA PATELNI + WIÓRKI KOKOSOWE = WSZYSTKO "USMAŻYĆ" i wcinać, bo uszy aż się trzęsą. Słodkie okropnie, ale pomogło. Niech to będzie około 470 kcal niepotrzebnych. Aczkolwiek przypuszczam, że spalonych na treningu. Redukcji w tym dniu nie będzie, ale masy też nie zrobię. W takich okolicznościach chcę się położyć spokojnie spać i nie mieć wyrzutów sumienia co do dzisiejszego jedzenia. 

Jestem tylko człowiekiem. Walczę ze sobą każdego dnia. Żeby nie jeść słodyczy, żeby się nie obżerać, żeby jeść regularnie, żeby jeść zdrowe posiłki, żeby trenować, pić dużo wody, żeby być w końcu szczęśliwa we własnym ciele. Nie chce się katować własną krytyką, mieszać z błotem i płakać o ponadstanowe kalorie. Dziś i wczoraj wygrałam ze sobą - nie zjadłam nic niezdrowego , nic słodkiego, fafołowego i szitowego. Poza tym wszystko wymienione wcześniej odhaczone na piątkę ! Nie można mówić, że jest się słabym kiedy osiągnęło się już tak wiele. Jest wiele zasad, których musisz przestrzegać. Złamanie jednej nie sprawi ... nieeeee ! 

-Nie złamałaś. Opanuj się dziewczyno!! - jest naprawdę dobrze. Kiedyś zjadłabyś wszystko "co zdrowe" aż do bólu brzucha a potem poprawiła czymś "niezdrowym" - czyt. czekoladą. Teraz przyrządziłaś sobie wiórki kokosowe - tłuszcz w miarę, który zjadasz w swoich posiłkach; do tego łyżka miodu - naturalny cukier / fruktoza to też jest okej. Nie możesz katować się za każdym małym przewinieniem. To nie przekreśla Twojej pracy. Tylko mobilizuje do dalszego działania. Gdyby to wszystko było proste to prawdopodobnie powiedziałabyś sobie, że nie jesz i koniec - szczupłość. Ale tak nie jest. O rzeczy na których nam zależy trzeba walczyć, nie poddawać się i starać być lepszym i lepszym by poczuć, że naprawdę zasługujemy na to by to osiągnąć. 

- Wyłączam wyrzuty sumienia. Żyję ze sobą w zgodzie.  

18 marca 2014 , Komentarze (2)


  • Denerwuje się. Nosi mnie niemiłosiernie. Nie mogę wysiedzieć. Zaraz zeżrę coś, bo nie wytrzymam.
  • - Po co jeść ?! Opanuj się po prostu. Uspokój się. Pooddychaj. Chwile odpocznij. Potem wróć. 

18 marca 2014 , Komentarze (1)

Waga oscyluje wokół 56 kg ! Jest dobrze !

W niedziele zgrzeszyłam - jakieś 50 g migdałów w białej czekoladzie z kokosem. Niech to będzie mój cheat meal. W poniedziałek powróciłam do normalności. 

Dziś jest już godzina 17 a ja mam za dużo kcal.... nawet jeśli nie wypiję białka na noc to i tak będzie ponad 2000 kcal ... . Zajebista jestem co ? 

Skąd taki NADSTAN ? Otóż - z mieszanki studenckiej. 200 g wylądowało w moim brzuchu - jest to aż 970 kcal ! 

970 kcal ...

970 kcal.... 

W jednym posiłku! Co ja gadam !! W przekąsce !!! 

- Po co?

- Bo miałam ochotę.

- Czyżby? 

- Nie. .... . Byłam zdenerwowana i chciałam po prostu ... nie wiem... . 

- Więc nie ma dla Ciebie wytłumaczenia. 

*** Prawda jest taka --> cofając się do ostatnich trzech dni mojej diety nazwijmy to, to : 

dziś - złamane zasady

poniedziałek - ok

niedziela - złamanie 

JASNE WNIOSKI: żadna dieta, która trwa jeden dzień a dwa dni czituję. Bez sensu ! Nie nadrobie tych kalorii w żaden sposób, bo dziś czeka mnie już tylko nauka. Moje BMR to ok. 1300 kcal +. Czyli zostaje 700 kcal, z których chodząc, ucząc się, wkurwiając na wykładowców spale jakieś 400 kcal... . Zostaje mi co najmniej 300 kcal ponadstanowych ! Przydałoby się pobiegać pół godzinki albo pojeździć na rowerku z 45 min. Nie będzie tego. Dupa usadzona. Wracam do nauki. 

Zdrówka życzę.

;/