Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wcześniej opisałam się inaczej. Ale teraz trochę się zmieniło. Chcę w końcu zaakceptować siebie i cieszyć sie z tego co widzę w lustrze. Mam niedoczynność tarczycy i Hashimoto. To mi wszystko utrudnia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 40188
Komentarzy: 390
Założony: 3 września 2011
Ostatni wpis: 23 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
dontdoit

kobieta, 33 lat, Wrocław

158 cm, 58.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Ważyć 50 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 listopada 2014 , Komentarze (2)

Odnośnie jedzenia bezglutenowego. 

1. Potrafię wytrzymać głód i spokojnie dotrwać do normalnego posiłku. 

2. Dłużej czuję sytość. 

3. "Nie zajadam emocji" - ale jeszcze za mało czasu, żeby potwierdzić to w 100%. 

Reszta juz trwa dłużej, więc myśle że się nie mylę w tych spostrzeżeniach. 


Za 10 dni wyjeżdżam do Niemiec. Tam to będzie dopiero wyzwanie. Co zjesć na śniadanie, żeby nie zawierało glutenu i żeby się najeść na więcej niż 1 godz. bez objawów ubocznych ? Ciężko... w domu, w którym je się zawsze świeże bułki z margaryną i szyneczką. 

29 października 2014 , Komentarze (6)

Pracuje nad tym, żeby siłownia nie była na pierwszym miejscu. Żeby jedzenie nie było na pierwszym miejscu. Żeby wygląd nie był na pierwszym miejscu. 

Normalne życie w zgodzie z samym sobą. 

28 października 2014 , Skomentuj

Chciałam napisać coś. Dorosnąć muszę. To prawda.

1.Bez pszenicy żyje się "energetycznie". Mam na myśli to, że nie musze pić kawy, żeby przetrwać; że jestem bardziej skupiona i skoncentrowana kiedy się uczę i siedzę na zajęciach. Jak dzień jest "leniwy", czyli wychodze jedynie na siłownie a potem uczę się i siedzę na dupie przy tych wszystkich notatkach, to mam problem z zaśnięciem. To tak, jakby organizm się za mało zmęczył w trakcie dnia i nie potrzebował snu. 

2.Kolejny pozytyw to taki, że nie rzucam się na jedzenie, kiedy jestem głodna. Wyczekam moment, kiedy będe mogła spokojnie celebrować posiłek. 

3. Po posiłkach paleo czuje długo sytość. Wcale nie musze odliczać godzin do kolejnego posiłku, tylko zwyczajnie jest moment burczenia i wtedy szamię.

4. Jem węgle na wieczór (jaglankę albo grykę, albo owocki) - to miłe uczucie móc zjeść na kolację to na co się ma ochotę, a nie tylko białko i warzywa.

5. Jem mniej mięsa niż do tej pory. Spora ilość warzyw na talerzu rekompensuje mi wszystko.

Takie moje spostrzeżenia. 


Nie chce już pisać tu negatywów. Opisywać swoich słabości. I kręcić się wokół tego co mi nie wyszło i co jest dla mnie udręką. W końcu to w niczym nie pomaga. A nawet utrudnia ! Użalanie się nad sobą jest najgłupszą rzeczą jaką człowiek może robić w chwili słabości. Wszyscy je mamy i będziemy mieć. Trzeba umieć z tym żyć i dalej iść wyznaczoną ścieżką. 


23 października 2014 , Komentarze (2)

Nie wiem czy jest na świecie druga taka osoba, która jak widzi swoje ciało to się tak bardzo denerwuje. W każdej konfiguracji coś mi nie pasuje. 4 lata staram się o swoją wymarzoną sylwetkę i aktualnie mam najwyższą wagę, najbardziej grube nogi i te boczki. Nie mogę tego zrozumieć, nie potrafię sobie poradzić. Chce naprawdę zaakceptować to co mam i wtedy coś z tym zrobić, ale to jest niewykonalne. 

Na pewno nie robie wszystkiego dobrze. Słabym punktem są wieczory, kiedy staram się cały stres "zajeść" - nie zawsze, ale na pewno zdarza się to za często. A źródłem stresu jest mój wygląd. Nie umiem uwolnić się od tego stresu. Jest ze mną 24 godziny na dobę i nie mogę tak po prostu przestać się z nim konfrontować. Luźne ubrania dają radę, ale nawet ubieranie się i rozbieranie każe patrzeć mi na swoje wszystkie mankamenty. Na to wielkie ciało, które cały czas muszę nosić. 

Jakbym była uwięziona w ciele, którego nie chce.

21 października 2014 , Komentarze (1)

Posiłki przygotowane na dziś:

I - jajecznica z trzech jaj na oleju kokosowym z cebulką + ogórek świeży + papryka + koper

II - mix fasolowy + olej kokosowy

III - kurczak z pieczarkami, papryką i brokułem + ogórek kiszony

IV - mix fasolowy + olej kokosowy

Mam jeszcze dwie marchewki tak na wszelki wypadek, aczkolwiek mam nadzieje, że to starczy. 

Jajecznice jadłam ok. 8.30 nie jestem głodna. Ona to dopiero trzyma apetyt w ryzach :P


1. Wyrzuć pszenicę.

2. Wyrzuć mleko.

3.Śniadanie bez węgli

4. Węglowodany tylko w dwóch posiłkach.

5. Wyłączamy całkowicie cukier !

6. Zastąp chleb i bułki pieczywem żytnim na zakwasie lub kaszami.(podwieczorek kasza z warzywami).

7. Tylko jeden owoc w ciągu dnia. (dwie porcje węgli a jedną z tych porcji mogą być owocki)

8. Tłuszczom roślinnym mówimy nie! , tłuszczom zwierzęcym mówimy tak!.

9. Nabiał tylko 1 raz dziennie. 

>>> http://www.ajwendieta.pl/dieta-ajwen-10-zasad-30-d...

Bardzo interesujące.

21 października 2014 , Komentarze (2)

Waga cały czas krąży wokół 57,7 kg. Nie będę brała trzeciej dawki orgametrilu. Naprawdę nie potrzebuje tego, bo więcej szkody mi wyrabia niż pożytku. 

Ostatnio trenuję tak jak mówiłam 3 x w tyg. z tym, że aerobów pomiedzy tymi dniami nie ma. Argument ? - Nie ma czasu. I chociaż nie cierpię tego wytłumaczenia, to trochę jest w tym prawdy. Zaczęłam robić po prostu 30 min. aeróbów po każdym treningu crosfitowym i czekam na rezultaty.... . Mimo to uważam, że aeroby z rana na czczo dają prawdziwe rezultaty. Nie ma innej rady na mnie. Sprawdziłam swoje notsy i w maju biegałam 5-6 x w tyg. rano na czczo i moja waga to właśnie te 56 a momentami 55,5 a nawet po bieganiu 54 z hakiem.

Dziś się zważyłam i jest 57,7kg. Także zmienie na pasku, że mam tyle. Strasznie wpływa to na mój humor i poczucie własnej wartości. Okropnie czuje się po wyświetleniu tych kilku cyferek na wadzę. Wiem doskonale, że to nie powinno być miarą tego jak wyglądam ani jaka jestem, jakim człowiekiem. Ale niestety zabiera mi to radość z życia. Dosłownie. 

Chociaż zjadłam już swoje paleo-śniadanie to strzelam małą kawkę i lecę pobiegać. Deszcz wisi w powietrzu ,ale słońce na razie daje rade. 


Moje PALEO odżywianie idzie powolutku do przodu. Mianowicie już coraz więcej wiem, coraz więcej stosuje. Jedno chyba jest nie tak jak być powinno. Dobrze byłoby wdrożyć już wszystkie zasady - trzymać się ich w 100% przez 3 miesiące (nie robić cheat meal ani tym bardziej cheat day) i po tym czasie powolutku wdrażać owoce raz dziennie, nabiał raz dziennie jeśli jest taka konieczność, grykę raz dziennie. I przy tym pozostać. Aktualnie jem owcoe (jabłka, maliny babcine..., pomarańcze, gruszki), jeśli jest okazja to ser biały albo jogurt (1 raz w tyg.), kasze gryczaną np. po treningu, wafle ryżowe na noc (bo nie mogę się powstrzymać). Wiem, że jak przesadzę z węglami przy paleo to już nie jest paleo. W ogóle paleo to nie są węgle! Tylko warzywa.

Także czekam kiedy będę mogła zacząć odliczać, że jestem na prawdziwym paleo, bo na razie ciągle coś mi nie wychodzi.

12 października 2014 , Komentarze (6)

I na razie przegrywam. Jem wieczorem takie ilości jedzenia, które doprowadzają mnie do bólu brzucha... . Do uczucia braku skóry na brzuchu, jej rozciągania. Wiem, że efekty takiego wieczornego obżarstwa utrzymują się , poza tym po doliczeniu tych wszystkich kalorii niepotrzebnych w ciągu tygodnia bilans robi się dodatni, po miesiącu waga urośnie a w ciągu roku po prostu przytyję parę kilogramów. To niby takie wieczorne "chwile słabości" , ale jak do licha można mieć słabość co wieczór. Wracam z uczelni zmęczona maksymalnie. Wiem, że czeka mnie jeszcze pisanie pracy na diagnostykę; posiłki zaplanowane. Ale nic z tego. Nic nie jest zgodnie z planem. 

8 października 2014 , Komentarze (2)

Objedzenie się i to dwa wieczory z rzędu krótko mówiąc "glutenem" spowodowały szereg przykrych dolegliwości: chęć ciągłego oddawania gazów, napięty i twardy brzuch, głód i jednocześnie uczucie pełności.  To z fizjologii :) btw - i jak tu siedzieć spokojnie na zajęciach ?! albo wyjść do ludzi?

O wyrzutach sumienia nie będę pisać. Widzę, że brzuch po niejedzeniu słodyczy i po ograniczeniu glutenu "wessał się". A te dwa ostatnie dni to katastrofa. 

Okres dopiero za 6 dni - więc nie mogę tego zrzucić na "napięcie przedmiesiączkowe". 

PODSUMOWUJĄC - Gluten naprawdę mi szkodzi. 


Odnośnie treningu - wszystko zgodnie z planem :) 3 x w tyg. cross i 3 x w tyg. bieg ; jeden dzień odpoczynku.

6 października 2014 , Komentarze (3)

Wkurwiona po lekcji niemieckiego.

Uspokojona po wielkim obżarstwie.

Spokój do bólu brzucha. 

Alkoholik alkoholikiem pozostanie. Bo nigdy nie będzie umiał wypić piwa / drinka i na tym zakończyć. Zawsze pierwszy łyk prowadzi do kolejnego i potem kolejnej szklanki, kolejnego dnia picia i tygodni nietrzeźwości. Przez całe życie musi być na baczności, bo inaczej znów wpadnie w nałóg. 

To samo ze słodyczami.


Tragiczne samopoczucie. Nawet nie pomogło na chwile to całe obżarstwo tak naprawdę. 

2 października 2014 , Komentarze (4)

Zrobiłam dzisiaj trening bez śniadania. A to dlatego, że wczoraj jadłam późno kolację. A drugim powodem jest ta książka ...;>

Cały czas szukam właściwego sposobu odżywiania przy niedoczynności tarczycy i Hashimoto. Jakoś dawno znalazłam dobry artykuł dietetyczki z Poznania (już nie pamiętam stronki), ale ona tam pisze o glutenie i o jego negatywnym wpływie na organizm. Mówi wprost, że to idealne rozwiązanie dla ludzi takich jak ja. No to zaczęłam próbować. Tak jak wcześniej pisałam. Powolutku ograniczanie różnych produktów, a najstraszniejsze to niejedzenie chleba ! Mleczne produkty też należy wykluczyć. 

Potem trafiłam na tą książkę .... . Nie chce jej na razie komentować. 

A potem okazało się, że ludzie wokół moją podobne przeżycia z glutenem (obecnie bez) i opcja opisana w książce ma coś w sobie. 


Trening bez śniadania dał moc na cały dzień. Czuję się świetnie. Spróbuje powtórzyć ;)